Ferrari SF90 Stradale: najmocniejsze i najszybsze Ferrari w historii jest też najbardziej niezwykłe
Debiutujący model otworzył nowy rozdział w historii Ferrari. SF90 Stradale jest nie tylko najszybszym modelem w bogatej historii tej kultowej włoskiej marki, ale i bez wątpienia najbardziej innowacyjnym. Posiada aż tysiąc koni mechanicznych, a przy tym potrafi przejechać 25 kilometrów bez spalenia ani kropli benzyny. Ma też napęd na cztery koła, za to… nie ma biegu wstecznego.
30.05.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:52
Po LaFerrari, którego limitowana produkcja skończyła się już pięć lat temu, teraz kultowa włoska marka powraca do napędów hybrydowych na dobre. Ferrari rozpoczyna w tym roku wyjątkowo mocną ofensywę. SF90 Stradale jest drugim z aż pięciu nowych modeli, które marka ta zaprezentuje w ciągu 12 miesięcy. I zapewne najlepiej pokazującym, na co będzie ją stać.
Po coraz odważniejszych atakach na pozycję legendy Maranello ze strony Lamborghini, Aston Martina czy Porsche, a przede wszystkim McLarena, Ferrari znów wyprzedziło swoją konkurencję o krok. Włosi wprowadzili do produkcji pierwsze seryjne superauto z napędem hybrydowym. Przy okazji także zdecydowanie mocniejsze od konkurentów. Podczas gdy McLaren w ostatnich latach naciskał Ferrari na wzięcie udziału w wyścigu mocy, z Maranello przyszła bezkompromisowa odpowiedź: hybrydowy napęd SF90 Stradale notuje aż 1000 KM i 900 Nm.
Wyniki te zostały uzyskane z pomocą silnika spalinowego oraz trzech jednostek elektrycznych. Sercem całego układu jest V8 o pojemności 3,99 litra. Punktem wyjścia do tej konstrukcji był wielokrotnie nagradzany motor F154 znany z napędzania modeli z gamy 488.
Tu został jednak kompletnie przebudowany. Powiększono jego pojemność skokową dzięki rozwierceniu cylindrów do 88 mm średnicy. Przeprojektowano także układ dolotowy i zastosowano - po raz pierwszy w historii Ferrari - bezpośredni wtrysk paliwa o ciśnieniu 350 bar. Przeniesiono także turbosprężarki i zmniejszono koło zamachowe tak, by obniżyć środek ciężkości. Układ wydechowy z kolei wykonano nie ze stali, a stopu niklu, chromu i żelaza o nazwie Inconel. Ma to przynosić niższą masę oraz donioślejszy dźwięk silnika.
Po takich zmianach sam silnik spalinowy osiąga moc 780 KM (aż 195 KM z litra pojemności) i 800 Nm przy 6000 obr./min. W napędzie wspomagają go jednak jeszcze trzy silniki elektryczne. Dwa z nich są zamontowane przy przednich kołach, a trzeci z tyłu, pomiędzy skrzynią biegów i benzynowym V8. Same z siebie generują 220 KM. Energię pobierają z baterii litowo-jonowej o stosunkowo małej pojemności 7,9 kWh. Ma to wystarczyć, by SF90 Stradale potrafiło przejechać bez zużycia ani kropli benzyny nawet 25 km i rozpędzić się do 135 km/h.
Co ciekawe, dwa silniki elektryczne z przedniej osi wykorzystywane są do napędzania samochodu, gdy ten jedzie do tyłu. Umożliwiło to przeprowadzenie konstruktorom radykalnego kroku wyeliminowania biegu wstecznego ze skrzyni biegów. Choć do dwusprzęgłowej przekładni dodano teraz ósmy bieg i wzmocniono tak, by mogła przekazać ogromny moment obrotowy, jest ona teraz o 7 kg lżejsza niż projekt firmy Getrag znany z innych Ferrari.
Tak rozbudowany układ napędowy czyni de facto z SF90 model z napędem na cztery koła. Inżynierowie z Maranello wcześniej sięgnęli po to rozwiązanie tylko raz, przy tworzeniu bardziej wszechstronnych GT z linii FF/GTC4Lusso. By zbilansować dodatkowe 270 kg masy generowane przez hybrydowy osprzęt, opracowali także zupełnie nową płytę podłogową wykorzystującą nie tylko aluminium, ale i włókno węglowe. Do tej pory niechętnie korzystali z tego drugiego materiału i nie stosowali go w żadnym modelu seryjnym.
Jak zawsze, bardzo ważny element podwozia Ferrari stanowi elektronika. Producent twierdzi, że SF90 Stradale korzysta z wielu różnych systemów, które pozwolą wyciągnąć maksimum potencjału tej maszyny kierowcom o każdym poziomie zaawansowania. Ciekawie rozwiązano także układ hamulcowy, który ma odzyskiwać energię podczas zwalniania, ale i zachować możliwie najwięcej naturalnego zachowania znanego z układów hydraulicznych.
Design: nowa era także w zakresie projektu nadwozia i wnętrza
Zespół Flavio Manzoniego musiał mieć dużo satysfakcji z projektowania tego modelu, ponieważ choć ewidentnie nawiązuje on do projektu F8 Tributo, to jednak jest dużo bardziej futurystyczny. Twórcy nadwozia twierdzą, że jest to najbardziej wydajny aerodynamicznie projekt, jaki został stworzony w Maranello.
Zobacz także
SF90 Stradale będzie oferowany w dwóch wariantach nadwozia: standardowym oraz z ekstremalnym pakietem Assetto Fiorano. Ten drugi przyniesie sportowe zawieszenie, lżejsze elementy poszycia oraz wyraźniej zaznaczone tylne skrzydło generujące 390 kg docisku przy 250 km/h. Element ten został podzielony na dwie części, z których jedna jest ruchoma i zaprojektowana tak, by powietrze obiegało ją zarówno z góry, jak i pod spodem. Swój udział w optymalizacji przepływu powietrza ma nawet projekt felg.
Kabina także prezentuje znaczący krok naprzód wobec tego, co znamy z obecnych modeli z Maranello. Obsługa jeszcze większej liczby funkcji została skupiona na samej kierownicy. Zdecydowana większość informacji jest wyświetlana na nowym interfejsie cyfrowej deski rozdzielczej, której rolę pełni duży ekran o przekątnej 16 cali. Ferrari pokusiło się niemniej o mały ukłon w stronę klasyki: chromowany tunel kierujący dźwignią wyboru trybu skrzyni biegów.
Ferrari nie ogłosiło jeszcze ceny swojego nowego cuda. Podczas pokazu tego modelu dla klientów pojawiły się jednak nieoficjalne informacje, że będzie "tańsze od LaFerrari, ale droższe od 812 Superfast". Wskazywałoby to na wartość w okolicach trzech milionów złotych.
Produkcja SF90 Stradale nie będzie limitowana, a dołączy do gamy jako kolejna linia w ofercie. Dostać ten model nie będzie jednak łatwo. Jak zdradził podczas premiery dyrektor Ferrari do spraw sprzedaży Enrico Galleria, "z dwóch tysięcy potencjalnych klientów zebranych na premierze modelu, większość zamówiło go już przed przybyciem na to wydarzenie. Jeśli ktoś zamówi go teraz, będzie musiał nastawić się na długie czekanie". Nowego Ferrari będziemy mogli wypatrywać także na polskich drogach od pierwszego kwartału 2020 roku.