Szykują się nowe zasady dopłat. Koniec wsparcia dla "chińczyków"
Wszystko wskazuje na to, że wkrótce samochody elektryczne, które przypływają do nas z Chin, mogą zostać wyłączone z rządowego programu dopłat. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który odpowiada za dotacje, właśnie rozpoczął konsultacje ws. propozycji zmian w programie NaszEauto.
Do tej pory z nowego, ostatniego już programu dopłat do zakupu aut elektrycznych mogły korzystać tylko osoby fizyczne oraz osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Kwota wsparcia, w zależności od warunków, wynosiła do 40 tys. zł i dotyczyła aut, których cena nie przekraczała 225 tys. zł netto. NFOŚiGW opracował projekt zmian, które mają uatrakcyjnić program i rozszerzyć zakres beneficjentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy, elektryczny Mercedes GLC - niech stanie się światłość!
Do najważniejszych założeń projektu należy:
- rozszerzenie wsparcia na pojazdy kategorii M2 (małe busy do 5 t) i N1 (samochody dostawcze do 3,5 t),
- nowe grupy beneficjentów: organizacje pozarządowe, parki narodowe, instytucje edukacyjne, medyczne i opiekuńcze,
- wsparcie do 40 tys. zł dla pojazdów M1 (dla osób fizycznych, JDG i – po zmianach – również dla parków narodowych),
- wsparcie do 600 tys. zł dla pojazdów M2 i do 70 tys. zł dla pojazdów N1,
- obniżenie budżetu programu z 1,6 mld zł do ok. 1,1 mld zł,
- likwidacja premii za niski dochód.
Ciekawe jest, że spod płaszcza dopłat wciąż wyjęte są większe firmy prywatne. Zaskakujący jest także zapis o likwidacji premii za niski dochód. Do tej pory osoby fizyczne zarabiające nie więcej niż 135 tys. zł rocznie mogły liczyć na dodatkowe 11 250 zł.
W samym projekcie uwagę przyciąga natomiast jeszcze jeden zapis. Z dopłat wyjęte zostaną bowiem samochody "dla których naliczony został podatek celny". W skrócie oznacza to, że wszystkie auta elektryczne, których produkcja nie odbywa się w Unii Europejskiej, nie będą łapać się do programu NaszEauto.
To poważny cios przede wszystkim dla chińskich producentów, którzy do tej pory mogli liczyć nie tylko na wsparcie własnego rządu oraz luki w przepisach homologacyjnych UE (dzięki czemu oferowane były w bardzo atrakcyjnych cenach), ale jeszcze korzystali z miejscowych dopłat. To kolejny kubeł zimnej wody po nałożeniu wyższych ceł.
Co prawda w Polsce największą popularnością cieszą się auta z Państwa Środka z napędem spalinowym lub hybrydowym, ale nie brakuje też marek, które liczyły na rozwinięcie biznesu z wyłącznie elektryczną ofertą.
"Poszkodowani" będą jednak nie tylko producenci z Chin. Należy zauważyć, że obecnie najtańszy elektryk dostępny w Polsce, Dacia Spring, również przyjeżdża do nas z dalekiego wschodu. Podobnie jest np. z Teslą Model 3 czy Cuprą Tavascan. Z ulgą może odetchnąć za to Volvo, które montuje swoje mniejsze modele w Belgii, natomiast w Chinach odbywa się tylko produkcja niełapiącego się do dopłat EX90.
Należy jednak podkreślić, że na razie mowa o konsultacjach. Ostateczny projekt zmian może wyglądać zupełnie inaczej, a do jego wprowadzenia jeszcze daleka droga. Kto więc rozważał zakup chińskiego elektryka z wykorzystaniem dopłat – to ostatni dzwonek.