Najtańsze nowe auta w Polsce. Za 40 tys. zł nic nie kupisz, a dacie nie są tanie
Nasze coroczne zestawienie najtańszych nowych aut, jakie można kupić w Polsce, w 2021 roku mocno różni się od wcześniejszych. Na przykład tym, że dacie już nie są najtańsze. Ale najistotniejsze jest chyba to, że za 40 tys. zł nie kupicie już nowego samochodu.
22.07.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:47
Faktem jest, że auta drożeją i dotyczy to nie tylko nieźle wyposażonych modeli segmentu B lub wyższego. Dotyczy to nawet miejskich maluszków segmentu A z najprostszym silnikiem i minimalnym, akceptowalnym przez klientów wyposażeniem (z klimatyzacją). Najlepiej widać to, kiedy porównamy tegoroczne oferty z tymi, jakie były w latach 2018-2020.
W zestawieniu z roku 2018 prezentowałem oferty do kwoty 35 tys. zł., a cenniki otwierała nawet kwota 29 900 zł (dacia bez klimatyzacji). Z fizycznych propozycji samochodów z klimatyzacją (stojących u dealerów) można było wybierać zarówno pośród modeli segmentu A, jak i segmentu B, jeśli dysponowało się kwotą 40 tys. zł.
W roku 2019 samochody podrożały, ale nieznacznie. Dacię można było zamówić do produkcji za 29 500 zł. Dealerskich aut z klimą do ok. 40 tys. zł było niewiele mniej, ale do kwoty 43 tys. zł można było kupić Fiata Tipo i Suzuki Baleno.
Rok 2020 przyniósł już wyraźne podwyżki. Za najtańsze dacie trzeba było zapłacić ok. 33-35 tys. zł. Do kwoty 40 tys. zł można było znaleźć kilka modeli, takich jak Fiata Pandę i 500, Mitsubishi Space Stara, Suzuki Celerio, a także Citroena C1 oraz Kię Picanto.
Dziś? Bez 42 tys. zł nie masz czego szukać
Zamknięte fabryki, ograniczenia w dostawach i lockdowny niemal na całym świecie, a także nowe normy emisyjne znacząco wpłynęły na podwyżki cen samochodów. Dziś w polskich salonach bez kwoty minimum 42 tys. zł nie kupicie samochodu. Nowe auta do 40 tys. zł to już historia.
Co więcej, do 44 tys. zł kupicie tylko dwa modele – Citroena C1, który jest najtańszym obecnie autem, a także Fiata Pandę. Oba z litrowym silnikiem benzynowym o mocy 70-71 KM. Panda ma napęd z układem mild hybrid.
Można znaleźć w takiej cenie Kię Picanto, ale jest to oferta dla wybranych grup klientów – nie dla każdego (m.in. rolnicy, żołnierze, duchowni, architekci czy lekarze). Nie będąc osobą uprzywilejowaną, trzeba mieć ok. 44 500 zł na ten model.
Dokładając 1000 zł, można kupić Mitsubishi Space Stara, a dochodząc do kwoty ok. 45 700 zł trafiamy na obecnie najsensowniejsze auto wśród tych najtańszych – Hyundaia i10. Jest świetnie wyposażone i wygląda świeżo.
Do kwoty 46 tys. zł można też wybrać mocniejszy, 84-konny wariant Kii Picanto. Za Toyotę Aygo trzeba zapłacić nieco ponad 46 tys. zł, a Fiat 500 kosztuje od 47 tys. zł. Dopiero za 48 900 zł znalazłem najtańszą, realną ofertę sprzedaży (jednej) nowej Dacii Sandero z klimatyzacją. Chcąc wybrać egzemplarz czy lokalizację, trzeba przygotować minimum 50 tys. zł. I co ciekawe, więcej modeli do tej kwoty już nie ma. Są jedynie lepiej wyposażone już wspomniane.
W odróżnieniu od ubiegłego roku, w tym nie da się już kupić nowego auta z klimatyzacją do kwoty 40 tys. zł. Co więcej, w 2020 można było wybrać pośród 17 modeli aut do kwoty 50 tys. zł, w tym roku mamy tylko 7. Oto one.
- Citroen C1 – od ok. 42 500 zł
- Fiat Panda – od ok. 43 000 zł
- Kia Picanto – od ok. 44 500 zł
- Mitsubishi Space Star – od ok. 45 500 zł
- Hyundai i10 – od ok. 45 700 zł
- Toyota Aygo – od ok. 46 000 zł
- Dacia Sandero – od ok. 49 000 zł
[b]Elektryk do 50 tys. zł?[/b]Dacia przejmuje obecnie rolę marki oferującej najtańsze auta elektryczne, ale stanie się to dopiero, gdy ruszy sprzedaż modelu Spring. Aby zejść poniżej kwoty 50 tys. zł, trzeba będzie skorzystać z programu dopłat. Wykorzystując wszystkie możliwości, m.in. podstawowa wersja samochodu i maksymalną dopłatę 27 tys. zł (a więc Karta Dużej Rodziny dla osób bez działalności gospodarczej), Spring z klimatyzacją finalnie będzie kosztował 49 900 zł.