Nissan Qashqai z systemem ProPilot: autonomia zderza się z rzeczywistością
Gdyby nie Qashqai, historia Nissana mogłaby potoczyć się zupełnie innym torem. Stworzenie miejskiej terenówki, której sukces zadziwił konkurencję, znacząco zmieniło krajobraz motoryzacyjny Europy. Lecz o ile Qashqai stał się swego rodzaju protoplastą segmentu, tak w kwestii autonomii – na którą stawia się coraz większy nacisk – nieco odbiegał od reszty stawki.
Nissan Qashqai 1.6 dCi 130 KM Xtronic ProPILOT - test, opinia
W końcu jednak w ofercie pojawił się ProPILOT, czyli w praktyce pierwszy krok Japończyków w stronę autonomii. To prawda, wylądował wcześniej w elektrycznym modelu Leaf, ale, jak nietrudno się domyślić, w tym wypadku nie można mówić o zdumiewającej popularności tego rozwiązania. Qashqai, który dalej cieszy się sporym zaufaniem klientów, wprowadza technologię pod strzechy.
Choć nie podchodziłbym do tego aż tak entuzjastycznie. ProPilot wykorzystuje kamerę pod szybą i radar umieszczony za płaskim znaczkiem na grillu. Dzięki temu na liście wyposażenia znajdzie się adaptacyjny tempomat, asystent utrzymania pasa ruchu czy rozpoznawanie znaków drogowych. Działanie wszystkich wspomagaczy umieszczono pod jednym przyciskiem na kierownicy. Wyjeżdżamy więc na trasę, naciskamy guzik i Qashqai przechodzi w tryb autonomicznej jazdy.
Trzeba jednak przyznać, że użycie słowa "autonomiczna" jest bardzo, ale to bardzo na wyrost. ProPilot łączy po prostu wszystkie znane już na rynku udogodnienia elektroniczne w jedną usługę. Qashqai utrzymuje prędkość, kontroluje dystans od poprzedzającego auta oraz utrzymuje pas ruchu, sporadycznie wędrując od linii do linii. Brzmi nieźle, ale cała ta autonomia drugiego poziomu stoi przed problemem natury prawnej. Przez cały czas kierowca musi kontrolować auto.
Nie byłoby to może tak istotne, gdyby osoba zasiadająca za kółkiem ograniczyła swoją rolę do obserwowania drogi przed pojazdem. Tymczasem Qashqai (choć nie tylko on, na tej liście znajdzie się Skoda czy Mercedes) wymaga ciągłego trzymania rąk na kierownicy. Wystarczy około 10 sekund, by system skarcił nas głośniejszym piknięciem i po dłuższej chwili wyłączył ProPilota. Cały czar pryska, a my zostajemy tak naprawdę z autem wyposażonym w adaptacyjny tempomat i asystenta pasa ruchu.
Poza tym, "autonomia" Nissana wymaga niemal idealnych warunków do pracy. Systemu nie udało się włączyć kilka razy na autostradzie, choć w testowanym przez nas wcześniej Leafie działał bez problemu. Trudno więc mówić o zdumiewających możliwościach Qashqaia. On sam pozostaje niezłym samochodem, choć nie wyznacza już trendów jak kilka lat temu. Można to zauważyć chociażby w systemie multimedialnym, którego grafika pamięta jeszcze poprzednią generację tego auta. Nie jest to przesada, mapy i rozplanowanie opcji jest takie same jak we wcześniejszej generacji. Dlatego też opcja połączenia Facebooka z autem (dlaczego chciałbym to zrobić?) pozostaje raczej ciekawostką z broszury reklamowej.
Nie jest oczywiście tak, że Nissan nie wprowadził istotnych zmian. Po liftingu pojawiło się lepsze wygłuszenie wnętrza, nowa kierownica, jak i najwyższa wersja wyposażenia Tekna+. Oprócz całkiem sensownej liczby dodatków mamy tu system Bose z 8 głośnikami czy fotele wykończone skórą Nappa, które wyglądają rewelacyjnie. Podobną tapicerkę promuje marka DS, której planem jest wejście do segmentu premium.
Podniesienie standardu to jedno, ale pewnych rzeczy nie udało się poprawić. Obok przyjemnej skórki zagościł czarny plastik zbierający kurz – zawsze wspominam, że wygląda on rewelacyjnie w salonie, po czym okazuje się trudny do utrzymania w czystości podczas codziennego użytkowania. Przy wzroście 180 cm brakowało mi kilku dodatkowych cm regulacji kierownicy. Qashqai nie jest największym samochodem w swojej klasie, przez co z tyłu może brakować miejsca na nogi.
