Sensowne auto za 5000 zł na C [część 2]
Kontynuujemy rozważania nad zakupem samochodu za 5000 zł. Dziś wreszcie będzie wybór aut, których realna wartość mieści się w założonym budżecie. Jednak zanim przejdziemy do Citroëna, musimy przejrzeć ofertę amerykańskiego producenta.
27.05.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:21
Chrysler
Można kupić amerykańskie marzenie za 5000 zł? Owszem. Nietrudno znaleźć popularnego ogromnego vana o nazwie Voyager nawet za mniejsze pieniądze. Co więcej, można kupić nawet trzecią generację, produkowaną od 1996 roku. Jednak radziłbym być bardzo ostrożnym.
Trzeba bowiem wiedzieć, że ten samochód, nawet jeśli ma na karku 20 lat, wciąż jest autem, które kiedyś było drogie, a tym samym nie najtańsze w eksploatacji. Owszem, duża liczba zamienników nieco ratuje sytuację, ale niektóre części, nawet nieoryginalne, są kosztowne choćby z tego powodu, że to duży samochód z dużymi podzespołami. Ponadto jest ciężki i na przykład elementy zawieszenia muszą być odpowiednio wytrzymałe, a zwykle nie są. Warto przy tym mieć świadomość, że ten model Chryslera przez wiele lat był numerem 1 na listach najbardziej awaryjnych samochodów w niemal wszystkich rankingach.
Początkowo te samochody kupowały osoby zamożne, później jednak traciły dużo na wartości i trafiały do użytkowników szukających dużego i taniego auta. Nie każdego było stać na odpowiedni serwis. Wystarczyło, że samochód generował duże koszty związane z paliwem. Poza tym nigdy nie brylował w testach zderzeniowych, zwłaszcza NCAP. Nawet nowszy model z 2007 roku dostał tylko jedną gwiazdkę.
Przejdźmy jednak do opcji zakupu. Do wyboru jest kilka jednostek benzynowych i diesel. Dotyczy to zarówno drugiej generacji (1991-1995), jak i trzeciej (1996-2000). Silniki o małej pojemności nie dają sobie rady z tym nadwoziem, z kolei większe spalają sporo paliwa. Dlatego większość z nich jest wyposażona w instalację gazową. Nie generują jednak dużej mocy i bronią się tylko dużym momentem obrotowym, który i tak pozwala jedynie na spokojną, stateczną jazdę.
Czy są tanie? Poza paliwem nie są zbyt problematyczne, ale trzeba mieć świadomość, że i tak będą dużo droższe w eksploatacji niż jakiekolwiek silniki europejskie o mniejszej pojemności. Poza tym nie każdy mechanik będzie chciał je naprawiać, jeśli będzie się działo coś poważnego. Voyager był napędzany również silnikiem Mitsubishi, który zaliczał się do jednych z lepszych, ale niektóre części do niego mogą być bardzo drogie.
Przejdźmy do jednostek wysokoprężnych. Niestety, trzeba powstrzymać emocje, bo pod maskę Voyagera trafiały wyłącznie diesle VM – prawdopodobnie najgorsze silniki, jakie wymyślił świat motoryzacji. Z czystym sumieniem mogę więc te jednostki odradzić.
Poza tym, że samochód jest dość drogi w eksploatacji i można trafić na skarbonkę bez dan, to jeszcze trudno go będzie sprzedać. Poza tym jest przyjemny mimo braku mocy. Taki poziom wygody i przestrzeni w tym zakresie cenowym trudno dostać w innym samochodzie. Jednak komfort to nie wszystko, zwłaszcza jeśli wóz będzie częściej stał, niż jeździł.
Inne modele
Za 5000 zł można kupić również Chryslera Stratusa, jednak dostępne są tylko pojedyncze, raczej mało interesujące sztuki. Owszem, samochód ma nieco więcej sensu niż wielki van za 5000 zł, ale to też nie będzie amerykański sen. Auta reprezentują klasę średnią lub wyższą, w zależności od subiektywnych odczuć, a co ważne, nadal po latach czuć ten poziom, choć jakość niektórych materiałów jest kiepska. Odradzam jednak ten model z prostego powodu. Trudno o naprawdę zadbany egzemplarz, a realna wartość takiego auta to minimum 10 tys. zł.
Moja propozycja
Najlepsza, jaką mogę podać, brzmi: darujcie sobie jakiekolwiek Chryslery. Na upartego można poszukać w miarę zadbanego Voyagera drugiej generacji, który powoli staje się już klasykiem. Koniecznie z silnikiem benzynowym i jak najmniejszą ilością korozji na karoserii.
