Mitsubishi jest podejrzewane o fałszowanie wyników emisji spalin. Niemcy prowadzą śledztwo
Niemiecka prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące rzekomych manipulacji, jakich miało dopuścić się Mitsubishi podczas testów emisji spalin. Śledczy podejrzewają, że firma mogła stosować rozwiązania pozwalające na zaniżanie wyników w procedurach pomiarowych.
22.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:38
We wtorek, 21 stycznia 2020 roku niemieccy śledczy odwiedzili 10 przedstawicielstw Mitsubishi w Niemczech. Wezwali też do kontaktu właścicieli pojazdów tej marki, które wyposażono w silniki Diesla o pojemnościach 1,6 litra oraz 2,2 litra.
Poza Mitsubishi w sprawę zamieszana jest także firma Continental, która pełni na razie rolę współpracującego świadka. Niewykluczone, że to właśnie Continentalowi zlecono stworzenie oprogramowania oraz rozwiązań pozwalających oszukiwać urządzenia pomiarowe.
Przedstawiciele Mitsubishi potwierdzili portalowi "Bloomberg" doniesienia dotyczące prowadzonego śledztwa, lecz na razie odmówili udzielenia komentarza w tej sprawie. Podkreślili jednak, że choć wszystko na razie toczy się na terenie Niemiec, problem nie dotyczy europejskiego importera marki, lecz całego japońskiego koncernu Mitsubishi.
Na razie śledczy poza samymi biurami Mitsubishi sprawdzają także międzynarodową sieć dealerską oraz dwóch poddostawców części, którzy mogą być zamieszani w sprawę. Niebawem powinniśmy dowiedzieć się, czy zarzuty stawiane Japończykom znajdą potwierdzenie w rzeczywistości. Jeśli tak się stanie, Mitsubishi dołączy do niechlubnego grona firm, które wprowadziły na rynek diesle szkodzące bardziej, niż wskazywałyby na to wyniki testów.
I nie mamy tu na myśli wyłącznie koncernu Volkswagena i słynnej afery dieselgate. Podobne, choć nieco mniej spektakularne przewinienia zaliczyło też m.in. FCA oraz PSA. Ciekawe ile "trupów w szafie" skrywa jeszcze współczesna branża motoryzacyjna. Mitsubishi jest prawdopodobnie kolejnym przykładem i niestety wcale nie musi okazać się ostatnim.