Używany SUV do 30 tys. zł. Zobacz, co warto kupić, a czego lepiej unikać
30 tys. zł to kwota, za jaką można kupić naprawdę dobrego SUV-a. Segment już tak się rozrósł, że przekrój modeli jest spory. W tym budżecie szczególnie warto zwrócić na trzy auta - różnią się charakterem, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Podaję też trzy, na które lepiej uważać.
28.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:46
Honda CR-V III – drogi pewniak z Japonii
Jeden z najbardziej dopracowanych i niezawodnych SUV-ów na rynku, który osiąga niebotyczne ceny (nawet 60 tys. zł), choć najtańsze egzemplarze kosztują ok. 20 tys. zł. Oferta jest jednak bogata, a zatem z kwotą 30 tys. zł można wybrać jeden z 20 proc. oferowanych egzemplarzy. Nie ma obaw o zakup złomu. Większość aut to niżej cenione diesle.
W tym zakresie cenowym proporcje się odwracają. O ile pośród wszystkich CR-V na sprzedaż tylko 37 proc. stanowią diesle, o tyle w kwocie do 30 tys. zł jest to aż 72 proc. Z czego to wynika?
Wcale nie z tego, że diesle są złe – wprost przeciwnie. Po prostu benzyniaki są proste, niezawodne, zwyczajnie lepsze. Nie dają tak dobrej dynamiki, nie są tak oszczędne, jak diesle, ale to silnik typu "kup i zapomnij". Jeżdżąc na LPG koszty zrównują się z "ropniakiem", ale trzeba pamiętać o regulacji zaworów.
Czy wybór Hondy CR-V z dieslem jest ryzykowny? Też nie. Ten motor jest bardzo trwały i ponadprzeciętnie niezawodny. Moc na poziomie 140 lub 150 KM jest wystarczająca. Niestety części zamienne są dość drogie, więc kiedy motor się poważniej popsuje, taniej jest go wymienić niż naprawiać. Dostęp do używanych części jest bardzo dobry, więc nie ma się czym martwić. Części eksploatacyjne też łatwo dostać i nie są drogie.
Ogólnie Honda CR-V jest najmniej kłopotliwym w użytkowaniu modelem w swojej klasie, a przy tym bardzo funkcjonalnym. Ma przestronną kabinę i duży bagażnik, trochę jak minivan i tak też się prowadzi. Natomiast nie ma co oczekiwać sprawności w terenie – jest bliska autom osobowym, a napęd na cztery koła choć jest, to działa z ogromnym opóźnieniem.
CR-V to świetna propozycja dla osób, które boją się wysokich kosztów eksploatacji. Nawet kupując auto z usterką, nie ma się czym przejmować. Najważniejsze, by nie korodowało i to właśnie temu obszarowi trzeba się bacznie przyglądać. Rocznik jest w zasadzie bez większego znaczenia. W kwocie do 30 tys. zł nie ma co liczyć na młodsze niż 2007-2008. Auto pomimo wieku wciąż ma jednak jeden problem – mocno kusi złodziei.
Dacia Duster I – bezpieczna propozycja dla szukających rocznika i przebiegu
Jeśli chcesz kupić SUV-a z niskim przebiegiem i dobrym rocznikiem, a do tego poszukujesz aut z polskiego salonu, to tańszego niż Dacia Duster nie znajdziesz. W podanym budżecie da się kupić 5-letni egzemplarz z przebiegiem poniżej 100 tys. km, choć znalezienie takiego samochodu nie będzie łatwe. Realnie trzeba nastawić się na na przebieg 130-150 tys. km i rocznik 2014.
Tak czy inaczej jest to młode auto, które będzie już po większym serwisie. Nawet najstarsze dustery nie mają więcej niż 10 lat.
Wybierając ten model, trzeba być gotowym na pewne wyrzeczenia. Przyzwoite osiągi oferują tylko 105-konny diesel 1.5 i wprowadzony w 2013 r. benzyniak 1.2 TCe. Oba silniki są dobre i oszczędne, ale nie tak proste, jak benzynowy 1.6, który też świetnie pracuje na gazie (szczególnie wersja o mocy 102 lub 105 KM). To najbezpieczniejszy wybór.
Kolejne wyrzeczenie to komfort. Auto nie jest wygodne, nie jest funkcjonalne, jest za to słabo wyciszone, a materiały zużywają się dość szybko i są po prostu tandetne. Pozycja za kierownicą pozostawia wiele do życzenia, ale nie każdemu na tym zależy. Jeśli samochód ma być trwały, stosunkowo niezawodny i tani w naprawach, to Duster jest strzałem w 10.