Citroën
Wreszcie marka, w której nie tylko jest duży wybór, ale też realna wartość niektórych modeli kształtuje się właśnie w okolicach 5000 zł. Do dyspozycji mamy niemal wszystko: od malutkiego AX-a po dużą, rodzinną Xsarę Picasso. Prześledźmy więc wszystkie od A do Z.
Model AX to jedno z lepszych autek najniższej klasy, jakie można obecnie kupić za takie pieniądze, choć stylistyki zwyczajnie mu brakuje. Całkiem przestronne wnętrze pomieści małą rodzinę i trochę bagażu. Co ważne, realna wartość tego modelu jest dużo niższa niż zakładany budżet, więc można pokusić się o poszukanie ładnego egzemplarza z końca produkcji albo o doinwestowanie w nieco gorszy. Duży wybór małych, ekonomicznych, prostych i niezawodnych jednostek napędowych pozwala dopasować auto do potrzeb, choć tak naprawdę na rynku jest niewiele sztuk na sprzedaż.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, który silnik wybrać. Dobre są zarówno benzynowe, jak i diesel o pojemności 1,4 lub 1,5 l. Żaden z nich nie był szybki, ale trzeba wiedzieć, że w swoich czasach AX niezależnie od wersji silnikowej był jednym z najoszczędniejszych samochodów świata. Kusić może również wersja GTi, a to prawdziwy rarytas i klasyk.
Proste zawieszenie oparte na tylnej belce z drążkami skrętnymi to nieco wyolbrzymiony problem, który tak naprawdę unieruchamia auto na kilka dni i wymaga wkładu ok. 800 zł. Zużywające się łożyska belki, na których mocuje się wahacze, wpływają na ustawienie pochylenia kół w pozycji minusowej. Jeśli samochód ma pionowo ustawione tylne koła, oznacza to, że belka jest w dobrej kondycji. Jeśli inaczej, trzeba ją regenerować. Pociesza fakt, że to zdarza się raz na 60-100 tys. km. Pozostałe części eksploatacyjne są wyjątkowo tanie do tego modelu. Łatwo kupić egzemplarz z niedużym przebiegiem.
Zupełnie inną propozycją jest model Berlingo. To auto osobowo-użytkowe, które można kupić zarówno w wersji użytkowej, jak i osobowej. W tej drugiej konfiguracji jest niezwykle funkcjonalne i praktyczne, choć trzeba się nastawić na atmosferę wnętrza taniego samochodu roboczego. Lepsze wersje wyposażeniowe i silnikowe nie są dostępne w założonej kwocie 5000 zł.
Auto nie stwarza większych problemów eksploatacyjnych. Dostępne z silnikami benzynowymi i dieslami Berlingo najlepiej kupić z silnikiem 1,9 D. Jest niezwykle trwały i prosty, tani w eksploatacji, ale słaby. Co prawda można nim normalnie jeździć, ale o dużych prędkościach trzeba zapomnieć. Wersje HDI to nie ten budżet, a nawet jeśli znajdzie się egzemplarz za podobnie pieniądze, lepiej od razu sobie go darować. Musi być z nim bowiem coś nie tak.
Berlingo pierwszej generacji, bo tylko o takim mowa, było dostępne również z wieloma jednostkami benzynowymi: od 1,1 l do 1,8 l. Ta ostatnia nie jest najmocniejsza, ale jej prosta konstrukcja nie sprawia problemów. Najmocniejszy 1,6 16V osiąga 110 KM i zapewnia najlepszą dynamikę, ale nie zachwyca ekonomicznością.
Części do Berlingo są w większości takie same jak do innych modeli Citroëna, a te, które są inne, również nie będą drogie. Nawet ceny oryginalnych nie powalają na kolana, a zamienniki można kupić za naprawdę śmieszne pieniądze. Uwaga na belkę tylnej osi (patrz model AX), która zwłaszcza w Berlingo nie jest zbyt trwała ze względu na częste jej przeciążanie.
Ciekawą opcją może być model C5. Samochód duży i komfortowy, ale ostrożnie. Za 5000 zł można kupić C5, ale na pewno będzie to auto z pierwszych lat produkcji z wieloma niedomaganiami i zaniedbane. Owszem, duży spadek wartości mocno wpływa na cenę, ale realne ceny C5 we w miarę dobrym stanie to minimum 10 000 zł.
