Test: Renault Megane GrandCoupe dCi 115 EDC - najtańszy (i najoszczędniejszy) diesel w Polsce
Stary sedan z napędem, który rzekomo odpowiada za całe zło tego świata. Czy Francuzi postradali zmysły? Uwierzcie - w tym szaleństwie jest metoda.
W dobie crossoverów, SUV-ów i elektryfikacji, Renault podjęło odważną decyzję, zostawiając w gamie leciwego kompakta. W dodatku w niemodnym nadwoziu typu sedan. Nietypowy ruch podparto bardzo atrakcyjną (jak na dzisiejsze czasy) ceną, bogatym wyposażeniem standardowym i sprawdzonym, czterocylindrowym silnikiem 1.3 TCe o mocy 140 KM. Gdy wydawało się, że tradycjonaliści nie mogą już prosić o więcej, Francuzi wyjęli asa z rękawa i uzupełnili cennik o kolejną wersję, tym razem z dieslem 1.5 dCi.
Podczas gdy większość producentów stopniowo wycofuje się z silników wysokoprężnych, Renault postanowiło przywrócić ten napęd. I to w modelu, który debiutował blisko 10 lat temu. Szukacie "auta jak dawniej"? To samochód dla was. Przy czym "jak dawniej" wcale nie oznacza, że jest to przestarzała konstrukcja. Lepiej pasuje tu określenie "dojrzała".
Choć Megane GrandCoupe jest jednym z najstarszych (jeśli nie najstarszym) z kompaktów dostępnych obecnie na polskim rynku, wciąż może się podobać. To był i nadal jest ładny samochód. Jak na sedana tej wielkości (4632 mm długości i 2711 mm rozstawu osi) prezentuje się proporcjonalnie i estetycznie, choć akurat czarny lakier testowego egzemplarza nieprzesadnie podkreśla te walory.
Wnętrze także sprawia przyjemne wrażenie. Kokpit może i wizualnie nieco zdradza swój wiek, ale ergonomia jest wzorowa. Zdecydowaną większość funkcji obsłużymy za pomocą fizycznych przycisków, wliczając w to również fukcję My Safety Perso pozwalającą natychmiastowo dezaktywować systemy wsparcia, w tym asystent ograniczeń prędkości, który na polskich drogach bardziej irytuje niż pomaga.
Nie brakuje też cyfrowych udogodnień - w bogatszej wersji Techno zamiast zegarów dostaniemy czytelny wyświetlacz o przekątnej 10,25 cala z bogatą paletą informacji. Jest też oczywiście centralny ekran multimediów, który zgrabnie wkomponowano w kokpit. Swoją drogą, to jedyny element w kabinie, który się "palcuje". Nie znajdziecie tu bowiem ani grama modnej, lecz niepraktycznej, fortepianowej czerni.
Choć wiem, że niektórzy narzekali na infotainment w Megane, testowy egzemplarz nie rozczarował na tym polu. Multimedia działały szybko, intuicyjnie i płynnie. Szkoda tylko, że gdy padał deszcz, głośniki po lewej stronie przestawały grać. Pozostaje liczyć, że to jednostkowy przypadek.
To co zaskoczyło mnie pozytywnie to jakość montażu. Choć w kabinie przeważają twarde plastiki, nie wydają nieprzyjemnych dźwięków i sprawiają solidne wrażenie. Wielu nowszych konkurentów (np. Škoda Octavia) wypada gorzej na tym polu. Szkoda tylko, że pod kątem przestrzeni nie jest już tak dobrze.
O ile z przodu miejsca jest multum, o tyle z tyłu przeszkadzać może opadający dach. Pasażerowie o wzroście powyżej 180 cm nie poczują się tu komfortowo. Przestrzeni na kolana i stopy też mogłoby być więcej. Powodów do narzekań dostarcza także bagażnik. Owszem, jest spory (503 litry pojemności), ale jak w typowym sedanie, z nieprzesadnie wygodnym dostępem i nieustawny. Renault zapomniało też o haczykach na zakupy czy gnieździe 12V. Szkoda.
Za to w kabinie są gniazda - stare USB typu A, za to w liczbie aż czterech sztuk. Docenić trzeba także spory schowek przed pasażerem, schowek w (regulowanym) podłokietniku czy kieszenie w drzwiach. Jedynie cupholdery mogłyby być głębsze, gdyż te zaproponowane przez Renault na pewno nie utrzymają kawy podczas ostrzejszych manewrów.
