Test: Mercedes-AMG GLE 53 Coupe - takie powinno być BMW X6!
Jeśli naśladownictwo jest najwyższą formą uznania, to BMW X6 ma się z czego cieszyć. Zapoczątkowało segment, w którym dziś aż się roi od konkurentów. Gorzej, jeśli naśladowcy okazują się lepsi od oryginału. Obecnie na rynku jest jeden efektowny SUV-coupe, który wyróżnia się wciągającym prowadzeniem i rzędową szóstką pod maską. Ale nie pochodzi już z Monachium.
Mercedes-AMG GLE 53 Coupe - test, opinia, silnik, cena, zużycie paliwa, dane techniczne, konkurenci
BMW ma długie tradycje w wystawianiu swoich fanów na próby. Pierwsza konsternacja nastąpiła wśród nich na początku roku 2008, gdy BMW potwierdziło, że X6 nie jest niezobowiązującym prototypem i na serio zostanie on wprowadzony do sprzedaży. Druga miała miejsce kilka miesięcy później, gdy okazało się, że klienci pokochali ten kontrowersyjny wóz i BMW stworzyło kurę znoszącą złote jaja. Tak powstał nowy segment: o tyle wulgarnych, co wzbudzających pożądanie SUV-ów coupe.
Na widok sukcesu BMW konkurenci przystąpili do prac nad stworzeniem swoich X6. Mercedes zaprezentował taki model w roku 2015. GLE Coupe był wierną kopią założeń wymyślonych w Monachium. Na podobnej wielkości bryle dach opadał w równie nietypowy sposób. Całość wyglądała równie dyskusyjnie co w przypadku konkurenta, ale Mercedes też się tym nie przejmował, bo model ten także zaczął schodzić jak świeże bułeczki.
Dla producenta była to szczególnie dobra wiadomość, ponieważ na większości rynków (w tym w Polsce) klienci sięgali szczególnie po topowe, najdroższe wersje z mocnymi silnikami benzynowymi, czyli AMG 43 i 63.
Krok do tyłu, czyli krok do przodu
Skoro tak, to przy tworzeniu kolejnej generacji modelu GLE Mercedes potraktował pochodną Coupe jeszcze poważniej. Teraz dołączyła ona na rynku do klasycznego SUV-a GLE znacznie wcześniej w cyklu produkcyjnym. W porównaniu do poprzednika urosła na długość i zyskała nowe silniki. Popularna wersja 43 AMG awansowała do mocniejszej 53 AMG. No i naturalnie stała się jeszcze droższa.
Z cennikiem startującym od 467 700 zł nowy Mercedes-AMG GLE 53 4MATIC+ Coupé (nie ma co, niemieccy producenci naprawdę nie mają głowy do chwytliwych nazw) jest jednak nadal o dziwo jednym z przystępniej wycenionych SUV-ów coupe o drugim od góry poziomie mocy. W tej niszowej klasie występują jeszcze BMW X6 M50i, Porsche Cayenne GTS Coupe, Audi SQ8 i Maserati Levante S.
Mercedes na ich tle pod względem liczb wypada w następujący sposób:
Model | Silnik | Moc | Cena |
---|---|---|---|
Mercedes-AMG GLE 53 Coupe | 3.0 R6 | 435 KM | 467 700 zł |
BMW X6 M50i | 4.4 V8 | 530 KM | 475 200 zł |
Porsche Cayenne GTS Coupe | 4.0 V8 | 460 KM | 590 000 zł |
Audi SQ8 | 4.0 V8 TDI | 435 KM | 503 600 zł |
Maserati Levante S | 3.0 V6 | 430 KM | 589 000 zł |
Nieprzypadkowo w zestawieniu tym zawarłem konfigurację silników, ponieważ to właśnie w nich można się doszukiwać różnicy w cenie Mercedesa na tle konkurentów. Pomijając stosunkowo drogie Maserati, wszyscy bezpośredni konkurenci z Niemiec wyposażeni są w większe jednostki V8. AMG również dysponuje 4-litrowym V8, ale zazdrośnie strzeże go wyłącznie dla droższej odmiany 63.
