Pierwsza jazda: Toyota Aygo X – mały samochód uzbroił się po zęby
Japończycy już niejeden raz pokazali, jak należy walczyć o klientów. I teraz znów to robią. Aygo X ma być samochodem na miarę czasów, w których żyjemy. Obiecuje więcej, niż daje, ale to nie zatarasuje jej drogi do sukcesu.
Toyota Aygo X - pierwsza jazda
W czasach, gdy część graczy segmentu A postanowiła zejść z pola walki, ci, którzy jeszcze pozostali, mogą pójść za ich przykładem albo spróbować wycisnąć z niego tyle, ile jeszcze się da. Toyota poszła tą drugą drogą. Dotychczasowe Aygo nie jest już produkowane, a ostatnie sztuki aut może jeszcze da się kupić u niektórych dealerów. Miejsce malucha zajęła nowa propozycja – Aygo X. Samochód postanowiono wpisać w aktualne trendy, nadając mu wygląd kojarzący się z crossoverem czy nawet SUV-em.
Aygo X zbudowano na bazie platformy GA-B z rodziny TNGA, a więc zastosowanej już w nieco większym Yarisie. Ma to swoje daleko idące konsekwencje. Nowość Toyoty ma 3,7 m długości, czyli aż o 23,5 cm więcej niż zwykłe Aygo. Rozstaw osi wynosi tu 243 cm (o 9 cm więcej), a wysokość 1,52 m (o 6,5 cm więcej). Jeśli dorzucimy do tego koła o średnicy 17 lub 18 cali, które zgodnie z założeniem projektantów mają stanowić około 40 proc. wysokości auta, otrzymujemy obraz samochodu, który nie do końca mieści się w klasycznej definicji segmentu A.
Można więc powiedzieć, że Toyota sięga po sposoby sprawdzone przez Škodę. Czechom ta taktyka przyniosła sukces i wiele wskazuje na to, że Japończykom też się uda. Dlaczego?
Po pierwsze to naprawdę interesujące wizualnie auto. Choć podczas pierwszych jazd w Barcelonie udostępniono nam jeszcze częściowo zamaskowane egzemplarze, już jak na dłoni widać, że Aygo X to atrakcyjnie zaprojektowany samochód.
Z tyłu łatwo znaleźć nawiązania do Aygo, ale w pozostałych częściach auto jest już czymś zupełnie nowym. Z przodu jego charakter budują duże światła LED do jazdy dziennej w kształcie zbliżonym do litery C.
Samochód widziany z boku zwraca uwagę przede wszystkim dużymi kołami i bardzo wyraźnym przetłoczeniem ciągnącym się od tylnych drzwi do świateł okalających klapę bagażnika. Całość przyciąga wzrok i nie razi nudą, a o to przecież dziś wielu nabywcom chodzi. Dodatkowo Aygo sprawia wrażenie większego i bardziej bojowego, niż jest, co również będzie nie bez znaczenia dla części nabywców.
Przyciągające jest też wnętrze. Deska rozdzielcza zaprojektowana ze świadomym użyciem owalów, kolorowe wstawki i przeszycia na fotelach, przemyślny system kierowania powietrza z nawiewów, prosty zespół licznika współpracujący z wyświetlaczem, 7-calowy ekran w centralnej konsoli, gniazda USB i pole do bezprzewodowego ładowania telefonu czy wreszcie bogata w przyciski wielofunkcyjna kierownica mogą się podobać.
Jakość użytych we wnętrzu materiałów czasami jest charakterystyczna dla segmentu A, ale nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem. W końcu nie mówimy o samochodzie segmentu premium.
A jak z wyposażeniem? Aygo X otrzymało zaawansowany system aktywnego bezpieczeństwa, system multimedialny z bezprzewodową łącznością za pomocą Android Auto czy CarPlay oraz elektrycznie sterowane lusterka i przednie szyby. Auto można wzbogacić o wyższej jakości zestaw audio JBL, bezstopniową skrzynię biegów czy uatrakcyjnić jego wygląd, decydując się na kolorowe wstawki. Te są dostępne od wersji wyposażenia Style (trzecia z pięciu).
