Najtańsze nowe auta w Polsce. Z kwotą 40 tys. zł możesz śmiało iść do salonu
W 2018 roku temu sprawdzałem ceny nowych samochodów oferowanych przez dealerów. Przyszła pora na kolejną weryfikację rynku. Okazuje się, że auta podrożały, ale nieznacznie. W przedziale 40-45 tys. zł wciąż można kupić nowy samochód, a i poniżej 40 tys. wybór nie jest zły.
04.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:12
Zaznaczę, że pod uwagę brałem jedynie rzeczywiste oferty dealerów, a nie ceny katalogowe, nierzadko nijak mające się do tego, co faktycznie można kupić. Pominąłem marki oferujące mikrosamochody – brane pod uwagę były tylko klasyczne, konwencjonalne auta. Przebieg musiał być symboliczny, maksymalnie kilka kilometrów.
Artykuł z 2018 roku poniżej:
Dacia wciąż najtańsza
Choć rynek samochodów się zmienia, nie zmienia się Dacia, która wciąż oferuje najtańsze modele, przebijając nawet magiczną granicę 30 tys. zł. Za 29 500-29 900 zł są do zamówienia modele Sandero bez klimatyzacji, które można w nią doposażyć (ok. 1000 zł).
Najtańszym fizycznie stojącym u dealera samochodem, jaki udało się znaleźć, była kosztująca 34 600 zł Dacia Logan, klimatyzacji pozbawiona, wyposażona natomiast w litrowy silnik benzynowy o mocy 75 KM. Można zatem przyjąć, że jest to najniższa kwota, za jaką można nabyć na własność samochód od ręki.
W cenie nieprzekraczającej 40 tys. zł jest już coraz mniej samochodów, choć w 2018 roku wybór był jeszcze całkiem spory. Na rynku dostępne są pojedyncze egzemplarze Škody Citigo z klimatyzacją za 36 500-37 000 zł. W podobnej cenie można też nabyć dacie z klimatyzacją, a jest to samochód większy.
Za 36 900 zł kupicie też Fiata Pandę czy Hyundaia i10, również z klimą. Tu jednak, zanim pobiegniecie do salonu, trzeba wcześniej zapytać o faktyczną cenę. Niektóre oferty obowiązują jedynie przy zakupie na firmę. Inne z kolei dotyczą ceny finalnej za wynajem długoterminowy.
Przekraczając pułap 37 tys. zł, można wybrać jeden z takich modeli segmentu A jak Toyota Aygo, Suzuki Celerio, Mitsubishi Space Star, VW up! czy Kia Picanto. Da się w podobnej cenie kupić także Dacię Duster z wycofywanym już benzynowym motorem 1.6. I to wszystko bez przekraczania kwoty 40 tys. zł.
Kwota 40 tys. zł otwiera rynek?
Niekoniecznie. W praktyce są to modele, które już wymieniałem, tylko z większą dostępnością i minimalnie lepszym wyposażeniem. Na przykład, dysponując kwotą 41 tys. zł, można już przebierać w ofertach na Suzuki Celerio, które trudno kupić taniej niż 40 tys. zł. Jest też zdecydowanie więcej egzemplarzy Volkswagena up! czy Hyundaia i10.
Przy kwocie 42 tys. zł pojawiają się najtańsze samochody segmentu B, inne niż Dacia Sandero i Logan. Są to Ford Fiesta, Škoda Fabia, Opel Corsa i Renault Clio. Mamy też pierwsze realne oferty na zakup małego, ale dość drogiego Fiata 500.
Za 42 750 zł znalazłem najtańszego Fiata Tipo. Oczywiście wersję bazową. Równie interesującą propozycją jest Suzuki Baleno za 42 900 zł. Natomiast za 43 500 zł można kupić najnowszą Dacię Duster z silnikiem 1.0 TCe, który wyparł wolnossącą jednostkę 1.6. Do kwoty 45 tys. zł można wybrać także Citroëna C3 czy też Citroëna C-Elysee.
Podsumowując: auta minimalnie podrożały
Zasadniczo do 40 tys. zł w 2019 roku wybór jest nieco mniejszy niż rok wcześniej, ale w perspektywie 45 tys. zł można już mówić o sporym rynku nowych samochodów.
Dysponując taką sumą pieniędzy, można wybierać pośród modeli segmentu A, najtańszych wersji aut segmentu B oraz kupić jedno z trzech dość pojemnych, rodzinnych aut: Citroëna C-Elysee, Fiata Tipo czy Dacię Logan, w tym kombi. Jest też przestronne i dynamiczne Suzuki Baleno, które z przymknięciem oka na niektóre elementy, można potraktować jako alternatywę dla kompaktu.
Natomiast mając jedynie 40 tys. zł, jesteście "skazani" niemal wyłącznie na segment A lub dacie. Jeśli zależy wam na przestrzeni, pozostaje tylko rumuńskie auto. Jeśli nie, to do tej kwoty jest w czym wybierać, choć żaden samochód w takiej cenie nie będzie rewelacyjnie wyposażony.