Test: Volvo V90 B4 - połączenie wszystkiego, co kojarzy się z marką
Dziś kombi marki Volvo nie jest już wąską cegłą, a pomimo to spełnia oczekiwania, jakie się mu stawia. Pierwsze, co kojarzy się ze szwedzkimi autami, to bezpieczeństwo, komfort i pojemność wnętrza. I te cechy w V90 się dostaje, w dodatku spójnie połączone i ładnie opakowane.
Duże kombi klasy wyższej to już nie jest to, czego szukają klienci. Teraz wybiera się duże SUV-y. Kiedy ostatnio widzieliście nowego Mercedesa Klasy E czy BMW Serii 5 z takim nadwoziem? No właśnie. Częściej spotyka się Audi A6, ale obecnie ten typ wciąż najbardziej pasuje do volvo. Kombi i Volvo to elementy tak nierozłączne jak Porsche i 911 oraz jak Jeep i Wrangler.
Lifting – gdzie go szukać?
Egzemplarz, który tu widzicie, jest po liftingu, który miał miejsce w 2020 r. Tak niedużym, że głównie użytkownicy wcześniejszej wersji go zauważą. Przód auta poznamy po przeprojektowanym zderzaku z nowymi światłami przeciwmgielnymi, a tył również po niewielkiej zmianie kształtu zderzaka oraz w pełni diodowych lampach z dynamicznymi kierunkowskazami. Jeśli nie masz auta sprzed zmian, to nie ma szans, byś je zauważył.
Wewnątrz jest jeszcze "ciekawiej", bo wizualnie nic się nie zmieniło, natomiast poprawiono nagłośnienie i system wentylacji w zakresie filtracji powietrza. Względem auta, którym jeździłem kilka lat temu, jedyną odczuwalną różnicą jest brak systemu Bowers&Wilkins, który był i jest opcją, a z reguły był w wyposażeniu aut prasowych. Jeśli w ten sposób Volvo chciało zakomunikować dziennikarzom, że tańszy system Harman Kardon też jest dobry, to zgadzam się – ten też jest dobry. Tyle tylko, że B&W jest o dwie klasy lepszy.
Stałym elementem nadwozia V90 pozostaje masywna, muskularna sylwetka, która ma proporcje zupełnie inne niż kombi Volvo, jakie kojarzymy z latami 70. czy 80. Zamiast wąskiego i wysokiego jest niskie i szerokie nadwozie, które przez poziome pasy w zderzaku, szeroki grill i podłużne reflektory sprawia wrażenie jeszcze szerszego niż rzeczywiste 189 cm.
Prawdziwego liftingu należy szukać pod maską, bo to tam pracują wyposażone w system mild hybrid silniki benzynowe i diesle o jednakowym oznaczeniu B. W testowym egzemplarzu benzynowe B4 o mocy 197 KM. W katalogu wspomina się jeszcze o dodatkowych 14 KM pochodzących z elektrycznego wspomagania, które w teorii mają dać lepszą dynamikę, a w praktyce tego nie czuć.
Czy B4 wystarczy?
Takie pytanie mogą sobie zadawać klienci, bo B4 to podstawowa jednostka benzynowa w tym modelu - jest jeszcze B5 i B6. Moim zdaniem wystarczająca. Na tyle, że prędzej wolałbym doposażyć B4, niż kupować B5.
Różnica wynosi 53 KM, ale to ten sam silnik, a cena jest wyższa o 19 tys. zł. Za to można już myśleć o dokupieniu nagłośnienia B&W (18,8 tys. zł). Na pewno wniesie więcej do przyjemności z jazdy niż kilkadziesiąt koni.
Tym bardziej że samochód i tak pojedzie tylko 180 km/h, co wywołało niemałe poruszenie w sieci.
Pisałem już o tym, że kompletnie mi to nie przeszkadza. Co więcej, nawet pomijając kwestię przepisów, to szybciej po polskich autostradach i tak nie opłaca się jechać, bo będziecie hamować równie często, jak przyspieszać. Wspomnę tylko, że w tej konfiguracji przyspieszenie do 100 km/h trwa 7,9 s.
