Supersamochody w częściach, czyli najdroższe stłuczki świata

Każdemu z nas serce zaczyna bić szybciej, kiedy słyszy o limitowanych seriach np. sześćdziesięciu egzemplarzy. Właściciele takich aut są zazwyczaj obrzydliwie bogatymi obiektami zawiści. Jednak i oni muszą czasem uronić kilka łez. Oto światowe zestawienie wypadków, których koszta można liczyć w setkach tysięcy dolarów.

fot. na lic. cc, flickr.com/by Berlin13407
fot. na lic. cc, flickr.com/by Berlin13407
Paweł Żmuda

09.08.2010 | aktual.: 09.08.2010 22:52

Bugatti Veyron

Odłożenie pieniędzy na Veyron'a w wypadku wielu z nas oznacza całe życie pracy tylko na samochód. Pojazd kosztujący w granicach miliona euro jest nie tylko najszybszym, ale jednym z najdroższych seryjnie produkowanych aut na świecie. Ciekawe jak poczuł się kierowca Bugatti lądującego w jeziorze. To zapewne była najdroższa przejażdżka życia...

Obraz

Ile może kosztować naprawa stłuczonego supersamochodu? Całkiem sporo. W marcu 2010 roku zapadła decyzja o przyznaniu odszkodowania w sprawie Zondy S rozbitej przez Jackiego Stewarta, byłego kierowcę F1. Wypadek miał miejsce niedaleko Aberdeen w Wielkiej Brytanii, między Auchnagattm a Drumwhindle w odległości około trzech mil od domu kierowcy. Straty oszacowane zostały na 300000 funtów. Towarzystwo ubezpieczeniowe Aviva uznało, że samochód da się naprawić. To jedno z największych odszkodowań dotyczących prywatnego samochodu, a przynajmniej największe na Wyspach.

Obraz

Dwa lśniące Ferrari obok siebie to niezwykle rzadki widok. Gdyby wszystko poszło tak, jak należy, widokiem maszyn mogliby cieszyć się mieszkańcy Oklahoma City. Niestety, Testarossa z 1991 roku oraz Ferrari 348 wyprodukowane w 1995 zostały stłuczone przez dwóch młodych kierowców, chcących wcisnąć się na jedno miejsce parkingowe. Najdziwniejsze jest to, że obydwa samochody należały do trenera szkolnej drużyny baseballistów. Ciekawe skąd miał na nie pieniądze...

Obraz

Gdy oddajemy samochód w ręce serwisantów, chcemy by trafił do nas w jednym kawałku. Pomyślcie co musiał poczuć właściciel Koenigsegga CCX, który powierzył swoje cacko jednemu z dealerów z Nowego Jorku. Samochód wyceniany na ponad pół miliona dolarów został roztrzaskany przez właściciela salonu, który zapragnął chociaż przez chwilę poczuć się mistrzem kierownicy. Auto spotkało się z bramką oraz zaparkowanym Porsche 911 GT2. Miejmy nadzieję, że obydwa były porządnie ubezpieczone...

Lamborghini Gallardo

Mogłoby się wydawać, że policjanci z drogówki należą do osób, które potrafią jeździć nawet najlepszymi samochodami. Pieniądze niewinnych podatników idą przecież na to, by panowie w mundurach cały czas doskonalili swoje umiejętności i chronili nas przed złymi piratami drogowymi. Niestety - kasa, która poszła na szkolenie włoskich Karabinierów została zmarnowana. Policyjny radiowóz został skasowany w okolicach Cremony - Policjant starał się wyminąć pojazd wyjeżdżający ze stacji benzynowej. Niestety, wpakował się w auto stojące na poboczu...

Obraz

Ogromne nieszczęście spodkało również Irv Kessler'a mieszkającego w Stanach właściciela McLarena F1. Amerykanin postanowił przewietrzyć swoje superauto po sześciu miesiącach postoju. Niestety, przejażdżka na lotnisko Boulevard w Kaliforni skończyła się w płomieniach. Na szczęście auto było ubezpieczone na kwotę 2 milionów dolarów i trafiło do warsztatu na naprawę.

Ferrari Enzo

W ciągu dwóch lat produkcji z włoskiego Maranello wyjechało zaledwie 400 seryjnych egzemplarzy Enzo. O wielkim pechu musiał mówić więc właściciel, którego supersamochód stanął w płomieniach. Niestety, pojazdu nie dało się uratować w żaden sposób.

Obraz

Następca kultowej Zondy - model C9 jeszcze nie zdążył doczekać się dnia premiery, a już przysparza firmie wiele problemów. Prototypowe auto wyposażone w silnik V12 o mocy około 690 koni mechanicznych zostało rozbite na początku kwietnia bieżącego roku. Kierowca, który rozbił samochód wart prawie milion funtów na szczęście uszedł z życiem.

Obraz

Porsche GT9-R tuningowane przez firmę 9ff było jednym z najszybszych samochodów na świecie. Wzmocniony silnik o mocy 1120 koni i prędkość maksymalna szacowana na 414 km/h to osiągi robiące wrażenie. Niestety, takim autem podróżować mogą jedynie osoby, które wyssały prowadzenie z mlekiem matki. Podczas prezentacji auta podczas VMax Armageddon 2010 kierowca GT9-R rozpędził się do około 350 km/h. Niestety, auta nie udało się zatrzymać w bezpieczny sposób. Dobrze, że nikomu nic się nie stało.

Obraz

By doszło do spotkania dwóch pociągów na jednym torze musimy mówić o ogromnym zbiegu okoliczności. Prawdopodobieństwo, że jeden z nich przewozi 106 egzemplarzy seryjnie nowych Porsche jest chyba równe wygraniu głównej nagrody w Lotto. Niestety, podobna sytuacja miała miejsce w niemieckim Dillenburgu w 2008 roku. Aż 20 samochodów uszkodzonych w wyniku zderzenia teoretycznie nadawało się wyłącznie na złom.

Obraz
Obraz
Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
BugattiFerrariLamborghini
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)