Techno-Classica Essen 2023 – co za ile i czy na pewno tak drogo?
23.04.2023 | aktual.: 27.09.2023 15:41
Jakich kwot żądali handlarze za wystawione na targach fresh-, young-, i oldtimery? Przygotowałem dla was przegląd aut, które zwróciły moją uwagę (często: wybiły skalę "pożądaniomierza"). Żeby wyjechać z targów fajnym wozem, wystarczyło mieć w kieszeni kilka tysięcy euro. Z drugiej strony – przechadzając się z walizką z 4 milionami euro, też bym dobrze wiedział komu ją wręczyć.
W tym roku w Essen handlarze oferowali ponad 2700 samochodów – czyli zdecydowana większość samochodów prezentowanych w dziewięciu halach była do kupienia. Ja z tego wybrałem barwną czterdziestkę, nie kierując się przy tym żadnymi zasadami. Według moich subiektywnych obserwacji – najwięcej aut występowało w enigmatycznej kategorii cenowej "pisz priv", czyli "Preis auf Anfrage", czy "price on application". Na szczęście było też dużo ofert z konkretnymi cenami, a nawet już przecenami, bo targi odwiedziłem w sobotę i niedzielę. Jeśli jednak ktoś zamierzałby udać się w przyszłości do Essen z konkretnym zamiarem zakupu auta – warto pojawić się przed weekendem, nawet już w środę.
Ja samochodu kupować nie planowałem, ale wiecie, jak to jest – widzicie ładny wóz, którego macie na liście "kiedyś sobie takiego...", podchodzicie, oglądacie, rozmawiacie ze sprzedawcą, odchodzicie, wracacie, porównujecie... i różnie to się może skończyć. Albo po prostu widząc cenę, przecieracie oczy ze zdumienia i się zastanawiacie czy to inflacja, czy rzeczywiście wartość danego modelu tak bardzo wzrosła. Tak czy inaczej: zapraszam was do mojej subiektywnej selekcji "co za ile" i dzieleniu się swoimi potencjalnymi lub zrealizowanymi zakupami w komentarzach.
Mercedes C220 i Honda CR-V
Zacznijmy z niskiego, ale za to podwójnego "C". Pięknie zachowanego Mercedesa C 220 W202 z 1994 roku, z automatem i przebiegiem 123 tys. km, sprzedawca przecenił z 7500 na 6800 euro. W tle czai się kosztująca 7900 euro Honda CR-V z "nalotem" zaledwie 108 tys. km w 26 lat. Do niczego nie namawiam, ale oba te auta można już rejestrować u nas "na żółte"...
Mercedes C 280 W202 "Watykanka"
Na Mercedesa klasy C W202 można wydać też czterokrotnie więcej. Duda-Legends z Poznania przywiozło do Essen swoją "Watykankę", czyli unikalne C 280 z przebiegiem zaledwie 10 tys. km, pokonanych od 1995 roku przez... rezydenta Watykanu. Mimo że auto stało w rogu stoiska, za pięknymi W111 i Pagodami, cieszyło się dużym zainteresowaniem zwiedzających – jak zdradził mi Jakub Przybylski, doradca serwisowy z Duda-Legends, stan i wyposażenie na poziomie klasy S W140 (dlatego prezentuję zdjęcie ze środka) zrobiły wrażenie nawet na kierowcy rozwojowym Mercedesa, który w tamtych czasach testował prototypy W202, i akurat odwiedził stoisko Duda-Legends. Za praktycznie nowe auto trzeba zapłacić 129 tys. zł.
