Tesla dalej traci pieniądze, więc Musk sięga po sprawdzoną broń. Mówi o Modelu Y
Co z tego, że Model 3 ciągle ma kolosalne opóźnienia w produkcji? Co z tego, że w ciągu ostatniego kwartału Tesla straciła blisko 2,8 mld zł, najwięcej w historii? Elon Musk mówi, że pytania analityków go nudzą i zdradza szczegóły o nowym Modelu Y.
04.05.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:41
Łatwo jest zakochać się w samochodach Tesli. Są wizją przyszłości, którą można kupić już dzisiaj. Mają świetne osiągi, spore zasięgi i funkcje, jakich próżno szukać u konkurencji. Tak, mają swoje problemy, jak np. stosunkowo kiepska jakość wykonania i wysoka cena, ale dla wielu osób liczba zalet zdecydowanie przesłania te minusy. Do portfolio składającego się z trzech aut ma dołączyć kolejny crossover: Model Y.
O tym wozie słyszeliśmy od dawna, ale teraz Elon Musk uchylił rąbka tajemnicy. Dowiedzieliśmy się, że Model Y będzie korzystał z platformy Modelu 3. Firma celuje w premierę w 2020 roku, lecz Musk nie wie, gdzie samochód będzie budowany. W obecnie używanej fabryce zwyczajnie nie ma miejsca na kolejną linię produkcyjną. Jednego jest pewien. Model Y zrewolucjonizuje sposób, w jaki składane są samochody.
Wszystko to brzmi bardzo atrakcyjnie, dopóki nie zaczniemy na chłodno analizować każdej z tych trzech informacji. Po pierwsze, współdzielona platforma. Swego czasu Musk przyznał, że projektowanie SUV-a (Modelu X) na podzespołach sedana (Modelu S) było błędem, więc dlaczego chce zrobić teraz dokładnie to samo? Co więcej, przyznając się do tej pomyłki zapowiadał, że Model Y będzie zupełnie niezależną konstrukcją. Pierwszy raz o zmianie planów na małego SUV-a słyszeliśmy w 2017 roku i wtedy chodziło o możliwość szybszego wprowadzenia auta do produkcji.
W ten sposób przechodzimy do drugiego znaku zapytania. Od blisko roku Tesla boryka się z problemami dotyczącymi produkcji Modelu 3. Skala opóźnień była tak duża, że firma zdecydowała się na wprowadzenie zmian do projektu auta. Jak dużych? Trudno to ocenić, ale słyszeliśmy o klientach, którzy choć wcześniej widzieli gotowe wersje samochodu, gdy dostali swoje egzemplarze byli zawiedzeni. Teraz Tesla zdaje się robić dokładnie to samo – poświęca dopieszczanie szczegółów, żeby jak najszybciej wprowadzić nowy model do produkcji.
Pozostaje jeszcze kwestia pieniędzy. O obecnym stanie prac nad crossoverem dowiedzieliśmy się podczas ogłoszenia wyników finansowych firmy. Choć strata Tesli jest mniejsza niż przewidywano, i tak osiągnęła najwyższy poziom w historii i wyniosła 784,6 mln dolarów (blisko 2,8 mld zł). Obecnie spółka ma 2,7 mld dolarów (ok. 9,63 mld zł), a w tym roku planuje wydać 3 mld dolarów (10,7 mld zł). Nie potrzeba dyplomu z ekonomii by wywnioskować, że to nie skończy się dobrze. Poprzednie doniesienia mówiły, że Tesli skończą się pieniądze 6 sierpnia 2018 roku.
Jednocześnie Elon Musk pokazał, że drwi z tych wszystkich wyliczeń. Na pytania analityków nie odpowiadał, bo stwierdził, że są nudne i głupie. Przez lata wierzyłem w plan charyzmatycznego CEO firmy. Ba, pokazywałem Teslę jako przykład dobrze prowadzonego startupu. Dzisiaj patrząc na liczby zaczynam tracić wiarę nie tyle w firmę, co w pochodzącego z Afryki Południowej biznesmena. A szkoda, bo Roadster drugiej generacji zapowiada się na fantastyczny wóz, którym chciałbym kiedyś się móc przejechać. Nie będzie to możliwe, jeśli do jego premiery Tesla przestanie istnieć.