Zakaz dla elektryków w Seulu. Nie wjadą w kolejne miejsce

Ładowanie auta elektrycznego
Ładowanie auta elektrycznego
Źródło zdjęć: © Freepik | user6702303
Aleksander Ruciński

23.08.2024 10:01, aktual.: 23.08.2024 11:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wszystko zaczęło się od pożaru, w którym na początku sierpnia spłonął elektryczny mercedes.

Władze Seulu ogłosiły wytyczne, zgodnie z którymi w pełni naładowane auta elektryczne nie mogą wjeżdżać na parkingi podziemne. Zabronione jest również ładowanie do pełna na podziemnych ładowarkach. Dlaczego?

Decyzja, która ma oficjalnie wejść w życie z końcem września, jest odpowiedzią na społeczne niepokoje, które wybuchły po pożarze elektrycznego Mercedesa. Auto spłonęło, a właściwie eksplodowało na jednym z parkingów w Seulu. W zdarzeniu ostatecznie ucierpiało 880 innych pojazdów, a 1600 gospodarstw domowych doświadczyło tygodniowej przerwy w dostawie prądu i wody.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Poważne skutki pożaru skłoniły władze Seulu do zdecydowanych, lecz kontrowersyjnych działań, które zdaniem niektórych ekspertów nie wpłyną na poprawę bezpieczeństwa, a jedynie sfrustrują użytkowników aut elektrycznych.

Ci, chcąc korzystać z parkingów podziemnych, będą musieli upewnić się, że poziom naładowania baterii w ich samochodzie nie przekracza 90 proc. Zalecenia dotkną też operatorów podziemnych stacji ładowania zmuszonych do ustawienia limitu na 80 proc.

Decyzja zaskakuje. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że Mercedes, który spłonął w Seulu 1 sierpnia, nie był podłączony do ładowarki. Nie ma też dowodów na to, by poziom naładowania pojazdu w momencie wybuchu przekraczał 90 proc. pojemności baterii.

Jakby tego było mało, eksperci twierdzą, że nie istnieje korelacja między wysokim poziomem naładowania, a prawdopodobieństwem pożaru. "Nadmierne ładowanie nie jest główną przyczyną pożaru. Poza tym pojazdy elektryczne od początku są projektowane tak, aby nigdy nie osiągnąć pełnego naładowania, nawet jeśli na desce rozdzielczej widnieje informacja, że ​​są naładowane w 100 procentach."- mówi Yoon Won-sub, wykładowca energetyki na Uniwersytecie Sungkyunkwan w rozmowie z serwisem "Korea JongAng Daily."

Co więcej, spośród 139 pożarów pojazdów elektrycznych w Korei w ciągu ostatnich trzech lat tylko 26 miało miejsce podczas ładowania. Według danych Państwowej Agencji Pożarnej 68 przypadków miało miejsce podczas jazdy, a 36 przypadków dotyczyło zaparkowanych aut.

Zdaniem Yoon Won-sub decyzja władz Seulu przypomina "polowanie na czarownice", a odpowiednie środki zaradcze powinny być poprzedzone wnikliwymi badaniami i konsultacjami z ekspertami.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także