Nowy etap dla Century. Toyota chce zbudować markę konkurującą z Rolls-Roycem
Podczas Japan Mobility Show sam Akio Toyoda ogłosił w emocjonalnym przemówieniu narodziny nowej marki w ramach koncernu Toyota. Nazwa i logo są jednak doskonale znane. Pod skrzydłami feniksa Japończycy wydzielają Century jako osobnego producenta. Mimo dekad doświadczenia to nie będzie proste zadanie.
Dwa tygodnie temu, nie wiedząc jeszcze, co będę oglądał podczas Japan Mobility Show, odbyłem z Mateuszem Żuchowskim dyskusję o tym, która marka mogłaby w obecnych czasach zbudować superluksusową limuzynę, która mimo braku bezpośredniego poprzednika, rzuciłaby rękawicę Rolls-Royce’owi Phantomowi. Moim typem w tej dyskusji było Bugatti. To producent, który ma ponadprzeciętną renomę i oferuje samochód sportowy o bezprecedensowym poziomie luksusu i wykonania. Do tego Typ 41 Royale mógłby stanowić duchowego poprzednika. Wszystko zgadza się w tej układance.
Niezobowiązująca dyskusja dziennikarzy nad sznyclem i zrodzone z niej hipotezy, zostały zweryfikowane przez życie szybciej, niż mogliśmy przypuszczać, a odpowiedź okazała się zaskoczeniem. Swój pion na szachownicy w stronę króla z dużą pewnością siebie wystawiła Toyota. Tę pewność i determinację widziałem na pierwszej tego typu konferencji prasowej, w jakiej brałem udział.
Byłem na wielu targach motoryzacyjnych. Znam doskonale konferencje prasowe, które się w ich trakcie organizuje. Wybija godzina rozpoczęcia, zgodna z programem targów, na stoisko wychodzi ktoś ważny z danej marki, wykonuje krótkie wprowadzenie, sukno zjeżdża z nowego modelu, wszyscy biją brawo. Potem jest krótkie przemówienie, muzyka, znowu brawo. I cześć, po 10 minutach tłum dziennikarzy przelewa się na kolejne stoisko, na kolejną premierę. Tym razem było inaczej.
Obok stoisk Daihatsu, Toyoty i Lexusa, swoje osobne, bardzo wyraźnie oddzielone czarną ścianą, miała marka Century. Po odliczaniu (stosownym do nazwy) do stu, na scenę wyszedł sam Akio Toyoda, były prezes koncernu Toyota, obecnie przewodniczący rady dyrektorów. To jemu zawdzięczamy powstanie najlepszych, najbardziej emocjonujących modeli Toyoty w ostatnich latach. Tchnął on życie w japońską markę, która robiła samochody niezawodne, ale raczej nudne. Toyoda-san wystąpił z najdłuższym przemówieniem, jakie widziałem na targowych konferencjach.
Założyciel marki Century był momentami do bólu szczery. Był wręcz krytyczny wobec ospałości japońskiego przemysłu motoryzacyjnego w minionych latach. Akio Toyoda ogłaszając powstanie nowej marki pod doskonale znanymi skrzydłami feniksa, który od lat stanowi logo flagowych, luksusowych limuzyn Toyoty, emanował wręcz pasją i determinacją. Opowiedział też historię Century, która sięga aż 1967 roku, kiedy zadebiutowała pierwsza generacja tego legendarnego już auta.
Nową ścieżkę dla Century otwiera koncepcyjny model Coupe. Jest to ogromny, stylowy wóz, który, chociaż ma 2-drzwiowe nadwozie, skrojony jest pod dwoje pasażerów oraz szofera. Z założenia to nie ma być pojazd prowadzony przez właściciela.
Oczywiście Akio Toyoda nie wskazał wprost brytyjskiej konkurencji. Nie pozostaje ona jednak w sferze domysłów, bo Rolls-Royce’a i Bentleya jako adwersarzy Century wymienił przedstawiciel marki w trakcie zamkniętej prezentacji dla dziennikarzy w przeddzień targów.
Koncepcyjne Coupe rzeczywiście swoją monumentalnością i imponującym wnętrzem mogłoby konkurować np. z modelem Spectre. Sęk w tym, że Spectre już jest na rynku globalnie, a nowość Century jest dopiero konceptem. W takim razie – co dalej?
Pierwszym samochodem, który zostanie wprowadzony na rynek, będzie istniejący już, superluksusowy SUV Century. Jak udało mi się nieoficjalnie ustalić, pierwszym rynkiem, na który trafi ten model w Europie, będzie Wielka Brytania. Wiadomo też, że Century GRMN, które do tej pory istniało tylko w jednym egzemplarzu i należało do Akio Toyody, zostanie wypuszczone do sprzedaży w limitowanej serii. Century chce, by ich samochody cechowało "one of one" – każdy egzemplarz ma być unikatowy, a budowa ma w dużej mierze opierać się na rzemieślniczych, ręcznie tworzonych rozwiązaniach.
Na tym kończą się rzeczy, które wiemy. Pozostaje więc wiele znaków zapytania. Czy powstanie sieć osobnych dilerów pod marką Century, czy może będą to wydzielone części salonów Lexusa? Na jakie rynki dalej trafi nowa marka? Ile będą kosztować jej samochody? Jak będzie wyglądał proces konfiguracji, jeśli na razie Century nie dysponuje fizycznymi salonami na świecie?
Na razie przedstawiciele marki nie udzielają odpowiedzi na te pytania. Nam pozostaje przyglądać się z uwagą poczynaniom Century. Marka zrodzona z legendarnej limuzyny kwestionuje status quo, a to zwiastuje mnóstwo emocji dla nas, jako widzów tego spektaklu.