Dynamika silnika jest dobra, a duża w tym zasługa 8-biegowego automatu, który w trybie komfortowym chwilę czeka na redukcję, jednak przeprowadza ją bardzo sprawnie. Spokojna charakterystyka silnika świetnie pasuje do tego spokojnego - chcąc nie chcąc - samochodu. Serio, jeśli szukasz dynamicznego kombi, to są inne marki. Ale jeśli ekonomicznego, to diesel nie musi być jedynym rozwiązaniem.
Na autostradzie – w normalnym tempie 140 km/h – samochód spalił rozsądne 8,5 l/100 km. Już tylko to zamyka temat, jeśli się zastanawiasz. Choć zdecydowanych na diesla i tak ten wynik nie przekona.
Jeszcze oszczędniej jest na drogach krajowych, gdzie z systemu mild hybrid sprawnie korzysta układ start&stop, również przy bardzo niskich prędkościach i tryb pracy skrzyni biegów "coasting", czyli żeglowania po odpuszczeniu pedału gazu. Jadąc płynnie i przepisowo bez problemu osiągniecie spalanie na poziomie 5 l/100 km. Natomiast jadąc krajówką dynamicznie i wyprzedzając inne pojazdy, nie przekroczycie 8 l/100 km.
Pięknie połączone komfort i bezpieczeństwo
Po uruchomieniu auta zapala się długa lista kontrolek informujących o stanie systemów bezpieczeństwa, które w trasie przekładają się też na komfort użytkowania. Jest tylko jedna i to duża wpadka - system utrzymujący auto w pasie ruchu nie działa przy prędkości 140 km/h. Można więc jechać wolniej lub korzystać z niego na ekspresówkach i drogach krajowych. Szkoda, bo działa wyśmienicie i mocno odciąża z prowadzenia auta.
Samo wsparcie się systemami bezpieczeństwa jest dużym plusem w dziedzinie komfortu, a jeszcze większym jest to, że znaczną część z nich można wyłączyć lub zmienić/ograniczyć działanie. Nie każdy to lubi, a Volvo to rozumie.
Volvo V90 jest też przykładem samochodu, który wychodzi znacznie dalej poza elektronikę. Samo przebywanie w kabinie daje ogromne poczucie bezpieczeństwa, bo od rogów nadwozia oddziela kierowcę i pasażerów duża ilość... nadwozia. Siedzi się co prawda bardzo nisko, ale w mocno zabudowanym kokpicie.
Nawet bagażnik o pojemności 560 litrów jest zbudowany zgodnie z najwyższymi standardami bezpieczeństwa i funkcjonalności, z siatką oddzielającą tę przestrzeń włącznie. Brakuje tylko pomysłu na miejsce na roletę, jeśli nie chce się z niej korzystać, ale nawet przy założonej siatce nie trzeba jej usuwać.
Podczas tygodniowego testu tylko przez 2 dni nie padało, z czego przez 3 dni po prostu lało. I tu kolejny aspekt, bo Volvo V90 jest w takich warunkach niewzruszone, pewnie trzyma się drogi i świetnie znosi przejazd przez głębokie kałuże.
Nie ma mowy o parowaniu szyb czy braku wydajności wycieraczek. Na najwyższą pochwałę zasługuje jednak fakt, że wszystkie systemy wspomagania jazdy działały bez zarzutu w czasie takiej ulewy, że nie było widać niczego na odległość większą niż ok. 100 m.
W temacie komfortu Volvo zawsze miało sporo do powiedzenia, a V90 nie rozczarowuje. Zawieszenie jest przyjemnie zestrojone, choć i tak dość sztywno w zakresie tłumienia małych nierówności. Natomiast przy większych radzi sobie bardzo dobrze, ale pochyla się na łukach. To jednak nie przeszkadza i nie wpływa na stabilność. Przyczepność jest znakomita.
Bardzo dobre jest wyciszenie, pozycja za kierownicą i fotele, czyli to, co najważniejsze w długich trasach. Szkoda, że nie da się trochę szybciej przełączać trybów jazdy, bo różnice pomiędzy dynamicznym, komfortowym i ekonomicznym są na tyle duże, że chętniej bym z nich korzystał. Jednak wciśnięcie "wałka" oznacza chwilę oczekiwania, potem trzeba go jeszcze delikatnie przekręcić. To zbyt wiele. Mógłby być tylko przycisk.
