Test długodystansowy: Mazda CX-60 – to już jest koniec
Czas naszej przygody z długodystansową Mazdą CX-60 dobiegł końca. Po 6 miesiącach i pokonaniu blisko 25 tys. km rozstajemy się z japońskim SUV-em. W tym czasie zdążyliśmy poddać go szeregowi testów i porównań. Co oceniliśmy wysoko, a do czego mieliśmy zastrzeżenia? Zapraszam na podsumowanie.
Cztery porównania, podróż z przyczepą, odwiedzenie pierwszej na świecie kopalni ropy naftowej, test napędu na cztery koła, sprawdzenie zabezpieczeń antykorozyjnych aż wreszcie tysiące kilometrów w podróży po Polsce i Europie. Mazda CX-60 nie miała z nami lekko. Pół roku z autem pozwoliło nam poznać je dogłębnie i odkryć zarówno mocne, jak i słabe strony.
Mazda CX-60 - test napędu i-ACTIV AWD
Samochód przyjechał do nas w kwietniu na półroczny test. W jego ramach mogliśmy samodzielnie skonfigurować egzemplarz — postawiliśmy na bogato wyposażoną wersję Takumi Plus sparowaną z 3,3-litrowym, sześciocylindrowym dieslem o mocy 254 KM. Wybór jednostki był dla nas oczywisty: w czasach, gdy silniki wysokoprężne są w odwrocie, Mazda, obok bardziej wpasowującej się w trendy hybrydy plug-in, stawia nie tylko na "wyklęte" paliwo, ale służy ono do zasilenia niemałego serca.
Ba, mowa wręcz o największym dostępnym na Starym Kontynencie dieslu w aucie osobowym. Tym samym Japończycy przypomnieli o swoim buntowniczym charakterze i nieszablonowym podejściu do inżynierii oraz udowodnili, że pewne ograniczenia istnieją tylko w teorii. Obecność silnika Diesla w ofercie dużego SUV-a może sugerować, że będzie on zdecydowanie dominującym wyborem wśród klientów. O ile w przypadku większego CX-80 faktycznie znajduje to potwierdzenie (85 proc. sprzedaży w Polsce to diesle), tak w CX-60 już nie.
PHEV i jednostka napędzana olejem napędowym niemal po równo dzielą sprzedaż, z nieznaczną przewagą tego drugiego. To pokazuje, że społeczeństwo nie jest tak zamknięte na zelektryfikowane napędy, jak sugerowałyby to komentarze internetowych "ekspertów". Tym niemniej, niepopularna strategia Mazdy ma swoich zwolenników i ceni się, że Japończycy dają swoim klientom swobodny wybór. Niestety nie jest on tani, ponieważ cennik 254-konnego diesla otwiera kwota 262,2 tys. zł za wersję Exclusive-Line. Nasz doposażony po uszy egzemplarz wyceniony był na blisko 327 tys. zł.
Wspólny mianownik: silnik
Zacznijmy od dobrych stron auta i weźmy na start silnik. To on był najczęstszym bohaterem laudacji wygłaszanych przez kolejnych użytkowników auta. Zachwycała nas zarówno kultura pracy 6-cylindrowej jednostki, jak i jej responsywność, zapas mocy oraz – przede wszystkim – spalanie.
"Tym, co naprawdę zachwyca na drodze, jest poczucie, że pod maską drzemią niewyczerpane pokłady momentu obrotowego. Ludzie z Mazdy odpowiedzialni za silnik najwyraźniej nie są inżynierami, lecz magikami. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że udało im się zrobić 3,3-litrową sześciocylindrówkę, która w dużym SUV-ie pali średnio 6 l oleju napędowego na 100 km, a czasem nawet mniej. 254-konny diesel jest bez wątpienia największą zaletą CX-60" – mówi o jednostce Aleksander Ruciński.
"Największym atutem CX-60 oczywiście był dla mnie silnik. Słusznego litrażu diesel pokazuje, że tego typu jednostka może być fantastycznie wydajna podczas długich podróży i charakteryzować się wysoką kulturą pracy. Skreślenie tej technologii przez część kierowców i unijne prawo być może było przedwczesne" – komentuje Tomasz Budzik.
