Chcesz pewne auto używane? Kieruj się zasadą JWM
Często pytając o używane auto, chcecie wiedzieć, które jest niezawodne, pozbawione wad, posłuży długie lata i co więcej, jest tanie w eksploatacji. Jeśli szukacie właśnie takiego, to kierujcie się zasadą trzech czynników - JWM. Na pewno się nie rozczarujecie.
20.07.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:48
Mnóstwo zapytań o samochód używany dotyczy tego samego. Ma być niezawodnie i tanio. Boicie się zarówno aut starych, jak i młodych. Dlatego doszedłem do wniosku, że czas sprowadzić wszystkie wasze wątpliwości w jedno miejsce, do jednej zasady. Jeśli szukacie pewniaka, to wybierzcie auto spełniające kryteria JWM - japońskie, wolnossące, z manualem. Nie rozczarujecie się.
J jak japończyk
Nie ma niczego bardziej oczywistego niż to, że auta japońskie są najbardziej niezawodne. Ale przecież jest trochę odstępstw od reguły. Na przykład legendarnie niezawodne toyoty trochę kulały z silnikami D-4D pod maską. Podobnie było z dieslami Mazdy. No tak, ale te silniki nie spełniają drugiej zasady.
W jak wolnossący
Nawet wadliwe silniki D-4D są bardzo trwałe, ale dla pierwszych użytkowników bywały problematyczne. Co innego wolnossące diesle Toyoty. Weźmy taką Toyotę Carinę E z silnikiem o oznaczeniu 2C czy nawet turbodoładowaną wersję tego silnika montowaną w Avensis. Ile wytrzymały, wiedzą tylko ludzie z Afryki, gdzie trafiły pewnie z przebiegiem ponad 500 tys. km. Albo czy komuś udało się zajechać motor 2.4 Hiluxa lub 4.2 Land Cruisera?
Tak więc nie chodzi wyłącznie o benzyniaki, lecz ogólnie o jednostki bez doładowania. Co jednak dziś sprowadza nas już wyłącznie do benzyniaków.
Można wspomnieć o nadmiernej konsumpcji oleju w jednostkach VVT-i, ale użytkownicy niemieckich TSI czy francusko-niemieckich THP mieliby w tej kwestii do powiedzenia więcej, zawsze zaczynając od: "to jeszcze nic..."
Nie tylko Toyota, bo i Mazda została do dziś przy jednostkach wolnossących, choć są już mocno skomplikowane, ale i nadal niekłopotliwe. Mazda nie chce iść drogą Hondy, która niedawno weszła w erę turbo. Ostatni Civic zbudowany w myśl JWM, czyli generacja IX, był pod względem niezawodności bliski doskonałości. Na szczęście Honda mocno wchodzi w hybrydy, czyli wychodzi z turbodoładowania.
Nissan, choć od dawna jest postrzegany jako marka japońsko-francuska, też wie, co oznacza odejście od reguły JWM. Co prawda auta tego producenta nadal dobrze się sprzedają, ale nowe silniki turbo już nie mają tak dobrej opinii jak sprawdzone, ostatnie wolnossące 1.6.
Jest taka marka jak Subaru. Pamiętacie ich silniki turbo, zarówno benzynowe jak i diesle? Pewnie niejeden użytkownik Imprezy nie zapomni ich do końca życia, a i właściciele Foresterów też swoje przeżyli. Tymczasem odmiany wolnossące jakoś większych problemów nie sprawiały, a producent trzyma się ich kurczowo do dziś.
Mitsubishi od lat ma delikatny powrót do turbo, który wydaje się udany, ale jeśli chcesz kupić 100-procentowego pewniaka, to biegnij do salonu, póki stoją tam jeszcze benzynowe Outlandery i ASX-y.
Dla porównania, weźmy ich autorskiego diesla 1.8 DID. Fantastyczny motor, ale nawet z tą świadomością nie mógłbym spać spokojnie, mając pod maską silnik, który przy każdej poważniejszej naprawie daje do myślenia, czy go po prostu nie sprzedać, tak jak stoi.
Jeszcze jedno. Jeśli wolnossący silnik, to najlepiej z wtryskiem pośrednim, ale to właśnie Japończycy udowodnili, że bezpośredni też można dobrze zrobić. Byle bez turbo.
Pierwszy taki motor, czyli GDI od Mitsubishi, jest jedną z niewielu jednostek tego typu i z tamtego okresu, która do dziś pracuje w autach nadal jeżdżących po naszych drogach. Choć jak na nasze polskie standardy (czyt. zarobki), ten motor był problematyczny.
A toyoty i mazdy? Silniki – odpowiednio - o nazwie D-4 i DISI to na tle konkurencji z Europy konstrukcje niemalże bezproblemowe. A to oznacza, że nawet jeśli przypadkiem się władujecie we wtrysk bezpośredni, ale w wolnossącym silniku japońskim, to i tak będziecie mieli mniej problemów niż inni, korzystający z techniki niemieckiej, włoskiej czy francuskiej.
M jak manual
Japońskie skrzynie biegów, choć się o tym mało mówi, są bardzo udanymi konstrukcjami, ale wymagają regularnej wymiany oleju. Oczywiście można odnotować wpadki w hondach, toyotach czy dawniej w nissanach, ale powiedz o takich problemach osobie, która miała skrzynię M32 w swoim fiacie, oplu czy alfie romeo. Albo komuś, kto ma skrzynię we francuskim aucie. Poza tym, nie słyszałem, żeby jakiejś popularnej japońskiej skrzyni biegów nie dało się dość łatwo i tanio naprawić.
