Ulotka zamiast pieczątki. W środę protest w stacjach kontroli pojazdów

Ulotka zamiast pieczątki. W środę protest w stacjach kontroli pojazdów

Badanie techniczne samochodu
Badanie techniczne samochodu
Źródło zdjęć: © WP | Marcin Łobodziński
Tomasz Budzik
22.04.2023 07:53, aktualizacja: 22.04.2023 10:18

W środę 26 kwietnia 2023 r. właściciele stacji diagnostycznych będą prowadzić protest. Według deklaracji organizatorów w Warszawie niemożliwe będzie wówczas wykonanie badania technicznego pojazdu. Pierwsze utrudnienia nastąpią już w poniedziałek.

Właściciele stacji kontroli pojazdów od lat apelują o zmianę cennika obowiązkowych przeglądów pojazdów. Ten ustalany jest ministerialnym rozporządzeniem i pozostaje taki sam od 19 lat. Choć wartość minimalnej czy średniej płacy lub czynszów w tym czasie drastycznie wzrosły, za przegląd samochodu osobowego wciąż płacimy 98 zł. Apele do ministra infrastruktury nic nie dały, więc organizacja właścicieli stacji kontroli – Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP) – zorganizowała protest na terenie Warszawy.

Jak informuje PISKP, na wielu stołecznych stacjach już w poniedziałek i wtorek - 24 i 25 kwietnia - przedsiębiorcy będą prowadzić "przegląd i konserwację łącza internetowego oraz sieci komputerowej". W takiej sytuacji badania techniczne będą wykonywane w trybie awaryjnym. Oznacza to, że badania zostaną wykonane, ale dane potwierdzające te czynności nie zostaną przesłane do Centralnej Ewidencji Pojazdów. W razie kontroli policja nie znajdzie również takiej informacji w elektronicznym rejestrze. By udowodnić mundurowym, że pojazd przeszedł kontrolę, trzeba będzie okazać dowód rejestracyjny z pieczątką lub zaświadczenie ze stacji kontroli.

Zaświadczenie o wykonaniu badania technicznego może być potrzebne
Zaświadczenie o wykonaniu badania technicznego może być potrzebne© WP

W środę 26 kwietnia na warszawskich stacjach, które przyłączyły się do strajku, nie będą wykonywane badania techniczne. Dokładnie o 12.00 przedsiębiorcy mają jednak przesłać dane z trybu awaryjnego o przeglądach wykonanych w ciągu ostatnich dwóch dni. Być może protestujący chcą w ten sposób wywołać paraliż CEP-u. Czy jest to możliwe? Niewykluczone. W końcu w ostatnich latach system ten nie raz płatał ministerstwu figla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zamiast pieczątek w dowodach rejestracyjnych kierowcy otrzymają ulotki. Będzie można z nich dowiedzieć się, że cena przeglądu nie jest zmieniana od 19 lat, a także że jest ona najniższa w Europie. Nie wiadomo jednak, czy protestujący uwzględnili występujące w poszczególnych państwach różnice w częstotliwości obowiązkowych przeglądów. Jak wynika z ulotek, przychód stacji za jeden przegląd wynosi 64 zł, co w dzisiejszych czasach rzeczywiście nie jest kwotą imponującą. Zdaniem PISKP-u, w ciągu minionych 19 lat koszty ponoszone przez właścicieli stacji kontroli pojazdów wzrosły nawet o 400 proc.

Jak wynika z wcześniejszej rozmowy prezesa PISKP Marcina Barankiewicza z Autokult.pl, dla branży satysfakcjonująca byłaby stawka wynosząca 150 zł netto. Miałaby ona być corocznie poddawana korekcie z uwzględnieniem bieżących wskaźników gospodarczych. Wprowadzenie takiego cennika oznaczałoby w praktyce, że podstawowe badanie techniczne samochodu kosztowałoby 184,50 zł. Cena przeglądu auta z instalacją LPG wyniosłaby już 303 zł. Za motocykl trzeba byłoby zapłacić blisko 117 zł, a za motorower 94 zł. Szanse na takie rozstrzygnięcie przed wyborami nie są jednak ogromne.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)