Dobrą lub złą wiadomością, w zależności od stanu technicznego, jest hydropneumatyczne zawieszenie C5. Teoretycznie jest drogie w eksploatacji, ale to nieprawda. Drogie jest doprowadzenie całej instalacji do pełnej sprawności, jeśli jest zaniedbana. Regularnie serwisowana nie sprawia dużych problemów, a pojedyncze wydatki są niewiele wyższe niż w przypadku samochodów z konwencjonalnym układem jezdnym. Kosztowna może być jedynie wymiana pompy BHI sterującej pracą zawieszenia. Niestety, najczęściej awarie zdarzają się w autach z początku produkcji, dlatego jest spore ryzyko. Może być jednak tak, że pompa została już wymieniona.
Model C5 to przede wszystkim samochód bardzo przestronny i wygodny, ale jego stylistyka, zwłaszcza wewnątrz, jest niezbyt atrakcyjna. Jeśli pogodzicie się z wyglądem, możecie liczyć na dużą przestrzeń (również bagażową) za niewielkie pieniądze.
Silniki C5 są takie same jak w pozostałych Citroënach, ale w zakładanym budżecie łatwiej będzie znaleźć jednostkę benzynową niż zamęczonego na śmierć diesla HDI. Nie żeby te silniki były złe, ale nie w takiej cenie. Benzyniaki nie imponują osiągami, ale mogą okazać się znacznie tańsze w eksploatacji. Nie licząc oczywiście 3-litrowego V6 i 2-litrowego motoru HPI o mocy 140 KM, który ma problemy z elektroniką i sterowaniem. Najlepiej wybrać 2-litrową, 136-konną jednostkę i od razu zamontować instalację LPG.
Kupując C5, warto zwrócić uwagę na sprawność całej (!) instalacji elektrycznej, bo to najsłabszy punkt samochodu. Zdarzają się awarie komputera BSI, drogie i problematyczne. Nawet jeśli instalacja jest sprawna, w każdej chwili może zrobić psikusa i unieruchomić auto. Dobrze mieć zaprzyjaźnionego elektryka.
Citroën Saxo to tak naprawdę nowocześniejsza wersja modelu AX i w pewnym sensie kuzyn Peugeotów 106, 205 i 206. Wiele części jest kompatybilnych, a silniki, jeśli pochodzą z tego samego okresu produkcji, są właściwie identyczne. To sprawia, że ogromna popularność tego auta (i kuzynów) mocno obniża koszty eksploatacji. Części jest mnóstwo, są tanie jak barszcz, a samo auto jest nieźle wykonane. Owszem, przysparza czasami kłopotów, ale są to drobiazgi, które można łatwo i tanio naprawić. Problemy z tylnym zawieszeniem to ten sam temat co w modelu AX. Trudno znaleźć skorodowany egzemplarz, jeśli nie był już naprawiany. Auto jest o wiele przyjemniejsze niż AX, bezpieczniejsze i podróżuje się nim bardziej komfortowo.
Samochód mimo wszystko nie jest nowoczesny, ma braki, ale i zalety. Duży bagażnik to tylko jedna z nich. Dobre prowadzenie - kolejna. A i wygląd może się podobać, nawet dziś. Silniki są dobrze dopasowane do małego autka, a najciekawsze to niezwykle prosty diesel 1,5 l o małej mocy i wielkiej trwałości oraz mocna jednostka 1,6 l o mocy 88-98 KM, charakteryzująca się dobrą dynamiką, zwłaszcza elastycznością, i niskim spalaniem. Autko może być już wyposażone w poduszki powietrzne, ABS, wspomaganie czy manualną klimatyzację. W kwocie do 5000 zł nie ma problemu z wyborem egzemplarzy na rynku wtórnym. Są dostępne praktycznie wszystkie wersje silnikowe łącznie z mocniejszymi odmianami VTS.
Citroën Xantia to teoretycznie samochód klasy średniej, a przynajmniej tak było 15 lat temu. Zastąpił w 1992 roku model BX. Napisałem "teoretycznie", bo dziś nie czuć w nim klasy średniej, przynajmniej do momentu ruszenia z miejsca. Jednak hydropneumatyczne zawieszenie wynosi niezbyt atrakcyjną Xantię na wysoki poziom. Komfort podróżowania jest naprawdę dobry, pod warunkiem że zawieszenie jest sprawne. W porównaniu z modelem C5 jest ono dużo prostsze i znacznie mniej kłopotliwie. Jeśli zadbane, można powiedzieć, że długowieczne.
Silniki, które montowano pod maską Xantii, to dość nowoczesne jednostki benzynowe, również o dużej mocy, oraz dwie generacje turbodiesli. Silniki w Xantii zaczynają się od pojemności 1,6 l i mocy 88 KM, a kończą na 3-litrowym V6 o mocy 190 KM. Diesle - od najstarszych 1,9 wolnossących, o znikomej mocy do 2,0 HDI o mocy 109 KM. Najlepiej jednak pozostać przy prostocie. Wybór benzynowego silnika 2,0 bez turbodoładowania to dobra opcja pod instalację gazową, a diesel HDI o mocy 90 KM to trwały i jeszcze w miarę prosty w obsłudze silnik.