Na pewno przyjemniej obsługiwałoby się też klimatyzację, gdyby były fizyczne przyciski lub jeszcze lepiej – pokrętła. Choć jak na dotykową, obsługiwaną z poziomu ekranu, i tak działa super. Tyle tylko, że jej panel zasłania wszystko inne. Ogólnie obsługa multimediów jest łatwa, choć wymaga przywyknięcia.
Bardzo dobrym pomysłem jest konsola środkowa z zasłanianym miejscem na telefon z ładowarką indukcyjną oraz dwoma miejscami na kubki. Po zamknięciu wygląda to estetycznie i minimalistycznie, jak cała deska rozdzielcza, którą upiększają jedynie "cygańskie" ozdoby na drążku do skrzyni biegów, włączniku silnika i pokrętła wyboru trybów jazdy. Nie ma natomiast nadmiaru zbierającego brud piano black, a skóra, drewno i miękkie materiały robią dobre wrażenie.
Byłoby idealnie gdyby...
... nieco lepiej zadbano o pasażerów z tyłu. Mają mnóstwo miejsca na nogi i głowę, ale jeśli ci z przodu siedzą nisko, to na stopy przestrzeni jest bardzo mało. Do tego pośrodku przebiega gigantyczny tunel, który nie ułatwia jazdy w piątkę.
Nie ma też w standardzie choćby 3-strefowej klimatyzacji. Opcją jest 4-strefowa, ale wymaga dopłaty 4 tys. zł w aucie za ponad ćwierć miliona w drugiej wersji wyposażenia. Albo inaczej - w przedostatniej wersji wyposażenia. Na plus można zapisać rolety w oknach.
Jak wypada na tle konkurencji?
Porównując wersje podstawowe z silnikami benzynowymi o mocy ok. 200 KM - raczej przeciętnie. Volvo V90 B4 Mommentum Pro to wydatek minimum 234 900 zł. O kilka tysięcy złotych tańsze są propozycje Mercedesa i BMW, choć Seria 5 będzie miała 184-konny silnik. Natomiast Audi tak słabej jednostki nie ma, ale za 273 tys. zł oferuje 265 KM mocy i napęd quattro.
Oczywiście wybór w tej klasie to więcej niż kwestia ceny. To w dużej mierze kwestia gustu, a model Volvo na tle niemieckich konkurentów z nadwoziem kombi wyróżnia się zdecydowanie i celuje w innego klienta. Ja patrzę na to w taki sposób: ostatnie, o czym marzę w tym segmencie to kombi Klasy E lub Serii 5, ale gdybym miał kupić jakikolwiek model Volvo serii 90, to byłoby to właśnie V90.
- Wysoki komfort użytkowania
- Duże poczucie bezpieczeństwa
- Dobra jakość i funkcjonalność wnętrza
- Doskonale zaprojektowany bagażnik
- W pełni odpowiadający na potrzeby silnik B4
- Pewne prowadzenie
- Bardzo bogate wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa
- Nie działa asystent utrzymania w pasie ruchu przy prędkości autostradowej
- Strefa klimatyzacji dla pasażerów z tyłu wymaga dużej dopłaty
- Mało miejsca na stopy dorosłych osób siedzących z tyłu
Volvo V90 B4 (benzyna) - dane techniczne, spalanie
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Objętość skokowa: | 1969 cm³ | |
Moc maksymalna: | 197 KM | |
Moment maksymalny: | 300 Nm | |
Skrzynia biegów: | 8-biegowy automat | |
Pojemności i masy | ||
Pojemność bagażnika: | 560 l | |
Pojemność zb. paliwa: | 60 l | |
Masa własna: | od 1820 kg | |
Ładowność: | 600 kg | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 7,9 s | |
Prędkość maksymalna: | 180 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | --- | 9,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | --- | 4,9-7,7 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | --- | 8,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 7,7 l/100 km | 7,9 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 234 900 zł | |
Diesel od: | 241 900 zł | |
Wersja testowa od: | 251 900 zł |
Pełne dane techniczne na AutoCentrum.pl