Rząd jednak zmieni przepisy. Policyjne "suszarki" pójdą pod lupę

Po negatywnej ocenie Najwyższej Izby Kontroli Ministerstwo Rozwoju i Technologii przymierza się do zmiany przepisów dotyczących legalizacji policyjnych "suszarek". Dziś na podstawie wskazań tych urządzeń bez żadnej kontroli nakłada się mandaty. Ale nie za prędkość.

Pomiar odległości między pojazdami na autostradzie
Pomiar odległości między pojazdami na autostradzie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

13.11.2024 | aktual.: 13.11.2024 14:30

Reakcja na raport

W czwartek 7 listopada 2024 r. NIK opublikował raport z kontroli działalności Głównego Urzędu Miar. Pojawiły się zastrzeżenia dotyczące dopuszczania do użytkowania i legalizacji urządzeń służących do nadzoru nad ruchem drogowym. Istotnym zarzutem Najwyższej Izby Kontroli było to, że w nie sprawdza się dokładności pomiaru odległości pomiędzy pojazdami.

Od 1 czerwca 2021 r. w Polsce obowiązuje prawo, które dokładnie określa minimalny odstęp od poprzedzającego pojazdu podczas jazdy drogami ekspresowymi oraz autostradami. Oczywiste jest, że takiego przepisu nie da się egzekwować "na oko". Funkcję pomiaru odległości mają jednak laserowe mierniki prędkości LTI 20/20 TruCam, których pierwszą partię policja kupiła jeszcze w 2017 r. Dziś ma ich blisko tysiąc. Problem jednak w tym, że o ile przepisy od lat określają, że Główny Urząd Miar powinien sprawdzić dokładność pomiaru prędkości, to takiego obowiązku nie ma już w odniesieniu do funkcji określania odległości pomiędzy pojazdami. Uwagę na to zwrócił NIK.

Pomimo ponad dwuletniego obowiązywania przepisów dotyczących zachowania odstępu pomiędzy pojazdami na autostradach i drogach ekspresowych, przyrządy wykorzystywane przez uprawnione do tego pomiaru organy, nie podlegają prawnej kontroli metrologicznej. Z tego tytułu w okresie od 1 czerwca 2021 r. do 30 czerwca 2023 r. Policja dokonując pomiarów odległości przy użyciu mierników prędkości nałożyła co najmniej 2,4 tys. mandatów karnych.

Raport Najwyższej Izby Kontroli

Zapytałem Ministerstwo Rozwoju i Technologii o to, czy zamierza zareagować na uwagę NIK-u. I okazuje się, że tak.

"Ministerstwo Rozwoju i Technologii widzi potrzebę wprowadzenia ewentualnych zmian przepisów w tym obszarze. Dlatego po zapoznaniu się z wnioskami pokontrolnymi NIK, resort zlecił Głównemu Urzędowi Miar przeprowadzenie szczegółowych analiz oraz badań dotyczących m.in. warunków oraz możliwość wprowadzenia zmian. Przeprowadzenie tych czynności oraz zapoznanie się z wynikami badań i analiz, jest niezbędne do podjęcia ewentualnych prac legislacyjnych" – poinformowało Autokult.pl Biuro Komunikacji Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Prawo się więc zmieni. Dlaczego dopiero teraz?

Ministerstwo wiedziało o problemie

To nie tak, że problem braku weryfikacji pomiaru odległości umknął rządzącym. W swoich artykułach poruszałem tę kwestię jeszcze nim przepis o minimalnym odstępie wszedł w życie. Ministerstwo Rozwoju i Technologii (jeszcze za rządów PiS-u) w październiku 2021 r. odpowiedziało mi, że będzie rozważać ten problem, ale zgodnie z przepisami nie istnieją przeciwwskazania, by było tak, jak jest. Oczywiście nic w sprawie zmiany przepisów nie zrobiono. Nie inaczej było po zmianie rządu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Powróciłem do sprawy w marcu 2024 r. "W MRiT nie są prowadzone prace mające na celu objęcie prawną kontrolą metrologiczną przyrządów do pomiaru odległości między pojazdami. Należy wskazać, że wiele przyrządów pomiarowych stosowanych powszechnie w użyciu nie jest objętych prawną kontrolą metrologiczną. Przykładowo są to przyrządy pomiarowe stosowane przez służbę zdrowia np. ciśnieniomierze, termometry, glukometry, pulsoksymetry i wiele innych, ale i przyrządy stosowane przez Policję, na podstawie których nakładane są kary użytkownikom ruchu drogowego" – odpowiedziało mi wówczas biuro prasowe Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

Teraz, pod wpływem krytyki ze strony Najwyższej Izby Kontroli, prawo ma w końcu zostać znowelizowane.

Zmiany mogą być poważne

W ustawie Prawo o miarach w art. 8 mówi: "Przyrządy pomiarowe, które […] mogą być stosowane w ochronie bezpieczeństwa i porządku publicznego [...] podlegają prawnej kontroli metrologicznej". To, które dokładnie przyrządy podlegają kontroli i w jaki sposób, określają rozporządzenia. Wystarczy więc zmienić rozporządzenie tak, by kontrolą metrologiczną objąć również funkcję pomiaru odległości między poruszającymi się pojazdami. Oczywiście to jeszcze nie koniec, bo konieczne jest wypracowanie metod badawczych, którymi będzie posługiwał się GUM. Efekty mogą być jednak poważne.

Kiedy w życie wejdą nowe przepisy, a policyjne mierniki zostaną zbadane pod kątem prawidłowości pomiaru odległości, nie będzie większych możliwości podważenia takiego mandatu. Dziś kierowca może szukać przed sądem uniewinnienia, powołując się na fakt, że policyjne mierniki nie mają zatwierdzenia w zakresie pomiaru odległości. Może też zmienić się systemowe podejście do pomiarów odległości.

Dziś pomiary odległości – raczej sporadycznie – prowadzone są przez policję z wiaduktów nad drogami ekspresowymi i autostradami. Po pierwsze jednak takie akcje prowadzone są zbyt rzadko, by zmusić kierowców do przestrzegania przepisu o odstępie. Po drugie tam, gdzie nie ma wiaduktów czy skrzyżowań z estakadą, kierowcy pozostają zazwyczaj bezkarni.

Rozwiązaniem tego problemu byłoby stosowanie fotoradarów z funkcją pomiaru odległości. I GITD już ma takie urządzenia. Na polskich drogach pracuje 145 fotoradarów Mesta Fusion RN francuskiej firmy Idemia Group. Urządzenie potrafi śledzić do 32 pojazdów jednocześnie i poza pomiarem prędkości jest w stanie wychwycić zbyt mały odstęp od poprzedzającego pojazdu. Tyle że na razie funkcja ta nie jest używana do wystawiania mandatów. Łatwo jednak sobie wyobrazić, że w przyszłości takie urządzenia zostaną ustawione przy autostradach i drogach ekspresowych, a wtedy problem "siedzenia na ogonie" wreszcie zostanie poważnie podjęty przez państwo.

laserowe mierniki prędkościgumzmiana przepisów
Komentarze (14)