Pierwsza jazda: Cupra Leon VZ i Formentor VZ5 po liftingu - praktycznie i sportowo
Cupra odświeżyła zarówno związanego z Seatem Leona, jak i swojego autorskiego bestsellera, czyli Formentora. Z oboma autami mogłem zapoznać się w ich topowych wersjach, które w umiejętny sposób łączą wrażenia sportowe z byciem autami na co dzień.
Choć Cupra powstała jako ta bardziej sportowa marka w portfolio Grupy Volkswagen, to na próżno szukać tam aut typu coupé. Co więcej - w ofercie są modele z silnikiem 1.5 o mocy 150 KM. Jednak nie brakuje też szybkich i dopracowanych pod kątem osiągów odmian. Właśnie takimi miałem okazję jeździć pod Barceloną.
Cupra Leon przeszła niedawno lifting, zyskując przede wszystkim dużo bardziej agresywny przód. Dopracowana i dynamicznie prezentująca się stylistyka jest tym, czym przyciąga do siebie hiszpańska marka. W dużym stopniu to właśnie temu zawdzięcza swój nagły sukces (widać to szczególnie w przypadku Formentora, o którym później). Jednak najważniejszy w modelu, którym jeździłem, jest nie wygląd, a napęd.
Jest to nowa wersja odmiany VZ, która (zdaniem Hiszpanów) czerpie z wyścigowej wersji TCR. Jeśli faktycznie tak jest, to nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale nie ma to większego znaczenia. To, co najważniejsze, to 2-litrowy silnik, który generuje aż 325 KM i 420 Nm. Jest to więc najmocniejszy Leon z napędem przednie koła oferujący o 25 KM więcej niż "zwykły" VZ. Do 100 km/h rozpędza się w 5,6 s i osiąga 270 km/h. Jednak największe wrażenie robi to, jak tego wszystkiego dokonuje.
Pierwsza jazda: Volkswagen T-Roc drugiej generacji - lubimy to, co znamy
Jasne, można wewnątrz rodziny porównać Leona VZ do Golfa R czy Leona Sportstourera VZ, które co prawda mają tylko 8 KM więcej, ale dzięki napędowi na cztery koła przyspieszają dużo lepiej. Jednak to, jak jeździ auto Cupry, naprawdę robi wrażenie. Tak mocna "ośka" mogłaby się wydawać szalonym pomysłem, ale Hiszpanie byli tak pewni swego, że postanowili zamknąć odcinek górskiej drogi, abym mógł się w takich warunkach przekonać, na co stać ich auto.
Minąłem policjantów pilnujących wjazdu na trasę i stanąłem przy tablicach znanych z początków odcinków specjalnych podczas rajdów. Przede mną, w swoim samochodzie, ustawił się profesjonalny kierowca wyścigowy, który miał być moim pilotem. Wątpliwości co do tego, czy będzie ograniczał tempo, szybko minęły. Powiem tylko tyle, już po chwili odjechał mi tak, że trudno było go dogonić do samego końca OS-u. W efekcie mogłem więc jechać tak szybko, jak tylko Cupra i moje umiejętności pozwalały.
Włączyłem tryb Cupra, wcisnąłem gaz do podłogi i skorzystałem z tego, że pierwszy fragment składał się z prostej i delikatnego łuku. Szybko przekroczyłem prędkość, która jest dozwolona na polskich autostradach i nadal się rozpędzałem. Dalej kilka płynnych zakrętów, a następnie przejście w węższą i ciaśniejszą sekcję. W końcu znowu szersza droga i powrót wyższych prędkości. Ten kilkukilometrowy odcinek został dobrany bardzo dobrze. Pozwalał sprawdzić samochód w różnych sytuacjach i pokazywał, że Cupra jest pewna swego i nie chce niczego ukrywać.
Leon VZ to hot hatch, który bez kompleksów może stawać obok aut typowo sportowych. Jasne, przy przednim napędzie nie zapewni zabawy poślizgami, ale jest zaskakująco skuteczny. Skręca tak dobrze i pewnie, że łatwo zapomnieć, iż jest to "ośka". Elektronicznie sterowany przedni mechanizm różnicowy VAQ czyni cuda, a zarazem samochód nie przeraża. Choć jechałem nim pierwszy raz na drodze, na której nigdy wcześniej nie byłem, to cały odcinek pokonałem pewnie i szybko.
A wszystko to w klasycznym, kompaktowym hatchbacku. Wady? W sumie jedna. Ta najmocniejsza odmiana Cupry Leona VZ jest limitowana do zaledwie 1500 egzemplarzy. Dlatego na drugi przejazd tym samym odcinkiem dostałem inny model - jeszcze mocniejszy, gdyż był to Formentor VZ5.
W przypadku tego modelu lifting przebiegł praktycznie tak samo, jak w Leonie. Zmieniono przede wszystkim przód, a z tyłu logo (teraz podświetlane) wkomponowano w listwę świetlną. Wygląd od początku był mocną stroną Formentora, a teraz hiszpański SUV prezentuje się jeszcze lepiej. Przy tym nie zatracił tego, co mi osobiście podoba się najbardziej - nadal bardziej nazwałbym go podniesionym hatchbackiem.
Pod kątem osiągów natomiast nie zmieniło się wiele. Za napęd nadal odpowiada pięciocylindrowy silnik o mocy 390 KM i momencie obrotowym 480 Nm przenoszonych na cztery koła. Dzięki temu setka na liczniku pojawia się już po 4,2 s.
W efekcie zamknięty odcinek pokonałem jeszcze szybciej. Tym bardziej, że byłem już po rekonesansie trasy. Cupra Formentor VZ5 oprócz wyglądu praktycznie nie zmieniła się w porównaniu z tym, co oferowała, gdy weszła do sprzedaży po raz pierwszy i miałem okazję ją testować. Ponoć nieco poprawiono zestrojenie całości, ale nie jestem przekonany, czy udałoby mi się to wyczuć nawet przy bezpośrednim porównaniu modeli przed i po liftingu. Ale zmiany nie były potrzebne. Formentor VZ5 już wcześniej był zaskakująco skuteczną maszyną, która udowadniała, że nowoczesna technologia to nie tylko gadżety widoczne w kabinie, ale też układ napędowy pozwalający jeździć jeszcze szybciej i precyzyjniej.
Jedynym drobnym zaskoczeniem było porównanie do Leona VZ. Choć, jak już wspomniałem, Formentor jest bardziej hatchbackiem (skutecznie) udającym SUV-a, a odmiana VZ5 ma do tego o 10 mm obniżone zawieszenie, to jednak można było odczuć, że mamy do czynienia z wyższym autem niż klasyczny hot hatch. Jednak jeśli nie będziecie mieć tego porównania, to nawet tego nie zauważycie.
Model ten przeszedł lifting, ale najważniejsze jest to, że Formentor VZ5 w ogóle powrócił do sprzedaży. Niestety znowu w limitowej liczbie. Wersja poliftowa powstanie w 4000 egzemplarzy i na pewno po raz kolejny bez problemu znajdzie chętnych na nie wszystkie.