Co innego automaty. Po pierwsze, Japończycy uwielbiają CVT i montują je nie tylko do miejskich modeli. Po drugie, w połączeniu z japońskim silnikiem wolnossącym skrzynia automatyczna sprawi, że auto będzie z reguły jeździło mało dynamicznie i mało ekonomicznie - nawet jeśli pod maską pracuje nowoczesny i dość mocny motor benzynowy.
Nie wierzysz w JWM? Sprawdź listę najbardziej niezawodnych modeli na rynku
A teraz przejdźmy do konkretnych modeli. Oto najbardziej niezawodne i najtańsze w eksploatacji auta na rynku w swoich klasach. Zupełnie nieprzypadkowo każdy z nich w odpowiedniej wersji jest zgodny z kryteriami JWM.
Honda Jazz – wymienianie typowych usterek nie ma tu żadnego sensu. Typowa jest tylko kiepska powłoka lakiernicza i zabezpieczenie antykorozyjne
Honda Civic – szczególnie warta uwagi jest generacja dziewiąta, produkowana do 2017 r. Jej silnik benzynowy 1.8 i-VTEC czasami lubi olej, a i tak trudno go zajechać. Jeśli zawczasu zadbacie o skrzynię biegów, to i ósma generacja odwdzięczy się niezawodnością.
Honda Accord – gdyby nie korozja, każda generacja od szóstej do ósmej byłaby dobrym wyborem. Jeśli miałbym podać jeden argument za Hondą Accord, to byłaby to niezawodność. Więcej nie mam. Ale i więcej nie trzeba.
Honda CR-V – jest tylko jeden SUV w tej klasie, który może dorównać niezawodności CR-V. To Toyota RAV4 i tyle w temacie.
Mazda 2 – od początku produkcji do dziś trudno o równie niezawodnego japończyka segmentu B, jeśli trzymamy się zasady JWM. No chyba, że Honda Jazz.
Mazda 3 – od pierwszej do najnowszej generacji uchodzi za model szczególnie niezawodny. Rysą na świetnej opinii jest niska odporność na korozję. Dopiero w trzeciej generacji to poprawiono, choć… lata pokażą.
Mazda 6 – podobnie jak w Mazdzie 3, głównym problemem była korozja i… silniki turbo. Konkretnie diesle. Poza tym brak uwag.
Mitsubishi Colt – ten niepopularny model w szóstej odsłonie powstał we współpracy z Mercedesem, a i tak jest bardzo niezawodny. Im mniej w nim niemieckiej techniki (czyt. diesla), tym lepiej.
Mitsubishi Lancer – właściwie każda generacja tego modelu jest udana, a na szczególną pochwałę zasługuje jeszcze w miarę nowoczesna ostatnia (VIII). Ma prostą konstrukcję i silniki benzynowe nie do zdarcia. Tylko skrzynie automatyczne mogą generować problemy.
Mitsubishi ASX – można mieć zastrzeżenia do ochrony antykorozyjnej, ale do silników i skrzyń biegów na pewno nie. Usterki należą do rzadkości. Pod warunkiem, że mówimy o JWM.
Mitsubishi Outlander – pierwsza generacja modelu do dziś jest jak wino, ale drugiej już tak nie chwalono. Dlaczego? Bo pod maską pojawiły się diesle i chętnie je wybierano. Najnowsze wcielenie modelu jest uważane za bardzo dopracowane i wciąż dostępne z wolnossącym benzyniakiem.
Suzuki Swift – to mniej popularny maluch na rynku i dla wielu niezbyt atrakcyjny, ale niezawodności nie da się mu odmówić. Każda generacja modelu jest autem, które praktycznie się nie psuje. Zwłaszcza z manualem i benzyniakiem pod maską.
Suzuki Vitara – w miarę świeży model na rynku (od 2015 r.), a już uchodzi za bardzo dopracowany mechanicznie. Za najlepszą uznawana jest "wersja JWM", czyli z wolnossącymi silnikiem 1.6 i manualem. Szkoda, że już niedostępna.
Suzuki Grand Vitara - terenówka wśród SUV-ów, ale i jeden z najbardziej niezawodnych modeli w swojej klasie. Ostatnia Grand Vitara z silnikiem benzynowym i skrzynią manualną to właściwie pewniak, choć spalanie może przerażać.
Toyota Aygo – choć ten maluszek nie jest doskonale spasowany, a co gorsza, produkowany z Francuzami, to mimo to w swojej klasie uchodzi za najbardziej niezawodny. I jak na toyotę, nie jest zbyt drogi.
Toyota Avensis – jeśli można mówić o wpadkach jakościowych w stworzonym na Europę Avensisie, to tylko w drugiej generacji i głównie w zakresie silników Diesla (druga i trzecia generacja).
Toyota Corolla – tego modelu nawet nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to pewniak. Nawet jeśli jednostki VVT-i miewały kłopoty z zawyżoną konsumpcją oleju, to uwierzcie, że użytkownicy innych silników chcieliby mieć takie problemy. Każda generacja Corolli jest godna zaufania, podobnie jak Aurisy, bo pod taką nazwą przez pewien czas występował w Europie japoński kompakt.
Toyota RAV4 – japoński SUV bywa kłopotliwy tylko wtedy, kiedy pod maską pojawia się diesel (od II do IV generacji). Trzymając się zasady JWM, nie ma się czego obawiać.
Toyota Yaris – to już ikona segmentu B, znana głównie z niskich kosztów eksploatacyjnych. Niezawodność jest na wysokim poziomie, choć zdarzają się drobne problemy. Ale kto miał Yarisa ten wie, że mechanicy z reguły nie mają co przy nim robić.