Recenzja: Lego Technic McLaren P1 (42172) - niedościgniony sportowiec w twoim domu
Historię budują kamienie milowe. Wyznaczają one epoki – ich początki i końce. W motoryzacji jednym z tych gigantów był McLaren F1. Była to maszyna tak wybitna, że na jej historycznego następcę trzeba było czekać dwie dekady. Teraz, dzięki Lego tego giganta może mieć każdy.
Tym gigantem jest oczywiście McLaren P1, jeden z hipersamochodów z wielkiej trójcy, która była jednym z kamieni milowych XXI wieku w motoryzacji. Pozostałe dwie maszyny to Porsche 918 Spyder i LaFerrari. Każde z tych aut to reinkarnacja wielkich ambicji i ogromnej spuścizny tych marek. Jednak to na P1 trzeba było czekać najdłużej.
Przodek tego majstersztyku to zrodzony na przełomie szalonych lat 80. i 90. sportowiec. Historię McLarena F1 opisywałem już na łamach Autokultu razem z Olgierdem Lachowskim. Jeśli nie macie teraz czasu na kompletną lekturę tego dwuczęściowego tekstu, powinniście wiedzieć trzy rzeczy.
Poznaj historię McLarena F1:
Zobacz także
Po pierwsze – McLaren F1 do dziś pozostaje najszybszym pod względem prędkości maksymalnej samochodem produkcyjnym z silnikiem wolnossącym. Jego stratosferyczne ówcześnie (1992 rok) 386,4 km/h do dziś nie ma sobie równych wśród samochodów bez doładowania. Ten niezniszczalny rekord pobiło dopiero w 2005 roku 1001-konne Bugatti Veyron z czterema turbosprężarkami.
Po drugie – żeby wydajniej odprowadzać ciepło z komory silnika, została ona częściowo pokryta złotem. Ostatecznie – po trzecie – ojciec tego projektu, legendarny Gordon Murray stwierdził w jednym z wywiadów, że gdyby miał budować wtedy ten samochód od nowa ze znacznie zwiększonym budżetem i tak nie zmieniłby kompletnie nic. F1 osiągnął niespotykany wcześniej poziom.
Niełatwo jest zbudować następcę takiego samochodu. Musi bowiem dźwignąć ciężar gatunkowy swojego poprzednika. McLaren kazał nam długo czekać, ale maszyna, którą dał światu, stała się jednym z najważniejszych wydarzeń swojej epoki.
Narysowane przez Franka Stephensona kosmiczne nadwozie zostało zaprezentowane w 2012 roku podczas Paris Motor Show z okazji 20. urodzin McLarena F1. Produkcyjna wersja nosi w swoim karbonowym monokoku napęd hybrydowy, którego sercem jest benzynowe V8 o pojemności 3,8 l.
Jest to silnik, który konstrukcyjne korzenie ma w Grupie C. Początki tego motoru sięgają 1987 roku, kiedy Nissan rozpoczął prace nad swoim samochodem przygotowanym pod te regulacje. Pierwsza iteracja tej V8 miała 3 litry i nosiła oznaczenie VEJ30. Pracowała w samochodzie R87E. Konstrukcja ta nie odniosła jednak sukcesu, więc prace nad motorem trwały dalej.
Yoshimasa Hayashi z Nismo wziął go na warsztat, zwiększył pojemność do 3,4 l i tak powstał VRH30. Ostatecznie dopiero odmiana VRH35, która pracowała w modelu R390 startującym w GT1 stała się tym, czego szukał Nissan. Jak się miało okazać później – był to też silnik, którego potrzebował McLaren.
Brytyjczycy nie chcieli budować nowej jednostki od zera, dlatego skorzystali z drogowej odmiany VRH35L, która została przygotowana do homologacyjnego Nissana R390, który nigdy nie trafił do sprzedaży.
Wyczynowe korzenie tej widlastej ósemki dały dobrą bazę McLarenowi, by zbudować wokół tego silnika całą rodzinę wspaniałych aut, z których szczytowym osiągnięciem był model P1.
V8 twin turbo o oznaczeniu M383TQ zostało sparowane z silnikiem elektrycznym. W sumie hybrydowy napęd McLarena P1 rozwija systemowo 916 KM, z czego 179 generowanych jest z prądu.
P1 bardzo szybko dowiódł, że swoimi osiągami jest w stanie dźwignąć na barkach wielkość swego historycznego poprzednika. Niesamowita aktywna aerodynamika w połączeniu z potężnym napędem hybrydowym sprawiły, że P1 zyskał opinię najbardziej brutalnego z całej wspomnianej wcześniej wielkiej trójcy. Ta maszyna nie tylko dostarczała fenomenalne osiągi, ale i generowała emocje na najwyższym poziomie. Ubrała technikę na najwyższym poziomie w spektakularne nadwozie.
