SUV‑y zakończyły nudę w motoryzację. Rozumiem dlaczego ludzie tak je lubią
SUV-y to najprężniej rozwijający się segment samochodów, najszybciej zyskujący sobie zwolenników, ale też mam wrażenie, że równie szybko przybywa ich przeciwników. Opierając się na własnych doświadczeniach chciałbym przybliżyć ogólną tematykę SUV-ów, zwłaszcza osobom, które nigdy ich nie miały. Bo wydaje mi się, że to właśnie one stanowią opozycję.
03.02.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:58
Do samego napisania tego artykułu zachęcił mnie jeden z komentarzy na profilu facebookowym Autokult.pl o następującej treści: „Kolejny SUV... Nie chcę nic mówić ale już rzygam tymi SUV'ami”. Jak się okazało, szybko pociągnął za sobą kolejne osoby do komentowania. Jedni bronili SUV-ów, inni je krytykowali.
Mnie ten komentarz zachęcił do refleksji i sięgnięcia wstecz pamięcią. Dawniej motoryzacja była… znacznie nudniejsza. Mieliśmy kilka schematycznych kształtów nadwozia, m.in. sedany, hatchbacki, kombi, więc było raczej mało ciekawie. Każde auto wyglądało w zasadzie tak samo jeśli należało do tego samego segmentu, a gdy któreś rzeczywiście się czymś wyróżniało, to niemal na pewno było to auto sportowe.
Przez kilkadziesiąt lat, w kolejnych dekadach dostawaliśmy cały czas to samo od każdego producenta, aż do momentu przyjścia na świat crossoverów, bo umówmy się, że to nie tradycyjne SUV-y wprowadziły ożywienie stylistyczne.
To crossovery wyszły spod prawa i poza utarte schematy. To crossovery są do siebie tak niepodobne, że wyglądają jakby były z zupełnie innych segmentów. To właśnie segment crossoverów jest najbardziej różnorodny i nieprzestrzegający absolutnie żadnych zasad stylistycznych. Nie rozumiem więc, dlaczego od SUV-ów/crossoverów ktoś może mieć nudności. Ja je mam raczej gdy patrzę na hatchbacki, które dążąc do perfekcyjnej formy, zaczynają się różnić już tylko znaczkiem producenta.
Dzięki SUV-om i crossoverem producenci aut mogli uwolnić prawdziwe talenty projektantów, którzy przecież od lat je wykazywali, ale to rynek ich ograniczał. Kompletnie absurdalny projekt Hondy HR-V z późnych lat 90. jest tego najlepszym przykładem. Japoński producent wystartował za wcześnie ze swoim – z dzisiejszego punktu widzenia genialnym – konceptem. Auto produkcyjne zbyt mocno wyszło poza schemat i dlatego się nie przyjęło. Natomiast bardziej podobny do klasycznej terenówki model CR-V z kołem zapasowym na klapie okazał się hitem.
Pierwszym naprawdę dobrze przyjętym crossoverem okazał się Nissan Qashqai. Dziś moim zdaniem auto brzydkie, bardzo spodobało się klientom. To był dobry ruch, bo Nissan podszedł do tematu bardzo ostrożnie, tworząc coś w rodzaju nadwozia kompaktowego hatchbacka lub kombi na wyższym zawieszeniu. Honda z HR-V po prostu została narysowana zbyt odważnie. To mógłby być hit, gdyby w takiej formie został pokazany 10 lat później.
Dość tej historii. Jeśli ktoś uważa, że SUV-y są niepotrzebne, nudne, nieciekawe, to powinien kupić sobie osiem takich samych par butów i chodzić w nich kolejne 15 lat. Będzie ciekawie i nie tak nudno. Powinien kupić Toyotę Corollę schodzącej generacji - wystarczy mu na kolejne 30 lat. Jedyne czego nie powinien, to negować tego, co ludziom się po prostu podoba.
SUV ma sens, choć jego zakup nie musi być logiczny
I właśnie o to toczy się batalia pomiędzy przeciwnikami a miłośnikami SUV-ów oraz crossoverów. Wszelka argumentacja o gorszym prowadzeniu czy osiągach, a także wyższej cenie jest po prostu absurdalna. Nie każdy liczy centymetry, litry, sekundy i złotówki przy zakupie auta. Gdyby tak było, dziś pisałbym historię nieistniejącej już marki Alfa Romeo. Na szczęście samochody też kupujemy oczami i sercem, dlatego na ulicach poza golfami, fabiami i passatami, są także inne modele.
