Polski kierowca-pijak. Te dane mogą mocno zdziwić
Polskie drogi należą do najbardziej niebezpiecznych w Unii Europejskiej. Często winimy za to nietrzeźwych kierowców. To jednak nie do końca zgodne z prawdą. Pokazuje to nowy unijny raport.
02.03.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:06
Pije i jedzie? Nie Polak
W 2020 r. w Polsce miały miejsce 1654 wypadki spowodowane przez nietrzeźwych kierujących. W ich wyniku zginęło 216 osób. Każdej z tych tragedii można byłoby uniknąć i każda z nich rodzi złość. Czy jednak problem alkoholu jest wśród polskich kierowców tak poważny, jak wiele osób sądzi?
Informacje na ten temat zawiera najnowszy raport Komisji Europejskiej, oparty o dane policji państw zrzeszonych w ramach Europejskiego Stowarzyszenia Policji TISPOL, dane ETSC (European Transport Safety Counsil) i oficjalne statystyki państw UE. Powołuje się też na ankietę przeprowadzoną przez instytucje badawcze zrzeszone w ramach inicjatywy ESRA (E-Survey of Road Users' Attitudes). I okazuje się, że — w porównaniu do innych państw UE — w Polsce wykrywa się o wiele mniej przypadków pijanych kierowców. Przynajmniej ostatnio.
Jeszcze w 2010 r. liczba kontroli trzeźwości przeprowadzanych rocznie na 1000 mieszkańców Polski wynosiła 88. W 2019 r. były to 444 kontrole na 1000 mieszkańców. To najnowsze dane przytoczone w raporcie. Zgodnie z nimi tylko w Estonii nadzór nad trzeźwością kierowców jest silniejszy. Za nami plasuje się Austria (204 kontrole) oraz Słowenia (200 kontroli). Najrzadziej alkomat jest używany przez włoską policję (22 kontrole na 1000 mieszkańców) oraz w Holandii (tylko jedna kontrola na 1000 mieszkańców). A jak to się ma do liczby wykrytych przypadków jazdy po alkoholu?
Jak wynika z raportu KE, jeszcze w 2010 r. 4,9 proc. przeprowadzanych w Polsce badań kierowców alkomatem kończyło się wykryciem przypadku przekroczenia limitu. Średnia dla 12 branych pod uwagę w tym zestawieniu państw wynosiła wówczas 3,2 proc. W 2019 r. średnia osiągnęła wartość 2,3 proc., ale wynik Polski był na poziomie już zaledwie 0,7 proc. Lepiej było tylko w Irlandii (0,5 proc.), a najgorsza sytuacja panowała w Wielkiej Brytanii, gdzie odsetek "trafionych" wynosił aż 8,9 proc. Powyżej europejskiej średniej plasowały się jeszcze Włochy (3,1 proc.) oraz Cypr (3,2 proc.).
Podobnie wypadamy również w przytoczonym w raporcie badaniu ankietowym. Do prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu w ciągu ostatnich 12 miesięcy przyznało się 7,2 proc. Polaków. Średnia europejska wyniosła 22,4 proc., a krajem, który wypadł najgorzej, okazała się Szwajcaria z wynikiem 39,2 proc. Bardzo słaby wynik uzyskały również Belgia i Portugalia (35 proc.), Austria (32,9 proc.) czy Francja (29,8 proc.).
Przekłada się to na statystykę wypadków. Jak czytamy w raporcie, w 2018 r. w Europie średnio w 15,2 proc. zdarzeń drogowych ze skutkiem śmiertelnym sprawcami byli pijani kierowcy. W Polsce 9,3 proc. wypadków ze skutkiem śmiertelnym związane było z użyciem alkoholu. Nie brakuje państw, w których sytuacja jest lepsza, jak Bułgaria (1 proc.), Włochy (4,6 proc.) czy Belgia (5,0 proc.), ale w wielu krajach jest o wiele gorzej. W Szwajcarii było to 12,9 proc., w Danii 18,3 proc., w Estonii 19,4 proc., we Francji 30,3 proc., a w Norwegii aż 37 proc.
Nadal jest dużo do poprawy
W kwietniu 2021 r. Komisja Europejska podsumowała dane dotyczące bezpieczeństwa na drogach Starego Kontynentu. Polska wypadła — niestety — słabo. Średnio liczba ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców wyniosła wówczas 42. W naszym kraju było to 65 śmiertelnych ofiar wypadków na milion. Gorzej było tylko w Bułgarii (67), na Łotwie (74) i w Rumunii (85). Może jednak teraz sytuacja się poprawiła? Raczej nie.
Statystyki za styczeń i luty 2022 r. nie napawają optymizmem. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2022 r. na polskich drogach doszło do 1171 wypadków, w których zginęło 110 osób, a 1298 zostało rannych. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2021 r. miało miejsce 998 wypadków (89 ofiar śmiertelnych oraz 1143 rannych).
