Sportowe auta coraz rzadziej z RWD. Granica mocy to ok. 600 KM, choć fachowcy niżej zawieszają poprzeczkę

Lamborghini nie rozważa Aventadora z napędem na jedną oś. To wyraźny trend, który dotyczy supersamochodów. Gdzie leży granica mocy, która jest zbyt wysoka do tylnego napędu?

Czy to już koniec samochodów dla koneserów sportowej jazdy? Napęd RWD staje się towarem deficytowym?
Czy to już koniec samochodów dla koneserów sportowej jazdy? Napęd RWD staje się towarem deficytowym?
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe
Marcin Łobodziński

13.03.2018 | aktual.: 03.10.2022 17:03

Zapytani o tylnonapędowego Aventadora przedstawiciele Lamborghini zadeklarowali, że takiej wersji nie będzie. Byłaby zbyt wymagająca w prowadzeniu, a przez kontrolę trakcji zbyt sztuczna. Napęd na cztery koła staje się koniecznością w wielu autach o wysokich osiągach.

O ile w SUV-ach i crossoverach napęd na obie osie jest często efektownym, niewykorzystywanym dodatkiem na długiej liście opcji, o tyle w sportowych samochodach o dużej mocy staje się koniecznością. Tylko wyjątkowe modele lub wersje, a także te o konkretnej tradycji, wciąż się oferowane z napędem na tylną oś. Jednak i tu sporo się zmienia.

BMW po raz pierwszy zastosowało napęd xDrive w modelu M5. Pozostawiono jednak tryb RWD.
BMW po raz pierwszy zastosowało napęd xDrive w modelu M5. Pozostawiono jednak tryb RWD.© fot. mat. prasowe

Najnowsza generacja BMW M5 ma napęd xDrive, choć dla purystów zostawiono możliwość odłączenia przedniej osi. Nie zmienia to jednak faktu, że ta czynność jest zalecana tylko doświadczonym, bardzo dobrym kierowcom i to najlepiej do jazdy po torze. Umówmy się, że 600 KM to już nie przelewki. Podobne rozwiązanie zastosował Mercedes-AMG w E 63 S o mocy 612 KM. Jestem przekonany, że w kolejnej generacji M3/M4 znajdziemy napęd xDrive. Być może jako opcję.

Szukacie bardziej kontrowersyjnych samochodów? Proszę bardzo. Co powiecie na pony car z AWD?

Pod koniec 2016 roku Dodge zaprezentował Challengera z takim rozwiązaniem. Co ciekawe, wcale nie do najmocniejszej wersji SRT, ale do słabszej V6 o mocy 310 KM. Powód? Więcej przyczepności dla osób, które eksploatują sportowe auto w trudniejszych warunkach. Ameryka Północna jest nie tylko szeroka, ale i sięga daleko na północ.

Pony car z napędem AWD? Proszę bardzo!
Pony car z napędem AWD? Proszę bardzo!© fot. mat. prasowe

Porsche wypuszcza z roku na rok niemal wyścigowe 911 GT3, a dla największych purystów ma zwykłą 911 z napędem na tył i manualną skrzynią biegów. Jednak rynek wyraźnie sugeruje, że takie auta wybiera garstka osób. Typowe 911, jakie wyjeżdża z salonu, to jednak Carrera 4 z automatem. Prowadzi się znacznie bezpieczniej, nawet na suchej nawierzchni.

Wróćmy teraz do Lamborghini, jednej z ostatnich dużych firm produkujących supersportowe auta, która dość mocno trzyma się tradycji. I nie chodzi nawet o napęd na cztery koła, który był już stosowany w modelu Diablo. Włoski producent nie stosuje na przykład napędów hybrydowych.

Modele z cyfrą 2 na końcu są w ofercie do tej pory, a oznacza ona napęd na tył. Obecnie włoska marka proponuje klientom Huracana RWD. Jednak na Aventadora nie ma co liczyć.

Purystyczni klienci Lamborghini muszą się zadowolić purystycznym Huracánem RWD
Purystyczni klienci Lamborghini muszą się zadowolić purystycznym Huracánem RWD© fot. mat. prasowe

O ile już w 580-konnym Huracanie bez systemu AWD szybka jazda jest wyzwaniem, o tyle w większym, 740-konnym Aventadorze byłaby zbyt trudna i nie można by wykorzystać osiągów silnika. Gdyby zachować rozsądek w dziedzinie bezpieczeństwa, trzeba by zastosować kontrolę trakcji zbyt mocno ingerującą w zachowanie auta. Przedstawiciele Lamborghini podkreślają, że samochód prowadziłby się wówczas nienaturalnie.

