Test: Rolls-Royce Ghost EWB to 3 mln zł luksusu na kołach. Ale innego, niż sobie wyobrażasz
Widząc to auto, pewnie myślisz sobie, że to kolejna poważna limuzyna dla poważnych biznesmenów. Tymczasem Rolls-Royce zadaje kłam wszystkim stereotypom na swój temat, włącznie z wyobrażeniem jego klienteli. Znalazłem w tym aucie tylko jedną wadę. Równie trudną do przewidzenia co reszta auta.
Rolls-Royce Ghost EWB (2021) - test, opinia
Oto nowy Rolls-Royce Ghost. Wiem, wygląda jak poprzedni Ghost... i jak każda stereotypowa limuzyna prezesa wielkiej korporacji. W rzeczywistości to jednak samochód zaskakujący w każdym detalu. W każdym też nowy. Z poprzednika przejął tylko jeden element: figurkę Spirit of Ecstasy, która pojawia się w tym miejscu w rollsach już od 110 lat.
Czym jest nowy Ghost, wytłumaczyłem już w relacji z pierwszych jazd tym modelem po Warszawie. Teraz przyszła pora na dłuższe spotkanie z jego dłuższym odpowiednikiem o przydomku EWB (ang. Extended Wheelbase, czyli przedłużony rozstaw osi). Rolls-Royce ma obecnie w swojej gamie dwie limuzyny, mniejszego Ghosta i większego Phantoma. Ten pierwszy ma przydomek baby-Rolls, ale traktowanie modelu jako mniejszego i tańszego w przypadku tej marki oznacza, że nadal mówimy o aucie, które mierzy 5,5 m długości i kosztuje ponad 2 mln zł. Teraz do oferty doszła dłuższa o 25 cm i droższa o prawie pół miliona wersja EWB, która jest już bardzo blisko flagowego Phantoma.
Po co tak małej marce (roczna produkcja wynosi 3750 aut) dwa tak podobne modele? To trochę tak jak z Buckingham Palace i Kensington Palace. Obydwa są wielkimi pałacami brytyjskiej monarchii, ale wywołują one różne emocje. W tym drugim mieszkają młodsze pokolenia rodziny królewskiej, jest w nim choć trochę bardziej współcześnie i mniej barokowo. I choć był tańszy w budowie, chyba łatwiej się w nim żyje. Tak można też określić różnicę pomiędzy tymi modelami. Ghost jest jak Kensington, a Phantom jak Buckingham ze wszystkimi swoimi zaletami i przywarami.
Ku zaskoczeniu polskiego importera Rolls-Royce'a, firmy Fus Auto, tych kilkudziesięciu klientów, którzy kupili w Polsce Ghosta poprzedniej generacji lub złożyli już zamówienie na nową, wybierało wersję krótką i długą mniej więcej po połowie.
Rolls-Royce to marka nieoczywista i zupełnie inna niż jej stereotypowe wyobrażenie. Pierwszą piosenką, która została puszczona w prototypie Ghosta podczas prac nad nim, był utwór "Sad but true" zespołu Metallica. To dlatego, że osoba, która opracowuje w tej marce systemy audio (Rolls-Royce ma swój własny zakład audio, tak jak i stolarski czy garbarski), to młody fan muzyki metalowej.
Niespodziewanie niska jest też średnia wieku klientów Rolls-Royce'a. W wymiarze globalnym klientela tej marki jest młodsza niż BMW czy nawet MINI, a więc pozostałych marek koncernu, do którego firma ta należy. I fakt ten przekłada się na każdy kolejny element tego wyjątkowego auta.
Nic na pokaz
Przy pierwszym kontakcie Ghost EWB wydaje się wręcz… niepozorny. To przez ten minimalistyczny, prosty wygląd. Sprawienie, by tak ogromna limuzyna nie wyglądała przysadziście czy wulgarnie, musiało być dla projektantów nieporównywalnie większym wyzwaniem, niż - dajmy na to - narysowanie nowego BMW. Tam wystarczy po prostu wstawić wielkie nerki.
W rolls-royce'ach nie widać tego wielkiego wysiłku, który jest włożony w ich tworzenie. Wersja EWB nie powstała po prostu poprzez przecięcie krótszej na pół i wstawienie dodatkowych 15 cm. Dzięki temu przedłużenie niezauważalnie wtopiło się w boczną linię, a mierzące 5,75 m auto nie wygląda jak jedna z limuzyn na wieczory panieńskie.
