Jaguar Land Rover wraca w Polsce do gry. Nowy importer szykuje ważne zmiany
"Nie będziemy walczyć na ceny" zapowiada Jacek Górski, dyrektor zarządzający Jaguar Land Rover Inchcape Poland, nowego importera odpowiedzialnego za dystrybucję aut tych brytyjskich marek w Polsce. W rozmowie zdradza, jakich zmian możemy się spodziewać oraz czy Jaguar i Land Rover przebiją się w końcu przez niemiecką dominację segmentu premium.
Mateusz Żuchowski, Autokult.pl: Inchcape przejmuje marki Jaguar i Land Rover w wyjątkowym momencie. Czy obecna sytuacja gospodarcza stanowi dodatkowe wyzwanie z perspektywy dystrybutora?
Jacek Górski, Jaguar Land Rover Inchcape Poland: Pandemia koronawirusa ma oczywiście wpływ na decyzje biznesowe podejmowane przez firmy samochodowe. Niemniej jednak jestem pozytywnie zaskoczony siłą polskiego rynku. Wyniki ostatnich miesięcy pokazały, że jeśli chodzi o marki premium, rynek się broni. Z naszej perspektywy to pozytywne wieści, bo wejście nowego dystrybutora nie jest przez to obciążone takim ryzykiem, jakiego można się było spodziewać. Dlatego jako nowy dystrybutor marek Jaguar i Land Rover optymistycznie patrzymy w przyszłość.
Zobacz także
M.Ż.:Można powiedzieć, że wyjątkowe są również okoliczności przejęcia na siebie nowego zadania, ponieważ współpraca z Brytyjczykami dotychczasowego dystrybutora w Polsce, spółki British Automotive Holding, w ostatnich miesiącach była burzliwa i obfitowała w wiele zwrotów akcji. Odbiło się to również na utrudnieniach dla klientów, którym zdarzały się przypadki wielomiesięcznych opóźnień w odbiorach aut bądź anulowane zamówienia. Czy te incydenty traktuje pan jako dodatkowe obciążenie dla nowego biznesu?
J.G.: Po poprzednim dystrybutorze przejęliśmy prawie całą sieć dealerską, za wyjątkiem jednego punktu dealerskiego, który zakończył działalność decyzją British Automotive Holding. Z pozostałymi podpisaliśmy już nowe umowy dealerskie. Obecnie pracujemy nad tym, żeby wznowić dostawy samochodów. W najbliższych tygodniach będziemy przywracać wszystkie kluczowe procesy odpowiedzialne za dostępność produktów, ta praca już się zaczęła i idzie pełną parą.
M.Ż.: Czy na tym Państwo poprzestaną, czy też planują dalszy wzrost zaangażowania?
J.G.: Inchcape jest zainteresowany wejściem na polski rynek sprzedaży detalicznej samochodów, natomiast pozostaje to jeszcze w sferze planów. Zamierzamy rozwijać sieć dealerską Jaguar Land Rover, ponieważ obecnych dziesięć punktów dealerskich na kraj taki jak Polska, zarówno pod względem geograficznym, jak i potencjału rynkowego, to stanowczo za mało.
Sieć dealerską będziemy jednak rozwijać w sposób odpowiedzialny. Zależy nam na tym, żeby nasi dealerzy byli silni, dochodowi i żeby się rozwijali. Są miejsca, które już teraz prezentują dla marek Jaguar i Land Rover wystarczający potencjał, a w których nie są one jeszcze obecne, więc tam będziemy obecnie koncentrować nasze działania. Są to takie miasta jak Bydgoszcz, Lublin, Rzeszów. Będziemy również zwiększać swoją obecność na największym rynku w Polsce, czyli w Warszawie.
M.Ż.: Czy z perspektywy Inchcape'u miałoby biznesowe uzasadnienie przejęcie całego British Automotive Holding, skoro spółka ta zapowiada dalszą obecność na giełdzie?
J.G.: Nie, taka możliwość nie jest rozważana.
M.Ż.: Jaka będzie polityka Jaguar Land Rover Inchcape na polskim rynku? Polski rynek premium zepsuty jest przez duże rabaty i powierzone Państwu marki do tej pory też w tym procederze do pewnego stopnia uczestniczyły. Na poprzednim dystrybutorze wymuszały to bardzo ambitne cele sprzedażowe stawiane przez centralę z Wielkiej Brytanii. Jak wygląda ta relacja z producentem w Państwa w przypadku?
J.G.: Przede wszystkim chcemy być konkurencyjni. Badamy rynek i robimy analizy cenowe i wolumenowe. Nie chcemy się jeszcze mierzyć z największymi graczami w segmencie premium. Natomiast wierzymy, że jest miejsce na nasze produkty i na rozwój naszych marek. Musimy znaleźć swoje miejsce na rynku, bo nasze produkty są bardzo konkurencyjne i wyjątkowe, mają wiele cech, jak choćby wspaniały i nagradzany design, które przyciągają klientów i za które klienci są gotowi zapłacić więcej niż za bardziej popularną konkurencję. Nie będziemy walczyć na ceny.
M.Ż.: Do Polski wrócił pan pół roku temu po dwudziestu latach spędzonych za granicą. Ma pan ogromne doświadczenie w szerokich strukturach sprzedaży kilku koncernów motoryzacyjnych, w tym również w Jaguar Land Rover. Jak to doświadczenie może się przełożyć na działalność Inchcape'u na polskim rynku? Jakie są pana osobiste ambicje związane z tą powierzoną panu misją?
