Pierwsza jazda nowym Audi Q3: kompaktowy SUV chce być jak większe modele marki
Przez gamę Audi przetacza się fala modernizacji, podczas której kolejne modele dostają bardziej wyrazisty design nadwozia, futurystyczne wnętrze z dużymi ekranami i nowe silniki. Zmiany te czynią z Q3 o tyle kompetentnego i dojrzałego, co mało zaskakującego SUV-a.
Druga generacja Audi Q3 mocno zmieniła się wobec swojego poprzednika, ale jeszcze bardziej zmieniły się okoliczności, w których przyszło jej walczyć o klientów. Podczas gdy pierwsze Q3 było pokazane światu w 2011 roku jako najmniejszy SUV Audi i jeden z nielicznych kompaktowych SUV-ów w wersji premium, w międzyczasie do gry dołączyły między innymi Range Rover Evoque, Mercedes-Benz GLA, Jaguar E-Pace, Volvo XC40, BMW X2 i Lexus UX. Do tego grona aspirują jeszcze kolejni, jak DS7 Crossback.
Co jednak dla Q3 jeszcze ważniejsze, w międzyczasie w Ingolstadt przyszedł na świat kolejny, jeszcze mniejszy SUV – celujące w modnego Mini Countrymana Audi Q2. Biorąc to wszystko pod uwagę, nowe Q3 musiało więc zyskać trochę bardziej dojrzałą, poważną formę. Planiści siedzący w biurowcach Ingolstadt pozwolili mu więc trochę podrosnąć (o 97 mm do 4485 mm na długość, z czego 2681 mm zajmuje teraz rozstaw osi, o 78 mm więcej niż dotychczas – to wartości spore, ale nadal nie największe w klasie) i upodobnić się do swoich większych braci.
Audi w wersji junior
W świecie Audi debiut nowego modelu wiąże się teraz z nadaniem mu bardziej wyrazistych linii nadwozia z większym grillem i światłami zredukowanymi do paru rzędów diod LED. Dalsze kroki modernizacji to instalacja dużych ekranów w kokpicie i nadanie mu trójwymiarowych kształtów, a następnie okraszenie tego wszystkiego nowymi systemami wspomagania w prowadzeniu i odświeżoną gamą oszczędniejszych silników. Tak historia powtarza się już piąty raz – identyczne kuracje przechodziły już modele A6, A7, A8 i Q8.
Konstruktorzy z Ingolstadt wykazali jednak choć trochę kreatywności i odwagi, bo Q3 jest czymś więcej niż wierną kopią wspomnianych, li tylko pomniejszoną do stosownych rozmiarów. Bardziej młodzieżowy charakter w testowanym przeze mnie egzemplarzu starały się wtłoczyć kontrastowe dodatki (na przykład grill i reszta ozdób karoserii pokryte modną czernią), wyraźnie zaznaczone nadkola i sportowe alufelgi znane do tej pory z modelu RS 6 Performance.
W środku coś nowego chcą zaoferować za to zróżnicowane materiały i kolory oraz bardziej zawadiacki projekt zegarów deski rozdzielczej, prędzej kojarzący się z Lamborghini niż jakimkolwiek Audi. Miło jest też zauważyć, że w poszukiwaniu własnej tożsamości Q3 nie stroni od odniesień do poprzednika, takich jak boczna linia z opadającą klapą bagażnika, kształt tylnych świateł, czarne listwy optycznie zwiększające prześwit czy charakterystyczny panel klimatyzacji.
Q3 na tle większych modeli nowej fali wyróżnia się jednak też tym, że oferuje ich doświadczenie w zubożonej wersji. Pod centralnym wyświetlaczem (sporym i zaawansowanym, trzeba przyznać – zależnie od wersji ma 8,8 lub 10,1 cala) brakło więc drugiego do obsługi klimatyzacji. Systemy wspomagające w prowadzeniu wypychają co prawda ten model do ścisłej czołówki w swojej klasie, choć dalej nie potrafią aż tyle, by dostarczyć jazdę autonomiczną trzeciego poziomu. Pod maską tymczasem, zamiast "miękkich hybryd" wypełniających gamy napędowe modeli wspartych na flagowej platformie MLB evo, do Q3 trafiają silniki znane już z innych modeli Volkswagena, Seata czy Skody.