Na karoserii nie znajdziecie żadnych szczelin, bo te są spawane w fabryce w Goodwood - ręcznie, synchronicznie, przez dwie osoby stojące po dwóch stronach auta. Klasyczny grill w kształcie fasady Partenonu (choć teraz jakby nowocześniejszy) i wszystko to pozostałe, co się błyszczy, to solidny metal pokryty chromem. Teraz już nawet w bentleyach czy mercedesach znajdziemy w tych miejscach plastik.
Również w środku to, co ma być metalem, jest metalem. Jest nim na przykład klamka od schowka, mocowanie rączki przy suficie czy obudowa dla mikrofonu zestawu głośnomówiącego. Co nie jest metalem, jest polerowanym kilkadziesiąt godzin drewnem lub szkłem. Tutaj nawet kieszeń w oparciu fotela sprawia wrażenie bardzo drogiej. Nie ma na świecie drugiego auta, w którym detale byłyby wykonane na takim poziomie.
Reszta pokryta jest skórą, którą pobrano z kilkunastu byków chowanych w szkockich górach. Dlaczego akurat z nich? Po pierwsze - Rolls-Royce unika wykorzystywania skóry krów, ponieważ ta może mieć rozstępy po ciąży. Po drugie - rześki klimat sprzyja delikatności skóry i zapobiega obecności komarów, których ukąszenia mogłyby być później widoczne na tapicerce. Jeśli siedzieliście kiedyś w luksusowym aucie z lat 30. czy 50., które było budowane na lata, to wsiadając do rolls-royce'a, również zobaczycie rzemiosło na najwyższym poziomie.
Nie chodzi tylko o wykonanie. Ghostowi niespieszno do współczesności również w zakresie obsługi. Na panelu klimatyzacji nie znajdziemy liczb z temperaturą, tylko proste pokrętła z niebieskim i czerwonym kolorem. Próżno szukać tu też trybów jazdy i innych polepszaczy z "normalnych" nowych samochodów. Większość funkcji nadal obsługuje się przyciskami, a nie na ekranie dotykowym, bo ten jest - jak na dzisiejsze czasy - nietypowo mały (co powiesz na to, Mercedesie-Maybachu Klasy S?).
Jeśli jednak zagłębić się w szczegóły, to przez nie nowoczesność już się przebija. Zegary mają tradycyjne obwódki, ale sama wskazówka już jest cyfrowa. W ekranie kryje się bardzo dobry system multimedialny, bo w rzeczywistości to iDrive od BMW z innym wyglądem. Jest tu więc prosta obsługa, szybkie działanie, mapy Google'a i Spotify. Okazało się, że bardzo duża część właścicieli Ghostów pierwszej generacji korzysta z obecnego na pokładzie audiofilskiego sprzętu, po prostu strumieniując sobie muzykę ze smartfona. Dlatego też teraz w podłokietniku dyskretnie ukryto bezprzewodową ładowarkę i złącze USB-C. William i Kate wraz z dziećmi lubią to.
Co jest ponad klasą wyższą
Takich zdobyczy techniki jest tu więcej. Ghost wprowadził Rolls-Royce'a w erę napędu na cztery koła i tylu też skrętnych kół. Są tu laserowe światła i system kamer, który monitoruje drogę przed autem tak, by nastawić aktywne zawieszenie na wyrównanie nierówności asfaltu. Spytacie po co to wszystko szoferowi. Otóż nie o szofera wyłącznie tu chodzi. Coraz więcej właścicieli prowadzi swoje rollsy samodzielnie (przynajmniej w weekendy) i wersja EWB nie jest tu wyjątkiem.
Ghost potrafi izolować od zewnętrznego świata dokładnie tak, jak można się spodziewać. Gdy widzi się to auto w ruchu, to nagle projekt nadwozia, nawiązujący do jachtu, okazuje się mieć sens, bo Ghost dokładnie płynie nad drogą. W reakcjach czuć, że nie jest to auto, którego żywiołem jest szybka jazda – szczególnie hamulców, które działają skutecznie, ale reagują wolno. To znaczy – dostojnie. Co ciekawe, w rolls-royce'ach nie ma nawet obrotomierza. W jego miejscu jest wskaźnik zapasu mocy. Podczas zwykłej jazdy nigdy nie widziałem, by zostało mniej niż 60 proc. rezerwy. Ale jeśli tylko jaśnie pan życzy sobie skorzystać ze wszystkich 571 koni mechanicznych, to silnik zrobi, co trzeba.