Decydując się na ten model, należy dobrze się zastanowić, czy faktycznie potrzebujesz napędu na cztery koła. Jeśli nie, to nie ma co sobie zaprzątać tym głowy – Duster z przednim napędem i tak poradzi sobie w trudniejszych warunkach lepiej niż wiele SUV-ów z 4x4, jak choćby wyżej opisana honda. Natomiast sam układ napędowy z dołączaną tylną osią nie jest kłopotliwy.
Ogólnie auto jest trwałe i dość niezawodne, rzadko potrzebuje lawety. Użytkownicy narzekają głównie na drobne usterki dot. elektryki lub elementów i tak ubogiego wyposażenia. Na szczęście to prosta technika, z którą poradzi sobie każdy mechanik.
BMW X3 (E83) dla tych, którzy po prostu lubią jeździć
Jeśli cenicie sobie właściwości jezdne i dobre osiągi, to nie macie czego szukać w produktach azjatyckich. Tu z pomocą przychodzi bogata oferta używanych BMW X3 generacji E83 produkowanej w latach 2003-2010. W większości są to samochody z silnikiem Diesla o mocy pod 143 do 286 KM.
Choć samochód ma już swoje lata i może wydawać się ryzykowny, to wbrew pozorom jest to jedno z najlepszych BMW z tego okresu. Przestronne nadwozie przebija funkcjonalnością Serię 3, a standardowy napęd na cztery koła oraz typowe dla marki zestrojenie podwozia pozwalają szybko zapomnieć, że mamy do czynienia z SUV-em.
Co więcej, napęd xDrive pozwala też zapuścić się w niezbyt wymagający teren i z niego wyjechać. Niestety przynosi także koszta, ponieważ jego wytrzymałość przy standardowej obsłudze jest dość niska. Regeneracja przekładni rozdzielczej to wydatek ok. 3000 zł. Dbałość o serwis olejowy znacznie wydłuża jej trwałość.
Ogromną zaletą samochodu są silniki wysokoprężne. Polecić można 3-litrowego diesla o niebywałej wytrzymałości i świetnej dynamice. Nawet najsłabsza odmiana 204 KM zapewnia przyspieszenie do 100 km/h w mniej niż 8 s. Automat w najmocniejszej wersji 286 KM i 580 Nm może być już nieco nadwyrężony. Jednak frajda z jazdy tą wersją jest nieporównywalna z czymkolwiek z Azji.
Bardziej oszczędni kierowcy z powodzeniem mogą wybrać 2-litrowego diesla i nie ma się co martwić o rozrząd. Problem jest w naszym kraju opanowany, choć jeśli jest możliwość, zachęcam do jednostki 3-litrowej.
Oczywiście nie należy spodziewać się niskich kosztów napraw i liczyć na to, że silniki benzynowe znacząco je obniżą. Po liftingu w 2006 r. są to silniki serii N z kłopotliwym systemem Valvetronic. W tym przypadku też warto pójść "grubo" i wybrać dynamiczny motor 3.0 o mocy 231 (seria M) lub 272 KM (seria N). Nie ma problemu z montażem autogazu.
Ze względu na ogromną liczbę ofert na rynku jest też duży rozstrzał cenowy. Najtańsze, sensownie wyglądające auta kosztują ok. 20 tys. zł, natomiast za najdroższe trzeba zapłacić nawet 50 tys. zł. Jednak większość ofert mieści się w przedziale 30-35 tys., co pozwala wybierać do woli zarówno w rocznikach, jak i wersjach silnikowych.
3 modele, które odradzam lub zalecam szczególną ostrożność
Z pewną świadomością trzeba podchodzić do zakupu samochodów marek uznawanych za premium, takich jak na przykład Audi, Porsche, Land Rover (Range Rover), Lexus, również Jeep. Są to samochody stosunkowo tanie, ale głównie dlatego, że wymagają drogich napraw, a każdy większy serwis opiewa na kwotę kilku tysięcy złotych. Jeśli jednorazowy wydatek rzędu 2-3 tys. zł to dla ciebie problem, nie są to auta, których powinieneś szukać.
Natomiast ten rozdział poświęcam nie tylko osobom, które kuszone są samochodami luksusowymi. Są bowiem wersje czy generacje cenionych modeli marek popularnych, które nie do końca się udały lub wymagają świadomego podejścia do zakupu. Oto trzy samochody, co do których należy podchodzić ze szczególną rezerwą.
