Dodge Challenger SRT Demon – najszybszy produkcyjny samochód świata

Dodge Challenger SRT Demon – najszybszy produkcyjny samochód świata

Marcin Łobodziński
12 kwietnia 2017

Tę bestię dopiero co zaprezentowano podczas nowojorskiego salonu samochodowego, a już może poszczycić się rekordem Guinnessa. Jej przyspieszenie jest druzgoczące i nie każdy będzie w stanie je znieść. Takiego auta jeszcze nie było!

Przypominamy, że to wszystko pod szyldem FCA, czyli koncernu Fiat Chrysler Automobiles. Marka Dodge wchodzi w skład tej grupy, a jej szef Tim Kuniskis potwierdził, że chcieli stworzyć samochód dla entuzjastów motoryzacji, marki i szybkiej jazdy. Jednocześnie najlepszego muscle cara jaki kiedykolwiek powstał.

Demon został zbudowany na bazie modelu Challenger SRT Hellcat, który już sam w sobie jest potwornie mocny. Jego silnik V8 generuje 707 KM. 6,2-litrowy HEMI został poddany kuracji wzmacniającej, przez co stał się najpotężniejszą jednostką napędową V8 produkowaną seryjnie. Rozwija 840 KM i moment obrotowy 1044 Nm! Jakby tego było mało, jednostka spełnia amerykańskie normy emisji spalin i jest połączona z 8-stopniową przekładnią automatyczną… zwiększającą komfort jazdy.

840 KM i 1044 Nm
840 KM i 1044 Nm

Zmieniono pojemność sprężarki doładowującej z 2,4 do 2,7 litra, podniesiono ciśnienie doładowania z 11,6 psi do 14,5 psi, obroty maksymalne silnika z 6200 do 6500 obr./min i zamontowano dodatkową pompę paliwa. Aby motor nie rozleciał się podczas wyścigu wzmocniono cały układ korbowo-tłokowy.

Osiągi są niesamowite. Przyspieszenie do prędkości 60 mil na godzinę, czyli 96,56 km/h trwa tylko 2,3 sekundy, a pierwsze ćwierć mili ze startu zatrzymanego Demon pokonuje w 9,65 s, przekraczając linię mety z prędkością 225 km/h. Tym samym Challenger SRT Demon jest najlepiej przyspieszającym samochodem produkcyjnym na świecie. Wyniki te potwierdza amerykańska organizacja NHRA (National Hot Rod Association) zajmująca się wyścigami na ćwierć mili.

Obraz

Jednak to nie koniec. Demon jest już wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako samochód produkcyjny, którym można wykonać najdłuższe wheelie. Chodzi o podniesienie przodu i jazdę na tylnych kołach przy starcie z miejsca. W ten sposób Challenger Demon przejechał 0,89 metra. To niewiele, ale nie ma drogowych aut, które w ogóle uniosą przednią oś. Jak to możliwe w amerykańskim potworze?

Walka o trakcję

Wyposażono go w ogumienie Nitto NT05R, które pomimo dopuszczenia do ruchu ulicznego są w rzeczywistości oponami wyścigowymi, przygotowanymi specjalnie do tego modelu. Wszystkie cztery mają rozmiar 315/40 R18. Specjalna konstrukcja zapewnia nie tylko dwukrotnie wyższą przyczepność do podłoża niż w modelu Challenger Hellcat, ale także opony do felgi, aby zapobiegać ich obracaniu się na obręczy. Podczas szybkiego startu powierzchnia styku opony zwiększa się za sprawą specjalnie ustawionej geometrii zawieszenia. To sprawia, że kierowca jest wciskany w fotel z siłą 1,8 g.

Obraz

O przyczepność tego potwora walczą nie tylko specjalne opony, ale także adaptacyjne amortyzatory Bilstein Adaptive Damping, które działają w taki sposób, że podczas startu są w stanie przenieść na tylną oś o 11 proc. więcej dynamicznej masy pojazdu. Gdy kierowca uaktywnia tryb Drag Mode amortyzatory zmieniają charakterystykę w sposób następujący – przednie stają się twardsze w zakresie ściskania, a miękkie w zakresie rozciągania, natomiast tylne odwrotnie, czyli miękko przysiadają. Na pewno nie jest to samochód do wyścigów na zakrętach, ponieważ ma także miękkie sprężyny zawieszenia i stabilizatory.

Za to na prostej auto jest bardzo stabilne. System ESP został tak skalibrowany, aby pomóc kierowcy utrzymać linię prostą podczas wyścigu, ale można odłączyć kontrolę trakcji w celu rozgrzania opon. Specjalny program skrzyni biegów pozwala kierowcy przed startem podnieść obroty silnika bez ruszania z miejsca.

Obraz

Samochód jest lżejszy o 90 kg od Hellcata po tym jak wyrzucono z wnętrza wiele elementów, m.in. tylne siedzenia i fotel pasażera, maty wygłuszające, podłokietnik, cały system audio, dywaniki, wytłumienia wibracji, osłony podwozia i czujniki parkowania. Co dość zabawne, niektóre z tych rzeczy można zamówić dodatkowo płacąc. Jednak jest to o tyle uczciwe, że fotel pasażera i kanapa z tyłu kosztują symbolicznego dolara. Zastąpiono lżejszym fotel kierowcy, hamulce (są mniejsze tarcze), obręcze kół i nakrętki.

Z ulicy na tor bez większego problemu

Dodge Challenger SRT Demon jest przy tym wszystkim normalnym samochodem do jazdy na co dzień, a raczej do powolnego objazdu miasta w celu wyszukania potencjalnej ofiary do wyścigu na ćwiartkę. Jednak kierowca decydując się na udział w legalnych zawodach może bez żadnych modyfikacji zatankować 100-oktanowe, wyścigowe paliwo. Wystarczy przełączyć silnik w odpowiedni tryb przyciskiem na desce rozdzielczej.

Obraz

Dodge oferuje także przednie koła o niedużej szerokości z wąskimi oponami, które ograniczają opory podczas wyścigu na prostej. W bagażniku jest miejsce na duży lewar, zestaw kluczy i oczywiście wspomnianą parę kół. Kierowca może sam dokonać zmiany w kilka minut w niemal dowolnym miejscu.

Cóż, to jest Ameryka. Producenci spełniają marzenia i sny osób, które kochają mocne i szybkie samochody, czyli te wywołujące najwięcej emocji. Pomimo restrykcyjnych norm bezpieczeństwa i emisji spalin duch prawdziwej motoryzacji przetrwał w USA. U nas najwyżej hybrydy, a za Oceanem prawdziwy demon.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (51)