Mercedes 190E 2.3-16 W 201
Jeśli wydaje wam się, że 129 tys. zł (czyli ok. 28 tys. euro), to dużo jak na małego sedana Mercedesa, to scrollujcie dalej. Za tę "190-kę" z 1984 roku i z przebiegiem 216 tys. km renomowany marszand Rosier Classic Sterne żąda aż 185 tys. euro! Dlaczego tak drogo? To jeden z 19 specjalnie przygotowanych "Baby-Benzów", którymi ścigali się najlepsi kierowcy wyścigowi w Race of Champions na odnowionym torze GP Nürburgringu – w roku, w którym Mercedes wrócił do motosportu po wieloletniej przerwie. Tym egzemplarzem startował Manfred Schurti, pozostałymi – m.in. Ayrton Senna (oczywiście wygrał), Niki Lauda (2. miejsce, ze stratą tylko 1,58 sekundy), Carlos Reutemann (był 3.), Alain Prost, Sir Stirling Moss, Keke Rosberg czy Emerson Fittipaldi. Dla porównania: 190E 2.3-16 bez tak zacnej proweniencji i torowego wyposażenia kosztują ok. 30 tys. euro. Wersje Evo 1 – ok. 80 tys. euro, a Evo II – 250 tys. euro wzwyż.
Wielka piątka XX wieku
W podobnym budżecie (198,5 tys. euro), co jednego sportowego Mercedesa 190 z silnikiem Coswortha, można mieć też pakiet pięciu aut, które zmotoryzowały świat – wszystkie jak nowe i z symbolicznym przebiegiem. Citroen 2CV miał przejechane 21 km, Mini Cooper – 59 km, Trabant 601 – 70 km, Garbus 96 km, a Fiat 500 – 258 km. Nie, nigdzie tu nie zapomniałem dopisać "tys.". To co byście woleli?
Volkswagen Garbus Cabrio
W tej samej hali stał również fabrycznie nowy Garbus Cabrio z serwisowym przebiegiem 76 km. Cena: 89,9 tys. euro. No i co z tym zrobić? Przecież nie jeździć...
Volkswagen Golf II
Do kolekcji praktycznie nieużywanych aut popularnych do nie-jeżdżenia można by sobie jeszcze dołożyć Volkswagena Golfa II 1.6 z 1988 roku z przebiegiem zaledwie 63 km. Cena: 16,9 tys. euro. Stan perfekcyjny, ale niestety drugi lakier. I pewnie już zwróciliście uwagę za tego potworka w tle...
Mercedes 500 SEL Caruna Cabrio
...no dobrze, poświęćmy mu jeden slajd: to jeden z 12 egzemplarzy przebudowanych przez szwajcarską firmę Caruna. Ogromny dach składa się w 25 sekund, szyby dają się całkowicie opuścić, czteroosobowa rodzina wygodnie zmieścić – mało który kabriolet to potrafi. Można zgrywać w nim monarchę: ponoć taki samochód parkował też w garażu Króla Niderlandów. Chcesz kupić – zaproponuj cenę.
Volkswagen Golf I Cabrio
Taniej niż dziewiczego Golfa II, bo za negocjowalne 13,9 tys. euro można było nabyć późną "jedynkę" cabrio z 1986 roku w rzadkim i w moich oczach fantastycznym szarozielonym kolorze z beżowym dachem i takowym wnętrzem. Swoje 123 tys. km przebiegu Golf nakręcił we Włoszech, ale nie było po nim widać śladów nadmiernego przebywania na słońcu – prezentuje się perfekcyjnie, zupełnie jak by przejechał o 100 tys. km mniej. Stan uzasadnia niemałą jak na Golfa cenę i nie żal jeździć.
Citroen DS21 Coupe Le Dandy
Ok, rozumiem, że jesteście koneserami i nie chcecie auta, których na świecie były miliony. Takich Citroenów DS21 Coupe Le Dandy zakład karoseryjny Henriego Chaprona zbudował zaledwie 15. Ten trochę czasu spędził w szopie w Szampanii i stanowi znakomitą bazę do renowacji. Najpierw trzeba jednak położyć na stole 225 tys. euro, a potem być cierpliwym i sączyć szampana, aż renowator dokona swego dzieła.
Mercedesy z kolekcji założyciela AMG
Takich aut w Essen stoi wiele, ale ten pakiet się wyróżniał: słynne trzy Mercedesy z otwieranymi dachami, pochodzące z prywatnej kolekcji Hansa-Wernera Aufrechta, który wraz z Erhardem Melcherem założył firmę AMG. Od lewej: 300 SL Roadster za 1,85 mln euro, 300 SC Cabriolet za 850 tys. euro i 280 SE 3.5 za 350 tys. euro. Zusammen? Drei Milionen, fünfzig geschenkt.
