Skąd tak drastyczne podwyżki polis komunikacyjnych OC?

Ostatni rok wielu kierowców zapamięta nie tyle jako stojący pod znakiem szokujących propozycji rządu odnośnie podatku akcyzowego, co radykalnymi podwyżkami cen polis OC, które dotyczą bez wyjątku każdego. Ceny wzrosły tak bardzo, że sprawie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nawet niektórzy posłowie myślą o dopłatach do OC! Czekam na jeszcze głupsze pomysły.

Skąd tak drastyczne podwyżki polis komunikacyjnych OC?
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

02.12.2016 | aktual.: 01.10.2022 21:29

To, co się działo w ostatnim roku jest efektem tego, co zarządzono pod koniec roku 2015 i jednocześnie doskonale obrazuje prosty mechanizm, który przestaje prawidłowo funkcjonować, gdy wkracza do niego rząd.

Zacznijmy od przedstawienia generalnego obrazu sytuacji. Firmy ubezpieczeniowe mają różne produkty i oferują je różnym klientom. Najbardziej znane nam polisy to ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków, polisa na mieszkanie czy też polisa OC na pojazd mechaniczny. Tylko ta ostatnia jest obowiązkowa, co w pewnym sensie można zrozumieć, ponieważ, jak wykazują statystyki, samochód jest znacznie bardziej niebezpiecznym narzędziem niż broń palna.

Każdy z ubezpieczycieli jest niczym innym, jak przedsiębiorcą, który sam doskonale wie jak zarządzać własnym majątkiem i jakie ceny ustalać. Zgodnie z tym, firmy ubezpieczeniowe miały, jak to bywa na rynku, tańsze i droższe oferty, a ich ceny wynikały z prostej kalkulacji zysków i strat. Na przykład, jakaś firma może oferować tanią polisę OC, ale pod warunkiem, że sprzeda również polisę mieszkaniową w tzw. pakiecie. Inna, ma droższą polisę OC, ale proponuje w cenie assistance i inne opcje. Jeszcze inna – nie ma się co oszukiwać, że tak nie jest – po prostu obniża jednocześnie cenę i jakość usług, ale i to wynika z prostej kalkulacji oraz założenia, że większość ludzi nie lubi tułać się po niesprawnie działających sądach.

Żeby lepiej nakreślić obraz sytuacji, można to przełożyć na inny rodzaj działalności. Na przykład na sklep spożywczy, który oferuje tańsze lub droższe produkty z różnych powodów lub firmę budowlaną, która jest solidna albo traktuje swoich klientów bardzo źle.

Dlaczego OC tak bardzo podrożało?

Oto co się stało w 2015 roku:

Komisja Nadzoru Finansowego zauważa pogorszenie rentowności sektora ubezpieczeń spowodowane wzrostem kosztów akwizycji i wyższą szkodowością, a w niektórych przypadkach nawet straty. Jednocześnie dostrzega nieadekwatnie niskie składki, nieprawidłowości w procesie taryfikacji składek oraz powstrzymywanie się firm ubezpieczeniowych przed podniesieniem cen składek ze względu na wysoką konkurencję na rynku.

Czytaj więcej...

Mówiąc wprost, KNF zauważyło, że w sektorze ubezpieczeń komunikacyjnych OC Towarzystwa Ubezpieczeniowe ponoszą straty z tytułu polis OC, więc nie wprost nakazało podniesienie cen polis by w przyszłości TU wykazały zyski, a przynajmniej nie straty. Dodam jeszcze, że jak na ironię, według raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń, w wyniku reakcji KNF Towarzystwa poniosły w 2015 roku rekordowe straty – ponad miliard złotych. Dlaczego?

Pamiętacie, że TU mają nie tylko polisy OC? No właśnie. Żadne przedsiębiorstwo nie będzie świadomie działało na swoją niekorzyść. To proste. Jeżeli kupujecie towar za 10 000 zł miesięcznie to sprzedając go za 9000 zł miesięcznie nie przetrwacie zbyt długo, chyba, że macie stały dostęp do darowanych wam w prezencie pieniędzy (patrz ratowane przez rząd banki i wielkie koncerny). Jednak to nie znaczy, że nie możecie sprzedawać czegoś poniżej kosztów. Pomijam tu nawet aspekt eliminacji konkurencji, a podam prosty przykład.

Weźmy nasz sklepik spożywczy, w którym mamy codzienne pieczywo kupowane przez większość osób "obowiązkowo" (polisa OC) oraz inne produkty (inne polisy). Kupujecie bułkę po 80 gr/szt i sprzedajcie ją po 70 gr/szt, a że jest bardzo dobra, a do tego tańsza niż w piekarni, w której ją zamawiacie, macie wielu klientów, tracąc na bułce 10 gr, za to zyskując na tym znacznie więcej dzięki sprzedaży masła, mleka i innych towarów, po które klientom nie chce się chodzić do innego sklepu.

Ten prosty mechanizm prawdopodobnie tak działał właśnie w Towarzystwach Ubezpieczeniowych, które oferowały rzeczywiście tanie polisy OC, ale wiązały się z klientami w inny sposób lub po prostu ryzykowały potencjalnie dużą stratę w wyniku przegranego procesu w sądzie. Nie wierzę, by było inaczej, bo nie da się na rynku funkcjonować cały czas wykazując straty jako firma.