Zespół projektantów Lego podjął się wysiłku przeniesienia tego cudu techniki z maksymalną wiernością do świata klocków Technic. Sztuką tutaj było nie tylko oddanie opływowych krągłości P1, ale także zrekonstruowanie hybrydowego napędu z 7-biegową skrzynią.
Jeszcze zanim w ogóle wyjmiemy klocki z pudełka, model robi duże wrażenie samym rozmiarem i wagą opakowania. Lego zadbało, żeby wrażenie obcowania z czymś ponadprzeciętnej jakości, towarzyszyło nam od samego początku.
Po podniesieniu pokrywy pudełka, na której widnieje zdjęcie prawdziwego McLarena P1, odsłaniamy trzy mniejsze pudełka przykryte długimi skrzydłami, ponownie ze zdjęciem prawdziwego samochodu, tym razem z widokiem z góry. Po ich podniesieniu ukazuje nam się wersja zbudowana z Lego Technic.
Pudełko i instrukcja od Lego Technic McLarena P1
Jeszcze głębiej, na dnie, znajdziemy dwie książki zawierające instrukcję montażu, ale i historię McLarena i powstawania modelu. Około 40 stron Lego poświęciło wyłącznie na wprowadzenie historyczne i konstrukcyjne. Możemy dowiedzieć się stąd wiele o McLarenie P1 od osób, które stoją za jego projektem. Z drugiej strony również konstruktorzy Lego opowiadają o procesie projektowania modelu w skali 1:8. Jedną z najciekawszych rzeczy tutaj są zdjęcia kilku prototypów, które powstały, zanim ustalono, jak będzie zbudowana finalna wersja modelu z Lego Technic.
Instrukcja zawiera też kod QR, dzięki któremu możemy w trakcie budowy wysłuchać podcastu o naszym McLarenie P1. To wszystko sprawia, że kupując zestaw 42172, nie kupujemy po prostu miniatury samochodu. Kupujemy pełny zestaw przeżyć – od odpakowania pudełka z autografami twórców wewnątrz, przez poznanie auta, po niezwykle satysfakcjonujący proces budowy samochodu.
W budowaniu Lego są dwie rzeczy, które sprawiają, że po skończeniu jednego zestawu, zawsze chcę więcej. Po pierwsze jest to jedyny w swoim rodzaju relaks. Jeśli rozłożycie sobie budowę na kilka wieczorów, znajdziecie spokój i wyciszenie, jakiego nie zapewni najlepszy serial na Netfliksie. Po drugie – zawsze dużo frajdy sprawia mi odkrywanie, jak pomysłowo konstruktorzy rozwiązali zarówno budowę pewnych kształtów, jak i mechaniki. I McLaren P1 z Lego Technic dostarcza te dwie rzeczy na najwyższym poziomie.
Budowa zaczyna się od tylnego napędu i zawieszenia. Początkowo przytłaczająca może być myśl, że przed nami 23 papierowe torby, które wypełniają 3893 klocki. Oznacza to jednak tyle, że przed nami długie godziny doskonałej zabawy.
Bezpośrednio po złożeniu zespołu tylnych kół przechodzimy do skrzyni biegów, w której zastosowano nowe bębny odpowiadające za sterowanie przełożeniami. Dzięki temu możliwe było skonstruowanie układu 7-biegowego i wierne odwzorowanie oryginału.
Dalej czeka nas montaż tłoków i wału korbowego wraz z przezroczystym blokiem silnika. Na szczycie widlastej ósemki widnieje zwiastun tego, co jest jedną z rzeczy świadczących o tym, że to pierwszoligowy zestaw – symbol P1 jest nadrukowany na klocku. Lego nie zastosowało tutaj naklejek. Wszystkie napisy są drukowane. To oczywiście pobija cenę tego zestawu, bo generuje wiele elementów unikatowych, produkowanych wyłącznie na potrzeby tego McLarena, ale też znacznie poprawia jego walory wizualne.
Budowa napędu
Następnie do napędu włączamy silnik elektryczny. Całość jest zamknięta od frontu czarno-pomarańczowymi fotelami, pomiędzy którymi znajduje się wybierak trybu jazdy, a z tyłu – dyfuzorem, wydechem i mechanizmem podnoszenia wsporników spojlera. Szczególnie zgrabnie Lego rozwiązało poprowadzenie wydechu z silnika do pojedynczej końcówki, która w P1 znajduje się wysoko między światłami.
W końcu w kabinie pojawiają się łopatki, które dzięki gumkom i mechanizmowi zapadkowemu na kole zębatym pozwalają na zmianę przełożeń bezpośrednio zza kierownicy. Teraz mamy skompletowane sterowanie napędem. Wybierakiem możemy przełączać pomiędzy przekazywaniem momentu obrotowego pomiędzy kołami a silnikiem "spalinowym" lub "elektrycznym". Łopatkami żonglujemy 7 biegami.