Pod maską tego modelu ląduje natomiast rzędowa szóstka typoszeregu M256. To ciekawa jednostka od 3 lat przemycana do różnych, dużych modeli marki o oznaczeniach 450 i 53 AMG. O ile tradycyjnie z motorami o tej konfiguracji utożsamiane jest BMW, to właściciele starszych generacji klasy SL czy G prędko wytkną, że R6 stanowiły jedną z głównych sił napędowych tej marki przez znakomitą część jej historii.
Przejście ku benzynowym V6 to domena dopiero ostatniego ćwierćwiecza, gdy zrodził się trend budowania takich silników w oparciu o skrócone jednostki V8. Nowe, ostrzejsze normy emisji spalin zmuszają producentów do cofnięcia się w rozwoju i tworzenia nowych silników R6 poprzez powiększenie dotychczasowych R4.
Prowadzenie: nowe składniki dla tradycyjnego efektu
Tak jest też w przypadku tego projektu. Zauważalnie mniejsza pojemność jest rekompensowana przez, a jakże, kolejny hit sezonu, czyli osprzęt miękkiej hybrydy. W przypadku jednostek Mercedesa z linii EQ Boost wkład elektrycznej części jest więcej niż symboliczny. W układ napędowy GLE 53 wpuszczona jest instalacja 48V oraz rozrusznik zintegrowany z alternatorem. Pobiera on energię z litowo-jonowego akumulatora o pojemności 1 kWh i generuje 22 KM oraz 250 Nm.
Wartości te nie trafiają jednak na koła, a są przekazywane do urządzeń pokładowych oraz elektrycznej sprężarki firmy BorgWarner, który wspomaga tłoczenie powietrza do silnika po stronie dolotu. Po stronie kolektorów wydechowych zainstalowane jest za to klasyczne turbo. Z podobnego rozwiązania teraz korzysta również Volvo XC90 T8, choć szwedzcy inżynierzy poszli jeszcze o krok do przodu i wsparli taki kombajn o skromniejsze, dwulitrowe R4.
O ile jeszcze niedawno przejście producenta na taką jednostkę w tym segmencie można było uznać za odważny ruch, to teraz, po wejściu w życie ostrzejszych norm WLTP, przynosi on szereg korzyści. O ile przez długi czas benzynowe V8 w słabszych odmianach uważałem za najlepszy wariant napędowy całej gamy (zobacz testy BMW M550i oraz Porsche Panamery GTS), kolejne normy emisji spalin odzierają te jednostki w nowych rocznikach z ich charakteru i jakości pracy.
Efekty tego widać w przypadku dużych diesli w Audi Q8, przy których opisywałem irytujące opóźnienie w reakcji na pedał gazu. Mniej do zaoferowania pod kątem ścieżki dźwiękowej i żywiołowości reakcji mają też od paru miesięcy, niestety, V8 w BMW, Porsche, ale i Mercedesach-AMG.
I to nas sprowadza do R6 w prezentowanym GLE 53, które, jak widać, można uznać za przyszłość motoryzacji (przynajmniej na najbliższe parę lat, nim i hybrydy będą musiały zrobić miejsce dla aut elektrycznych). I nie jest to taka zła przyszłość, bo akurat AMG, jak mało kto, zachowuje w tych trudnych dla producentów czasach talent do tworzenia angażujących i sprawnie zbierających się silników.
Pierwszy kontakt z autem zaczyna się nietypowo, bo po wciśnięciu przycisku Engine Start do uszu dobiega charakterystyczny dźwięk kojarzony z jednostkami BMW. Po paru dynamiczniejszych przejazdach jednak wszystko się zgadza. Elektrycznie napędzana sprężarka rzeczywiście wspiera elastyczność w tych krótkich chwilach, w których zwykłe turbo dopiero się rozkręca, a w ostrzejszych trybach jazdy silnik pięknie rozwija moc aż do najwyższych obrotów i nawet strzela z wydechu w sposób, który przyprawia o ciarki na plecach.
Nie jest to może ostateczne spełnienie motoryzacyjne (od tego jest 612-konne GLE 63), ale za kierownicą tego modelu odnalazłem znacznie więcej emocji, niż oczekiwałbym od wersji wpół-do-ekstremum. Bardziej niż liczby (przyspieszenie do 100 km/h w 5,3 s, moc 435 KM) cieszy tu sprawność reakcji nieskrępowanej proekologicznymi przepisami. Tam, gdzie większe jednostki benzynowe mają teraz podcinane skrzydła, tam nowe R6 Mercedesa czuje się naprawdę dobrze.