Wszystko działało poprawnie i wszyscy byli zadowoleni, dopóki nie wmieszała się instytucja zwana Komisją Nadzoru Finansowego. Żeby było jasne, wmieszało się państwo. Państwo, które chciało poprawić rentowność firm ubezpieczeniowych i zabezpieczyć je przed ewentualnym upadkiem! To nie tak, jakby burmistrz miasta przyszedł do naszego sklepu i nakazał podnieść ceny naszych bułek, dzięki którym odwiedza nas wielu klientów, ale tak, jakby rząd nakazał podnieść ceny wszystkich bułek w każdym sklepie w kraju z obawy przed upadkiem naszego sklepu, ponieważ stale wykazujemy stratę na bułkach.

Zaryzykuję stwierdzenie, że chodziło o coś zupełnie innego. Każda polisa, jak każdy produkt na rynku jest opodatkowany, a zatem im droższa, tym większy wpływ do budżetu państwa. Ale to tylko moja teoria, którą możecie uznać lub nie.

To jednak nie koniec historii. W tym roku kierowcy bardzo dotkliwie odczuli podwyżki polis. Może nie wszyscy, ale na przykład rankomat.pl informował już w lipcu, że średnio płacimy o 30-60 proc. więcej niż w roku 2015.

To była dopiero połowa roku, a ceny nadal rosły. Co więcej, niektóre źródła podają, że przyszły rok wiąże się z kolejnym wzrostem cen do takiego pułapu, że nie będzie możliwości zapłacenia za OC mniej niż 1000 zł. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów już wpłynęły skargi konsumentów, a spodziewany wzrost cen OC w przyszłym roku to 100 proc.!

Socjalistyczny pomysł pomocy kierowcom

Teraz najlepsze. Już mówi się o tym, że na razie rząd nic w tej sprawie nie robi, choć tak naprawdę to co czytacie powyżej, to wyłącznie efekt działań rządu. Jednak są już posłowie, którzy twierdzą, że należy pomóc rodakom. Jak? Poprzez interwencję rządu na rynku ubezpieczeń - to jedna z propozycji, która jest tak niejasna, że aż strach pomyśleć o skutkach. Natomiast inną są dopłaty do OC.

  • Jeżeli jakaś usługa jest obowiązkowa dla obywateli, to państwo powinno mieć wpływ na cenę i jakość tej usługi, tak aby interesy obywateli były maksymalnie chronione. – powiedział poseł Adam Andruszkiewicz w rozmowie z portalem tvn24bis.pl.

Czy dobrze widzimy i czytamy? Przecież interesy obywateli są "chronione" właśnie poprzez podniesienie cen składek i tym samym poprawienie jakości usług Towarzystw Ubezpieczeniowych. Poza tym, rząd chroni pracowników tychże firm przed utratą pracy. W czym rzecz?

  • Uważam jednak, że w obliczu takich podwyżek cen należałoby oczekiwać jakiejś formy dofinansowania przez państwo systemu obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych. Wiem, że nie ma to wiele wspólnego z wolnym rynkiem, ale przecież rząd przyzwyczaił nas już do tego, że dopłaca do wielu różnych rzeczy. Dlaczego więc nie miałby ulżyć kierowcom, którzy ponoszą coraz wyższe koszty utrzymania samochodów? – powiedział poseł Grzegorz Furgo.

Właśnie w tym rzecz. Przecież rząd już nas przyzwyczaił, że my nie wiemy co robić z własnymi pieniędzmi. Proponuję zabrać 100 proc. wynagrodzenia i żyć wyłącznie z dotacji: na jedzenie, na rozrywkę, na alkohol, na utrzymanie samochodu, na dzieci... znacie to?

Nie dajmy się ogłupić!

To jeszcze prostszy mechanizm, pokazujący jak można w prosty sposób ogłupić społeczeństwo. Poprzez nakazanie firmom podniesienia cen wywołuje się problem, którego rozwiązaniem mogą być dopłaty rządowe, oczywiście finansowane z podniesienia wysokości podatków, czyli cen produktów i usług. Obywatel, wiedzący tylko, że „zachodnie, złodziejskie firmy nas okradają, a państwo ratuje”, będzie już wiedział co zrobić ze swoim głosem w następnych wyborach. Szkoda tylko, że nie wie, kto ten problem stworzył i kto na nim zyska.

Oczywiście rozwiązanie jest prostsze. Pozwólmy firmom ubezpieczeniowym na swobodną, silną konkurencję, na której skorzystają wyłącznie klienci i niech te, które nie przetrwają upadną, jeżeli sobie nie poradzą. Mówiąc wprost, powróćmy do sytuacji sprzed ponad roku, dajmy spokój przedsiębiorcom, a nikomu nie trzeba będzie pomagać. Albo dalej, pozwólmy rynkowi rządzić się swoimi naturalnymi prawami.

Drogi czytelniku, właśnie przeczytałeś felieton. Pamiętaj, że zawiera on osobistą opinię i spostrzeżenia autora. Zachęcamy do wzięcia udziału w dyskusji - pamiętaj jednak przy tym, że każdy ma prawo do własnego zdania na różne tematy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)