Porsche 924 Carrera GT Targa
Ok, zrobiło się zbyt Mercedesowo – rzućmy okiem na Porsche, których w Essen też zawsze jest nadreprezentacja i bardzo mnie to cieszy. Ile byście dali za takie 924 z 1980 roku? Auto ma przebieg 48 tys. km i ostatnie 32 lata spędziło w suchym garażu. Wiem, spojrzeliście już na zdjęcie i pewnie zastanawiacie się, co tam robi dwójka między jedynką a dziewiątką. Za jedną z 406 wyprodukowanych sztuk wersji Carrera GT Targa, sprzedawca żąda prawie 130 tys. euro. Co poza rzadkością i 210-konnym silnikiem oferuje to 924, które w zwykłych wersjach markuje raczej dolną skalę cenową Porsche? Był to homologacyjny model Grupy 4, w 1980 roku Porsche wystawiło trzy takie auta z 300-konnymi silnikami w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. No i można mówić "mam Carrerę GT"...
Porsche Carrera GT
A ile trzeba wydać, żeby móc bez zająknięcia mówić "MAM CARRERĘ GT"? Ten egzemplarz z przebiegiem 23 tys. km kosztuje 1,33 mln euro. Wrzask 5,7-litrowego V10 niektórzy cenią bardziej niż metaliczne grzechotanie bokserów chłodzonych powietrzem. Walter Röhrl kiedyś rzekł, że "Carrera GT to najlepsze Porsche w historii" – a on nie ma w zwyczaju bezpodstawnie prawić takich komplementów. Sam z resztą stroił podwozie tego superauta. Cena zupełnie uczciwa, wyślijcie kogoś po walizkę gotówki.
Jaguar XJ220
Skoro już przy supercarach jesteśmy: za 595 tys. euro, czyli mniej niż połowę ceny Carrery GT, na tym samym stoisku stał Jaguar XJ 220 z 1993 roku. Turbokociak blisko pięciokrotnie rzadszy od Porsche (281 vs. 1270 egz.), ale mniej przez kolekcjonerów doceniany. Do czasu McLarena F1 był to najszybszy samochód drogowy na świecie. XJ220 do dziś wygląda niesamowicie, ale silnik nie ma tej magii co V10 Porsche (Jaguar ma 3,5-litrowe V6 biturbo, choć podczas premiery klientom obiecywano V12). Ten egzemplarz przejechał od nowości 24 tys. km i był dwukrotnie odświeżany w przyfabrycznym serwisie Jaguar Classic Works. Moje kolana na jego widok miękną.
Porsche 911 996
Wracając do Porsche: ku mojemu zdziwieniu oferta Boxsterów 986 (obecnie pożądanych freshtimerów) była zerowa, a 911 996 – bliska zero. Albo wszystkie "jajecznice" się sprzedały przed weekendem, albo te dobre stoją z dala od targów i nabierają wartości,a tych złych nie opłaca się tu targać. Za 28,9 tys. euro na nabywcę czekała bezwypadkowa Carrera z 1998 roku, z ręczną skrzynią i przebiegiem 182 tys. km potwierdzonym kompletem stempli w książce serwisowej. Ale coś by tu jeszcze wytargował, wszak to targi.
Porsche 911 GT3
A jak macie sto tysięcy euro więcej, to za 129,9 tys. euro mogliście jechać z Essen prosto na tor 996 GT3. Wóz z 2000 roku, w zgodnym z epoką kolorze Speedgelb, przebiegiem 36,5 tys. km i 360-konnym silnikiem Hansa Mezgera. Sztuka piękna, ale z 10 proc. zniżki warto by było tu jeszcze wynegocjować.