To nie wyścigówka
Nie będzie to jednak częsty problem, gdyż Megane w ogóle nie zachęca do ostrej jazdy. Owszem, wygodne fotele mają niezłe trzymanie boczne, ale cała reszta nastawiona jest zdecydowanie na relaks i komfort. Układ kierowniczy i zawieszenie nie budzą większych emocji - po prostu wykonują swoją robotę, a silnik - choć wystarczająco żwawy - najlepiej czuje się przy stałych prędkościach.
Dobrze znany, sprawdzony diesel 1.5 dCi jest domyślnie parowany z 7-stopniową dwusprzęgłową przekładnią EDC. To zgrany duet. Choć do dyspozycji mamy tylko 115 KM mocy, 270 Nm maksymalnego momentu robi swoje. Napęd jest wystarczająco dynamiczny (9,8 sekundy do setki) i elastyczny na co dzień. Pod warunkiem, że już ruszymy. Sam start bywa bowiem bardzo ospały. Do tego stopnia, że czasem musiałem się upewniać, czy na pewno wybrałem "D" na skrzyni" - pewnie kwestia ekologicznego oprogramowania przekładni.
Uśmiech przy dystrybutorze
Wszystko to można jednak przecierpieć dla największej zalety tego zestawu, jaką jest niewiarygodnie niskie spalanie. Producent deklaruje 4,6-4,7 litra w cyklu mieszanym i są to wartości do osiągnięcia bez żadnego problemu.
Dokładnie 4,7-litra wskazał mi komputer po blisko 300-kilometrowej trasie pokonanej z tempomatem ustawionym na 130 km/h. Wyniki przy innych prędkościach są równie imponujące, a nawet szokująco niskie. Przy 140 km/h Megane potrzebowało tylko 5,2 litra, przy 120 km/h 4,1 litra a przy 90 km/h 2,8 litra na 100 km. Wszystko to w połączeniu z 49-litrowym zbiornikiem paliwa sprawia, że 1000 km bez tankowania nie stanowi żadnego wyzwania. To bez wątpienia jeden z najoszczędniejszych współczesnych samochodów.
By oszczędzać, nie trzeba wydać wiele
Najoszczędniejszych, ale i najtańszych. Cennik Megane GrandCoupe Blue dCi 115 EDC otwiera bowiem kwota 113 900 zł, co oznacza, że kompaktowe Renault jest najtańszym nowym autem z silnikiem diesla dostępnym na polskim rynku. Następne w kolejce jest też Renault - Kangoo za 120 900 zł oraz Volkswagen Golf kosztujący 123 390 zł. Trudno jednak mówić o jakimkolwiek porównaniu, gdyż w obu tych autach nie dostaniemy standardowego automatu.
Megane mimo niskiej ceny nie rozczarowuje też wyposażeniem. Bazowo dostaniemy m.in. dwustrefową klimatyzację automatyczną, kamerę cofania, czujniki parkowania, tempomat, czy 7-calowe multimedia z nawigacją a dokładając 3500 zł do wersji techno zyskamy także bezkluczykowy dostęp, światła LED, 17-calowe felgi aluminiowe oraz półskórzaną tapicerkę. Do pełni szczęścia brakuje adaptacyjnego tempomatu (opcja za 1000 zł) i podgrzewanych foteli (800 zł). Nawet po dobraniu tych dodatków nie przekroczymy jednak 120 000 zł.
Czy warto? Jeśli jeździcie dużo i szukacie wygodnego, oszczędnego samochodu na trasę, trudno o lepszą opcję. Swoją drogą to ciekawe, że auto, które jeszcze kilka lat temu było klasowym średniakiem i rynkową oczywistością, po latach jest ewenementem i na wielu polach wypada lepiej niż najnowsi konkurenci. Aż chciałoby się powiedzieć: "kiedyś to było..." W przypadku kompaktowego Renault nadal jest. I oby jak najdłużej.
- Niesamowicie oszczędny napęd
- Wystarczająca dynamika
- Wysoki komfort jazdy
- Ergonomiczny, przyjemny w obsłudze i solidnie zmontowany kokpit
- Atrakcyjna cena
- Zwłoka na skrzyni biegów przy ruszaniu
- Niepraktyczny bagażnik
- Przestrzeń na tylnej kanapie
- Awaria głośników w nowym aucie