J.G.: Organizacja, której przewodzę, jest organizacją młodą, więc mój dotychczasowy związek z koncernem Jaguar Land Rover na pewno będzie przydatny. Wiedza o tym, jak koncern działa "od kuchni", będzie pomocna. Dla mnie najważniejsze jest, żeby nasze marki były cenione przez klientów. Nie chcemy kupować sobie udziału w rynku za wszelką cenę. Duży nacisk położę na poziom obsługi klientów i rozwój oferowanych im usług, jak finansowanie, ubezpieczenia, mobilność oraz serwis. Klientów chcemy traktować jak część rodziny JLR, a nie jak źródło krótkoterminowego dochodu. W swoich działaniach zawsze patrzę długofalowo i wiem, że Inchcape ma takie samo podejście do biznesu. Nowy dystrybutor to joint venture między Inchcape i JLR. Połączenie praktyk biznesowych globalnego dystrybutora i producenta stanowi bardzo obiecującą mieszankę.
M.Ż.: Inchcape to bardzo poważny partner dla producentów samochodów. Działa na 34 rynkach. Jakie korzyści polskim klientom daje obecność w całej układance właśnie tej firmy?
J.G.: Inchcape to bardzo interesująca i ekscytująca firma, bo ma ona doświadczenie zarówno w dystrybucji, jak i sprzedaży detalicznej samochodów. To połączenie daje nową perspektywę, dlatego że producenci w dużej mierze poświęcają się dystrybucji. Inchcape natomiast wyrósł ze sprzedaży detalicznej i dopiero z czasem stał się dystrybutorem. Firma ta współpracuje z wieloma wiodącymi producentami samochodów, więc ma możliwość uczenia się od nich wszystkich i wybierania tych praktyk, które są najbardziej efektywne i odniosły sukces. Z tego bogatego doświadczenia chcemy czerpać jak najwięcej.
J.G.: Trudne chwile przeżywa obecnie cały przemysł motoryzacyjny, a ich głównym powodem jest ciągłe i konsekwentne zaostrzanie norm emisji spalin i pośrednio związane z tym wymuszanie przejścia z napędów spalinowych na elektryczne. Jaguar Land Rover podjął właściwe decyzje i zdecydował się na elektryfikację w odpowiednim momencie.
Zbyt mało mówi się o tym, w jak niesamowitym tempie przebiega elektryfikacja napędów u Jaguara i Land Rovera. Pod tym względem to jedne z wiodących marek na rynku. To nie jest jeden elektryczny I-Pace. Już teraz wiele modeli ma napędy hybrydowe, a wkrótce, od następnego roku modelowego wszystkie nasze modele będą zelektryfikowane. Obecnie prawie 2/3 gamy modelowej dysponuje hybrydami w wariancie miękkim lub plug-in.
Ta elektryfikacja będzie postępowała, bo od niej zwyczajnie nie ma odwrotu. Trzeba więc przejść przez ten najtrudniejszy okres transformacji, który jest związany z wyższymi kosztami produkcji, ale koszty te maleją i będą maleć w jeszcze szybszym tempie. Wskaźniki ekonomiczne pokazują, że do przełomu w opłacalności produkcji kluczowego komponentu, czyli akumulatorów trakcyjnych, już jest blisko.
Koszty produkcji samochodów spalinowych i elektrycznych będą się w najbliższych latach zrównywać również dlatego, że opracowywanie nowych silników spalinowych będzie coraz bardziej kosztowne. To prowadzi do wniosku, że auta elektryczne będą konkurowały ze spalinowymi, również na polskim rynku, już naprawdę niedługo. Ta elektryfikacja będzie postępowała i im szybciej nastąpi, tym lepiej dla wszystkich. Od powolnego, mozolnego procesu, lepszy jest krótkotrwały szok, po którym można zacząć działać na nowych warunkach.
M.Ż.: Pozostaje jeszcze kwestia infrastruktury i subwencji ze strony rządu. Według mnie to właśnie te dwa ograniczenia wpływają na nadal małe realne zainteresowanie polskich kierowców autami elektrycznymi i hybrydami plug-in, nie licząc niewielkiej grupy pasjonatów czy klientów instytucjonalnych.
J.G.: Rzeczywiście, Polska jest trochę w tyle, jeśli chodzi o infrastrukturę, ale jestem pewien, że rozwój w tym zakresie również nabierze tempa. To już widać. W tej krótko-średnioterminowej perspektywie ważne jest wsparcie rządu. Polska wykonała ten pierwszy krok, ale później jakby się cofnęła. Nie jestem pewien, czy to wsparcie, które było dostępne latem, będzie dostępne w 2021 roku. Spodziewam się, że mogą być z tym trudności, biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą.
Bardzo ważnym elementem wsparcia państwa, o którym mało się mówi, jest również infrastruktura. Szczególnie dla klientów flotowych, którzy dominują na polskim rynku, ważna będzie możliwość ładowania auta przy drogach na przestrzeni całego kraju. To właśnie tam te stacje są najbardziej potrzebne, bo do poruszania się po mieście wystarczą ładowarki w miejscach pracy i zamieszkania.
J.G.: Wyjście z Unii Europejskiej pociąga za sobą dodatkową administrację celną, ale traktat handlowy pomiędzy Wielką Brytanią i Unią został już podpisany, więc spodziewamy się, że zarówno sfera polityczna, jak i gospodarcza szybko wróci do normy. Dlatego też nie spodziewamy się dalszych utrudnień w dostępności naszych samochodów na polskim rynku, czy też zmian ich cen. Warto przypomnieć, że mamy również dwie fabryki w kontynentalnej części Europy, jedną na Słowacji, a drugą w Austrii, gdzie produkowane są samochody na rynek europejski i te nie są w żaden sposób dotknięte skutkami Brexitu.