Unijny zakaz nie podoba się Niemcom. Wśród nich jest kanclerz
Po 2035 r. w krajach UE nie będzie wolno sprzedawać nowych samochodów emitujących CO2 podczas jazdy. Ten przepis przyjęty przez unijne władze nie podoba się jednak każdemu. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz chciałby zapobiec jego wejściu w życie. Organizuje spotkanie z branżą.
W czwartek 9 października w Niemczech ma odbyć się szczyt z udziałem przedstawicieli rządu w Berlinie oraz przemysłu samochodowego. Temat jest oczywisty – przyszłość producentów samochodów i ich podzespołów. W grudniu 2024 r. firma Bosch przyznała, że w najbliższych latach może zwolnić w Niemczech od 8 do 10 tys. osób. Firma ZF Friedrichshafen zamierza zwolnić 7,6 tys. osób z działu układów napędowych. W pierwszym kwartale 2025 r. Audi zakończyło produkcję modelu Q8 e-tron w belgijskiej Brukseli. Oznaczało to zamknięcie zakładu i zwolnienie pracujących w nim osób. W lutym 2025 r. Škoda ogłosiła, że docelowo zamierza zmniejszyć o 20 proc. liczbę swoich pracowników. Pracę straci ok. 8 tys. osób.
To tylko niektóre przykłady wpływu zmieniającej się rzeczywistości na branżę motoryzacyjną. Jak informuje Deutsche Welle, zdaniem kanclerza Niemiec Friedricha Merza jest na to prosta rada.
– Nie utrzymamy tego tak zwanego zakazu silników spalinowych w obecnej formie – powiedział cytowany przez DW Merz.
Toyota C-HR+, Urban Cruiser i bZ4X Touring w Katowicach. To wysyp nowości!
Jak zauważył kanclerz Niemiec, na świecie prowadzone są badania rozwojowe nad ciężkimi silnikami Diesla, a Niemcy powinny mieć w nich swój udział. Polityk wyraził też nadzieję, że za kilka lat na rynku pojawią się paliwa syntetyczne, co pozwoliłoby na przyjazną dla środowiska jazdę samochodami spalinowymi.
Trudno powiedzieć, jakie efekty przyniesie zapowiedziane spotkanie. Najistotniejszym byłoby jednak przekonanie do zdania Merza całego niemieckiego rządu. Póki co minister środowiska, Carsten Schneider, uważa, że dążenie do osiągnięcia celu wyznaczonego na 2035 r. jest korzystne ekonomicznie, a niemieccy inżynierowie będą w stanie przekuć zmiany w korzyści dla rodzimej branży. Jego zdaniem zmiana celu oznaczałaby, że wiele inwestycji z dziedziny elektromobilności, podjętych przez firmy samochodowe w ostatnich latach, nie miałoby szans się zwrócić.
Póki co, według danych stowarzyszenia ACEA, sprzedaż elektrycznych aut stanowi ok. 16 proc. rynku pierwotnego w Europie. Do 100 proc. jest więc wciąż bardzo daleko i nie jest to tylko wina przyzwyczajeń kierowców. Samochody elektryczne pozostają drogie, a infrastruktura ładowania pojazdów w wielu krajach UE pozostawia wiele do życzenia.