Używane Renault Espace IV i Grand Espace (2002-2014) - poradnik kupującego
Choć często samochody francuskie, zwłaszcza Renault tracą dużo na wartości i krąży wokół nich opinia nieudanych, awaryjnych i niewartych uwagi, to nierzadko w niektórych segmentach auta tej marki są wyjątkowo godne polecenia. Jednym z takich modeli jest niedawno opisywany SUV - Koleos. Dziś przyjrzymy się innemu, jeszcze większemu autu. To Espace – europejska legenda w segmencie vanów. Sprawdźmy, czy czwarta generacja tego samochodu jest warta polecenia.
05.01.2016 | aktual.: 30.03.2023 10:33
Czwarta generacja Espace to samochód zupełnie inny od swoich poprzedników i to nie tylko dlatego, że został zaprojektowany przez Renault samodzielnie – wcześniej były to konstrukcje Matry – ale też dlatego, że mocno odróżnia się od nich stylistyką. Zresztą, to samo można powiedzieć o piątej, czyli najnowsze generacji Espace. Wróćmy jednak do naszego bohatera.
Jego premiera odbyła się dość dawno temu, bo w 2002 roku, choć dopiero co zakończono produkcję. Przez tych kilkanaście lat nie zmieniał się znacząco. Pierwszy lifting miał miejsce w roku 2006 – dodano wówczas nowe silniki i układ nawigacji z 7-calowym ekranem – kolejny lifting przeprowadzono cztery lata później w 2010 roku.
Wtedy wprowadzono nieco większe zmiany i kolejne wersje silnikowe. Ostatni lifting zaserwowano mu już niedługo przed zakończeniem produkcji w 2012 roku. Z oferty zniknęły wszystkie silniki prócz 2.0 dCi – jedynego słusznego w tym samochodzie i w tych czasach. Produkcję zakończono w 2014 roku.
Charakterystyka i budowa
Samochód stylistyką nawiązuje do takich modeli jak Avantime i Vel Satis, w swoim czasie wcale nie był mniej oryginalny, ale pozostawiono nieco więcej tradycyjnych rozwiązań i być może dlatego ten model odniósł sukces. Największe wrażenie robi wnętrze i to wcale nie za sprawą przestronności, której oczekuje każdy.
Chodzi raczej o projekt wnętrza, zwłaszcza w przedniej części. Deska rozdzielcza Renault została stworzona z myślą o najwyższej funkcjonalności i zamiast tradycyjnych paneli obsługi wbudowano w nią schowki, wszystkie są zamykane.
W jednym po otwarciu odnajdujemy panel radioodtwarzacza. Tablica wskaźników to raczej duży komputer pokładowy wyświetlający najważniejsze informacje, pod nim znajdują się kratki wentylacji. Ale gdzie panel obsługi klimatyzacji? Znalazł się na drzwiach – kierowca ma swój - główny, a pasażerowie swoje.
Poza funkcjonalnością, której trudno odmówić Espace IV jest również ogromna przestrzeń, zwłaszcza w wersji Grand dłuższej o 305 mm, z rozstawem osi większym o 65 mm. Grand jest seryjnie 7-osobowy, ale nie zdziwcie się, jeżeli na rynku wtórnym znajdziecie wersję bez trzeciego rzędu siedzeń. Prawdopodobnie właściciel sprzedał go oddzielnie lub ma zamiar to zrobić albo też kupił używane auto bez niego.
Co ważne, nie zamontujecie foteli z auta sprzed 2006 roku do młodszego i na odwrót. Pozostając jeszcze przy temacie foteli, to standardowo jest ich pięć, każdy z własną regulacją, a trzy tylne z możliwością złożenia i wyjęcia. Bagażnik Espace mieści od 291 litrów do 2860 litrów, natomiast wersji Grand od 456 do 3050 litrów. Jest więc oczywiste, że przewożąc częściej pasażerów w trzecim rzędzie, na przykład liczną rodzinę, najlepiej wybrać przedłużonego Granda.
Konstrukcyjnie Espace to samochód prosty, ale bezpieczny – jako pierwszy w swojej klasie zdobył 5 gwiazdek w testach zderzeniowych EuroNCAP. Z przodu w zawieszeniu zastosowano popularną kolumnę MacPhersona, z tyłu zaś belkę skrętną.
Warto wiedzieć, że zawieszenie w znacznej części przejęto z Laguny II i niektóre części są współzamienne. Mimo iż jest to konstrukcja prosta, okazała się wystarczająca do osiągów Espace. Nawet w najmocniejszej wersji 241-konnej z silnikiem V6 samochód nie zachęca do szybkiej jazdy po zakrętach, ale układ jezdny robi swoje. Przede wszystkim ma dobrze izolować pasażerów od nierówności i to czyni z gracją, niekiedy bujając się jak okręt, ale pod kontrolą.
Silniki
Gama jednostek napędowych Espace jest zaskakująco obszerna jeśli wziąć pod uwagę fakt, że to van. Najmniejsza jednostka ma pojemność 1,9 litra, największa aż 3,5 litra. Jednak po kolei. Diesle to najmniejszy i najgorszy w gamie motor 1.9 dCi o mocy 120 KM, którego nie polecamy.
Jego następca 2.0 dCi osiąga 130, 150 lub 170 KM (zależnie od rocznika) i to naprawdę udana jednostka. Natomiast znów niezbyt polecane to większy diesel 2.2 dCi o mocy 140 KM oraz największy 3.0 dCi o mocy 177 KM.
Po drugiej stronie mamy benzyniaki ze startowym 2.0 wolnossącym o mocy 136 KM, którego trudno nie polecić oraz jego doładowana odmiana o mocy 170 KM. Te silniki warto rozważyć przed zakupem. Montowano jeszcze 3,5-litrowy silnik V6 o mocy 241 KM, który można polecić warunkowo.
Co się psuje?
Pozostańmy przy silnikach. Zacznijmy od diesli. Kupujący jest tu w zasadzie skazany na motor 2.0 dCi, który dokładniej opisałem w artykule na temat Renault Koleosa. Jest bardzo niezawodny i trwały, ale naprawy mogą być dość drogie. Szczególnie polecam odmiany o mocy 130 i 150 KM.
1.9 dCi boryka się z problemami dotyczącymi panewek wału korbowego, awariami układu wtryskowego i doładowania oraz awariami sterowników. Jego naprawy nie mają końca. Natomiast niewiele lepsze silniki 2.2 dCi oraz 3.0 dCi są po prostu niewiele warte. Psuje się w nich praktycznie to samo, a ponadto w czterocylindrowym 2.2 dCi szybko zużywa się napęd rozrządu, natomiast w odmianie V6 3.0 dCi zamiast panewek nagminnie awariom ulega układ wtryskowy i dochodzi do przegrzania.
Co więcej, to silnik który jest bardzo kosztowny w naprawach ze względu na dwie głowice i sześć cylindrów. Opisywałem go bardziej szczegółowo w artykule o Oplu Vectrze C.
Dla osób, które nie zamierzają wydawać kilku tysięcy złotych w serwisie pozostały wersje benzynowe. Najbardziej niezawodną i najtańszą w obsłudze będzie oczywiście 2-litrowa, wolnossąca benzyna. Problem w tym, że ma niewystarczającą moc do tak dużego auta, co przekłada się też na zużycie paliwa rzędu kilkunastu litrów na 100 kilometrów. Warto jednak zaznaczyć, że wcale nie mniej oszczędne będą mocniejsze diesle, które rzadko schodzą poniżej 10 l/100 km.
Benzyniak natomiast pozostawia furtkę w postaci możliwości montażu instalacji gazowej. Niedomagania? Są, ale nieduże. Najpoważniejsze to szybko zużywający się katalizator i nierównomierna praca z powodu rozciągniętego łańcucha rozrządu lub awarii jednej z cewek zapłonowych. Co ważne, to bardzo trwały i wytrzymały silnik, który w wersji doładowanej osiągał już 170 KM i 250 Nm. Dzięki takim osiągom zapewniał dobre przyspieszenie dużemu autu i rozsądne zużycie paliwa. Warto rozważyć taką wersję zamiast diesla.
Jeżeli chodzi o odmianę 3.5 V6 to można pozostawić ją konserwatywnym kierowcom o nieco staroświeckim spojrzeniu na osiągi. Oczywiście motor przy naprawach może być kosztowny, ale to bardzo mocna i niezawodna jednostka. Nie jest to bowiem silnik francuski, ale… japoński od Nissana.
Swoją drogą podobnie jak 2-litrówka. Silnik o podobnej konstrukcji napędzał również Nissana 350Z. Jest co prawda paliwożerny, ale przynajmniej oferuje naprawdę dobre osiągi. Maksymalny moment obrotowy to aż 330 Nm, więcej bo 350 Nm osiągał tylko diesel 3.0.
Oczywiście silniki to nie wszystko, w końcu to Renault, więc trzeba się liczyć z niedoróbkami we wnętrzu. Jako nowy wyglądał ładnie i materiały wydawały się dobrej jakości, ale w kilkuletnim egzemplarzu wyciera się tapicerka, a plastiki łapią luzy i trzeszczą. Niektóre materiały po prostu się ścierają. Jednak nie to jest największym zmartwieniem, a elektronika.
Renault Espace to samochód najwyższej klasy jaki firma miała do zaoferowania, więc sprzedawano go w bardzo bogatych wersjach wyposażenia. Oczywiście nie wszystkie egzemplarze, ale nietrudno znaleźć nawet samochody z DVD i elektryką wszystkiego. Normą jest rzecz jasna tradycyjna dla Renault karta zamiast kluczyka, która czasami odmawia posłuszeństwa.
Potrafi się popsuć układ sterowania klimatyzacją i niektóre elementy wyposażenia. Na szczęście drzwi otwierają się w tradycyjny sposób, nie ma więc ryzyka, że i tu mechanizm zawiedzie. Warto jednak mieć na uwadze potencjalne problemy z elektryką i po pierwsze, po zakupie auta zrobić mu porządny przegląd pod tym kątem jednocześnie znajdując sobie zaufanego i dobrego elektryka samochodowego, a po drugie, warto od razu wymienić akumulator, jeżeli ten ma więcej jak 5 lat.
Najlepiej robić to regularnie co 3-4 lata, bo akurat ten element jest bardzo mocno obciążany – zwłaszcza w wersjach wysokoprężnych, a szkoda, by wysiadł w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Problemem właściciela Espace IV na pewno nie są korozja i układ jezdny. Ten drugi może nie należy do najtrwalszych, ale zwróćcie uwagę na masę samochodu. Minimum to prawie 1700 kg przy najuboższym wyposażeniu z najlżejszym silnikiem, mimo zastosowania aluminium do produkcji maski i drzwi. W praktyce dobrze wyposażone wersje V6 ważą ponad 2 tony.
Najważniejsze, że zawieszenie można naprawić dość tanio. Na przykład przedni wahacz kosztujący około 300-400 zł jest w pełni rozbieralny i można wymienić wszystkie tuleje oraz sworzeń za około 150 zł. Praktycznie każdy element układu jezdnego, który się zużywa jest tani i nie kosztuje więcej niż kilkadziesiąt złotych. Jedynie tylne tarcze hamulcowe ze zintegrowanym łożyskiem koła kosztują nieco więcej, ale przynajmniej do awarii samego łożyska zwykle nie dochodzi.
Koszt eksploatacji, ceny i dostępność części
Z tym nie ma większego problemu, bo zarówno dostęp do części jak i koszty eksploatacji są na dobrym poziomie. Ceny części są niskie, a naprawy przeprowadza się równie często lub nieznacznie częściej jak u konkurentów. Ogólny koszt eksploatacji jest wysoki gdy porównać Espace z Laguną, ale to za sprawą gabarytów auta.
Jeżeli ktoś nie potrzebuje koła zapasowego może pokusić się o montaż zbiornika z gazem i jeździć dużo taniej. Warto jednak zaopatrzyć się w dobrej klasy instalację. Szczególnie polecamy taką konwersję do wersji V6. Zakup nieodpowiedniego silnika, to jest 1.9, 2.2 lub 3.0 dCi, może przynieść wiele zmartwień i wydatków, a także niechęć do samochodów Renault. Już sama wymiana koła dwumasowego czy turbosprężarki może dać nieźle popalić.
Oferta rynkowa
Samochodów na rynku nie brakuje, choć oczywiście nie jest to to samo co trojaczki VW/Seat/Ford. Dominują oczywiście krótsze wersje Espace z silnikami Diesla, ale popularnością cieszą się też benzyniaki. Samochód z początku produkcji można kupić już za około 10-12 tys. zł, ale takich nie polecam ze względu na masę awarii do usunięcia.
Warto poszukać od razu odmiany poliftowej z 2006-2007 roku. Takie auto kosztuje około 20 tys. zł, czyli niewiele jak na to, co oferuje. Nawet 5- czy 6-letnie egzemplarze wciąż nie są drogie. Można znaleźć samochody za 40-50 tys. zł.
Czy warto?
Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: oczywiście. Samochód daje wiele za niewiele. Jest tani i wcale nietrudno go odsprzedać. Warto wybrać wersję benzynową, ponieważ klienci coraz częściej odczuwają niechęć do diesli, zwłaszcza Renault. Nawet warto rozpatrzyć odmianę 3.5 V6, która już nie będzie tak traciła na wartości.