Relacja z targów IAA 2025: kolejna odsłona wojny Europa kontra Chiny
Choć największe targi motoryzacyjne Niemiec w nowej lokalizacji w Monachium stanowią tylko cień niegdysiejszego Bizancjum organizowanego we Frankrufcie, to nadal wydarzenie ważne i wiele mówiące nam o przyszłości całej europejskiej gospodarki. W tej chwili mierzy się ona z jednym zagrożeniem: Chinami. Ale radzi sobie coraz lepiej.
Organizowane już od 1897 roku Internationale Automobil-Ausstellung to jedne z najważniejszych targów samochodów osobowych na świecie. U szczytu sławy wystawiało się na nich około tysiąca wystawców, których premiery obserwowało ponad milion zwiedzających.
To tutaj miały miejsce najsłynniejsze premiery (głównie niemieckiej) motoryzacji: Opel Kadett, pierwsze BMW serii 7 z 1979 r., Lancia Delta, Ferrari F40 czy Renault Kangoo – wszystkie z nich zaczęły swoją karierę na IAA.
Dokładniej na terenie expo we Frankfurcie, gdzie targi spędziły większość ze swojego życia. Pandemia koronawirusa zmieniła rzeczywistość i tego wydarzenia: w 2021 r. przeprowadziło się ono na dużo mniejszy teren expo w Monachium i zmieniło swój charakter. Teraz reklamowane już jako "targi mobilności", próbują wyjść do ludzi poprzez pomniejsze stoiska rozrzucone przez cały drugi tydzień września po terenie całego miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla?
Wielcy nieobecni
Mimo wszystko nie jestem w stanie uniknąć wrażenia, że IAA zredukowało się do znacznie mniejszej, branżowej roli: to targi, które nie służą już tak bardzo fanom motoryzacji, czy nawet konsumentom, tylko samym specjalistom.
Tych dosłownie paru producentów samochodów, którzy zdecydowali się zaangażować środki w budowę stoisk z prawdziwego zdarzenia, zostało rozdzielonych po czterech halach Messe Munich. By dotrzeć do nich, trzeba przedrzeć się przez rzędy budek z poddostawcami i start-upami lub producentami, którzy zadowolili się kilkoma autami postawionymi na wykładzinie.
Pozostałe sześć hal stoi całkiem pustych. W praktyce więc najważniejsze targi motoryzacyjne Niemiec pod względem rozmachu stoisk nie odbiegają już znacznie od Poznań Motor Show. Jeśli chodzi o różnorodność, byłbym skłonny przyznać, że polskie targi już teraz oferują więcej.
Kto pojawił się na IAA 2025? Łatwiej wymienić, kogo zabrakło: nie pojawiła się tu żadna marka z Japonii, Hyundai przygotował ekspozycję adresowaną stricte dla profesjonalistów, z koncernu Stellantis dotarły tylko Opel i Leapmotor, a nawet Renault czy Audi ograniczyły się do własnych stref bezpośrednio w Monachium.
W praktyce teren IAA stał się soczewką dla rywalizacji dwóch najważniejszych w tej chwili sił na rynku europejskim: producentów z Niemiec i Chin. Resztę świata reprezentowali między innymi Renault z nowym Clio, Togg (taki odpowiednik Izery z Turcji, tylko już produkujący i sprzedający auta…) i Volvo (chociaż tutaj grające raczej na korzyść chińskiego właściciela).
Pokaz siły Chin, ale nie skreślajmy jeszcze Europy
Chińskie marki, dla których targi pełnią rolę nie tylko wizerunkową, ale również bezpośrednio sprzedażową (w momencie, gdy sieć dealerska się jeszcze buduje), zaprezentowały spodziewane prężenie muskułów i zapowiedź technologicznego prymatu.
Patrząc przez pryzmat wyłącznie terenu targów, można by wywnioskować, że opanowały już one co najmniej połowę całego rynku, a pod względem potencjału finansowego już dawno wyprzedziły resztę świata.
IAA było dobrą okazją, by zobaczyć, jakie ciekawe chińskie nowości czekają nas w najbliższych miesiącach na polskim rynku. Z obecnych już u nas graczy wrażenie zrobiły na mnie szczególnie stoiska Xpenga (P7 to moim zdaniem jedna z najładniejszych premier targów).
Dobrą formę zaprezentowały również Leapmotor (światowa premiera hatchbacka B05) i Forthing (dwie hybrydy plug-in o nazwach 4 i 7 oraz jedna z generatorem o oznaczeniu 7). Tegoroczne IAA pozwoliło jednak również dowiedzieć się, które firmy dopiero będą duże w Polsce: tak staniem się niewątpliwie z GAC-em, Changanem i AITO (luksusowa marka powstała przy wsparciu Huawei).
