Volkswagen Multivan i Caravelle 6.1: teraz są bardziej cyfrowe
Dla nieświadomego przechodnia Multivan 6.1 (a wraz z nimi odświeżony Caravelle i Transporter) wygląda jak wersja sprzed liftingu. Faktycznie, zmian na zewnątrz nie ma sporo. Volkswagen postawił na poprawę systemów, dzięki czemu auto wkroczyło w erę cyfryzacji.
Volkswagen Multivan, Caravelle (2019) - pierwsza jazda
Większa atrapa chłodnicy, lepsze reflektory, przeprojektowany przedni zderzak i błotniki, a także nowe wzory felg i kolory – lista zmian, które Volkswagen wprowadził w nadwoziu Bulliego (bo tak nazywa się rodzina Transportera, Multivana i Caravelle) nie jest długa. Wersję po liftingu najprościej będzie rozpoznać po specjalnej plakietce na błotniku, która jest przedłużeniem linii reflektorów. To na niej znalazło się też oznaczenie modelu.
Zresztą sam producent określa tę generację jako T6.1, co od razu przywodzi na myśl system operacyjny w komputerze czy smartfonie. Wersje nazywane ".1" zazwyczaj wprowadzają poprawki do działania oprogramowania, często nowe funkcje, ale rzadko rewolucję stylistyczną. I tak właśnie jest w tym wypadku. Jeśli chcesz zobaczyć, gdzie duży volkswagen zmienił się najbardziej, musisz przyjrzeć się mu bliżej.
Zacznijmy od tego, że na pokładzie pojawił się system WeConnect. Pozwala na zdalny dostęp do informacji o obecnym stanie samochodu, dzięki czemu z poziomu smartfona można wygodnie sprawdzić np. poziom paliwa czy przebieg. Na szczególną uwagę zasługuje odmiana WeConnect Fleet, która daje menadżerowi wgląd do całej floty pojazdów. To jednak dopiero początek. Volkswagen już teraz zapowiada usługę WeDelivery, w ramach której kurier będzie mógł zostawić paczkę w bagażniku auta. Oczywiście kierowca będzie musiał na to wyrazić zgodę.
System WeConnect nie mógłby działać, gdyby nie wbudowana karta eSIM. Ta odpowiada też za działanie funkcji takich jak asystent głosowy w nowym systemie multimedialnym. Można go wywołać mówiąc "Hej Volkswagen" i pomoże np. w ustawieniu nawigacja. A ta – dzięki stałem połączeniu z internetem – rozpoznaje, gdzie są korki i potrafi je omijać. Gdyby ktoś wolał zostać przy mapach z telefonu, T6.1 może wyświetlać interfejs Android Auto i Apple CarPlay, także bezprzewodowo. Ponadto na pokładzie znalazły się dwa porty USB-C oraz opcjonalna ładowarka indukcyjna do smartfona.
Przy okazji liftingu Volskwagen przeprojektował deskę rozdzielczą. Uchwyty na napoje znalazły się teraz na jej szczycie, zupełnie jak w Crafterze. Pojawiła się też nowa kierownica, za którą opcjonalnie może występować ekran zastępujący zegary. Jest to ten sam panel, który już znamy z innych aut niemieckiego producenta. Ponadto kierowca dostał półkę nad panelem instrumentów, a górny schowek przed pasażerem został powiększony. Niestety nie jest też już zamykany. Do spasowania poszczególnych elementów nie można mieć zastrzeżeń, ale szkoda, że dominują tu twarde plastiki. To zrozumiałe w przypadku Transportera, ale już po Multivanie spodziewałbym się czegoś przyjemniejszego.
Niezależnie od wersji, T6.1 występuje tylko z dwulitrowymi silnikami diesla. Dostępne są cztery warianty mocy (90, 110, 150 oraz 199 KM), a dwa najwyższe mogą występować z 7-stopniową skrzynią DSG oraz napędem na cztery koła. Dlaczego zniknęły jednostki benzynowe? Producent nie ukrywa, że nie cieszyły się popularnością. W przyszłości do gamy dołączy również wersje elektryczna. Powstaje we współpracy z firmą ABT i ma występować z różnymi pojemnościami baterii. Topowa ma oferować ok. 400 km zasięgu.
Dużą nowością w T6.1 jest elektromechaniczny układ kierowniczy. Dzięki temu do auta zawitał komplet systemów wspomagających kierowcę. Mamy więc układ utrzymywania pasa ruchu, system automatycznego parkowania czy Trailer Assist ułatwiający cofanie z przyczepą. Poza tym samochód może być wyposażony w system Rear Traffic Assist ostrzegający przed nadjeżdżającymi pojazdami od boku, kamerę sczytującą znaki drogowe. Ciekawostką jest Cross Wind Assist, który stabilizuje pojazd, gdy trafimy na podmuch wiatru bocznego.
Wprowadzone zmiany sprawiają, że jadąc nowym Multivanem czy Caravelle czułem się, jak w każdym innym volkswagenie. Mając do dyspozycji rozwiązania, które znamy z osobowych modeli producenta, łatwo było zapomnieć, że tak naprawdę prowadzi się spore auto dostawcze. Manewrowanie po ciasnym Amsterdamie, gdzie odbywały się pierwsze jazdy, nie stanowiło najmniejszego problemu, nawet gdy jechałem przedłużoną wersją z 3,4-metrowym rozstawem osi. Pomagał w tym precyzyjny układ kierowniczy i obecna na pokładzie kamera cofania, choć obraz z niej pozostawiał wiele do życzenia.
Wyjeżdżając na autostradę słychać było pracę jednostki wysokoprężnej. Tutaj też najbardziej odczuwałem niską moc bazowego silnika – 90 KM i pięciobiegowa skrzynia to za mało do tak dużego auta. Problemu nie było, gdy przesiadłem się do 150-konnej wersji. Na plus zasługuje natomiast działanie systemów wspierających kierowcę. Asystent utrzymywania pasa ruchu nie interweniuje agresywnie, nie miałem też zastrzeżeń do pracy adaptacyjnego tempomatu.
Najważniejsze, że praktyczność auta pozostała na tym samym poziomie. To ciągle uniwersalny samochód, który w odpowiedniej wersji sprawdzi się zarówno w roboczych warunkach, jak i na długiej trasie. Po liftingu stał się po prostu nowocześniejszy, a przez to lepszy. Polskie ceny odświeżonego Transportera, Caravelle i Multivana powinniśmy poznać jesienią, a do salonów trafią przed końcem 2019 roku.