Test Audi RS 5 Sportback: czego bało się Audi?
Długo nam przyszło czekać na A5 Sportback w wersji RS. Model ten dotarł do Polski blisko dwa lata po jego światowej premierze i na parę miesięcy przed face liftingiem przygotowanym na połowę cyklu produkcyjnego A5. Mam podejrzenia, czemu Audi nie spieszyło się z debiutem tego wariantu. Paradoksalnie może on być kluczem do jego sukcesu.
W ciągu ostatniego ćwierćwiecza Audi dało światu mnogość bardzo szybkich, zaawansowanych technicznie aut. Zaskakująco mało z nich posiadało jednak formę, którą utożsamialibyśmy z wozami sportowymi. Czterysta koni mechanicznych z silnika V6 czy sześćset z V8? Proszę bardzo, ale raczej nie w nadwoziu coupe, a już na pewno nie sedana. Najchętniej producent ten łączy takie potężne napędy z… przysadzistą bryłą kombi.
Modele RS: historia alternatywna
Ten fetysz Audi rozpoczął się od modelu RS 2 z pierwszej połowy lat 90. By stworzyć godnego następcę kultowego ur-Quattro, specjaliści z Neckarsulm udali się po pomoc do nieodległego Zuffenhausen. Mieszczące się tam Porsche zgodziło się na współpracę, ale tylko pod warunkiem, że sportowe Audi będzie posiadało formę nadwozia możliwie najodleglejszą od ich oczka w głowie, czyli modelu 911.
Tak powstałe super-kombi teoretycznie nie miało prawa się udać, ale jego popularność przekroczyła wszelkie oczekiwania. Dziś już Audi i Porsche działają w ramach jednego koncernu, a ich gamy w dużej mierze się pokrywają, ale dla sportowych modeli tej pierwszej marki nadal domyślnym typem nadwozia jest właśnie kombi. Dlatego też o ile każdy z prostej linii następców RS 2 był oferowany jako kombi, w całej historii quattro GmbH znajdziemy tylko kilka sedanów.
Historia ta powtórzyła się w przypadku najnowszej odsłony modeli A4/A5. Produkowana od 2016 roku generacja B9 już w kolejnym roku zyskała wersje RS 4 Avant i RS 5 Coupe. Sedana próżno szukać w ofercie do tej pory, ale na początku 2018 roku producent zaprezentował najbliższą mu pochodną o nazwie RS 5 Sportback. Różnie można określać ten typ nadwozia: sami producenci górnolotnie sprzedają takie auta jako "czterodrzwiowe coupe", choć de facto to poczciwe liftbacki.
Model ten miał swój debiut na targach amerykańskich, ponieważ pierwotny plan zakładał jego dostępność wyłącznie na tamtejszym rynku. Ostatecznie trafił także do Europy, w tym do Polski. Nim jednak zdążył się zadomowić w krajowych salonach Audi zaprezentowało już nową odsłonę po gruntownym face liftingu. Dostępne w Polsce w najbliższych miesiącach nowe RS 5 będzie jeszcze trochę nowocześniej wyglądało i pochwali się jeszcze trochę nowocześniejszym wyposażeniem. Dane techniczne 2,9-litrowego silnika pozostaną bez zmian, co akurat można uznać za sukces, bo teraz będzie generowało swoje osiągi przy obecności filtra cząstek stałych.
W efekcie RS 5 Sportback w takiej formie jak widzicie na zdjęciach jest (czy już wręcz był) oferowany na polskim rynku zaledwie kilka miesięcy i ma szansę stać się w przyszłości poszukiwanym modelem kolekcjonerskim. Dobrze by było, ponieważ już teraz jest albo droższe, albo podobnie wyposażone co najbliżsi rywale. Cennik tej wersji zaczyna się od o dziwo konkurencyjnej jak na standardy tego segmentu 414 900 zł, ale potrafi wystrzelić do niebotycznych sum, co udowadnia ten warty ponad 600 tys. zł egzemplarz. Dziś jednak bardziej niż na wartości tego modelu chcę się skupić na innej kwestii: czemu Audi tak stroni od modeli tego typu i czy jest czego żałować.
Mniej dzikości, więcej dojrzałości
Najprostsza odpowiedź brzmi… nie. Nie ma czego żałować. RS 4 Avant jest genialne jako wszechstronne, sportowe kombi. Jednak przykrywając jego podwozie czterodrzwiową karoserią, Audi naraża się na porównanie z tak genialnymi atletami jak Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio, BMW M3 czy Mercedes-AMG C63. I RS 5 Sportback w takim gronie zwyczajnie przegrywa. Nie jest ani tak dzikie, ani tak porywające jak żaden z wymienionych.