Porsche 944
Jeśli 996 wam już cenowo odjechało, to z ust wielu ekspertów możecie obecnie usłyszeć, że jest to jeszcze dobry czas na zakup Porsche 944. Za 19,9 tys. euro w Essen na nowego właściciela czekała biała sztuka z 1990 roku, w 2007 sprowadzona z Japonii – co prawda w automacie, ale za to z przebiegiem tylko 88 tys. km, po dużym serwisie 2,7-litrowego silnika i z zabytkową rejestracją. Sprzedawca otwarcie informuje, że między 2007 a 2021 auto stało nieruszane w kolekcji poprzedniego właściciela.
Porsche 914
Jeśli klasyczne, niedrogie Porsche, ale nie 996 i nie transaxle, to może VW-Porsche 914? To pochodzi z roku 1975 i pięknie prezentuje się w adekwatnym do epoki, ale rzadkim kolorze Nepalorange. W perfekcyjnym oryginalnym stanie było oferowane za 27,5 tys. – i się sprzedało.
Dwa Porsche 356 – niby podobne, ale cenowo dzieli je przepaść
Na pierwszy rzut oka – dwa niemal identyczne Porsche 356, różniące się tylko kolorystyką. Ten srebrny ma nawet mocniejszy silnik: osiąga 60 KM, podczas gdy ten czarny 54. To dlaczego czarny kosztuje 465 tys. euro, a srebrny 265 tys. euro? Ten z lewej to 356 Pre A Speedster z 1955 roku. Kluczowy jest tu dopisek "pre A" (Niemcy używają też "Vor A"), czyli najwcześniejsza seria Speedsterów, których powstało tylko 250 sztuk. Egzemplarz z pełną niemiecką historią, niewiarygodny stan oryginalny, z odnowioną techniką. Ten z prawej natomiast to 356 A 1600 Convertible D z 1958 roku, czyli następca Speedstera. Tu mówimy o populacji 1331 sztuk przeznaczonych wyłącznie na rynek USA. Auto po pełnej renowacji "off frame".
Porsche 550A Spyder
Idąc w jeszcze wyższe rejony cenowe: renomowany diler aut klasycznych Thiesen oferował jedno z zaledwie 40 wyprodukowanych Porsche 550A Spyder. Był to pierwszy samochód wyścigowy marki z prawdziwego zdarzenia, jego nazwa odnosiła sie do niezwykle lekkiej konstrukcji – waży tylko 550 kg. Odnosił sukcesy w najsłynniejszych wyścigach i rajdach w latach 50. W 1954 r. Hans Herrmann wygrał takim 550A Spyder swoją klasę w Mille Miglia i zajął 6. miejsce w generalce. Ten egzemplarz pochodzi z 1958 roku i większość swojego życia spędził w Brazylii – jednym z właścicieli był Emerson Fittipaldi. Cena oczywiście tylko dla zainteresowanych. Ja byłem bardzo, dla kolegi pytałem. 4 miliony euro.
Fiat 750 Abarth Zagato
Oto mini-przepustka na Mille Miglia, w dodatku z nadwoziem Zagato z charakterystycznymi wybrzuszeniami dachu. A więc "double-bubble pocket-rocket" za... 178 tys. euro. 55 KM ściera się tu z masą zaledwie 535 kg. Takich Fiatów 750 Abarth Zagato powstało tylko 21 sztuk. Ten został odrestaurowany, ma bogatą historię wyścigową, zgodne numery silnika i nadwozia oraz drugi silnik 850 cm3 w zapasie (zastosowanie takowego wymusiła zmiana regulaminy klasy, w której ten wóz startował).
Aston Martin DB2
Inny sposób, by ustawić się w kilkuletniej kolejce chętnych do startu w Mille Miglia: Aston Martin DB2 "First Sanction" za 350 tys. euro. Bylibyście jednak drugą polską ekipą, która tego wyczynu dokona tym samochodem – Team Perlage startował DB2 Vantage i z resztą z wersji Vantage w epoce przeszczepiono też do tego egzemplarza silnik 2.6 R6. To jeden z 49 wyprodukowanych egzemplarzy.
