Które silniki zużywają za dużo oleju? [poradnik]
Jeśli pod autem nie ma tłustych plam, a poziom oleju jest coraz niższy, to sygnał, że jednostka napędowa po prostu go spala. Jeśli wydaje się Wam, że podwyższony apetyt na olej silnikowy to domena mocno wyeksploatowanych jednostek napędowych, jesteście w błędzie. Niektóre z nich mają to we krwi.
08.05.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:12
Najwięcej oleju silnikowego zużywają konstrukcje japońskie. W tej kategorii przoduje silnik 1,8 VVT-i ze zmiennymi fazami rozrządu produkcji Toyoty. Jednostka ta znajduje się w takich modelach, jak Corolla IX, Avensis I i II generacji czy Corolla Verso. Usterka może pojawiać się już nawet przy przebiegach około 50 000 km, jednak znacznie częściej dotyczy aut, które mają za sobą ponad 150 000 km.
Może się wydawać, że wymiana pierścieni i honowanie cylindrów rozwiąże problem, ale niestety po pewnym czasie może on powrócić. Najskuteczniej będzie wymienić kadłub, z czym niestety wiążą się wysokie koszty – około 3000 zł. W części aut z tym silnikiem wadliwe kadłuby wymieniano na gwarancji, niestety nie we wszystkich udało się wyeliminować tę usterkę. Jeśli nie zainwestujemy w taką naprawę, będziemy musieli liczyć się ze zużyciem około 1 l oleju na każde 1000 km.
Kolejny japoński przypadek to 1,3-litrowy silnik Wankla, który był montowany właściwie tylko w modelu RX-8. W tym przypadku podwyższony apetyt na olej silnikowy wynika z konieczności uszczelnienia pierścieni o dużej powierzchni, co nie jest takie łatwe. Co jeszcze może wpływać na większe zużycie oleju w tym silniku? Na pewno problemy z właściwym chłodzeniem rotora, który ze względu na specyficzną budowę słabo oddaje ciepło. Wartość ubytku wynosi około 0,5 l na 1000 km i trzeba się z tym pogodzić.
Silniki konsumujące sporo oleju (około 1 l/1000 km) znajdują się również w ofercie Nissana, w takich modelach jak Almera N16, Almera Tino czy Primera P12. Problem dotyczy motorów o pojemnościach 1,5 i 1,8 l. Aby temu zapobiec, konieczny jest remont silnika kosztujący około 3000 zł. Niestety, ze względu na źle zaprojektowaną konstrukcję silnika awaria w przyszłości może się powtórzyć.
Najgorzej jest jednak z Subaru Imprezą WRX STi II generacji, pod którego maską pracuje 2,5-litrowy boxer. W czasie eksploatacji da się zauważyć nadmierne zużycie oleju, które stopniowo rośnie. Co ciekawe, w pewnym momencie silnik w ogóle przestaje zużywać olej i właśnie wtedy pękają zbyt delikatne tłoki. Najlepszym rozwiązaniem tej patowej sytuacji jest wymiana tłoków na kute, co niestety wiąże się także z koniecznością wymiany całego osprzętu rozrządu. Taki zabieg to wydatek około 10 000 zł. Inne motory typu boxer wyprodukowane przez Subaru również mogą spalać trochę więcej oleju, ale poza modelem Impreza WRX STi 2,5 l to raczej nieszkodliwa wada, której po prostu nie opłaca się naprawiać.
Skłonności do połykania zbyt dużych ilości oleju ma także 2,3-litrowy motor Mazdy, montowany między innymi w usportowionych wersjach serii MPS. Zdarza się to również w silnikach Hondy z rodziny VTEC, ale zależy głównie od stylu jazdy kierowcy. Im częściej wskazówka obrotomierza gości na czerwonym polu, tym większe prawdopodobieństwo, że najbliższym czasie będzie czekać nas dolewka.
Trzeba jednak przyznać, że nadmierne spalanie oleju nie jest wyłączną domeną japończyków. Takie wpadki zdarzają się i włochom. Dowodem na to jest jednostka benzynowa 2,0 JTS skonstruowana przez Alfę Romeo z bezpośrednim wtryskiem, montowana między innymi w modelach 156, GTV, a także GT. Właśnie ze względu na zastosowanie bezpośredniego wtrysku dochodzi do osłabienia filmu olejowego, co przyczynia się do zużycia pierścieni i spalania około 0,5 l oleju na każde 1000 km.
Problem znikającego oleju to zjawisko nieobce nawet Fiatowi, a zwłaszcza jeśli mówimy o 16-zaworowym motorze 1,4 l Fire spotykanym w modelach: Panda, Grande Punto, 500, a także Stilo i Bravo. Klientów, którzy kupili auta z tymi silnikami, spotkało rozczarowanie. Otóż często już na wstępie eksploatacji silnik potrafił spalić 0,3 l oleju na 1000 km. Na pytanie zadawane w serwisie „co jest z nim nie tak?” mechanicy odpowiadali po prostu: „ten typ tak ma”. Teoretycznie nic nie da się z tym zrobić, ale w praktyce zmiana oleju na odrobinę gęstszy powinna rozwiązać problem. Niestety, decydując się na zastosowanie innego oleju, ryzykujemy utratę gwarancji.
Oczywiście nie w każdym przypadku można zrzucać winę na producentów, bo w niektórych sytuacjach to my sami przyczyniamy się do występowania takiego zjawiska. Częste korzystanie z wysokiej prędkości obrotowej, nieregularna wymiana oleju czy stosowanie produktów o innych parametrach niż zalecane przez producenta prędzej czy później może odbić się na każdej jednostce napędowej.
Zobacz także: