Grand Prix Korei: już po wszystkim?

Do końca sezonu coraz bliżej, a Grand Prix Korei na torze w Yeongam było kolejnym wyścigiem, który pozwolił Sebastianowi Vettelowi na zgromadzenie jeszcze większej liczby punktów w klasyfikacji generalnej i oddalenie się od swoich rywali. Co działo się w ten weekend?

Obraz
Bartosz Pokrzywiński

Grand Prix Korei 2013 - wyścig

Obraz

W ten weekend wszyscy fani Formuły 1 nie mieli łatwego zadania, bowiem transmisja wyścigu z Korei Południowej oznaczała, że trzeba będzie wstać bardzo wcześnie lub pójść spać niezwykle późno. Sesje treningowe odbywały się w środku nocy, a kwalifikacje o godzinie 07:00 polskiego czasu.

Przed weekendem wyścigowym spekulowano na temat utrudnień pogodowych ze względu na obecność tajfunu Fitow, który jednak nie przeszkodził najszybszym kierowcom na świecie. Słońce, które świeciło podczas sesji treningowych zaszło za chmury, jednak kwalifikacje przebiegły przy bardzo spokojnej aurze. Tym razem obyło się bez niespodzianek, może poza słabą postawą kierowców Williamsa, którzy zakończyli swój udział w kwalifikacjach już po pierwszej części.

Obraz

Do Q3 nie awansowały oba McLareny, zawodnicy Toro Rosso oraz Force India. Sebastian Vettel ponownie pokonał tylko jedno pomiarowe okrążenie w finałowej części czasówki i od razu wywalczył rezultat 1:37.202. Po wielkich staraniach tego czasu nie udało się pobić nikomu, a obok Niemca na linii startu ustawił się Lewis Hamilton, dalej Webber i Grosjean, Rosberg i Alonso, Massa i Hulkenberg oraz Gutierrez i Raikkonen.

Podobna aura jak w kwalifikacjach otaczała wyścig o Grand Prix Korei. Chmury nad torem Yeongam okazały się bardzo łaskawe i obyło się bez mocniejszych podmuchów wiatru czy opadów deszczu. Tuż po starcie oczy wszystkich zwrócone były w stronę Felipe Massy. Brazylijczyk obrócił się na jednym z zakrętów i niemal potrącił Fernando Alonso, dla którego odpadnięcie z rywalizacji wiązałoby się z punktową katastrofą. Na szczęście obyło się bez przykrego incydentu.

Obraz

Rewelacyjnie do wyścigu ruszył Pastor Maldonado. Kierowca Williamsa rozpoczynał Grand Prix Korei na 18. pozycji, przy czym już po pierwszym okrążeniu znajdował się na 9. miejscu. Nieźle wystartował także Daniel Ricciardo, który także przebijał się w stawce startując do wyścigu na oponach wykonanych ze średniej mieszanki gumy. W związku z zamieszaniem na torze bardzo szybko do boksów zjechać musieli Jenson Button i Adrian Sutil, podczas gdy w tym samym czasie Sebastian odjeżdżał rywalom, a Romain Grosjean wyprzedził Lewisa Hamiltona.

Po pierwszej zmianie opon Hamilton zaczął drastycznie zwalniać, przez co bardzo szybko dogonił go Nico Rosberg. Co ciekawe jednak w bolidzie Niemca doszło do awarii przedniego skrzydła, przez co musiał on odwiedzić mechaników, a jednocześnie z nim w boksach pojawił się Lewis. Niedługo po tym na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, bowiem w bolidzie Sergio Pereza eksplodowała opona, co przypominało sytuację z Silverstone. To było dla Red Bulla świetną okazją do przywołania do boksów lidera wyścigu.

Obraz

Tuż po restarcie Adrian Sutil uderzył w bolid Marka Webbera, który zaczął się palić. Na torze znowu pojawił się Mercedes SLS AMG, a towarzyszył mu Jeep "Fire Car". Kolejne restarty były fatalne w skutkach dla Lewisa Hamiltona, którego auto najwyraźniej nie funkcjonowało na tych mieszankach opon i Brytyjczyk tracił kolejne pozycje, dając się wyprzedzić Nico Hulkenbergowi z Saubera. To był kolejny świetny weekend dla Kimiego Raikkonena, nikt nigdy nie wie jak Fin jest w stanie odzyskiwać aż tyle pozycji.

Linię mety pierwszy przekroczył Sebastian Vettel, obok którego na podium stanęli kierowcy Lotusa w kolejności Raikkonen i Grosjean. Poza podium Hulkenberg, Hamilton, Alonso, Rosberg, Button, Massa i Perez zamykający czołową dziesiątkę. W końcówce Hamilton i Alonso naciskali na Hulkenberga, jednak kierowca nie dawał za wygraną, dzięki czemu zdobył 12 punktów. Także dzięki niezłomnej postawie Saubera Sebastian Vettel powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej do 77 punktów. Szanse na dogonienie Niemca topnieją.

Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
Wielki powrót Testarossy. Ferrari 849 to nowa hiperhybryda z Maranello
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
To koniec Jeepa Wranglera w Polsce. Ostatnie egzemplarze na sprzedaż
Jeśli nagrywasz policjanta, nie mów mu jednej rzeczy
Jeśli nagrywasz policjanta, nie mów mu jednej rzeczy
Kolejna podwyżka stawek za przejazd autostradą A2. To już druga w tym roku
Kolejna podwyżka stawek za przejazd autostradą A2. To już druga w tym roku
Tak wygląda Škoda Octavia przyszłości. Nie ma mowy o żadnym SUV-ie
Tak wygląda Škoda Octavia przyszłości. Nie ma mowy o żadnym SUV-ie
Koniec rosyjskiego eldorado. Ogromny spadek sprzedaży chińskich aut
Koniec rosyjskiego eldorado. Ogromny spadek sprzedaży chińskich aut
Sprawdziłem całoroczne opony latem. Test w warunkach drogowych
Sprawdziłem całoroczne opony latem. Test w warunkach drogowych
Cupra Tindaya to nowa wizja przyszłości marki. Kierowcy nie zastąpi tryb autonomiczny
Cupra Tindaya to nowa wizja przyszłości marki. Kierowcy nie zastąpi tryb autonomiczny
Oto nowe Renault Clio. Pod maską duży silnik palący 3,9 l/100 km
Oto nowe Renault Clio. Pod maską duży silnik palący 3,9 l/100 km
Relacja z targów IAA 2025: kolejna odsłona wojny Europa kontra Chiny
Relacja z targów IAA 2025: kolejna odsłona wojny Europa kontra Chiny
Test: Mini Countryman C – dzieci dorastają, ale pewne rzeczy się nie zmieniają
Test: Mini Countryman C – dzieci dorastają, ale pewne rzeczy się nie zmieniają
Koncern zmienił zdanie. Jednak będą auta spalinowe
Koncern zmienił zdanie. Jednak będą auta spalinowe