W ciągu ostatniego roku w Polsce zmieniły się przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych, a także wprowadzono nowy, znacznie zaostrzony taryfikator mandatów. Nie poprawiło to jednak statystyk. Być może jest to jeden z bardziej złożonych skutków pandemii koronawirusa. W niektórych krajach trendy są podobne, a władze łączą to z kwestią odreagowania stresu związanego z sytuacją pandemiczną.
W ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2022 r. wzrosła też liczba kierowców przyłapanych przez mundurowych na prowadzeniu po spożyciu alkoholu. Od 1 stycznia do 28 lutego 2022 r. było 5580 takich przypadków, a w analogicznym okresie 2021 r. – 4191. Te dane każą pozytywnie ocenić decyzję policji z sierpnia 2021 r. o powrocie do masowych kontroli trzeźwości. Wcześniej były one znacznie zredukowane ze względu na podejrzenie ryzyka przenoszenia w ten sposób koronawirusa.
Nie ma jeszcze szczegółowych danych polskiej policji za rok 2021, więc nie wiadomo, jak duży odsetek wypadków został spowodowany przez nietrzeźwych kierujących. Niewykluczone jednak, że nie będzie tu drastycznych wahań. Dlaczego więc tak dużo ludzi ginie na polskich drogach?
Najprostsze wyjaśnienie to fakt, że w porównaniu z Europą Zachodnią dysponujemy starszymi, a więc mniej bezpiecznymi samochodami i gorzej rozwiniętą siatką dróg. To prawda, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to jeszcze nie wszystko. Historia powszechnej motoryzacji jest u nas znacznie krótsza niż w Niemczech czy Francji. To oznacza, że mamy mniej doświadczeń w kształceniu kierowców, a przekazywanie pozytywnych wzorców w rodzinach to na razie raczej pobożne życzenie.
Limity do zmiany?
Przedstawiony przez Komisję Europejską raport może stać się przyczynkiem do ogólnoeuropejskiej dyskusji na temat przepisów o dozwolonym limicie alkoholu u kierowców. Aktualnie czekamy na nową dyrektywę UE w sprawie uprawnień do kierowania i praw jazdy. Unijny organ doradczy – ETSC (European Transport Safety Council) – już w listopadzie 2021 r. proponował, by jedną ze zmian było wprowadzenie zerowego limitu alkoholu dla młodych kierowców.
Jeśli na przepisy w unijnych krajach spojrzymy pod tym kątem, to Polska wcale nie jest już w gronie najbardziej restrykcyjnych państw. Choć niemal wszędzie na zachód od Warty podstawowy limit wynosi aż 0,5 promila, to w Niemczech, we Włoszech, Słowenii czy Chorwacji młodzi kierowcy muszą być zupełnie trzeźwi. W Austrii i Szwajcarii limit wynosi 0,1 promila.
Na pierwszy rzut oka te różnice mogą dziwić, ale w gruncie rzeczy mają swoje naukowe podstawy. Badania pokazują, że krzywa wzrostu ryzyka udziału w wypadku ze skutkiem śmiertelnym wraz ze wzrostem zawartości alkoholu we krwi jest znacznie ostrzejsza dla osób w wieku od 16 do 20 lat niż dla kierowców mających przynajmniej 35 lat. Przy 0,15 promila w pierwszej grupie ryzyko to jest blisko cztery razy większe.
Warto też wspomnieć, że w Niemczech, Chorwacji, we Włoszech, Rumunii i Słowenii dla zawodowych kierowców limit wynosi 0,0 promila. W Austrii i Szwajcarii jest to 0,1 promila. U nas, jak w przypadku wszystkich pozostałych, jest to 0,2 promila.
Wnioski z raportu
Unijny raport pokazuje, że postrzeganie Polaków jako ponadprzeciętnie skłonnych do prowadzenia po spożyciu alkoholu jest błędne. Pod tym względem jest u nas o wiele lepiej niż w innych europejskich krajach, choć pandemia koronawirusa zachwiała pozytywnym trendem spadku takich przypadków.
Dokument jest również wskazówką, że jeśli pragniemy dużej poprawy bezpieczeństwa na drogach, nie możemy koncentrować się wyłącznie na pijanych kierowcach. Wypadków z kierującymi w takim stanie jest u nas procentowo niewiele i choć każde takie zdarzenie jest czyimś dramatem, to trzeba zadać sobie pytanie o to, dlaczego tak ogromną liczbę tragicznych zdarzeń drogowych powodują u nas trzeźwi kierowcy. Zaostrzanie mandatów i innych sankcji nie wystarczy. Tu trzeba zmian systemowych i to na wielu poziomach. Tyle że na razie nie widać ich na horyzoncie.