Nasze ulubione dziury z boku auta [przegląd redakcji #23]
Wloty powietrza, otwory chłodzące, wywietrzniki, wydechy lub "dziury z boku auta", niezależnie od nazewnictwa i funkcji są niezbędne w większości sportowych maszyn. A przy tym świetnie wyglądają! Poznajcie nasze ulubione.
24.06.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:50
Filip Buliński - Wloty powietrza w Renault 5 Turbo
Wloty powietrza z boku to głównie domena superaut. A te kojarzą nam się przecież z niskimi, dwuosobowymi i ryczącymi wniebogłosy coupe. Dlatego tym bardziej niedorzeczne jest spotkać dziurę z boku w miejskim hatchbacku. Ale nie byle jakim. Zaprezentowane w 1980 r. Renault 5 Turbo powstało, by podbić rajdowe odcinki specjalne.
Przy zwykłej "piątce", Turbo wygląda po prostu niedorzecznie. Ogromne wloty przylepione do tylnych nadkoli poszerzały renault do 179 cm (o 38 cm więcej niż zwykłe 5) i sprawiały wrażenie, jakby przypadkowych gapiów wciągały na raz przy okazji doprowadzania powietrza do centralnie zamontowanego silnika 1.4 o mocy 162 KM. Brzmi mało imponująco? Przypomnę, że Turbo ważyło 970 kg i osiągami dorównywało Porsche 911.
Marcin Łobodziński - Dodge Viper i jego boczny wydech
Zawsze podobały mi się układy wylotowe z rurą wyprowadzoną na bok nadwozia za wyjątkiem Mercedesa Klasy G AMG. Szczególnie dobrze wygląda to w roadsterach, takich jak Caterham 7 czy Cobra. Ale nie sposób nie docenić tego również w mniej niszowym Viperze.
Szkoda, że z wyjątkiem drugiej generacji, ale po przywróceniu w trzeciej, już do samego końca produkcji boczny wydech pozostał. I uważam go za najlepszą dziurę z boku auta wszechczasów.
Mateusz Lubczański - Wlot NACA w Lamborghini Countach
Nie tylko idealnie pasuje do auta, ale i ma niemal kosmiczne korzenie. NACA (National Advisory Committee for Aeronautics) to organizacja będąca poprzednikiem NASA) pracowała nad wlotem doprowadzającym powietrze do silników odrzutowych. Kształt miał zapewniać pobór dużej ilości powietrza bez tworzenia zawirowań wokół siebie.
Wydajność na potrzeby lotnicze nie była zadowalająca, ale okazała się wystarczająca na potrzeby motoryzacyjne. Wlot NACA znajdziecie też na Ferrari F40, Porsche 917 czy na masce Nissana GTR, ale na Lamborghini prezentuje się chyba najlepiej.
Aleksander Ruciński - Żebra w Ferrari Testarossie
Jeśli chodzi o boczne wloty powietrza, nie może być innego wyboru - Ferrari Testarossa z charakterystycznymi żebrami pokrywającymi drzwi i tylny błotnik. To bez wątpienia jeden z najbardziej kultowych detali stylistycznych w historii motoryzacji, a także element, który zapewnił modelowi ponadprzeciętną rozpoznawalność. Jak przystało na sportowy samochód, boczne wloty nie tylko świetnie wyglądały, ale i spełniały określoną funkcję, dostarczając powietrze do dwóch chłodnic umieszczonych tuż przed 12-cylindrówką.
Dlaczego jednak przybrały taką, a nie inną formę? Pierwszym powodem były kwestie bezpieczeństwa - żebra wypełniły ziejące dziury, które nie zostałyby zbyt ciepło przyjęte na niektórych rynkach. Drugi aspekt stanowiła aerodynamika - ścieżki rozpoczynające się tuż poniżej lusterek optymalizowały przepływ powietrza, kierując je wprost do chłodnic. Funkcjonalność i piękno w jednym. Czy może być lepsze połączenie?
Szymon Jasina - Wloty powietrza w Ferrari F40
Co jest lepszego od wlotu powietrza z boku sportowego auta? Wiadomo, dwa wloty. A co jest lepsze nawet od nich? Trzy wloty po każdej stronie! Tak mógł przebiegać proces projektowania Ferrari F40. Gdy miałem wybrać auto do tego zestawienia, to przed oczami stanął mi cały garaż aut włoskiej marki i nie dziwię, że na liście znalazła się też kultowa Testarossa. Ale to nieco późniejszy model najbardziej działał na moją wyobraźnię w dzieciństwie.
Wloty NACA zawsze podkreślały osiągi supersamochodów i nie inaczej było w przypadku Ferrari F40, gdzie na każdym boku były dwa takie elementy (do tego dwa kolejne na masce i kolejne dwa na pokrywie bagażnika), a całość uzupełniały kolejne wloty przy tylnych słupkach i jeszcze żebrowe otwory pod bokami tylnego skrzydła. Przesada? Cała sztuka polega na tym, że właśnie nie. Z jednej strony miały faktyczne zastosowania, a z drugiej świetnie wyglądały.
Mateusz Żuchowski - Ukryty wlot powietrza w McLarenie 720S
Mój ulubiony wlot powietrza to ten, którego… jakby nie ma. Patrząc na McLarena 720S z boku wydaje się, że jest on pozbawiony tego elementu. Ale to przecież supersamochód z potężnym V8 o mocy 720 KM, który wymaga ogromnej masy powietrza do pracy i ciągłego chłodzenia.
Jak więc ono trafia do silnika? Jeśli spojrzeć na bok od góry i pod kątem okaże się, że tradycyjne wloty po bokach dalej są obecne, ale ukryte pod pierwszą warstwą drzwi. W ten sposób silnik dostaje potrzebne mu powietrze, a profil nadwozia wygląda czysto i nowocześnie. Równolegle, w porównaniu do tradycyjnego rozwiązania obniżony jest też opór aerodynamiczny.
To tylko jeden z egzotycznych detali, które powstały w głowie projektanta tego modelu Roberta Melville’a. Jak przystało na supersamochód, projekt 720S podporządkowany jest wydajności i funkcjonalności (nawet przednie światła pełnią równolegle funkcję wlotów powietrza do hamulców), ale ujętej w artystyczny wręcz sposób.