Nie trzeba daleko szukać przykładów. Nieprodukowane już Ferrari 599 GTO było tak zaprojektowane, że kontrola trakcji odgrywała dużą rolę w prowadzeniu tego tylnonapędowca o mocy 670 KM. Podobno nawet kierowcy testowi Ferrari lepsze czasy okrążeń uzyskują z elektroniczną pomocą.

Pozostaje pytanie: czy prawdziwi puryści sportowych samochodów wciąż będą mieli wybór, jeżeli auto ma mieć moc wyższą niż 600 KM? Bo, patrząc na Mercedesa czy BMW, a także Lamborghini, wydaje się, że mniej więcej na tym poziomie leży obecnie granica. Czy to granica dla samochodu drogowego i przeciętnego kierowcy? Znacznie niżej wyznacza ją instruktor sportowej jazdy Janusz Dudek.

  • Według mnie ta wartość to około 300 KM. Przy 500-700 KM i RWD już mówimy o koneserach, którzy świadomie wybierają samochód, aby dostarczał adrenaliny. Przykładem jest Porsche 911 GT2 RS.

Janusz jest nie tylko instruktorem, ale prawdziwym pasjonatem sportowych samochodów i sportowej jazdy. Jednocześnie mocno stoi na nogach.

  • Napęd RWD to przyjemność jazdy. Choć jest wymagający, zapewnia niesamowitą frajdę. Czyste i niepohamowane uczucie prowadzenia maszyny, zwłaszcza gdy mamy blokadę mechanizmu różnicowego. Dlatego coraz częściej producenci aut sportowych stosują napęd, w którym moc kierowana jest co do zasady na tylne koła, a w razie potrzeby również i na przód. Jeśli w przypływie fantazji lub pragnienia pobawienia się z napędem RWD ktoś zapragnie go odłączyć... proszę bardzo, mamy Drift Mode i cała moc kierowana jest wyłącznie na tył! Tak jest właśnie w Mercedesie-AMG E63 S. Tak jest również w nowym BMW M5.
Mercedes-AMG zastosował w modelu E63 tryb Drift. Napęd na cztery koła jest koniecznością, ale kierowca wciąż może korzystać wyłącznie z tylnego.
Mercedes-AMG zastosował w modelu E63 tryb Drift. Napęd na cztery koła jest koniecznością, ale kierowca wciąż może korzystać wyłącznie z tylnego.© fot. mat. prasowe

Czy napęd na cztery koła jest koniecznością w mocnych, sportowych samochodach i producenci powinni iść w tym kierunku? Na to wygląda i podobną opinie ma mój rozmówca.

  • Co do bardzo mocnych samochodów, jak choćby Mercedes-AMG E63 S, faktycznie przy 612 KM i przeznaczeniu do codziennej jazdy jest on [napęd 4x4] wręcz niezbędny - stwierdza Dudek. - Choć nie w każdym aucie jest na to miejsce, aby zainstalować taki system lub producenci celowo go nie stosują, aby ich modele były niezwykłe, brutalne, magiczne... Nie zmienia to jednak faktu, że RWD to napęd klasyczny, typowo wyścigowy i mam nadzieję, że zawsze będzie dostępny w samochodach prawdziwie sportowych o wyścigowej duszy.

To, że Lamborghini nie zaproponuje Aventadora RWD nie oznacza, że wycofuje z oferty Huracana RWD. Porsche wciąż ma niemal pełną gamę 911 z napędem na jedną oś - w tym najmocniejsze i najszybsze GT2 RS. Jednak mam wrażenie, że ostatnim bastionem zostanie w tej dziedzinie Ameryka Północna i ich najbardziej brutalne muscle cary, czego przykładem jest obrzydliwie mocny Dodge Challenger Demon. Za Oceanem napęd na cztery koła wydaje się być nie do pomyślenia w najmocniejszych wersjach kultowych modeli. Nie tylko ze względu na tradycję i pasję, ale choćby z powodu ceny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)