Podczas gdy pierwszy Ghost korzystał z podwozia i silnika BMW Serii 7, tutaj już model awansował do podzespołów znanych z Phantoma i Cullinana. Oznacza to w pełni aluminiową płytę podłogową i majestatyczny, podwójnie doładowany motor V12 o pojemności aż 6,75 l. To konstrukcja z zupełnie innego świata niż dzisiejszy. Legenda o możliwości uruchomienia silnika z monetą postawioną na nim na sztorc jest prawdziwa. Nie jest on całkiem cichy, ale to dobrze, bo dźwięk pracy 12 cylindrów jest jednym z tych mechanicznych cudów, za które kocha się motoryzację.
Tchnie on też w ten wóz charakter, który widać w prowadzeniu. Nieprzypadkowo kierownica ma mniejszy i grubszy wieniec niż poprzednio. W sukurs znów przychodzi nowoczesność. Aktywne stabilizatory 48V prawie całkowicie neutralizują przechyły boczne, których można by się spodziewać po limuzynie ważącej więcej niż największe SUV-y na polskim rynku. Ośmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów z nowego BMW M3 ma wydatny wkład w osiąganiu przez to auto prędkości 100 km/h w zaledwie 4,6 s, czyli w czasie lepszym niż BMW M3 jeszcze w 2013 roku.
Efektem tego jest zużycie paliwa na poziomie 18 l na 100 km (taki wynik uzyskałem na przestrzeni blisko 600 km – szczerze mówiąc, spodziewałem się nawet gorszego) i emisja CO2 na poziomie 358 g/km. Pod tym względem Rolls-Royce też jest trochę nie na czasie, ale widać Brytyjczycy postrzegają ekologię jako jedną z tych przemijających mód, która ich nie dotyczy. Tam, gdzie nie sięga oko opinii publicznej, Ghost jest po prostu nieprzyzwoicie luksusowy. Również z tyłu kabiny.
Krótsza wersja baby-Rollsa dostępna jest z zupełnie zwyczajną kanapą dla trzech plebejuszy, ale prezentowany model fabrykę opuszcza wyłącznie z dwoma indywidualnymi fotelami przedzielonymi rozbudowanym podłokietnikiem. Czy raczej barkiem, bo w środku znajduje się karafka z dwoma kryształowymi szklankami, a za nimi cooler do szampana z kieliszkami.
Tu można powiedzieć, że nowy Ghost stał się bardziej praktyczny, ponieważ w coolerze nowej generacji butelkę ustawia się już pionowo, dzięki czemu nie zajmuje już ona tyle miejsca wzdłużnie i nie zabiera cennej przestrzeni z bagażnika. Ten ma nawet z szampanem na pokładzie pojemność całych 507 l. To dość, by bez problemu pomieścić bagaże wraz z wózkiem dla dziecka. Co więcej, tylne siedziska mają mocowanie Isofix, więc nawet jest jak to dziecko przewieźć. Może wydawać się to szokujące, ale możni tego świata też mają dzieci i muszą je jakoś wozić.
Brzmi to zwyczajnie, więc co jest w rolls-royce'ach takiego wyjątkowego? Detale. Dywaniki z wełny merynosa tak grubej, że przy dotykaniu ich ma się wrażenie, jakby się głaskało małą owieczkę. Podsufitka wypełniona diodami imitującymi rozgwieżdżone niebo nocą (czasem przeleci nawet spadająca gwiazda). Subwoofer, w roli którego występuje tutaj… pudło rezonansowe wypełniające progi auta.
Jest jeszcze wygłuszenie. Dokładniej – 100 kg materiałów wygłuszających, które znalazły się nawet w szybach i oponach. Konstruktorzy nowego Ghosta doszli do momentu, w którym w środku panowała już cisza absolutna. To jednak sprawiało, że pasażerom tylnej kanapy robiło się niedobrze. Brak dźwięków towarzyszących podróży prowadził ich do choroby lokomocyjnej. Producent musiał wiec "poluzować" parę decybeli szumów.
Znalazłem wadę!
Nim do niej przejdziemy, najpierw pewne zastrzeżenia. Jeśli spodziewałbym się po tym aucie cudów (a tego chyba spodziewa się każdy od rolls-royce'ów), to oczekiwałbym jeszcze trochę więcej miejsca na nogi pasażerów z tyłu. Niektóre niżej pozycjonowane limuzyny, jak BMW Serii 7 czy Lexus LS, mają na miejscu dyplomatycznym leżankę, po rozłożeniu której fotel z przodu redukuje się niemal do roli podnóżka. Tutaj przy maksymalnym rozłożeniu dotykałem już stopami oparcia fotela z przodu, a nie jestem koszykarzem.