Jeśli chodzi o napęd, to jest tu trochę jak z kolorem w Fordzie T. W Aygo X można mieć każdy silnik, o ile jest to litrowa, trzycylindrowa jednostka o mocy 72 KM i momencie obrotowym wynoszącym 93 Nm. Zawiedzeni? Niesłusznie.
Wyśrubowane normy emisji CO2 sprawiły, że w Europie stosowanie innej jednostki napędowej nie ma sensu. Mocniejszy motor spalinowy emitowałby zbyt wiele. W aucie dałoby się zastosować jednostkę hybrydową, ale wówczas cena auta drastycznie by podskoczyła, czyniąc z Aygo X towar praktycznie nie do sprzedania.
W praktyce litrowy silnik spisuje się wystarczająco dobrze, by zaspokoić potrzeby osoby poruszającej się po mieście – w końcu to właśnie po to stworzono to auto. Przyspieszenie do 100 km/h w 14,9 s w przypadku auta z manualną "piątką" i w 14,8 s w aucie z bezstopniową skrzynią CVT w mieście zupełnie nie razi. Podczas startu spod świateł auto nie jest zawalidrogą, a średnie spalanie na katalogowym poziomie - odpowiednio - 4,7 oraz 4,9 l przekonuje do sensowności kroku Japończyków.
Samochód z pięciostopniową manualną skrzynią wymaga korzystania z wyższych obrotów podczas przyspieszania. Nie ma jednak problemu z ruszaniem, także pod górkę. Aygo X ze skrzynią CVT świetnie sprawdza się w ścisłym centrum miasta. Szczególnie jeśli obowiązują w nim restrykcyjne ograniczenia prędkości, na przykład strefa tempo 30. Kiedy jednak chcemy dynamicznie przyspieszyć, na jaw wychodzi oczywisty charakter przekładni i do uszu dociera wyraźny dźwięk silnika wstępującego w galop.
Czy Aygo X jest autem, który zaspokoi moje potrzeby? Odpowiedź na to pytanie w dużej mierze zależy od tego, jak je definiujesz. Jeśli jeździsz w zasadzie tylko po mieście, najczęściej samotnie lub z drugą osobą, a do tego nie potrzebujesz wielkiego bagażnika, to z całą pewnością. Dużym atutem Aygo X jest mały promień skrętu. Manewrowanie samochodem na uliczkach Barcelony nie nastręczało większych trudności.
Wygoda jazdy z przodu jest wysoka, jak na segment, który reprezentuje auto, a choć mieliśmy do dyspozycji egzemplarze przedprodukcyjne, samochód dobrze radził sobie na nierównościach, tłumiąc je, nie przekazując do wnętrza niepokojących dźwięków oraz oszczędzając uszom dźwięku poskrzypywania elementów wnętrza kabiny.
Miejsca na kanapie należy traktować raczej jako opcję awaryjną. Choć prezentuję raczej średni wzrost, po ustawieniu fotela kierowcy dla siebie i zmianie miejsca na kanapę wpasowałem się tam "na styk". Na kolanach i nad głową czułem już limit przestrzeni przewidzianej dla podróżnych. Bagażnik o pojemności 231 l będzie zupełnie wystarczający na zakupy czy plecaki odwożonych do szkoły dzieci.
Wzięcie na poważnie "SUV-owej" aparycji Aygo X i myślenie o nim jako o małym, ale żądnym przygód samochodzie, który świetnie sprawdzi się podczas weekendowego wypadu czy urlopu, jest raczej błędem. To typowo miejskie auto i nie należy o tym zapominać.
Aygo X ma wiele atutów, by odnieść sukces – oczywiście na miarę segmentu, w którym występuje. Toyota wniosła tym modelem powiew świeżości do grupy najmniejszych aut, a ceną stara się zapobiec konkurowaniu z odrobinę większym Yarisem. Aygo X można kupić za 58,9 tys. zł. W Polsce można je już zamawiać, a dni otwarte w salonach odbędą się w maju. Zainteresowanie może być spore.