Kuriozum z naklejkami na samochody. Ministerstwa umywają ręce, cierpią kierowcy

Kuriozum z naklejkami na samochody. Ministerstwa umywają ręce, cierpią kierowcy

Takie "tłumy" przy stacji ładowania to nie jest częsty widok.
Takie "tłumy" przy stacji ładowania to nie jest częsty widok.
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Michał Zieliński
08.07.2018 17:56, aktualizacja: 01.10.2022 17:20

Masz samochód elektryczny? To przysługują ci przywileje. Gwarantuje to ustawa o elektromobilności, a specjalne naklejki miały pokazać służbom, że konkretne auto jest na prąd. Miały się pojawić 1 lipca, ale nikt ich nie widział na oczy.

O swoich przebojach z próbą załatwienia naklejki już pisałem. Fakt, sam jej nie potrzebuję, ale w Polsce znajdzie się garstka kierowców aut elektrycznych, którzy na nie czekają. Taka nalepka ma zapewnić im bezstresową jazdę buspasem czy parkowanie w mieście bez uiszczania opłaty. Bez niej ryzykują niepotrzebną kontrolą na drodze czy koniecznością odwoływania się od nałożonej kary.

Docelowo naklejki (dostępne też dla aut na wodór, CNG czy LNG) będą też przydatne, gdy w polskich miastach pojawią się strefy czystego transportu. Tylko te auta będą tam wjeżdżać bez płacenia. Co prawda ustawa pozwalająca na tworzenie takich stref jeszcze czeka na podpis prezydenta, ale naklejki i tak by się przydały już teraz. Niestety nie ma ich.

Co gorsza, nikt nie wie, kiedy będą. Ba, mam wrażenie, że nikt nie wie, kto ma wiedzieć, kiedy będą. Odezwałem się w tej sprawie do Ministerstwa Energii, czyli resortu, który przygotował ustawę. Na moje zapytanie dotyczące wydawania naklejek wydział prasowy odpisał mi, że: "organem właściwym do udzielenia odpowiedzi jest Ministerstwo Infrastruktury".

Odezwałem się więc i do tego resortu, celem wyjaśnienia problemu. Rzecznik prasowy Szymon Huptyś poinformował mnie, że: "w sprawie wydawania nalepek dla pojazdów elektrycznych, napędzanych wodorem i gazem, właściwe jest Ministerstwo Energii". Odpowiedź tamtych już znałem. Jeśli tak wygląda współpraca między tymi ministerstwami, to nie widzę przyszłości, w której te naklejki kiedykolwiek zobaczymy.

Jednym z powodów, dla których ustawa w ogóle powstała, jest spełnienie wizji premiera Morawieckiego. Już w 2025 roku na polskich drogach ma jeździć milion samochodów elektrycznych. Dla porównania, obecnie mamy 300 tesli oraz 676 nissanów leaf według danych instytutu SAMAR. Do tego dorzućmy auta Volkswagena, Smarta, BMW czy Renault i zbierze się z 2000 elektryków z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Do miliona droga więc daleka, a zamieszania takie jak z naklejkami jej wcale nie skracają.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)