A to wszystko pomimo faktu, że Ghost EWB jest już problematycznie długi. Ze standardowego miejsca w garażu wystaje prawie o metr. Wyjeżdża się z takiego miejsca na jakieś sześć razy i nawet z zestawem kamer, które składają na wyświetlaczu centralnym trójwymiarowy obraz auta z otaczającymi przeszkodami, manewr ten wykonuje się z duszą na ramieniu. Na uwadze trzeba mieć również monstrualny rozstaw osi - 3,45 m, przez który auto na rampach lub garbach może… osiąść na mieliźnie.
Nie jestem też do końca przekonany co do projektu przodu, który chyba jest wycelowany bardziej we wschodnie gusta. Na pewno dotyczy to podświetlanego grilla, który na szczęście jest tylko opcją. Poza tym wydaje mi się, że poprzedni Ghost trochę bardziej bujał na nierównościach. Nie dodawało to pewności prowadzeniu, ale na pewno jeszcze wzmagało wrażenie płynięcia nad drogą.
Nawet jeśli nowy Ghost jest bardziej zdyscyplinowany, nadal prowadzi się jak żadne inne auto na świecie. Serio. I najlepiej obrazuje to niespodziewana wada, o której pisałem już we wstępie. Kogo bym nie wiózł tym autem dalej niż tylko po mieście, to każdy z czasem zasuwał sobie zasłony okien, wyciągał podnóżek, włączał masaż, zaczynał patrzeć w gwiazdy na podsufitce i… zasypiał. Ten samochód tak odpręża, że jako właściciel nie byłbym w stanie świadomie docenić tego całego luksusu.
A już tak zupełnie serio na koniec: w tym aucie naprawdę można uciec od otaczającego świata. Może to zrobić nawet skromny kierowca. Zdarzyło mi się tym samochodem jechać autostradą. Pasażerowie z tyłu śpią, ja wyprzedzam lewym pasem ciężarówkę. Widać manewr ten przy regulaminowej prędkości zajmuje za dużo czasu, bo przyklejony do mojego tylnego zderzaka handlowiec w skodzie nerwowo miga długimi światłami. Gdybym jechał normalnym samochodem, podniósłby mi ciśnienie. Tutaj tylko wcisnąłem przycisk, po którym tylna szyba teatralnym ruchem została zasłonięta przez dwie kurtyny i na tym mój kontakt z tym panem się skończył.
Ta historia prowadzi mnie do kwestii pieniędzy. Dżentelmeni co prawda o nich nie dyskutują, ale testerzy Autokultu już tak. Cennik Ghosta EWB w warszawskim salonie marki otwiera kwota 268 500 euro. Netto, co oznacza, że po opłaceniu podatków i długiej listy opcji (nie łudźmy się) trzeba się liczyć z wydatkiem blisko 3 mln zł. Czy jakiś samochód może być w ogóle wart takich pieniędzy? Samochód nie, to tylko przedmiot. Ale to doświadczenie spokoju, spełnienia i panowania nad całym światem, które on daje, jest warte dla właścicieli Ghosta sporą część ich majątku.
- Rzemieślnicze wykonanie z imponujących materiałów - jeden z najlepiej wykonanych samochodów w historii motoryzacji
- Izolacja od świata zewnętrznego na abstrakcyjnym poziomie
- Dynamika prowadzenia znacznie lepsza niż można się spodziewać po gabarytach i charakterze Ghosta
- Na czasie z multimediami i innymi gadżetami
- Rolls-Royce Phantom dowodzi, że istnieją jeszcze bardziej perfekcyjne limuzyny
- Abstrakcyjna cena (chociaż o to w tym aucie chodzi)
- Nie na czasie z ekologią
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Objętość skokowa: | 6750 cm3 V12 | |
Moc maksymalna: | 571 KM przy 5000 obr./min | |
Moment maksymalny: | 850 Nm przy 1600 obr./min | |
Skrzynia biegów: | automat 8-biegowy | |
Pojemności i masy | ||
Pojemność bagażnika: | 504 l | |
Masa własna: | 2530 kg | |
Ładowność: | 400 kg | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 4,6 s | |
Prędkość maksymalna: | 250 km/h (blokada) | |
Zużycie paliwa (miasto): | 27,1 l/100 km | 27 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 12,3 l/100 km | 13,7 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 15,3 l/100 km | 18 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 250 000 euro netto (Ghost SWB) | |
Wersja testowa od: | 268 500 euro netto (Ghost EWB) |