"Sześciocylindrowy silnik o pojemności 3,3 l nie dysponuje wcale astronomiczną mocą. Na papierze są na rynku mocniejsze auta tych rozmiarów. A jednak 254 KM i 550 Nm to jeden z najlepszych sprzymierzeńców kierowcy w trasie w japońskim SUV-ie. Kultura pracy sześciocylindrowego silnika jest fantastyczna. Niemal bezwysiłkowo pracuje on przy wyższych prędkościach na autostradach i pozwala bardzo sprawnie wyprzedzać łańcuchy ciężarówek" – pisał o jednostce Mariusz Zmysłowski.
"Na najwyższą ocenę zasługuje silnik. […] nigdy nie brakuje mu siły, a zużyciem paliwa łamie wszelkie schematy. […] w realnym użytkowaniu zawstydza wszystkie samochody. Wszystkie, wszystkich klas" – podsumował swoje wrażenia Marcin Łobodziński.
Średnie spalanie z mieszanych tras utrzymywało się na poziomie nieprzekraczającym 7 l/100 km. Podróże po drogach ekspresowych najczęściej kończyły się zużyciem na poziomie 6-6,8 l/100 km, natomiast wjazd na autostradę oznaczał wynik o ok. 1-1,5 l wyższy.
Z kolei na drogach krajowych Mazda bez problemu schodziła poniżej 5 l/100 km, co oznaczało możliwość pokonania ponad 1200 km na jednym zbiorniku. Marcin Łobodziński przeprowadził także test auta z przyczepą – tutaj spalanie wahało się między 6,5 a 7 l/100 km przy założeniu przestrzegania ograniczeń prędkości dla takiego zestawu.
Jakie jeszcze zalety były wymieniane przez naszą redakcję?
Osobiście chciałbym zaznaczyć, jak istotną rolę odegrało pozornie kosmetyczne odświeżenie CX-60, które Mazda zaserwowała modelowi niedługo po premierze. Pierwsze wydanie było stosunkowo twarde i nie zapewniało oczekiwanej po aucie tego segmentu wygody jazdy. Do tego dochodził rozleniwiony charakter automatycznej skrzyni, który istotnie pogarszał dynamikę auta.
Nasz samochód jest już z serii "poprawionej", co oznacza m.in. przeprogramowany komputer sterujący przekładnią, zoptymalizowaną geometrię oraz bardziej miękko zestrojone podwozie. Efekt jest satysfakcjonujący i trudny do przeoczenia, co doceniliśmy w redakcji.
"W trasie CX-60 zapewnia bardzo dobry komfort. Czuć, że Mazda, chociaż nie mówi tego szczególnie głośno, coraz wygodniej usadza się na fotelu w loży premium. Dobre materiały, dobre wyciszenie, komfortowo pracujące zawieszenie i świetna charakterystyka dużego, ale oszczędnego diesla" – punktował po pierwszych przejechanych kilometrach Mariusz Zmysłowski.
"Mazda nie jest marką premium, ale model CX-60 zdecydowanie do tego aspiruje i ma (prawie) wszelkie atuty, by go tak postrzegać. Fotele okazują się bardzo wygodne na długich dystansach, a pozycja za kierownicą jest fantastyczna. […] Podoba mi się charakter samochodu i ogólny wysoki komfort podróżowania. Zawieszenie nie jest może majstersztykiem, ale na koniec dnia nie męczy" – przyznał Marcin Łobodziński. Mateusz Żuchowski docenił z kolei ustawny i pakowny bagażnik o pojemności 570 l, mimo iż w pierwszym wrażeniu auto nie imponuje przestronnością.
"Na drugim miejscu dałbym świetnie wykończoną kabinę, a na trzecim design" – wymieniał zalety auta Aleksander Ruciński. O jakości wykonania pozytywnie wypowiadał się także Tomasz Budzik. Ja również muszę docenić sposób, w jaki Mazda podeszła do wnętrza. Japończycy pokazali, że potrafią robić jakościowe i dopracowane kabiny, w których chce się przebywać.
Niestety, nie wszystko nas zachwyciło
Nie zabrakło pewnych mankamentów czy wpadek, które irytowały w codziennym użytkowaniu. Niektóre dotyczyły rozwiązań i budowy, inne – niedopracowań i błędów.