Na tym etapie zaczynają pojawiać się pierwsze elementy poszycia. Dzięki temu zaczyna do nas docierać, jak duży będzie to model, bo chociaż liczby (14 cm wysokości, 25 cm szerokości, 59 cm długości) są imponujące, to dopiero kiedy zobaczy się na żywo gabaryty tego modelu, można zrozumieć, czym jest skala 1:8.
Konstruktorzy zadbali o to, by podnoszone drzwi, do których dojdziemy dopiero za kilka godzin składania, unosiły się łatwo i utrzymywały się w górze. Dlatego tuż za fotelami zabudowane są sprężyny, które z reguły służą jako zawieszenie samochodów. W przypadku McLarena P1 Lego zastosowało dużo większe amortyzatory. W środku mają co prawda metalowe elementy sprężyste podobnych rozmiarów, a plastikowa sprężyna widoczna od zewnątrz stanowi raczej element wizualny, niż rzeczywistą część konstrukcyjną. Jednak duże podzespoły pasują do wielkiego P1 lepiej i nie wyobrażam sobie postawienia go na klasycznych, cienkich sprężynach.
Teraz pora przejść na front auta. Tutaj niestety popełniłem błąd, który kosztował mnie trochę rozkładania, naciągania i przesuwania dwóch elementów, ale ostatecznie operacja nie cofnęła mnie dalej niż 10 minut. Tu muszę oddać Lego – instrukcja jest zbudowana bardzo dobrze. Jest czytelna, a wszędzie tam, gdzie łatwo o błąd, projektanci zwracają uwagę dodatkowymi znacznikami i ilustracjami, że jest to newralgiczny punkt. Zatem błędy w budowie popełnia się najwyżej w wyniku dekoncentracji.
Po zbudowaniu przedniego zawieszenia i układu kierowniczego zabudowujemy kabinę dachem. Następnym krokiem jest przedni pas z bardzo sprytnie zarysowanymi światłami. Do wykonania jednego z łuków konstruktorzy zastosowali… biały szpon. Ostatecznie świetnie komponuje się on z elastycznym elementem w jedną całość.
Budowa frontu McLarena P1 Lego Technic
Teraz pozostało zbudować resztę poszycia przodu – maskę i nadkola. I tu dochodzimy do drzwi. Moim zdaniem to jest jedna z trudniejszych części P1 w kwestii pomysłu na konstrukcję. Kontrastująca z papaya orange czarna część wewnętrzna z wlotem powietrza, ma bardzo charakterystyczny kształt i kluczowe było uchwycenie odpowiednich kątów i zagięć, żeby model jak najlepiej oddawał wygląd oryginału. Konstruktorzy Lego stanęli na wysokości zadania i widać w trakcie budowy, jak misternie trzeba było połączyć niektóre ukryte elementy nośne, żeby drzwi wyglądały tak, a nie inaczej.
Pokazem umiejętności konstrukcyjnych jest też pokrywa silnika. Jest to po prostu bardzo ładna rzecz o smukłych kształtach, z doskonale ułożonymi poszczególnymi panelami. Co ważne, została ona zbudowana tak, żeby dało się ją łatwo zdjąć z auta. Trzymają ją dwa pomarańczowe piny, które nie rzucają się w oczy w gotowym aucie, ale umożliwiają łatwy demontaż pokrywy.
Gotowy model prezentuje się bardzo dobrze i z każdej strony świetnie odwzorowuje oryginał. Nie tylko dobrze oddaje kształty prawdziwego McLarena P1, ale też dobrze trzyma proporcje oryginału. Wisienką na torcie są specjalnie przygotowane felgi oraz model torby, która idealnie pasuje do przedniego bagażnika.
W sumie budowa zajęła mi 19 godzin 50 minut. Czy można zrobić to szybciej? Oczywiście, ale moim zdaniem nie do końca o to chodzi. Podobnie jak z grami komputerowymi, w przypadku tego typu zestawów w ich cenie dostajemy wiele godziny relaksu i frajdy ze składania.
Lego twierdzi, że jest to najbardziej zaawansowany zestaw z serii Technic Ultimate i nie mam wątpliwości, że tak jest. Jest to perfekcyjne odwzorowanie oryginału tak od strony wizualnej, jak i technicznej, z bardzo dobrze zaprojektowanym procesem budowy, dającym wiele satysfakcji.
Gdy już go złożycie, możecie dołączyć do klubu posiadaczy tych modeli oraz otrzymać dostęp do przeznaczonych tylko dla tej grupy osób treści cyfrowych, dzięki unikatowemu numerowi seryjnemu, nadrukowanemu na jednym z klocków.
To też po prostu piękny przedmiot, który może stanowić istotny element wystroju wnętrza. To zestaw, który można eksponować z dumą.
Ostatecznie dając emocjom trochę odejść na bok, trzeba odpowiedzieć na bardzo chłodne, konsumenckie pytanie – czy warto go kupić? W oficjalnym sklepie Lego kosztuje on 1949,99 zł i daje 2925 punktów Lego Insiders. W innych dużych sklepach internetowych można ten model kupić za około 1400 zł.