Subaru Forester – tylko dla świadomych miłośników marki
Pierwsza tak, druga tak, ale trzecia generacja Subaru Forestera to niekoniecznie dobry wybór. Świadczą o tym zresztą ceny. Próg wejścia do posiadania tego modelu to ok. 20 tys. zł. Tyle samo zapłacicie za starsze egzemplarze poprzednika i lepiej to zrobić, bo auto samo w sobie jest rewelacyjne, zwłaszcza w zakresie właściwości jezdnych i trwałości.
Tego samego nie da się powiedzieć o trzeciej generacji. Stał się bardziej SUV-em niż uterenowionym kombi i dostał diesla, który jest okryty złą sławą. Cóż z tego, że dość szybko go poprawiono, skoro i tak niełatwo kupić do niego tanie części, nie każdy mechanik podejmie się naprawy, a ryzyko poważnej awarii nadal istnieje. Nie zaprzeczam, że z auta można być zadowolonym - są użytkownicy, którzy przejechali ponad 300 tys. km - ale po prostu są mniej ryzykowne auta na rynku w tym segmencie.
Jeśli koniecznie chcesz kupić Subaru Forestera, a druga generacja jest za stara, to wybierz wersję benzynową 2.0 o mocy 150 KM z manualną skrzynią biegów. To najbezpieczniejsza wersja i w dodatku z bardzo dobrym układem napędowym, który ma nawet reduktor. Nie jest to auto do jazdy w terenie, ale przy holowaniu przyczepy lub pokonywaniu trudniejszych odcinków reduktor się przyda i oszczędzi sprzęgło. Niezależnie od wersji modelu trzeba być gotowym na wysokie koszty eksploatacji.
Toyota RAV4 III – pewniak, który może okazać się wpadką
Wśród wszystkich generacji Toyoty RAV4 model produkowany w latach 2005-2012 można uznać za najbardziej nieudany. Mimo to samochód ciągle wyróżnia się niezawodnością i niską utratą wartości. Za zadbane egzemplarze trzeba sporo zapłacić - nawet ponad 50 tys. zł. Zdecydowanie wyższe ceny osiągają benzyniaki, które są godne polecenia. Szczególnie odmiany 2.0, choć miewają problemy z nadmiernym spalaniem oleju.
Dlaczego więc japoński SUV znalazł się w tej części zestawienia? Wszystko przez kuszącego diesla, który dla wielu może wyglądać na dobrą propozycję. Niestety, ten silnik jest bardzo ryzykowny. Są lepsze i gorsze odmiany (zależnie od rocznika), ale jeśli szukasz SUV-a z dieslem, to rynek oferuje lepsze (m.in. Honda CR-V czy Nissan X-Trail).
Volkswagen Touareg – duży, luksusowy i drogi w naprawach
Jeśli szukasz czegoś dużego, wygodnego i dobrze wyposażonego, to za 30 tys. zł można dostać... Volvo XC90. Jest trwałe i stosunkowo tanie w serwisie, o ile nie będzie to jednostka 4.4 V8. Natomiast nie można tego powiedzieć o jego niemieckim konkurencie – VW Touaregu. Choć to volkswagen, czyli samochód najbardziej znanej wśród polskich mechaników marki, to akurat ten nie powinien być traktowany jak Golf czy Passat.
Sam model jest świetny, póki sprawny. Zaawansowanie techniczne to poziom klasy premium, a silniki, szczególnie diesel 3.0 najlepiej pasujący do tego auta, dają dużo przyjemności z jazdy. Postawione przy nim Volvo XC90 2.4 D wydaje się być autem niższej klasy.
Problem w tym, że naprawa choćby wspomnianego silnika 3.0 TDI to zawsze duży koszt. Owszem, jednostka jest bardzo trwała, ale kiedy przyjdzie wymienić rozrząd, to tylko za to zapłacisz 1/3 wartości auta. Za luksus trzeba płacić.
To samo dotyczy elementów pneumatycznego zawieszenia, które wymaga także wprawnej ręki fachowca. Samochód da się kupić nawet za 20 tys. zł, ale podobnie jak w przypadku Porsche Cayenne czy choćby aut marki Land Rover trzeba mieć świadomość, że koszty serwisu są adekwatne do ceny, jaką pierwsi właściciele płacili za nie w salonie. Choć i tak Touareg w tym gronie jest w miarę bezpieczną opcją.