8 aut używanych, które świetnie wyglądają. Oto lista Franka Stephensona
Choć może niektórym trudno będzie w to uwierzyć, ale są osoby, które na rynku aut używanych szukają nie tylko samochodów z dużymi bagażnikami i małym spalaniem. Jeśli rozglądacie się za czterema kółkami, które dalej przyciągają wzrok, Frank Stephenson wskazuje swoich faworytów.
07.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:20
Co jak co, ale Frank Stephenson wie, o czym mówi. Gdy już przestał zawodowo rywalizować w motocrossie, zaczął swoją karierę z projektowaniem samochodów. To on odpowiedzialny jest za gigantyczne skrzydło w Escorcie RS Cosworth (pierwotny projekt był znacznie ambitniejszy niż wersja produkcyjna), to on narysował BMW X5, Mini Coopera, Ferrari F430, Maserati MC12, Fiata 500 czy McLarena P1. W filmie umieszczonym na swoim kanale wskazał, które używane auta, które charakteryzują się ciekawą kreską.
8 BARGAIN Cars With BEAUTIFUL Designs!
Mazda MX-5 (Miata)
Nic więc dziwnego, że zaczął od Mazdy MX-5. Japoński roadster według fanów jest odpowiedzią na wszystko (Miata Is Always The Answer), a oprócz ciekawej kreski wyróżnia się podnoszonymi światłami. Ten element odszedł już do lamusa przez przepisy Unii Europejskiej, ale dalej można znaleźć ciekawy egzemplarz pierwszej generacji. Kolejne wersje też wyglądają świetnie, ale trzeba pamiętać, że MX-5 ma tendencję do łapania rdzy przy tylnych nadkolach i w bagażniku. Najtańsze egzemplarze pierwszej generacji wyceniono na ok. 10 tys. zł.
Saab 900
Kolejnym autem, które spodobało się Stephensonowi, jest Saab 900. Znany w Polsce jako "krokodyl" nawet dziś – dzięki ostro "postawionej" przedniej szybie czy charakterystycznym felgom – jest nie do pomylenia z jakimkolwiek innym samochodem. Niezwykłe są też rozwiązania techniczne, zwłaszcza przeniesienia napędu, którego budowa stawia pod znakiem zapytania zdrowie psychiczne twórców. Nie zmienia to faktu, że wersja Turbo, z końca produkcji, spotkała się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem rynku, lecz dziś takie egzemplarze są zdecydowanie droższe od reszty.
Renault Avantime
To chyba oczywiste, że ta lista byłaby niepełna bez tego auta. Avantime był… wszystkim. Dwudrzwiowe coupe (?) łączyło cechy minivana i nadwozia shooting brake. Głównym założeniem było to, że klient Renault będzie chciał pozbyć się swojego minivana, gdy jego dzieci będą już dorosłe, ale dalej będzie mu zależało na wygodzie i przestrzeni. Ambitne myślenie sprawiło, że Avantime był całkowitą finansową porażką. Jego sytuacji nie ratował też fakt, że w ofercie pojawił się wówczas Vel Satis. Dziś Avantime to ciekawy kąsek na rynku wtórnym, warto jednak szukać aut z silnikiem Diesla.
Porsche Boxster
To jeden z najtańszych sposobów, by postawić w swoim garażu porsche. Choć nie były to najlepsze lata w historii marki, Boxster dziś powoli ewoluuje w poszukiwanego klasyka. Auto było bardzo ciepło przyjęte jako koncept i niemal w niezmienionej formie wyjechało na drogi. Pierwsze egzemplarze miały problemy z silnikami i moc nieco przekraczającą 200 KM. Mimo to, jeśli ktoś twierdzi, że to auto dla fryzjerów i nie jest "prawdziwym" porsche, to po prostu się nie zna. Koniec, kropka.
Volkswagen Golf
To po prostu Golf, przejdźmy do następnej pozycji.
Mini Cooper
To dzieło samego Stephensona, nic więc dziwnego, że dalej podoba mu się ten design. Ciekawe, że pas przedni pierwszej generacji nawiązywał do pyska buldoga, gdzie mocno zarysowana jest dolna szczęka. Nie ma jednak co ukrywać, że to właśnie wygląd stał się największym atutem mini, a jego kolejne wersje nie odbiegały od wizji projektanta odpowiedzialnego za wprowadzenie modelu w XXI wiek. Nawet używane egzemplarze wyróżniają się na ulicy.
BMW E30
Kiedyś marzenie każdego "sebixa", dziś klasyk, który będzie tylko zyskiwał na wartości. Szybkie spojrzenie na listę ogłoszeń daje do zrozumienia, że tej generacji nie da się już kupić tanio – co miało zostać rozbite, rozbito i uszkodzono. Teraz pozostaje już tylko trzymać je "pod kocem". E30 oczywiście najbardziej kojarzone jest jako pierwsze M3, ale i słabsze wersje potrafią dać radość z jazdy. Produkowana do 1994 roku "trójka" jako pierwsza miała też napęd na cztery koła.
Honda CR-X
Mały, zwinny i oszczędny, a do tego świetnie wyglądający. Honda wykorzystała elementy z Civika, obniżając koszty produkcji, jednocześnie tworząc auto dla młodych ludzi. Nawet po latach CR-X wygląda cool, choć znalezienie egzemplarza, który nie został pokarany domorosłym tuningiem jest trudne. Honda próbowała powrócić do tego kształtu nadwozia z CR-Z, ale auto nie cieszyło się popularnością. Czy to kwestia napędu hybrydowego, mało agresywnych linii czy też dużej ceny? To pozostanie tajemnicą analityków Hondy.