Bańka pękła. Wyniki firmy Muska mówią same za siebie

Od początku roku wartość akcji Tesli zmalała o ponad 30 proc., a niemal każdy kolejny dzień przynosi coraz to dalsze spadki. Udziałowcy zaczynają tracić cierpliwość, a analitycy próbują szukać przyczyn. Polityczne zaangażowanie Muska jest tylko jedną z nich.

Elon Musk
Elon Musk
Źródło zdjęć: © Getty Images | Andrew Harnik
Aleksander Ruciński

Ostatnie miesiące 2024 roku były wyjątkowo udane dla akcjonariuszy Tesli. Gdy Elon Musk oficjalnie poparł Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, słupki zaczęły stopniowo piąć się ku górze. Jednak prawdziwa eksplozja nastąpiła wtedy, gdy kandydat republikanów wygrał wybory i ogłosił Muska swoją prawą ręką, obsadzając go na stanowisku szefa Departamentu Wydajności Państwa (DOGE).

Musk postawił na właściwego konia i zyskał zupełnie nowe możliwości, co znalazło zdecydowane odzwierciedlenie w wynikach jego spółki. Wystarczył nieco ponad miesiąc, by cena akcji Tesli wzrosła z 288 dol. do blisko 480 dol. Rekord (479,86 dol.) padł 17 grudnia 2024 roku. Nigdy wcześniej Tesla nie była notowana aż tak wysoko. Akcjonariusze mogli skakać z radości, lecz nie wiedzieli jeszcze, że za moment będą mieć powody do płaczu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Renault Austral E-Tech full hybrid - nowoczesne technologie i nietuzinkowy design

Bańka nie mogła rosnąć w nieskończoność. W styczniu Tesla spadła do poziomu poniżej 400 dol. za akcję z delikatną tendencją spadkową. Nic jednak nie zwiastowało katastrofy, która czaiła się za rogiem. Nadeszła 20 stycznia podczas oficjalnego zaprzysiężenia Donalda Trumpa, w trakcie którego podekscytowany Elon Musk wykonał kontrowersyjny gest. Jak się później okazało, był to początek spektakularnego spadku wartości Tesli.

Wartość akcji Tesli w ostatnich sześciu miesiącach
Wartość akcji Tesli w ostatnich sześciu miesiącach© Google Finance

Spółka otworzyła marzec wynikiem 284 dol. za akcję, cofając się do poziomu z 6 listopada, kiedy to zaczęło się całe to szaleństwo wzrostów. Jedynym śladem, jaki pozostał po rekordowej górce, są giełdowe wykresy. Pytanie, co będzie dalej?

Nie widać optymizmu

Ross Gerber to prezes firmy inwestycyjnej Kawasaki Wealth & Investment Management i duży udziałowiec Tesli, który - jeszcze do niedawna - mocno wierzył w tę firmę, dziś sceptycznie wypowiada się zarówno o samej Tesli, jak i Elonie Musku, twierdząc, że największe spadki wciąż przed nami.

W wywiadzie dla "Business Insidera" powiedział, że w 2025 roku wartość Tesli może spaść nawet o 50 proc. i wyjawił, że z tego powodu zmniejszył swoje udziały o 31 proc. Co warte odnotowania, zrobił to pod koniec 2024 roku, a więc jeszcze przed największymi spadkami. Gerber twierdzi bowiem, że polityczne zaangażowanie Muska to tylko jedna z przyczyn słabnącej kondycji firmy, przysłaniająca prawdziwe problemy, które coraz mocniej trapią akcjonariuszy. Oto one.

Tesla jest przewartościowana

"Business Insider" zwraca uwagę, że przy kapitalizacji giełdowej na poziomie 852 mld dol. (stan na 4 marca 2025 roku) Tesla jest 3,5 raza większa od Toyoty, mimo że generuje zaledwie 20 proc. zysków japońskiego koncernu (zgodnie z danymi YCharts). Co więcej — wskaźnik ceny do zysku Tesli jest ponad trzykrotnie wyższy niż w przypadku kolejnego członka wielkiej giełdowej siódemki, jakim jest Nvidia.

Powyższe dane mogą być dowodem na to, że akcje Tesli są zdecydowanie przewartościowane. Potwierdza to zresztą styczniowy raport JPMorgan, w którym obniżono realną wycenę akcji Tesli do poziomu 135 dol. To ponad dwukrotnie mniej od obecnej, już nie tak imponującej giełdowej wartości.

Sprzedaż spada

W 2024 roku amerykańska marka sprzedała 1 789 226 aut. Niemało, ale plan był inny. Wynik okazał się o 1,1 proc. gorszy niż w roku 2023. Był też pierwszym spadkiem odnotowanym od 9 lat. Pierwsze miesiące 2025 roku nie przyniosły zmiany w tej kwestii. W styczniu 2025 roku europejscy klienci zarejestrowali o 46 proc. mniej Tesli niż przed rokiem. W Chinach spadki sięgnęły 11,5 proc., a w Kalifornii, będącej najbardziej zelektryfikowanym stanem w USA, o 11,6 proc. Co ciekawe, w Polsce nie jest lepiej — zgodnie z danymi opublikowanymi przez IBRM Samar, spadek sprzedaży Tesli w dwóch pierwszych miesiącach wyniósł ponad 53 proc.

