5 aut używanych, których się nie kupuje. Wybierając je, popełniasz duży błąd
Są kusząco tanie, niekoniecznie popularne i rzadko kupowane. Dla niewtajemniczonych osób mogą wyglądać na świetną okazję, ale przestrzegam: zakup ich to zły pomysł. Jedyna sensowna rada, jeśli takie auto już masz – sprzedaj jak najszybciej, póki jeździ.
Na rynku samochodów używanych jest wiele modeli czy wersji niepolecanych, uznawanych za problematyczne, a nawet wadliwe. Jednak doświadczenie użytkowników pokazuje, że da się z nimi jakoś żyć. Można je naprawiać, wymieniać podzespoły, zawsze znajdzie się rozwiązanie. Rośnie doświadczenie i wiedza mechaników, buduje się rynek zamienników.
Niestety, w ogłoszeniach wciąż pojawiają się wybitne "kwiatki", których lista może być całkiem długa. Samochody, które trudno polecić nawet wrogowi, a najlepszą radą dla ich właścicieli jest "sprzedaj, póki jeździ".
W poniższym zestawieniu wybrałem kilka modeli lub wersji samochodów, których po prostu lepiej nie kupować. To najczarniejsza lista samochodów używanych, które pojawiają się wciąż w ogłoszeniach i to niekiedy w sporej liczbie. Nie są to najgorsze auta na świecie, ale z powodu zachęcających cen, łatwo je nieświadomie nabyć.
Jaguar X-Type – po prostu nie ma sensu
Może się wydawać, że to ciekawa alternatywa dla nudnych aut niemieckich, francuskich i japońskich, ale zakup Jaguara X-Type to obecnie zabawa w rosyjską ruletkę. Może się uda trafić na bezproblemowy egzemplarz, ale ryzyko jest zbyt duże, by próbować. W chwili pisania artykułu na Otomoto były 82 oferty sprzedaży.
Jeśli skusicie się wyjątkowo atrakcyjną ceną – bo samochód po prostu trudno komuś wcisnąć – to znaczy, że kondycja danego egzemplarza jest daleka od dobrej. Naprawdę dobrze utrzymane egzemplarze kosztują ok. 30 tys. zł, a nie 10. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku z samochodem.
Jaguar X-Type to w miarę dobrze zaprojektowane auto, ale kompletnie pozbawione sensu. Technicznie nie oferuje nic ponad to, co konkurenci, a czar atrakcyjnego wyglądu pryska, kiedy zacznie się "sypać".
Niezwykle trudne jest znalezienie mechanika, który nie twierdzi że to Ford Mondeo (z którym brytyjski sedan jest technicznie spokrewniony), zna się na naprawach jaguarów i ceni się adekwatnie nie tyle do statusu marki, lecz wartości samochodu. Specjaliści pomogą, ale zostawicie u nich sporo pieniędzy. A jest na co.
Awaria to zjawisko nieobce temu modelowi. Najgorzej, że nie są to jakieś drobiazgi, tylko poważne problemy. Silniki, elektryka, korozja, przeniesienie napędu – każdy obszar tego samochodu jest narażony na poważne awarie. Części są albo w miarę dostępne i tanie (nieliczne pasujące od Forda), albo drogie i trudno dostępne (te oryginalne Jaguara). Jakość wykonania jest daleka od tego, czego oczekujemy od samochodu tej marki - poziom gdzieś pomiędzy audi a fordem.
Trudno uzasadnić zakup tego auta, nawet jeśli będzie to najlepsza wersja 3.0 V6. Są po prostu lepsze, tańsze i łatwiejsze w utrzymaniu samochody z silnikami 6-cylindrowymi i napędem na tył lub na cztery koła (tylko wybrane wersje). Niska cena odbije się bardzo szybko w wysokich kosztach napraw, a na koniec i tak pewnie skończy się na sprzedaży auta, co nie będzie proste.
Jeep Grand Cherokee (i nie tylko) z dieslem VM - sprzedaj póki działa
Jeep Grand Cherokee WJ to obecnie najatrakcyjniejszy model z tą jednostką, więc niech on posłuży tu za przykład. W przypadku innych aut wyposażonych w starą konstrukcję wysokoprężną VM rada pozostaje ta sama - sprzedaj, póki jeździ.