Czy to oznacza, że europejska gospodarka nie ma już tu czego szukać i może pakować walizki? Zdecydowanie jeszcze nie! Producenci z naszego kontynentu nadal pod pewnymi względami są globalnymi liderami motoryzacji wyznaczającymi kierunek, za którymi podąża reszta świata – w tym Chiny.
Teraz już jednak częściej pod względem designu niż technologii. Nowe BMW iX3 czy Mercedes GLC pokazują, jaki radykalny progres nadal da się osiągnąć na tym polu – tak jeśli chodzi o język stylistyczny nadwozi, jak i nowe metody obsługi pokładowych urządzeń we wnętrzu. Panoramiczny iDrive z debiutującego tu BMW już kopiują chińscy producenci, którzy dostrzegli potencjał tego rozwiązania w prototypowym Neue Klasse. Długo jednak nie podrobią jeszcze jakości prowadzenia Porsche: nowe 911 Turbo S pozostaje benchmarkiem dla wszystkich samochodów sportowych.
Audi Concept C, który na zdjęciach sugerował podobieństwo do bardzo kontrowersyjnego Jaguara Type 00, wywołał podobną jak on konsternację. Ale i jego wzorem dużo lepiej prezentuje się na żywo: jego muskularna bryła robi wrażenie nawet na tej niewielkiej bryle, która zdradza przyszły model produkcyjny wielkości nieodżałowanego TT. Opracowane pod nadzorem nowego szefa designu marki, Włocha Massimo Frascelli jest tymczasem fantastyczne w ogóle, a jeszcze bardziej w szczegółach.
Następna generacja Skody Octavii, zapowiadana przez koncepcyjne Vision O, potwierdza mocną formę Czechów (obecnie ich marka wyrasta na jednego z liderów Grupy Volkswagen: zarabia więcej niż Porsche czy Audi!) i gotowość do odważnego wejścia w przyszłość. O ile Epiq – niewielki crossover na prąd, który będzie dostępny w cenie w okolicach 100 tys. zł – ma w sobie jeszcze coś z dawnej przyziemnej pragmatyczności, to w Vision O widać już radykalny progres, którym do tej pory uciekali tradycyjnym graczom na rynku Chińczycy.
Prowadzona przez prezesa koncernu Olivera Blume konferencja całej Grupy miała znaczenie nawet wykraczające poza Europę: z robiącym świetne wrażenie na żywo, wielkim pick-upem na rynek amerykański odradzającej się marki Scout i ogłoszonym planem wprowadzenia do użytku dla zwykłych obywateli w pełni autonomicznych Volkswagenów ID. Buzzów (najpierw na ulice Hanoweru, a potem kolejnych miast w Europie i Ameryki Północnej), Volkswagen znów ma odwagę myśleć o globalnym przewodnictwie – i pokazuje narzędzia, z pomocą których osiąganie takich celów jest realne.
Ukryta siła targów: poddostawcy. Tutaj Polska ma wiele do zyskania
Wyciągnięcie na pierwszy front ekspozycji IAA pomniejszych usługodawców i poddostawców przyniosło o tyle korzystny efekt, że pozwoliło skierować uwagę na firmy, które w takich relacjach się na ogół pomija – a przecież to one w dużej mierze tworzą siłę tego biznesu.
Na tym froncie również można było zobaczyć cichą wojnę pomiędzy starym a nowym światem (firmy takie jak Mahle, 3M czy Google kontra chiński CATL czy tajwański ProLogium), ale akurat w niej dużo do powiedzenia – i jeszcze więcej do zyskania w świecie elektromobilności – ma Polska: już teraz jeden z największych producentów akumulatorów trakcyjnych w Europie.
Polski wkład nie ogranicza się w tej branży do samego podwykonawstwa. Silny krajowy akcent na targach stanowi stoisko firmy Ekoenergetyka: jednego z największych producentów stacji do ładowania aut elektrycznych w Europie, dostarczający sprzęt dla sieci takich firm jak Ionity, ale także ładowarki widoczne pod sklepami Lidl czy Kaufland.
Obecny na stoisku regionalny dyrektor sprzedaży tej prywatnej firmy z Zielonej Góry Rafał Markiewicz wytłumaczył mi powód jej obecności w tym miejscu i ocenił skuteczność tego działania: – Wychodzimy z pozycji jednego z europejskich liderów rynku ładowarek do autobusów i dziś naszą ambicją jest powtórzyć ten sukces w infrastrukturze dla samochodów osobowych. IAA to jedno z najważniejszych wydarzeń motoryzacyjnych i poprzez obecność na nim podkreślamy naszą pozycję na rynku europejskim. Obecne tutaj premiery wskazują, że elektromobilność się cały czas rozwija i chcemy brać udział w tej rewolucji z polską produkcją – zrelacjonował.
Jak widać targi przez cały czas mają moc przyciągania wystawców i ważnych premier. Ich kluczową wartość stanowi jednak nawet coś więcej: moc kształtowania rzeczywistości wokół nas.