Zanim więc zadasz po raz kolejny pytanie – co ludzie widzą w tych SUV-ach? – pomyśl o tym, co ty widzisz w swoim aucie, żonie, mężu czy butach. Może po prostu ci się podobają? A jeśli tak, to już masz gotową odpowiedź. Ale jeśli chcesz walczyć na argumenty, to zaczynamy.
Za co można lubić SUV-y?
Jednym z największych atutów SUV-ów jest pozycja za kierownicą. W każdym SUV-ie siedzi się wyżej, co dla wielu osób jest zaletą, a nie wadą. Zwłaszcza takim, które mają problemy ze schylaniem się czy po prostu cenią sobie komfort podczas wsiadania czy wysiadania. Oczywiście można by im zaproponować minivana, ale umówmy się, że praktyczność to jedyna zaleta tego segmentu. I mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, że tylko praktyczne rozwiązania będą miały rację bytu.
Wyższa pozycja za kierownicą to nie tylko wygoda, ale także lepsza widoczność. Cenią to sobie z kolei niskie osoby, którym ledwie oczy wystają ponad kierownicę. Cenią sobie to panie, które nie muszą już przyklejać twarzy do przedniej szyby. Cenią to sobie właściwie wszyscy. Widoczność to rzecz niezwykle ważna również w dziedzinie bezpieczeństwa.
Siedząc wyżej można czysto subiektywnie poczuć się bezpieczniej w odniesieniu do innych pojazdów na drodze. Jeździłem Mazdą MX-5 i wiem co mówię. Czułem się, jakby nikt mnie nie widział. Jakbym miał być za chwile rozjechany.
Wyżej siedzący pasażerowie tylnej kanapy też docenią komfort. Gdybym miał wybrać podróż z tyłu w sedanie klasy średniej lub w kompaktowym SUV-ie nie znając marki i modelu, w ciemno biorę SUV-a. Dzięki innemu układowi przednich foteli względem tylnej kanapy łatwiej jest zamontować fotelik i posadzić w nim dziecko. Pomińmy tu już fakt, że o ile można kupić 7-osobowego SUV-a, to kombi już raczej nie. Zresztą, sam układ siedzeń sprawia, że w krótszym SUV-ie można wygospodarować więcej przestrzeni na nogi niż w znacznie dłuższym sedanie.
A co z bagażnikiem? Rzeczywiście tradycyjne kombi ma swoje atuty i na pewno jest przewaga w porównaniu z SUV-em, ale tylko do czasu wożenia ładunku w samym bagażniku. Jeśli złożyć siedzenia i wykorzystać przestrzeń po sam dach, większą szafkę czy pudła z Ikei da się z reguły wrzucić do SUV-a.
Bezpieczeństwo i komfort jazdy SUV-em
Podnoszony przez przeciwników SUV-ów argument bezpieczeństwa jest moim ulubionym. Wyżej umieszczony środek ciężkości, mniejsza stabilność przy szybkiej jeździe, wyższa masa, itd. Jeśli dobrze rozumiem, to te argumenty padają z ust osób, które mają samochody z siedmioma poduszkami powietrznymi, z pięciogwiazdkowym wynikiem w Euro NCAP, nigdy nie wyłączają ESP i jeżdżą zawsze zgodnie z przepisami, bo w innym wypadku brzmi to trochę jak… hipokryzja?
Bezpieczeństwo to dość szeroki temat i nie polega wyłącznie na testach łosia i zderzeniowych. Choćby wspomniana wcześniej lepsza widoczność – skąd wiesz, że to właśnie kierowca SUV-a nie dostrzeże przeszkody wcześniej i też wcześniej nie rozpocznie hamowania?
Poza tym samochody typu SUV są bardziej stabilne na dużych nierównościach, a także nierzadko wyposażone w napęd na cztery koła, który może – choć wcale nie musi – być atutem w trudnej sytuacji drogowej. Są też większe i nierzadko cięższe, więc być może lepiej uchronią pasażerów. I wreszcie są wyższe, co przy zderzeniu z naczepą TIR-a zawsze będzie według mnie atutem.
Jednak nie o bezpieczeństwo tu wcale chodzi, bo każdy – świadomie lub nie – bardziej ceni sobie komfort. A tu SUV-y mają niezaprzeczalne zalety, choć reguły nie ma. Po nierównych drogach jeżdżą często o niebo lepiej, a większe koła nie wpadają w każdą dziurę. Pewniej prowadzą się na zaśnieżonej drodze.