Winić za to można właściwie każdy z jego kluczowych składników. Podwójnie doładowane V6 o pojemności niecałych trzech litrów ma potężne możliwości (450 KM, 600 Nm), ale nie ma w nim ani porywającego charakteru, ani szczególnie zapadającej w pamięć ścieżki dźwiękowej. Ośmiobiegowy automat działa wręcz niezauważalnie, przez co jest w sam raz do zwyczajnej jazdy, ale przy sportowej pozostawia niedosyt. Wymowne, że po raz kolejny Audi zamontowało za kierownicą symbolicznej wielkości łopatki do zmian biegów, tak jakby kierowcy tego modelu nie mieli z nich korzystać za często.
Kluczowy wpływ na charakterystykę tego modelu ma osławione quattro. O ile wszyscy uznani rywale w tym segmencie dysponują napędem na tylną oś, Audi niezmiennie posyła moc na wszystkie cztery koła. W połączeniu ze stosunkowo ospale reagującym i mocno wspomaganym układem kierowniczym daje to efekt bardzo podobny do tego znanego ze schodzących generacjach RS 6 i RS 7.
Także i mniejsze dzieło zakładu Audi Sport zdecydowanie bardziej ceni więc stabilność ponad rozrywkę. Jest to widoczne do tego stopnia, że po popełnieniu błędu podczas dynamicznej jazdy istnieje dużo większa szansa, ze wyjedzie oś przednia niż tylna. By pozwolić sobie tutaj na efektowny, kontrolowany drift, potrzeba albo naprawdę dużych umiejętności, albo jeszcze większej przestrzeni. Tak czy inaczej praca systemu quattro nie przynosi szczególnej satysfakcji poza jazdą na podłożu o bardzo ograniczonej przyczepności, takiej jak na przykład śnieg.
Nie mogę powiedzieć, że w RS 5 nie doszukałem się żadnych sportowych atrybutów. W odmętach cyfrowych menu można odnaleźć przedstawione w bardzo efektowne sposób wnikliwe dane, takie jak temperaturę opon, wykres przeciążeń g oraz chwilową moc silnika. W moich oczach są to jednak tylko gadżety mające na celu poprawę humoru kierowcy.
Tego wszystkiego, co napisałem powyżej, nie traktowałbym niemniej od razu jako wady RS 5 Sportbacka. O ile pozostali producenci starają się w tym segmencie dostarczyć strzelające z wydechów i wytrząsające plomby na najmniejszej dziurze ekstremalne konstrukcje, Audi daje przepustkę do tylko trochę mniejszego, wolniejszego i mniej luksusowego zamiennika RS 7 Sportback za 2/3 jego ceny. W takim przypadku model ten należałoby rozpatrywać nie jako rywala BMW M3 czy AMG C63, a zmniejszony odpowiednik M8 Gran Coupe czy E63.
Przedstawiane Audi jest w końcu podobnie do nich wygodne i dojrzałe. Świetnie sprawdza się podczas długich podróży, gdy elastyczny i cichy silnik sprawia wrażenie solidnego V6 o dużej pojemności, a doskonała izolacja od dochodzących z zewnątrz dźwięków i nierówności drogi daje poczucie poruszania się naprawdę ekskluzywnym autem.
Jak można spodziewać się po wysoko pozycjonowanym modelu Audi, efekt ten podtrzymuje także doskonale wykonane wnętrze. Projekt przedliftowej wersji w tej chwili nie jest już może najbardziej efektowny w klasie, ale niezmiennie trzyma on topowy poziom w kategoriach zastosowanych materiałów i staranności spasowania. Wystarczy rozejrzeć się po tym otoczeniu i dostrzec starannie wyprofilowaną kierownicę ze spłaszczonym spodem, dźwignię skrzyni biegów obszytą szorstką alcantarą albo kubełkowe fotele obszyte miękką, pachnącą skórą z kontrastowymi przeszyciami by zrozumieć, że w tej kategorii to nadal Audi wyznacza standard w swojej klasie.
Co więcej, forma Sportbacka (vel czterodrzwiowego coupe vel liftbacka) daje RS 5 także przewagę… funkcjonalności. Przy opisach takich modeli praktycznie nigdy nie omawia się przestrzeni na tylnej kanapie czy dostępu do przestrzeni bagażowej, ale przecież z perspektywy posiadania auta są to rzeczy, które mają kluczowe znaczenie, i w których RS 5 Sportback jest po volkswagenowsku dopracowany.
