Chłodna kalkulacja. Sergio Marchionne o inwestorach, dieslach i przyszłości Fiata
Rozwój Alfy Romeo, szukanie niszy dla Fiata i gigantyczna rola Jeepa. Tak prezentuje się przyszłość grupy FCA. Sergio Marchionne podczas sesji z dziennikarzami nie unikał trudnych pytań i snuł śmiałe wizje na najbliższe lata. Ważną rolę pełni w nich fabryka w Tychach.
08.03.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:38
Podczas, gdy stoiska grupy FCA przeżywały oblężenie dziennikarzy z całego świata, kilkadziesiąt metrów dalej, w dusznej sali, przed widownią zasiadł Sergio Marchionne. Szef grupy Fiat Chrysler Automobiles przez godzinę odpowiadał na pytania dotyczące przyszłości grupy, roli Chińczyków i oczywiście fazy elektryfikacji czterech kółek. Już pierwsze minuty wskazały, że Sergio nie owija w bawełnę. Gdy jeden z dziennikarzy zauważył, że jeszcze niedawno sytuacja Jeepa była... niesatysfakcjonująca, Merchionne stwierdził, że "nareszcie ktoś posłuchał [wytycznych] i zareagował poprawnie".
Obecnie Jeep coraz odważniej poczyna sobie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w Europie. Rynek cały czas kieruje się w stronę "Utility Vechicles" – wielozadaniowych, wszechstronnych pojazdów, nie tylko SUV-ów. Do 2022 roku, przynajmniej według ostrożnych prognoz, ponad 40 proc. aut wyjeżdżających z salonów będzie należeć do takiej klasy. Grupa FCA nie chce wydawać pieniędzy na wkraczanie do zatłoczonych segmentów Fiatem czy Alfą Romeo, zwłaszcza, gdy ma Jeepa. Markę, która jest synonimem wszechstronności i sporych możliwości terenowych ma więc odpowiedni wizerunek. Teraz wystarczy odpowiednio rozwinąć gamę i voila!
Powrót na rynek Alfy Romeo okazał się dość angażującym wyzwaniem. Nie tylko pod względem świadomości konsumentów, ale rozwiązań technologicznych. Według Merchionne Alfa Romeo ma obecnie platformę, która pozwala na konkurencję z najlepszymi. Ta sama infrastruktura trafi do Maserati. Wiemy, że zaangażowanie marki w sport wzrośnie, a niewykluczone, że w gamie pojawi się coupe. Sergio potwiedził, że pożegnamy się nie tylko z modelem, ale i koncepcją MiTo. Trzydrzwiowe autka w segmencie B nie mają racji bytu.
Co więc z ukochanym przez nas Fiatem? Cóż... Plany zarządu wskazują, że nie zamierza on atakować konkurencji w pościgu za suchymi liczbami. Siłą włoskiej marki są (i będą) dwie rodziny. Pierwsza z nich to oczywiście pięćsetka, która z małego auta wyewoluowała w crossovera, minivana czy jadowitego Abartha. Drugim elementem jest Panda. To one mają za zadanie utrzymać markę w Europie. O wiele większa rola czeka na Fiata w Ameryce Południowej czy krajach rozwijających się. Z jednej strony sprawdzone, tanie auta to domena Fiata, z drugiej strony odczuwamy spory niedosyt.
Co zatem z fabryką w Tychach? Sergio podkreślił, że polska ekipa w ciągu ostatnich 15 lat dokonała zdumiewającej przemiany. Zresztą, Marchionne zawsze to potwierdza podczas rozmów z prasą. Jeśli to pięćsetki i Pandy mają odpowiadać za utrzymanie Fiata w Europie, trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na ich budowę. Wokół tego obiektu toczyła się ciężka dyskusja wewnątrz FCA. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Panda znów będzie budowana w Polsce. Więcej dowiemy się na początku czerwca, kiedy to przewidywane jest ujawnienie planu FCA na najbliższe lata. Wówczas Sergio Marchionne, jak sam stwierdził, pojawi się na scenie w krawacie. Taki widok to rzadkość.
Już wiadomo, że Grupa FCA odwróci się od silników Diesla. Sergio stwierdził, że nie ma innej możliwości. Sprzedaż jednostek wysokoprężnych spada regularnie od wybuchu dieselgate, a pościg za czystszymi silnikami w dobie zmniejszającego się udziału na rynku wydaje się samobójstwem. Nie ma znaczenia, czy jednostki zasilane olejem napędowym są trujące czy też nie. Rynek zabił diesla, a obserwujemy jedynie jego powolną agonię.
Co jest więc alternatywą? Można powiedzieć samochody elektryczne, wodorowe, hybrydy czy też rozwiązania łączące diesla i benzynę w wykonaniu Mazdy (Skyactiv X). Szef grupy FCA nie jest jednak nastawiony tak entuzjastycznie do innowacji. Jak stwierdził podczas rozmowy, przyjeżdża do Genewy od lat, widzi niespotykane zaangażowanie rozmaitych producentów, po czym okazuje się, że zaledwie 0,2 proc. rynku skierowało się w stronę alternatywnych napędów. Są one przyszłością, ale nie zaczyna się ona teraz.
Marchionne zdaje sobie sprawę, że grupa FCA jako jedyna jest ostrożna z elektrycznymi i autonomicznymi pojazdami. Porównał on motoryzacyjną sytuację do kolei angielskiej w XIX wieku. Dziś żadna z firm, które prześcigały się w budowaniu infrastruktury, nie istnieje. Całe przedsięwzięcie było za drogie, zbyt skomplikowane i nieefektywne. Wpłynęło jednak w sposób nieodwracalny na to, jak podróżuje się na Wyspach. Tak samo wygląda walka na autonomiczne pojazdy i ich ładowanie.
Ostatnie dni pokazują, że europejscy producenci nie mogą ignorować pieniędzy płynących od chińskich inwestorów. FCA eksperymentowało już – według rozmaitych plotek – z Hyundaiem, lecz sprawa spaliła na panewce. Czy na jego miejsce może wskoczyć Państwo Środka? Sergio Marchionne nie mówi nie – to wolny rynek. Chyba, że sprawa będzie dotyczyć klubów piłkarskich z Mediolanu. Wówczas to zupełnie inny temat.