Wyższy prześwit daje możliwość podjechania pod ten cały oklepany krawężnik i wbrew pozorom to też komfort. Kto miał lub ma obniżone auto lub po prostu sportowe, ten wie. Pozwala też pojechać trasą, którą raczej nie wybierzesz się autem osobowym. I dajcie spokój z tekstami typu: „przez taki teren moja astra też by pojechała”. Mój organizm też bez problemu przetrwa drugą gastroskopię, ale naprawdę nie chciałbym jej powtarzać.
SUV-y są droższe? Zależy do czego je porównasz
Bo prawda jest taka, że pozycjonowanie SUV-ów wedle segmentów ustalonych dla zwykłych aut to błąd. Owszem, można przyjąć, że odpowiednikiem Alfy Romeo Giulii jest Alfa Romeo Stelvio, ale też trzeba pamiętać, że pod względem praktycznym Stelvio bije na głowę tańszą o 21 500 zł Giulię. Jest wygodniejsza i przestronniejsza, a także praktyczniejsza. Tak jak Giulia bije na głowę Stelvio dynamiką jazdy. Jednak więcej samochodu dostajemy w SUV-ie.
Jeszcze lepszym porównaniem jest na przykład BMW Serii 3 Touring oraz BMW X3. SUV w tym przypadku jest droższy o całe 14 800 zł, czyli o 8 proc. Ale nie zawsze jest tak łatwo porównać.
Weźmy jako przykład samochody marki Hyundai. Czy odpowiednikiem kompaktowego i30 jest kompaktowy Tucson? Nie bardzo. Jeśli chce się jeździć równie wygodnie i mieć przybliżoną ilość miejsca w kabinie, trzeba z Tucsonem zestawić model i40 Wagon klasy średniej. W tym momencie biorąc pod uwagę te same silniki i wersje wyposażenia, różnica w cenie wynosi równe 1000 zł i to na korzyść SUV-a. A zgadnijcie: które auto będzie łatwiej odsprzedać? Niższy spadek wartości SUV-ów jest rzadko brany pod uwagę przy takich porównaniach.
Jeśli klient przychodzi do salonu Hyundaia i myśli o czymś kompaktowym, to do wyboru ma i30 oraz Konę. Auto o wiele ciekawsze stylistycznie (umyślnie nie używam określenia ładniejsze) oraz tańsze o 900 zł. Teraz już wiadomo dlaczego SUV-y i crossovery Hyundaia sprzedają się tak znakomicie.
Ciekawie wygląda zestawienie ze sobą Mazdy 6 i Mazdy CX-5. Czyli znów auto segmentu D i kompaktowego SUV-a, ale sytuacja jest podobna jak w Hyundaiu. To CX-5 jest alternatywą Szóstki, cokolwiek sobie pomyślicie. A jak wygląda porównanie cen?
Te same standardy wyposażenia i silniki benzynowe nie dają żadnej różnicy - oba auta kosztują tyle samo. Jednak jeśli weźmiemy mocnego diesla, automat i napęd na cztery koła oraz wysoki standard wyposażenia, Mazda CX-5 okazuje się tańsza o – bagatela – 14 000 zł!
To tylko przykłady, wybrane zupełnie przypadkowo marki, ale pokazujące, że nie jest regułą twierdzenie, iż SUV-y są zawsze droższe. Co więcej, to w SUV-ach jest zazwyczaj możliwość zamówienia napędu na cztery koła, a w kompaktach czy autach segmentu D niekoniecznie.
Czy SUV-y są lepsze?
Absolutnie nie zamierzam do tego nikogo przekonywać i nie twierdzę, że to lepsze samochody. Jednak jestem tak samo daleki od stwierdzenia, że są gorsze i stanowczo przeczę teorii, że są nudne.
Przyznaję, prywatnie cenię sobie SUV-y i gdybym miał wybrać jedno auto z salonu nie płacąc za nie, takie do codziennej jazdy na długie lata, to na 100 proc. byłby to SUV. Przekonuje mnie wygoda jaką oferują, wszechstronność i funkcjonalność, wyższa pozycja za kierownicą, a przede wszystkim odejście od nudy, która skończyła się jakieś 10 lat temu. Nudy w motoryzacji, którą zakończyła era SUV-ów i crossoverów.