Aston Martin DB5
A propos Astonów: u specjalistów Aston Martin Workshop można było też kupić bazę do renowacji DB5 wraz z pełną renowacją za 949 tys. funtów (ok. 1,07 mln euro). Odrestaurowane DB5 można było kupić w Essen za ok. 700 tys. euro. Czegoś chyba nie rozumiem w tym modelu biznesowym...
Toyota 4Runner 3.0 V6
Zmieniamy bajkę, ale pozostajemy przy autach, które w takim stanie są praktycznie nie do dostania: ta Toyota 4Runner 3.0 V6 z 1990 roku przejechała 145 tys. km, ale została odnowiona we Włoszech i wygląda niemal jak nowa. Sprzedawca chciał za nią 22 500 euro, ale pewnie wolałby wracać do domu z gotówką niż autem. Stojącego obok Land Cruisera już sprzedał, ale nie chciał zdradzić za ile.
Toyota 2000 GT
Nie wierzycie w japońskie klasyki? Jedna 351 zbudowanych Toyot 2000 GT z została wyceniona przez Broad Arrow Group na 890 tys. euro. Egzemplarz z 1987 roku ma kierownicę po prawej stronie, zgodne numery silnika i nadwozia, oryginalne wnętrze i nowy lakier. Za cenę tej Toyoty na tym samym stoisku można było się nieźle "obłowić"...
BMW M1
Jeden z 399 wyprodukowanych egzemplarzy. Matching numbers, odwiedzało konkursy elegancji Villa d'Este, Salon Prive i Classic Days Schloss Dyck, 16 lat w jednych rękach. 550 tys. euro i one teraz po tyle chodzą.
Porsche 911 Speedster Narrow Body
Do M1 można by sobie dołożyć jednego ze 171 Speedsterów z wąskim nadwoziem za 320 tys. euro. Tylko czy tu zgadzają się cena i efekt wow?
Ferrari Testarossa
Może jednak auto bardziej plakatowe? Odwracająca wszystkie głowy na ulicy Testarossa od pierwszego właściciela, z przebiegiem 37 tys. km i oryginalną niemiecką fakturą zakupu z 1991 roku. Dziś widniałaby na niej kwota 165 tys. euro.
Ferrari Testarossa i Ferrari 550 Maranello
Czy 165 tys. euro za ładny egzemplarz Testarossy to dużo? Inny diler za żółtą z przebiegiem 29 tys. km chciał 205 tys. euro. Granatowe 550 Maranello z 2000 roku było wystawione za 195 tys. euro. Ładny "secik" i decydując się na niego, nadal moglibyście jeszcze dobrać sobie to BMW M1 – wszystko w cenie tej Toyoty 2000 GT.
BMW M3 GT
Liznęliśmy temat BMW, jest smakowity, więc czas na kilka bolidów z Bawarii. Rzadkie M3 GT (jedno z 350 sztuk) pokazuje jak ogromną rozpiętość cenową ma obecnie E36 – i ze świecą szukać drugiego takiego przykładu. Szwedzki diler chciał za nie 98,5 tys. euro. Wóz w fenomenalnym stanie mimo przebiegu 167 tys. km. I fajnie, bo nie żal dokładać kilometrów.
BMW Z1
Inny przykład na rzadkie BMW w stanie "nie żal jeździć" (choć nie tak atrakcyjnym jak wyżej): BMW Z1 z przebiegiem 161 tys. km za 39,9 tys. euro. Dużo taniej takiego raczej nie dostaniecie, ale lakier jest na pewno do dopieszczenia i pytanie co jeszcze. Na marginesie: M3 GT z otwartymi drzwiami raczej nie pojeździcie, a Z1 tak. Wiem, jaka to frajda, bo miałem kiedyś też przyjemność na Drodze Transfogarskiej w Rumunii.
BMW 325i Cabrio E30
Żebyście mogli sobie lepiej odnieść cenę Z1 do innych kabrioletów BMW: za takie E30 w pięknej kombinacji kolorystycznej holenderski diler chciał 36 tys. euro. W ofercie ma jeszcze... 19 innych E30 cabrio, w cenach od 15 (318i) do 99 tys. euro (M3).