Do tego dochodzi jeszcze więcej niż zadowalająca elastyczność tej jednostki, wyrażona w momencie obrotowym 520 Nm, który dostępny jest w bardzo szerokim przedziale 1800–5800 obr./min. W połączeniu z 9-biegowym automatem przy normalnej jeździe składa się to na pasujący do dużego SUV-a, niewysilony charakter.
Podczas codziennej jazdy częściej niż strzały z rur doceni się komfortową ciszę. Nawet przy autostradowych prędkościach 3-litrowa jednostka niechętnie przekracza 2000 obr./min. Mimo wszystko nie ma się tutaj co spodziewać wyników zużycia paliwa na poziomie TDI w konkurencyjnym Audi SQ8. Okolice 13-14 l to najmniejszy wynik, jaki udało mi się zanotować. Podczas jazdy w mieście GLE 53 nie ma problemu z tym, by przekroczyć nawet 18 l/100 km.
Za nadspodziewanie ożywionym silnikiem idzie również sportowo ustawione podwozie. To również zaskakujący ruch AMG, który dowodzi dalszego zaostrzania kursu zbrojnego ramienia Mercedesa na maksymalne emocje z jazdy. O ile już nawet BMW M obecnie w swoich większych modelach woli uspokajać prowadzenie i skupiać się na luksusie, o tyle w GLE 53 - nawet przy najbardziej komfortowym ustawieniu - nadal spokój w kabinie jest burzony po najechaniu na jakąkolwiek nierówność.
Jest jednak i druga strona medalu. SUV Mercedesa wpisuje się w zakręty z imponującą zdolnością do negowania praw fizyki i nawet jeszcze na samym łuku potrafi się fajnie dokręcić sprytnie ustawionym układem napędu na 4 koła. Do osiągnięcia takiego efektu potrzeba było ogromnego wysiłku inżynierów oraz wyszukanych podzespołów i ten wysiłek czuć.
Od pierwszych metrów jazdy odnosiłem wrażenie, że twórcy GLE 53 bardzo chcą mi udowodnić dynamiczne właściwości tego monstrum, przez co układ kierowniczy jest tak bezpośredni, że aż nerwowy i wprowadzający niepotrzebny niepokój podczas jazdy na wprost. Pod względem prowadzenia przez cały czas niedoścignionym wzorem tego segmentu pozostaje Porsche Cayenne ze sportowym, ale naturalnym ustawieniem. W tej kategorii przed Mercedesem uplasowałbym również Maserati Levante S z genialnym silnikiem autorstwa Ferrari.
Tak bogato, że aż trochę wulgarnie
Jest jednak jedna kategoria, w której to GLE Coupe wygrywa i to jest styl. Można powiedzieć, że to kwestia gustu. Można nawet zauważyć, że daleko mu do subtelności i ponadczasowej elegancji. Ale nie dla takich atrakcji kupuje się dużego SUV-a coupe. Projekt Mercedesa uosabia wszystko to, czego oczekują klienci w tym segmencie.
GLE Coupe w wydaniu AMG wygląda w końcu jak klasyczny przedstawiciel tej marki, tylko już ten najnowszy, Anno Domini 2020. Dalej jest to więc styl barokowy, z tradycyjnymi atrybutami pokroju wielkiej gwiazdy na grillu i hojnego wykorzystania błyszczącego chromu, ale to wszystko utrzymane jest już w klimacie high-tech.
Świetnie rozwinął Mercedes ten styl w kabinie, w której wielkie ekrany z efektownymi, kolorowymi menu i dotykowymi wyświetlaczami na kierownicy zawarte są w masywnych kształtach i drogo wyglądających materiałach. No dobrze, momentami przez te wszystkie błyskotki i zdobienia z "bogato" robi się "nowobogacko", ale i tak obiektywnie trzeba przyznać, że obecnie design żadnej marki nie robi takiego efektu wow, jak ten kreowany przez Gordena Wagenera.