Ogólnie samochód ma tylko jedną poważną wadę – wygląd. Nawet wersja po faceliftingu (1998 r.) nie grzeszyła urodą. Jest za to praktyczny, ma duży bagażnik (wersja kombi jeszcze lepiej wypada pod tym względem). Wnętrze również nie jest ładne, ale normalne w obsłudze, w przeciwieństwie do starszych, dużych Citroënów. Nadwozie nie koroduje, pod warunkiem że nie było powypadkowe lub niefachowo naprawiane.
Citroën Xsara jest odpowiednikiem Golfa czwartej generacji za dwukrotnie mniejsze pieniądze. Czy jest gorszy? Niekoniecznie. Równie praktyczny, z dużą paletą silników i bardzo komfortowym zawieszeniem jest dużo tańszy głównie dlatego, że jest Citroënem. Jeśli wziąć pod uwagę 5-drzwiowego hatchbacka lub kombi, to - niczego nie ujmując innym kompaktom - realna wartość Xsary jest znacznie wyższa, niż wynosi cena.
Samochód jest całkiem ładny, choć nie można tego powiedzieć o wnętrzu. Jednak jest praktyczny, ma duży bagażnik i nierzadko bogate wyposażenie, zwłaszcza z motorem HDI. Niskie notowania w rankingach niezawodności nie mają odzwierciedlenia w realnych awariach tego auta. Czasami szwankuje elektryka i trzeba co jakiś czas naprawiać belkę tylnej osi (patrz model AX).
Silniki są te same co pod maską opisanych wyżej modeli. Najbardziej interesujący może być diesel HDI o mocy 90 KM, ale trzeba uważać na wyeksploatowane egzemplarze. O tym, w jakim stanie jest silnik, może świadczyć cała reszta. Ktoś, kto nie dbał o bardzo tanie zawieszenie, układ hamulcowy czy kierowniczy, na pewno nie dbał też o silnik. Uwaga na diesle HDI z końca produkcji: mogą mieć filtr cząstek stałych.
Choć wybór Xsar jest duży, na rynku jest mnóstwo zajeżdżonych egzemplarzy. To kolejna różnica między tym autem a chociażby Volkswagenem. O ile Golf jest naprawdę długowieczny i mimo braku dobrej obsługi jakoś się trzyma, o tyle dużo tańsza Xsara wymaga więcej opieki. Ten, kto kupuje auto kosztujące dwa razy mniej od Golfa, liczy też na dwa razy tańszą obsługę, a to niestety nie tak działa.
Paradoksalnie nowsze egzemplarze, po 2000 roku, mogą sprawiać więcej problemów niż starsze. Głównie za sprawą multipleksowej instalacji elektrycznej i komputera znanego pod nazwą BSI. Kto miał Citroëna z tego okresu produkcji, ten wie w czym rzecz. Awarie zdarzają się stosunkowo rzadko, ale właściwie każde auto je ma. Pytanie, kto akurat będzie je eksploatował. Naprawa jest dość droga (600-1000 zł), a najgorzej, jeśli przydarzy się gdzieś dalej od domu. Samochód może kompletnie stracić prąd i jedynym wyjściem jest holowanie.
Citroën Xsara Picasso to bazujący na Xsarze minivan, ale nieco inny. Mają wiele części wspólnych (m.in. zawieszenie i układ napędowy), jednak nie są identyczne. Picasso jest o wiele bardziej praktyczne, zadebiutowało później. Jakością wykonania nie ustępuje Xsarze po faceliftingu, ponieważ bliżej mu tej właśnie Xsary. Niestety, wiąże się to również z częstszymi i droższymi w naprawie usterkami. Nie jest to jednak zły samochód.
Napędzają go nowoczesne jednostki napędowe, jeśli benzynowe, to również dość niezawodne i tanie w eksploatacji. Auto mimo wymiarów prowadzi się nieźle, a zapewnia duży komfort jazdy. Wnętrze jest bardzo przestronne, ale trudno znaleźć amatora, któremu się ono spodoba. Nie można mu jednak odmówić funkcjonalności. Bagażnik również nie jest mały (550 l).