Mercedes 500 SL R129
Obiecałem też przeceny, i dlatego musimy wrócić do Mercedesów: z pierwotnych 33,5 tys. euro na 29,9 tys. sprzedawca przecenił tego pięknego SL-a z 1990 roku, który już jest zarejestrowany w Niemczech jako zabytek (czyli sprowadzając go do Polski, nie płacicie akcyzy). Niski przebieg (90 tys. km), piękny kolor, bogaty "spec", pięciolitrowe V8 – ale jak na wersję z USA i tak tanio nie jest.
Mercedes 500 SL R129
Zatrzymajmy się chwilę przy R129. Też "500-ka", też Nautikblau, też 1990 rok produkcji, ale mniej zadbany stan, bardziej dotknięty hiszpańskim słońcem i dlatego cena o 10 tys. euro niższa od powyższej.
Mercedes 300 SL-24
Tytuł najpiękniejszego SL-a R129 w Essen przyznałbym tej sztuce w rzadkim brązowym kolorze z wnętrzem w identycznym odcieniu. Auto wygląda jak nowe, pochodzi od pierwszego właściciela, który od 1993 roku przejechał zaledwie 8,5 tys. km. Żal jeździć. Na szczęście dylemat rozwiązuje wręcz zaporowa cena: 90 tys. euro.
Mercedes 319 D Autotransporter
Zakupy zrobione? Jeśli zostało wam jeszcze trochę grosza i nie chcecie wracać nabytkiem na kołach, bądź pragniecie od razu rozkręcać handlarski biznes w dobrym stylu, to za 99 tys. euro do wzięcia była autolaweta Mercedes 319 D (W 111 płatne osobno). Wóz w swoim życiu dużo się nie napracował, bo ma przebieg 85 tys. km i pochodzi z 1963 roku. Sprzedawca podaje, że Autotransporter waży tylko 2040 kg i ma ładowność 1460 kg. Więc takie W 111 coupe to już poza jego limitem (waży ok. 1510 kg), trzeba coś lżejszego...
Ferrari 308 GTBi
Więc może lepszym pomysłem "na dobicie" byłoby jednak wydanie tej stówy na Ferrari? Quasi dziewicze 308 GTBi z 214-konnym, centralnie umieszczonym V8 i przebiegiem 18 tys. km renomowany diler Ferrari Eberlein wycenił na 99 tys. euro. Karoseria została w 2005 roku odnowiona. Auto z 1981 roku ma pełną historię, z nazwiskiem pierwszego właściciela włącznie: Dottore Carlo Croci z Piacenzy.
Ferrari 365 GTC/4
W 365 GTB/4 Daytonach można było przebierać, ale 365 GTC/4 widziałem tylko jedno. Ten model miał nieco łagodniejszy charakter od Daytony, produkowany był tylko przez nieco ponad rok. Ten egzemplarz od 1972 roku pokonał 32 tys. km, rycząc swoim 4,4-litrowym V12 o mocy 340 KM. 299 tys. euro kosztuje taka przyjemność.
Ferrari 250 GT/L Berlinetta Lusso Scaglietti
Na deser zostawiam was z jednym z najpiękniejszych aut w historii. Oto 250 Lusso, numer 31 z 350 wyprodukowanych, pochodzące z 1963 roku. Proporcje "ciała" nieporównywalne z niczym innym na ziemi – nic dziwnego, że drugi właściciel (w USA) cieszył się nim aż przez 44 lata i pewnie i tak się nie nacieszył wystarczająco. Nadwozie Scaglietti, 250-konne, 3-litrowe V12 Colombo, egzemplarz po pełnej renowacji i z certyfikatem Ferrari Classiche. Cena: ok. 2 mln euro.
Mercedes 200D W123
Nic nie kupiliście i nie macie czym wrócić? Weźcie taksówkę. Częściowo odrestaurowane, niezniszczalne W123 z jeszcze bardziej niezniszczalnym silnikiem 200D w oryginalnej specyfikacji MB Taxi za 24,9 tys. euro. Od pierwszego właściciela, który w cenie pewnie może opowiedzieć jeszcze parę historii zza kierownicy tego wozu.