Cennik będzie więc otwierać półtoralitrowa jednostka benzynowa o mocy 150 KM, teraz sygnowana jako 35 TFSI. Na kolejnych szczeblach znajdziemy 40 TFSI (dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 190 KM), 45 TFSI (ten sam motor o mocy 230 KM) oraz 35 TDI (150-konny diesel). Wszystkie z wymienionych mają cztery cylindry, turbodoładowanie i bezpośredni wtrysk. Będzie je można połączyć (zależnie od wersji) z napędem quattro lub napędem na oś przednią, siedmiobiegową skrzynią dwusprzęgłową lub sześciobiegowym manualem.
Swój kontakt z nowym Q3 rozpocząłem od konfiguracji, która powinna mieć w Polsce znaczący udział w wynikach sprzedaży, czyli z silnikiem wysokoprężnym i skrzynią DSG. W wersji tej klienci dostają dokładnie to, czego oczekują, czyli poprawnego, komfortowego prowadzenia. Nie ma tu wielkich emocji przez starającą się pozostać w cieniu skrzynię, szybko zbijającą biegi dla osiągnięcia jak najniższego wyniku zużycia paliwa. To za to jest rzeczywiście tak niskie jak można oczekiwać po dobrze już znanej jednostce 2.0 TDI. Można się po niej spodziewać także słabych manier i rzeczywiście w tym małym nadwoziu ten wysokoprężny motor zaburza wrażenie premium słabo tłumionym klekotem i wibracjami.
Co innego topowa jednostka benzynowa 45 TFSI. Przy mocy 230 KM powinna już ona gwarantować emocje na poziomie Golfa GTI i… rzeczywiście to robi. Silnik ten pozwala odnaleźć w podwoziu Q3 zaskakująco wysokie kompetencje dynamiczne i czyni z nowego Audi dość niespodziewanie dla mnie jeden z najbardziej wprawnych na drodze SUV-ów w klasie. Q3 zdobyło moje uznanie dużymi pokładami przyczepności. Mimo wszystko, z tą dwusprzęgłową skrzynią ewidentnie nie nastawioną na sportową jazdę i układem kierowniczym ustawionym pod mniej wyrobionego kierowcę, ostatecznie to za mało do zepchnięcia Jaguara E-Pace z pozycji najlepiej prowadzącego się SUV-a w tym gronie.
Rzetelny pod każdym względem, wyjątkowy pod żadnym
Q3 buduje za to komfortową przewagę nad baby-Jagiem w innych kategoriach. Jeśli porównać małe SUV-y premium do lodów, to E-Pace byłby lodami fiołkowymi – są modne, ale zbyt pretensjonalne, by przebić się do szerszej publiczności. BMW X2 w tej analogii będzie lodami jabłkowymi – jak sztuczna imitacja prawdziwego smaku. DS7 Crossbackm z kolei jest jak lody o smaku foie gras – szokują, fajnie zobaczyć, jak inni próbują, ale samemu na pewno się ich nie wybierze.
Q3 to za to oczywiście lody waniliowe. Małemu SUV-owi Audi ciężko cokolwiek zarzucić, ale równie trudno jest go pożądać tak jak na E-Pace'a czy Range Rovera Evoque. Zamiast do serca, Q3 przemawia bardziej do rozumu swoimi sprawdzonymi, dobrze funkcjonującymi technologiami i pragmatycznością. W kategorii ilości miejsca w kabinie nowy model gra w zupełnie innej lidze niż poprzednik, a bagażnik jest zauważalnie większy nawet niż u obecnych rywali (zależnie od pozycji tylnej kanapy może on mieć od 530 do nawet 675 litrów – więcej niż w nowym A6 Avant). Jak zawsze, nawet przy tak figlarnym jak na Audi projekcie wnętrza, ergonomia obsługi stoi na nienagannym poziomie. Takie rzetelne, przyziemne podejście jest dość oryginalne jak na ten segment miejskich ślicznotek, ale identyczne z tym, które można spotkać w większych Audi. Wśród obecnych na rynku pozycji dobrze mieć taką alternatywę, nawet jeśli nie wyrasta ona na lidera w klasie.