I akurat ten efekt wyjątkowo dobrze pasuje do bryły SUV-a-coupe. Jako całość wszystko tu do siebie pasuje, tym bardziej, że w kategoriach funkcjonalnych model ten wypada nadspodziewanie dobrze. Naturalnie wygospodarowanie sporej ilości miejsca w środku nie było aż taką sztuką przy aucie mierzącym 5 m długości, 2 m szerokości i ponad 170 cm wysokości, ale i tak osoby siedzące z tyłu docenią spory zapas miejsca nad głowami, co na ogół jest bolączką tego kontrowersyjnego stylu nadwozia.
Pojemnością zaskakuje również bagażnik. Wynik 655 l jest znacznie lepszy nie tylko od bezpośrednich konkurentów ze stajni BMW i Audi, ale i, co zaskakujące, góruje również nad GLE o tradycyjnej bryle. Co prawda, pojemności są mierzone tylko do dolnej krawędzi okien, więc ostatecznie do drugiego z wariantów nadwozia włoży się większe przedmioty, ale i tak o praktyczność GLE Coupe nie ma się co martwić. Teraz również próg załadunkowy jest zlokalizowany o 6 cm niżej niż w poprzedniku.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to co najwyżej do tego, że GLE Coupe wygląda po prostu jak nowy mercedes. Nie sposób mu odmówić efektownego wyglądu, ale nie jest to efekt jakoś daleko inny od tego, który potrafią osiągnąć też już sporo tańsze modele marki. Trzeba być naprawdę zatwardziałym fanem Mercedesa, by się połapać w niezwykle rozległej gamie marki i odróżnić na ulicy GLE od GLC, CLS od CLA albo Klasę C od E.
Do GLE, szczególnie w wersji 53 AMG, warto jednak dopłacić. Jeśli już SUV-y o kształcie coupe muszą istnieć, to powinny być właśnie takie, jak ten model: efektowne, że aż trochę wulgarne, i z charakterem, który wyróżnia się też dodatkowym walorem dynamicznym w prowadzeniu. I choć to BMW wpadło na pomysł takiego auta, to teraz Mercedes lepiej go wykonuje.
- Nadspodziewanie dobrze brzmiący i elastyczny silnik mimo konfiguracji R6 + miękka hybryda
- Dynamiczne, wynagradzające prowadzenie również na krętych drogach
- Dużo przestrzeni w środku mimo bryły coupe
- Ustawienia zawieszenia i układu kierowniczego czasem zbyt sportowe jak na SUV-a na co dzień
- Mniejszy silnik z hybrydowym osprzętem nie przekłada się na zauważalnie mniejsze zużycie paliwa
- Trudno odróżnić go z wyglądu od innych (tańszych) SUV-ów w gamie
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R6, turbo, miękka hybryda | |
Rodzaj paliwa: | benzyna | |
Ustawienie: | wzdłużne | |
Objętość skokowa: | 2999 cm3 | |
Moc maksymalna: | 435 KM przy 6100 rpm | |
Moment maksymalny: | 520 Nm przy 1800-5800 rpm | |
Skrzynia biegóww: | 9-biegowa, automatyczna | |
Typ napędu: | stały na cztery koła | |
Hamulce przednie: | tarczowe wentylowane | |
Hamulce tylne: | tarczowe wentylowane | |
Zawieszenie przednie: | podwójne wahacze poprzeczne, miechy pneumatyczne | |
Zawieszenie tylne: | wielowahaczowe,miechy pneumatyczne | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | SUV-Coupe | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 2250 kg | |
Ładowność: | 800 kg | |
Długość: | 4939 mm | |
Szerokość: | 2010 mm bez lusterek 2157 mm z lusterkami | |
Wysokość: | 1730 mm | |
Rozstaw osi: | 2935 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 85 l | |
Pojemność bagażnika: | 655 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 5,3 s | |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 15,1 l/100 km | 18 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 9 l/100 km | 12,7 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 10,6 l/100 km | 16 l/100 km |
Emisja CO2: | 240 g/km | |
Cena: | ||
Model od: | 356 900 zł | |
Wersja 53 AMG od: | 467 600 zł | |
Samochód testowy: | ok. 568 000 zł |