Jazda na zakazie z dotkliwszą karą. Rząd zmienia przepisy, ale to nie poprawi sytuacji [Opinia]
Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że pracuje nad zmianami w przepisach o zakazie prowadzenia pojazdów. Zmienić ma się sposób naliczania zakazów. Po zmianie nie będą one biegły równolegle.
Każdy myśli własnymi kategoriami. Bywa to dużym kłopotem w sytuacji, gdy osoby nawykłe do przestrzegania przepisów tworzą prawo, mające dotknąć nałogowo je łamiących. "Rzeczpospolita" poinformowała o pracach Ministerstwa Sprawiedliwości nad zmianą sposobu naliczania czasu orzekanego zakazu jazdy. Obecnie jest tak, że osoba, która otrzymuje wielokrotny zakaz prowadzenie, tak naprawdę musi martwić się tylko tym najdłuższym, ponieważ biegną one jednocześnie, ich terminy nakładają się na siebie.
Po zmianach w takiej sytuacji zakazy będą wykonywane po kolei. Osoba, która dostanie jeden zakaz na rok i dwa dwuletnie, dziś w rzeczywistości nie może prowadzić przez dwa lata. Po zmianach taki kierowca będzie miał zakaz na pięć lat. Ten makiaweliczny plan na pozór ma sens. W końcu drastycznie łamiący przepisy kierowcy powinni odpowiadać za każdy swój wybryk. Kłopot jednak w tym, że to nie powstrzyma przed jazdą tych, którzy stwarzają największe zagrożenie.
24 listopada policjanci w Jastrzębiu-Zdroju zatrzymali do kontroli trzeźwości 23-latka. Wynik był negatywny, ale młody mężczyzna mylił się w podawaniu swoich danych osobowych. Gdy policjanci nabrali podejrzeń, kierowca ruszył. Podczas pościgu łamał wszystkie możliwe przepisy, powodując zagrożenie dla innych. Uciekał, ponieważ choć nie miał jeszcze zakazu, to czekał na jego wydanie. Wcześniej został przyłapany na prowadzeniu pod wpływem alkoholu. Myślicie, że to odosobniony przypadek?
Pierwsza jazda: Volkswagen T-Roc drugiej generacji - lubimy to, co znamy
19 listopada policjanci w Gniewkowie zatrzymali 27-letniego mężczyznę z zagranicy. Przewoził on czterech pasażerów, miał w organizmie 2,5 prom. alkoholu, a na koncie pięć aktywnych zakazów prowadzenia. 15 listopada policjanci z raciborskiej drogówki po pościgu zatrzymali 33-latka, który miał cofnięte prawo jazdy i obowiązujący zakaz prowadzenia. 14 listopada policjanci z Krosna Odrzańskiego przyłapali 29-latka, który prowadził mimo obowiązującego go dożywotniego zakazu jazdy. 7 listopada podkarpacka policja zatrzymała 30-latka, który miał 3 promile alkoholu w organizmie oraz aktywny zakaz prowadzenia. 5 listopada bolesławicka policja po pościgu zatrzymała 33-latka z dożywotnim zakazem prowadzenia.
Wydłużanie zakazów prowadzenia osobom, które w ogóle nie zważają na zakazy nie ma większego sensu. Wiele wskazuje na to, że takie właśnie osoby stwarzają największe zagrożenie na drodze. Jak duże? Nie wiadomo. Kilka miesięcy temu próbowałem dowiedzieć się w Ministerstwie Sprawiedliwości, ile spośród sprawców wypadków ze skutkiem śmiertelnym w 2024 r. było osób, które w momencie zdarzenia obowiązywał zakaz prowadzenia. Niestety, MS takich danych nie ma. Wiadomo natomiast, ile osób jest skazywanych za łamanie zakazów. Nie są to małe liczby.
W 2022 r. nałożono 122 957 zakazów prowadzenia, a w 2023 r. – 128 017 zakazów. Jednocześnie w 2023 r. za złamanie zakazu prowadzenia przed sądem stanęło 16 189 osób. To ok. 12 proc. spośród tych, wobec których zakaz zastosowano. Skala zjawiska w rzeczywistości jest jeszcze większa, bo przecież rozprawę mieli tylko ci, których złapała policja. Może więc tamten rok był wyjątkowy? Niestety nie. Od początku stycznia do 20 października 2025 r. policja złapała 13 829 osób, które prowadziły mimo zakazu. Tymczasem w 2024 r. zakazy orzeczono wobec 13 084 osób. Do połowy 2025 r. sądy wydały zaś 7601 zakazów prowadzenia.
Kodeks karny w art. 244 przewiduje, że za złamanie sądowego zakazu prowadzenia grozi do 5 lat więzienie. Ale sąd nie musi orzekać pozbawienia wolności. I często tego nie robi. W 2023 r. za takie przestępstwo do więzienia poszło 4,3 tys. osób, czyli 26,8 proc. ogółu sądzonych z tego paragrafu. Dla blisko 37 proc. osób cała sprawa zakończyła się grzywną. W takich warunkach nie trzeba więc dziwić się temu, że kierowcy jeżdżą mimo zakazów. Szansa, że zostanie się przyłapanym nie jest wielka, a nawet jeśli, to w trzech czwartych przypadków sprawcy pozostają na wolności. I znów mogą łamać kolejne zakazy.
Zmiana podejścia Ministerstwa Sprawiedliwości w egzekwowaniu zakazów prowadzenia tego nie zmieni. Co więcej, wiele wskazuje na to, że nawet największe od lat zaostrzenie przepisów, które czeka teraz na podpis prezydenta, niewiele tu zmieni. Nowelizacja co prawda przewiduje przepadek pojazdu prowadzonego przez osobę obowiązującą zakaz, ale będzie to tylko możliwość dla sądu. Czas może pokazać, jak często będzie wykorzystywana.
Nowe przepisy zaostrzają też politykę wydawania zakazów jazdy – z obligatoryjnym, dożywotnim zakazem prowadzenia dla osoby, która w czasie obowiązywania wcześniejszego zakazu spowoduje poważny wypadek. Wciąż nie ma tu jednak ani słowa o obligatoryjnym ograniczeniu wolności. Nawet po zmianie prawa wszystko będzie więc w rękach sędziów, a ci dostarczają nam wielu dowodów na to, że drastyczne wyczyny za kierownicą traktują z pobłażaniem.