Mercedes-AMG GT 63 S podkręcony przez Brabusa do 800 KM
Brabus wziął na warsztat jedną z najlepszych, sportowych limuzyn jakie kiedykolwiek stworzono. Mowa oczywiście o Mercedesie-AMG GT 63S, który już fabrycznie może pochwalić się wspaniałymi osiągami. Niemieckim specjalistom udało się jednak jeszcze poprawić kilka elementów, dzięki czemu powstało dzieło niemal doskonałe.
03.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:49
Zacznijmy od ulubionej liczby Brabusa. Jest nią 800. Właśnie taką wartością wyrażoną w koniach mechanicznych, może pochwalić sie ostatnie kilka projektów tego tunera. Tutaj nie jest inaczej. Doładowane, czterolitrowe V8 zostało podkręcone do równych 800 KM mocy oraz 1000 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
To odpowiednio o 161 KM i 100 Nm więcej niż w seryjnym wydaniu. Lepsze parametry przekładają się oczywiście na imponujące osiągi. Ta niemała limuzyna jest w stanie osiągać setkę w czasie 2,9 sekundy, a więc o 0,3 sekundy szybciej niż seria. Jeśli zaś chodzi o prędkość maksymalną, wynosi ona 315 km/h. Warto jednak wspomnieć, że została ograniczona elektronicznie ze względów bezpieczeństwa.
Na tym jednak nie koniec. Poza większą mocą uzyskaną dzięki wydajniejszym turbosprężarkom, auto może pochwalić się również nowym układem wydechowym o średnicy 3,5 cala. Wyposażono go w aktywne klapy, które pozwalają na sterowanie głośnością. Do wyboru są 2 tryby: sport i normal. Brabus popracował także nad aerodynamiką.
Nadwozie ubrano w nowe elementy wykonane z włókna węglowego. Mowa tu o zmodyfikowanych zderzakach, dyfuzorze i osłonach podwozia, które zmieniono tak, by zoptymalizować przepływ powietrza i poprawić zachowanie pojazdu podczas bardzo szybkiej jazdy. W tym samym celu zmniejszono też prześwit. Dokładnie o 25 mm, co w połączeniu z ogromnymi felgami (21 cali z przodu i 22 cale z tyłu) wpływa nie tylko na osiągi, ale i prezencję pojazdu.
Choć Mercedes-AMG GT 63 S jest imponującą, sportową maszyną, może pochwalić się także wygodnym, luksusowym wnętrzem. W kabinie wykończonej skórą, alkantarą i włóknem węglowym nie mogło zabraknąć miejsca na logo tunera oraz oznaczenia konkretnego egzemplarza z numerem seryjnym. Na razie nie wiemy ile egzemplarzy powstanie, ani ile trzeba będzie za nie zapłacić, choć potencjalnym klientom raczej nie zrobi to różnicy.