Efekt na miarę oczekiwań klientów
Prezentowane Audi przypomina mi więc typowy wytwór Grupy VW, tylko przeniesiony na klasę performance. Nie wszyscy muszą lubić ten niemiecki koncern, ale trzeba przyznać, że jak mało kto potrafi zidentyfikować potrzeby klientów i wprowadzić na rynek modele dokładnie pod nie dostosowane.
RS 5 Sportback także złożone jest z takich składników, jakich klienci w tym segmencie najbardziej potrzebują. Jednym z nich jest robiąca wrażenie prezencja. Najdroższa pochodna A5 nie jest może szczególnie poważna z wyglądu. Istnieje ryzyko, że te sztuczne wloty powietrza na poszerzeniach błotników i również udawany dyfuzor wyglądający spod tylnego zderzaka u osób bardziej znających się na rzeczy wywołają uśmiech politowania. Ale, tak naprawdę, to co z tego, skoro u zdecydowanej większości wygląd ten będzie budził szacunek na drodze i wywoła pożądany przez właściciela efekt.
Podobnie sprawa ma się w rzeczywistości z napędem. Układ quattro dodaje do konstrukcji dodatkowe kilogramy i pozbawia przedniej osi tej cennej bezpośredniości znanej z rywali. Ponownie, co z tego, skoro to właśnie dzięki temu układowi RS 5 jest tak brutalnie skuteczny i szybki niezależnie od tego, jak złe by nie były warunki pogodowe… lub umiejętności kierowcy.
Jeśli o jakimś samochodzie można powiedzieć "rakieta", to właśnie o takim, który rozpędza się jak RS 5. W każdej chwili dysonuje on ogromnym momentem obrotowym, w każdej chwili jest gotowy wgnieść w fotel, błyskawicznie przepiąć bieg i bez wytchnienia dojść po paru chwilach do abstrakcyjnych prędkości. Dostęp do kosmicznych osiągów jest tutaj nieprzyzwoicie łatwy i jeśli komuś zależy tylko na tym, by być mistrzem prostych, to jest to dla niego najlepsze auto w segmencie. Z przyspieszeniem do 100 km/h na poziomie 3,9 sekundy jest ono nawet szybsze od AMG C63 i BMW M3, które obiecują wynik o dwie dziesiąte gorszy.
Gotów jestem jednak założyć się o sporą sumę, że na górskich serpentynach lub torze wyścigowym RS 5 Sportback dojedzie z tej trójki jednak jako ostatnie. A już na pewno dostarczy z tego przejazdu najmniej satysfakcji. To znów jednak prowadzi do kwestii rzeczywistych potrzeb właścicieli – który z nich kupuje samochody tego typu, by zabrać je w takie wymagające miejsca? Jaki jest sens, by dla jakiejś wyimaginowanej sytuacji w tych rzeczywistych warunkach codziennej jazdy męczyć się z konstrukcją twardszą, głośniejszą i obarczoną daleko większą liczbą kompromisów?
Na tle rywali RS 5 dostarcza mniej wyrafinowanych doznań, ale wynagradza to znacznie większą wygodą podczas zwykłej jazdy i łatwością wykorzystania przy codziennych potrzebach. I to prowadzi mnie do przewrotnego wniosku: RS 5 Sportback może być jednym z najgorszych aut w swoim ekstremalnym segmencie, ale to właśnie przez to może stanowić najlepszy wybór.
- Imponująca skuteczność silnika, skrzyni biegów i napędu quattro
- Wysokie osiągi połączone z wyjątkową dojrzałością i komfortem
- Nadspodziewanie funkcjonalna kabina i bagażnik w stosunku do rywali
- Mało porywający charakter na tle bardziej wyrafinowanych konkurentów
- Cena w teorii podobna do konkurentów, ale po dodaniu kilku opcji szybko ucieka w kosmos
- Udawane, plastikowe wloty powietrza w nadwoziu nie licują z powagą sportowej wersji
Pojemność silnika | 2894 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa | Benzyna | |
Moc maksymalna: | 450 KM przy 5700 rpm | |
Moment maksymalny: | 600 Nm przy 1900-5000 obr./min | |
Pojemność bagażnika: | 465 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 3,9 s | |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h | |
Zużycie paliwa: | 9,1 l/100 km | 13,7 l/100 km |