Coraz mniejsze zainteresowanie nie dziwi. Większość aut w gamie Tesli to leciwe propozycje. Model S debiutował w 2012 roku, a SUV X w 2015. Samochody, które 10 lat temu były jeżdżącym efektem "wow", coraz częściej przegrywają starcie z atrakcyjniejszą konkurencją — zarówno tą z Europy, jak i Chin. W 2024 roku firma Muska musiała uznać wyższość chińskiego BYD, tracąc wiodącą pozycję na globalnym rynku aut elektrycznych. Faceliftingi młodszych modeli — 3 oraz Y — to zbyt mało, by podtrzymać efekt świeżości, podczas gdy chińska konkurencja wręcz zasypuje rynek premierami.

Sporo obietnic, mało efektów

Elon Musk lubi rzucać słowa na wiatr. Jeśli zliczyć wszystkie jego obietnice, zapowiedzi i rewolucyjne pomysły, te niezrealizowane zdecydowanie przeważyłyby nad zrealizowanymi, o dotrzymywaniu terminów nie wspominając. Żaden z zaprezentowanych dotychczas modeli Tesli nie zadebiutował na czas. Najnowszy z nich, Cybertruck, został pokazany w 2019 roku, a Musk poinformował wtedy, że seryjna produkcja ruszy w 2021 roku. Ostatecznie stało się to 3 lata później.

Do niewypałów ostatnich lat można zaliczyć również Teslę Roadster, którą ogłoszono w 2017 roku z planem rozpoczęcia produkcji trzy lata później. Auta jak nie było, tak nie ma, co nie przeszkadza Muskowi w rzucaniu groteskowych obietnic na temat jego osiągów — zdaniem szefa auto ma rozpędzać się do 100 km/h w około sekundę.

Następną propozycją na tapecie jest mały, elektryczny model w cenie poniżej 25 tys. dol., który miałby być opcją dla mniej zamożnych klientów. Według pierwotnych obietnic auto miało być gotowe w 2025 roku, ale nie widzieliśmy jeszcze nawet prototypu.

Tesla ma słaby PR

Fakt, że część klientów odwróciła się od Tesli, może być też spowodowany przez samego szefa. Bogaty wizjoner przez lata będący bożyszczem wielu technologicznych geeków, u boku Trumpa odsłonił swoje kontrowersyjne oblicze, które niekoniecznie licuje z preferencjami postępowych fanów elektromobilności.

Jego "salut" podczas prezydenckiego zaprzysiężenia, masowe zwolnienia urzędników w ramach departamentu DOGE, bezkompromisowe cięcia w instytucjach publicznych oraz nieprzychylne wypowiedzi na temat Ukrainy sprawiły, że Musk narobił sobie wielu wrogów, także wśród użytkowników Tesli. Amerykańscy celebryci w ramach sprzeciwu zaczęli pozbywać się swoich samochodów tej marki. Najpierw zrobiła to piosenkarka Cheryl Crow. Kilka dni później dołączyła do niej prezenterka Cassandra Peterson.

Nie sposób nie wspomnieć także o akcji #TeslaTakeover zapoczątkowanej w mediach społecznościowych, która przerodziła się w cykliczne antyrządowe protesty pod salonami Tesli organizowane w wielu zakątkach Stanów Zjednoczonych. Zaniepokojeni Amerykanie, apelują do swoich rodaków, aby pozbyli się akcji Tesli i sprzedali samochody tej marki.

Stawianie znaku równości między Elonem Muskiem a samochodami Tesli może być dla wielu osób niezrozumiałe. Polityczne zaangażowanie szefa, nie sprawia przecież, że produkty oferowane przez jego firmę stały się gorsze. Można jednak odnieść wrażenie, że jeżdżenie Teslą stało się dla wielu powodem do wstydu, co nie jest dobrą wiadomością zarówno dla Muska, jak i akcjonariuszy. Tym bardziej, że jest to wizerunkowe przeciwieństwo modnego gadżetu, jak Tesla była postrzegana jeszcze niedawno.

Musk nie ma czasu na Teslę

Jest ojcem 11 dzieci, prawą ręką prezydenta i bardzo aktywnym internautą, który regularnie uzewnętrznia się w serwisie X. Poza Teslą prowadzi jeszcze kilka firm, w tym wspomnianego X, SpaceX i xAI — właśnie ta ostatnia, poza polityką, ma być oczkiem w głowie Muska. Wspomniany wcześniej udziałowiec Tesli, Ross Gerber, twierdzi, że to duży problem.

Jest w 100 proc. skupiony na AI, co jest korzystne dla xAI i wszystkich innych firm, ale nie dla Tesli, ponieważ on już tam nie pracuje — mówi Gerber o Musku w wywiadzie dla "Business Insider."

Co ciekawe, podobnego zdania co ekspert są również inni akcjonariusze, którzy coraz częściej dają upust swojej frustracji w sieci, nierzadko w zabawny sposób odnoszący się do politycznej działalności Muska.

"Podziel się proszę 5 rzeczami, które zrobiłeś dla akcjonariuszy $TSLA w tym tygodniu" — napisał jeden z internautów w odpowiedzi na post opublikowany przez szefa Tesli. Nawiązał tym samym do zbiorowego maila otrzymanego niedawno przez amerykańskich pracowników sektora publicznego. Musk w ramach obowiązków związanych z departamentem DOGE zażądał od urzędników wskazania pięciu ważnych rzeczy, które robili w pracy w ostatnim tygodniu.

Brak działań Muska w kwestii akcji Tesli dostrzegł też potentat medialny David Portnoy, który opublikował w serwisie X pytanie: "Jak bardzo muszą spaść akcje TSLA, by Elon wrócił do pracy?".

teslaelon muskelektromobilność

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)