"Najbardziej irytującą rzeczą moim zdaniem jest sposób wyłączania systemów bezpieczeństwa. To proces trwający ok. 15 s, kiedy nauczymy się go na pamięć. Mnie drażniły: asystent pasa ruchu, asystent unikania kolizji oraz monitorowanie koncentracji kierowcy. […] Asystenta prędkości ISA wyłącza się odrębnym guzikiem bez wchodzenia w zawiłe menu, ale to drobna osłoda na te niedogodności. […] Inna sprawa to drobne wpadki jakościowe. Trójkątna obudowa głośnika na drzwiach przy lusterku jest jakby wypięta z mocowań, a po ok. 10 tys. km coś zaczęło mocno skrzypieć na nierównościach przy słupku B. Pozostaje jeszcze praca skrzyni biegów — niezła, ale nie idealna. Zmiana przełożeń jest czasami zbyt 'twarda'" – wyznaje Marcin Łobodziński.
Na skomplikowaną obsługę niektórych funkcji oraz działanie części asystentów jazdy skarżyli się także Aleksander Ruciński i Tomasz Budzik. Ja również miałem pewne zastrzeżenia do funkcji wspomagających prowadzenie, w szczególności do aktywnego tempomatu, który potrafił późno zauważać pojazd zmieniający pas na nasz, niewystarczająco szybko reagować na "usuwający się" pojazd z pasa przed nami czy hamować na zakręcie, ponieważ widział ciężarówkę "przed nami", mimo że ta była na sąsiednim pasie. Z kolei asystent pasa ruchu nadpobudliwie reagował na choćby zboczenie ze środka pasa ruchu i podnosił alarm, niepotrzebnie ingerując w prowadzenie.
Niestety piętą achillesową były też multimedia. O ile cieszą oko schludną i elegancką szatą graficzną, tak zdarzało im się zaciąć, uniemożliwiając tym samym sterowanie mediami. Zdarzało się to m.in. podczas korzystania z Android Auto i Apple CarPlay – ponowne uruchomienie auta rozwiązywało sprawę, a przy okazji serwisu mechanik zaktualizował system.
Marcin Łobodziński zwrócił uwagę na jeszcze jedną sprawę, która wydaje się błahostką, ale z drugiej strony może zniechęcić tych, których motywacją do zakupu auta jest podwyższone zawieszenie: "z rzeczy, na które wielu z was pewnie nie zwróciłaby uwagi, mnie trochę 'bolał' kompletnie nieterenowy charakter samochodu. Nie, żebym spodziewał się czegoś ekstra, ale bardzo nisko umieszczony zderzak z przodu czy skromny prześwit jednak rozczarowują, bo nawet w mieście można coś uszkodzić" – pisał Marcin po terenowym teście.
Wielu z nas miało również zastrzeżenia do przestronności kabiny w II rzędzie. Mimo że mamy do czynienia z SUV-em segmentu D, na tylnej kanapie jest zwyczajnie ciasno. Na plus należy natomiast zaliczyć drzwi otwierające się pod kątem 90 stopni, co doceniły u nas osoby z małymi dziećmi. Z pozostałych zastrzeżeń można wymienić ponadto:
- "świerszcza" w podsufitce,
- skrzypienie na nierównościach w słupku B po stronie kierowcy,
- asystenta znaków drogowych który często się myli,
- krótkie siedzisko fotela bez możliwości wydłużenia,
- to, że zapamiętanej pozycji fotela nie można wywołać po ruszeniu,
- system personalizacji, który mimo wyboru profilu kierowcy, nie zawsze przywołuje zapisane ustawienia,
- awarię portu USB w podłokietniku,
- zacinanie się funkcji przewijania muzyki,
- fakt, że podczas tankowania auto bardzo szybko samo się zamyka, mimo iż w środku są osoby (z zapiętymi pasami).
Najważniejsze, że podczas użytkowania nie doszło do żadnej awarii unieruchamiającej samochód lub wyłączającej go z użytku. Wątpliwości wywoływały natomiast ciche stuki dochodzące z okolic skrzyni biegów przy ruszaniu. Serwis nie stwierdził usterki, a regulacja ciśnienia w przekładni wyeliminowała problem, choć na forach można się spotkać z opiniami, że "ten typ tak ma".
Mimo tych niezbyt poważnych problemów Mazda pozostawiła po sobie dobre ogólne wrażenie. Z dużym dieslem, wygodnymi fotelami i dobrym wyciszeniem jawi się jako doskonały i wierny kompan na długie, rodzinne podróży. I tak też zostanie przez nas zapamiętana.
Przeczytaj nasze pozostałe materiały z długodystansową Mazdą CX-60