Pod względem eksploatacji Xsara Picasso wypada różnie - wszystko zależy od egzemplarza. W kwocie do 5000 zł lepiej darować sobie diesla i poszukać benzyny 1,6 l o mocy 109 KM. Warto też sprawdzić działanie elektryki. Jakiekolwiek większe problemy z tym związane mogą być kosztowne w naprawie i prawdopodobnie są powodem sprzedaży auta.
Obiecałem Citroëny od A do Z, więc pozostał model ZX. Mało popularny - i nic dziwnego. Jest szarą myszką segmentu kompakt. Niczym się nie wyróżnia wśród konkurencji, ale też nie ma wiele do zaoferowania. Jest poprzednikiem Xsary. Ubogo wyposażony, często napędzany słabymi jednostkami benzynowymi, powoli staje się rzadkością. Można jednak znaleźć kilka nieźle utrzymanych aut. Niezawodność nie jest mocną stroną tego modelu, ale ceny są śmieszne. Znaleźć egzemplarz za więcej niż 5000 zł to prawdziwa sztuka, sprzedać to auto - jeszcze większa. To samochód tak nijaki, że trudno go w ogóle zauważyć.
Z powodu braku popularności zdobycie części do tego modelu może być problematyczne, mimo że nie jest to stary samochód. Łatwiej znaleźć części do o wiele starszych Peugeotów 205 czy Citroënów AX. A jeśli nawet się znajdą, to mają dość wysokie ceny w stosunku do wartości auta. Tak naprawdę jedyną ciekawą wersją tego samochodu jest odmiana GTI z 2-litrowym silnikiem znanym z Peugeota 306 S16, ale to biały kruk.
Inne modele
Owszem, są, ale to raczej pojedyncze egzemplarze. Można spróbować kupić BX. Za 5000 zł zdarza się nawet trafić na zadbany egzemplarz od konesera, ale i tak trzeba się liczyć z wydatkami. Jest to samochód specyficzny, zupełnie inny niż późniejszy standard w klasie średniej. Trzeba mieć do niego serce, a odwdzięczy się bezproblemową eksploatacją. Samochód ekstrawagancki, ale godny uwagi, zwłaszcza w mocniejszych odmianach GTI. Niestety, znaleźć BX jest trudno, a żeby znaleźć zadbanego BX-a, trzeba wytrwale szukać i mieć szczęście.
To samo dotyczy modelu XM. Samochód klasy wyższej powinien być już traktowany jako youngtimer i jeśli trafi w nieodpowiednie ręce, będzie przekleństwem. Faktem jest jednak, że zadbane egzemplarze kosztują dużo więcej niż 5000 zł.
Moja propozycja
Propozycje mam trzy. Jeśli szukasz małego auta, zdecydowanie warto rozważyć zakup Saxo. Ten model mimo różnych opinii nie przysporzy większych kłopotów, a rynek części jest tak bogaty, że dostać można wszystko w najróżniejszych cenach. Proste, nieskomplikowane autko, które w wersji VTS nawet z silnikiem 1,4 l o mocy 75 KM jest całkiem żwawe i prowadzi się znakomicie. Jeśli mały samochód rodzinny, to tylko 5-drzwiowy hatchback i najlepiej również z silnikiem 1,4 benzynowym lub dieslem. Można powiedzieć, że to jedyne w tym zestawieniu naprawdę rozsądne auto za 5000 zł. Jeśli natomiast wystarczy ci jedna para drzwi i chcesz odrobinę przyjemności, poszukaj VTS z silnikiem 1,6 l. To autko potrafi cieszyć nie mniej niż dwukrotnie mocniejsze kompakty.
Jeśli szukasz czegoś większego, możesz rozważyć Xantię. Ten samochód jest bardzo niedoceniony (dosłownie), ceny nie odzwierciedlają jego realnej wartości. I dobrze, bo ten model trudno sprzedać, więc można spróbować targować do 5000 zł nawet egzemplarze wystawione za 7000 zł. Jeśli kupisz w miarę ładną sztukę z poprawnie działającym zawieszeniem, będziesz zadowolony. Najlepiej szukać diesla HDI 90 KM z mniejszym przebiegiem, a jeśli przebiegu nie da się sprawdzić, to zdecydować się na benzynę o mocy minimum 100 KM. Wersja kombi jest bardzo praktyczna i na pewno więcej warta niż Xsara Picasso za te same pieniądze.
I wreszcie kompakt. Wybór może być tylko jeden: Xsara. Nie jest to samochód zły, ale trzeba się pogodzić z drobnymi usterkami. Jeśli jest to auto sprzed faceliftingu, nie trzeba się bać poważnych i kosztownych awarii. Trudno jednak znaleźć niewyeksploatowany egzemplarz, o który właściciel choć trochę dbał.