Grupa zapaleńców chce, by samochody autonomiczne były dla każdego. Dopóki mają kierowcę
Wystarczą trzy urządzenia i darmowe oprogramowanie, by samochód mógł jeździć sam. Tak twierdzi George Hotz, programista stojący za projektem Comma.ai. Chce nie tylko rzucić rękawicę producentom aut, ale pokazać też, że pełna autonomia to bzdura.
24.07.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:49
Na scenie technologicznej 28-letni George Hotz jest znany od lat. W 2007 roku pokazał światu pierwszego odblokowanego iPhone'a. Kiedy wszyscy posiadacze telefonu Apple'a mogli korzystać tylko z usług jednego operatora, geohot (tak się nazywał w sieci) używał karty od T-Mobile. Amerykanin później zmienił swoją sferę zainteresowań i zaczął skupiać się na samojeżdżących samochodach. Przy czym podchodzi do sprawy nieco inaczej niż jego konkurenci.
- Każdy samochojeżdżący samochód na drodze jest mniej bezpieczny niż człowiek - mówił w wywiadzie z serwisem "The Verge". Podczas gdy Uber czy Waymo chcą pozbyć się kierowcy, Hotz i jego Comma.ai wolą go wyręczyć. Co więcej, przy tym wszystkim nie wymagają kupowania nowego auta. Wystarczy zamontować odpowiedni sprzęt do obecnie posiadanego samochodu i ten zacznie jeździć sam.
openpilot Installation Guide for Honda Civic (w/ EON, panda, and giraffe)
Brzmi niewiarygodnie? Sam też tak myślałem, dopóki nie zobaczyłem nagrań. Bez problemu można znaleźć filmy, gdzie samochody Hondy czy Toyoty samodzielnie jadą po autostradzie czy nawet po ulicach w mieście. Wspomniane trzy urządzenia to odpowiednio zmodyfikowany smartfon o nazwie Eon, interfejs wpinany do portu OBD-II o nazwie Panda i specjalna wtyczka odczytująca dane z radaru. Taki zestaw kosztuje mniej niż 1000 dolarów (ok. 3700 zł). Co ważne, żeby samochód mógł jeździć samemu, musi być wyposażony w adaptacyjny tempomat i system utrzymywania pasa ruchu.
Projekt Comma.ai odpowiada na pytanie, które zadawałem sobie od jakiegoś czasu. Skoro samochód potrafi ocenić odległość od poprzedzającego pojazdu, dostosować prędkość i utrzymywać się między pasami, to dlaczego nie może jeździć sam?
Po pierwsze, oprogramowanie. Hotz jest bardzo pewny swojego rozwiązania. Już w 2015 roku stwierdził, że działa lepiej niż Autopilot w Tesli. Rzekomo Elon Musk zaoferował mu wtedy pracę, ale ten odmówił. Po drugie, to że samochód jedzie sam, nie oznacza, że nie trzeba go pilnować. Dosadnie pokazał to przypadek wypadku Ubera w marcu 2018 roku. Większość aut (nawet Tesla!) nie monitoruje, czy kierowca spogląda na drogę. Tutaj smartfon Eon ciągle patrzy na twarz kierowcy. Jeśli odwróci wzrok, sprzęt zacznie interweniować.
A personal message from George Hotz to Elon Musk
Największą siłą Openpilota (tak się nazywa system stojący za rozwiązaniem) jest jego otwartość. Nad błędami czy dodawaniem kompatybilności pracuje ponad 3500 zapaleńców, którzy chcą jednego – by ich samochody mogły same jeździć. Dzisiaj wspiera 34 modele aut i głównie są to wozy przeznaczone na rynek amerykański, ale można znaleźć tam też pozycje znane z polskich dróg, jak nowa Honda CR-V, Lexus RX czy Toyota Prius lub Rav-4.
Wszystko jest w fazie rozwoju. Openpilot jeszcze nie jest dostępny nawet w wersji 1.0, a przed Comma.ai ciągle sporo pracy nad dopracowaniem wszystkiego. Czytając opis projektu na stronie, widać jednak, że jego twórcy, z Hotzem na czele, są zawzięci. Docelowo przewidują, że na świecie będą funkcjonować tylko dwa rodzaje autonomicznych systemów wspierających kierowcę – ich oraz teslowski Autopilot. Dla mnie sam fakt, że możemy obserwować powstawanie takiego systemu, jest równie fascynujący, co przerażający.
Z jednej strony widzimy, że motoryzacja się zmienia. Tesla przyzwyczaja nas do wizji auta, które w nocy może stać się jeszcze lepsze. Comma.ai wprowadza zupełnie nowy poziom modyfikowania samochodu. Już nie mówimy o naklejkach czy lepszych silnikach, a o zupełnie nowych możliwościach, których wóz wcześniej nie miał. Dla przykładu, na początku 2018 roku do Openpilota dodano możliwość ostrzegania przed zderzeniem z poprzedzającym pojazdem.
Zobacz także
Jednocześnie trzeba pamiętać, że oddajemy kierowanie oprogramowaniu tworzonemu w zasadzie przez nieznanych ludzi. W wywiadzie z "The Verge" Hotz unika tematu bezpieczeństwa. Zresztą, projekt jest otwarty, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by jakiś Romek spod Warszawy przystosował Openpilota do swojego Passata. Jeśli wszystko zadziała to ekstra. Ale skutki małego błędu mogą być opłakane.
Mimo wszystko, gdybym mógł, wypróbowałbym rozwiązanie Comma.ai. Za każdym razem, gdy wsiadam do nowego samochodu, sprawdzam zarówno funkcję utrzymywania pasa ruchu i adaptacyjny tempomat. Czasem działają lepiej, czasem gorzej. Jeśli dzięki trzem gadżetom i oprogramowaniu można je poprawić oraz odkryć ich pełen potencjał, to jestem jak najbardziej za.