Aby zapewnić odczucie jazdy autem wyższej klasy, potrzeba nie tylko nieźle wyglądających materiałów (skóra na fotelach), ale i zmniejszenia hałasu czy wibracji. Qashqai po liftingu ma oczywiście więcej wygłuszeń tu i ówdzie, dzięki czemu jednostka wysokoprężna nie atakuje uszu kierowcy agresywnym klekotem. O ile silnik 1.6 generujący 130 KM okazuje się oszczędny (sporo poniżej 8 l/100 km w mieście), tak jego zestawienie z przekładnią CVT (bezstopniową) budzi pewne wątpliwości.
Przede wszystkim – o dziwo – muszę ją pochwalić. Pierwsze sygnały, że inżynierowie znaleźli całkiem niezłe rozwiązanie cechy charakterystycznej CVT (czyli "rozciągania biegów") można było odnaleźć w pochodzącym z tego samego koncernu Renault Koleosie. Teraz koledzy z Nissana również posiedli tę wiedzę. Podczas jazdy w mieście przekładnia bardzo dobrze imituje klasyczną konstrukcję hydrauliczną. To niewątpliwy plus.
Niestety gdy jeździmy dynamicznie, trzeba liczyć się z jej charakterystyczną pracą. Wciskamy gaz w podłogę, silnik trzyma stałe obroty, a od wysiłków przekładni zmieniającej przełożenie zależy jak szybko się rozpędzimy. Nawet jeśli stały dźwięk jednostki wam nie przeszkadza, to podczas włączania się do ruchu trudno określić możliwości samochodu. Podobnie jest przy dynamicznym wyprzedzaniu.
Nissan przy przeprowadzaniu liftingu Qashqaia zwrócił się do swoich klientów. Dokładnie wysłuchano uwag użytkowników i właśnie dlatego SUV został lepiej wygłuszony, wyposażony w fikuśną tapicerkę i lekko przestylizowany. Wyjechanie z salonu samochodem z silnikiem Diesla w poziom wyposażenia Tekna+ (na zdjęciach) wiąże się z wyłożeniem 145 tys. zł – wówczas pakiet ProPilot dostajemy w standardzie.
W nieco skromniej wyposażonych wersjach – wszak ceny Qashqaia startują od około 80 tys. zł – wymaga dopłaty w wysokości 6 tys. zł. Jeśli waszym żywiołem jest trasa, warto dać mu szansę. W aucie typowo miejskim lepiej przeznaczyć tę kwotę na pakiet elektronicznych dodatków czy światła w technologii LED.
- Oszczędny silnik wysokoprężny
- Zadowalający komfort jazdy zapewniany przez np. wygłuszenie kabiny
- Solidne spasowanie wnętrza
- Nie wyznacza już standardów jak kilka lat temu
- Jedyna skrzynia automatyczna to "skuterowe" CVT
- Lista wyposażenia opcjonalnego jest znacznie rozleglejsza u konkurencji
Nissan Qashqai 1.6 dCi 130 KM Xtronic - dane techniczne, osiągi, spalanie
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R4 | |
Rodzaj paliwa: | olej napędowy | |
Ustawienie: | poprzeczne | |
Rozrząd: | DOHC | |
Objętość skokowa: | 1598 cm3 | |
Moc maksymalna: | 130 KM przy 4000 obr/min | |
Moment maksymalny: | 320 Nm przy 1750 obr/min | |
Skrzynia biegów: | automatyczna, bezstopniowa | |
Typ napędu: | na przednią oś | |
Hamulce przednie: | Tarczowe | |
Hamulce tylne: | Tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumny MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Koła, ogumienie przednie: | 225/45 R19 | |
Koła, ogumienie tylne: | 225/45 R19 | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | SUV | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 1527 kg | |
Ładowność: | 503 kg | |
Maksymalna masa przyczepy: | 1800 kg | |
Długość: | 4394 mm | |
Szerokość: | 1806 mm | |
Wysokość: | 1595 mm | |
Rozstaw osi: | 22646 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 65 l | |
Pojemność bagażnika: | 410 l z systemem BOSE i zestawem naprawczym | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 10,5 s | |
Prędkość maksymalna: | 190 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 5,7 l/100 km | 7,4 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,5 l/100 km | 6,7 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,9 l/100 km | 7,1 l/100 km |
Emisja CO2: | 133 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena: | ||
Model od: | 79 750 zł | |
Samochód testowy od: | 145 250 (Tekna +) |