Silniki spalinowe jednak zostają? Na stole nowe paliwa

Europejska Partia Ludowa bierze się za blokadę silników spalinowych. Choć pierwotnie analiza kontrowersyjnego zakazu miała mieć miejsce w 2026 roku, prace zaczynają się już teraz.

Ursula von der Leyen obejmowała stanowisko, promując Zielony Ład. Teraz stawia na obronność
Ursula von der Leyen obejmowała stanowisko, promując Zielony Ład. Teraz stawia na obronność
Źródło zdjęć: © Photonews via Getty Images | Photonews
Mateusz Lubczański

04.07.2024 | aktual.: 04.07.2024 14:51

Partia, która zgarnęła w wyborach parlamentarnych najwięcej głosów, pracuje nad złagodzeniem zakazu sprzedaży pojazdów emitujących dwutlenek węgla, czyli w praktyce: pojazdów spalinowych. Choć plany partii, o których doniosła agencja Reuters, są dosyć szerokie, jeden punkt zdecydowanie się wyróżnia. Chodzi o "ocenę zakazu sprzedaży samochodów spalinowych i opracowanie zaawansowanej technologii silników spalinowych".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pierwotnie taka ocena przepisów miała mieć miejsce w 2026 roku, ale sygnały z rynku nowych samochodów musiały wzbudzić obawy. O ile Mercedes przygotowywał się do sprzedaży wyłącznie pojazdów elektrycznych w 2030 roku (ale tylko tam, gdzie rynek na to pozwoli), tak obecnie prognozy zostały zmniejszone do 50 proc. – a to i tak samochodów zelektryfikowanych, czyli np. hybryd.

Co więcej, niemiecka marka inwestuje w silniki spalinowe zdecydowanie więcej niż pierwotnie zakładano. Wszystko po to, by pojazdy wykorzystujące paliwa płynne "poradziły sobie w następnej dekadzie". Z powodu niepewnej przyszłości i zmieniających się przepisów marka Ineos z rezerwą podchodzi do premiery elektrycznego modelu Fusilier. Japońscy producenci ogłosili za to prace nad nową generacją silników spalinowych.

Kształt zmian, nad którymi pracuje Europejska Partia Ludowa, nie jest jeszcze znany. Agencja Reuters wymienia w priorytetach "analizę przepisów redukujących emisję dwutlenku węgla przez pojazdy poprzez użycie zeroemisyjnych paliw po 2035 roku".

W pierwotnym planie, niemal rzutem na taśmę, Niemcy wywalczyły lukę: samochody spalinowe będą mogły być sprzedawane, jeśli będą napędzane e-paliwami. To, w dużym uproszczeniu, syntetyczna benzyna powstała z dwutlenku węgla "złapanego" z atmosfery. Wówczas to, co opuści rurę wydechową, ma być złapane i wykorzystane ponownie, tworząc obieg zamknięty.

Choć pomysł nie jest nowy, tak na razie e-paliwa są wykorzystywane w niektórych sportach motorowych. Powód jest bardzo prosty: są droższe o około 50 proc. Wiadomo jednak, że efekt skali pozwoliłby na zmniejszenie tej nierówności. W ich produkcję zainwestowało np. Porsche, a korzyści podkreślali też japońscy producenci, którzy z rezerwą podchodzili do elektryków.

Nic nie jest jeszcze przesądzone: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (należąca do partii) będzie walczyła o drugą kadencję jesienią. Potrzebuje do tego głosów środowisk, które są przeciwne poluzowaniu polityki dotyczącej dwutlenku węgla.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)