Kia Platinum Cup na Red Bull Ringu: dramaty i zwroty akcji, których nie uświadczysz w F1
Jeśli w niedzielne popołudnia przysypiacie przy śledzeniu Królowej Motorsportu, pora zmienić oglądaną dyscyplinę. W dwóch wyścigach drugiej rundy Kia Platinum Cup było tyle zaskakujących zwrotów akcji, kolizji, a przede wszystkim pięknej, zaciętej jazdy, że lepiej nie wymyśliłby tego sam Hitchcock.
20.05.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:59
Tor Red Bull Ring jest jednym z najciekawszych i gwarantujących największe wyścigowe emocje obiektem w Europie. Szybkie zakręty poprowadzone po górzystym terenie oddzielają nie tylko kierowców z dobrą techniką od tych ze złą, ale także tych odważnych za kierownicą od tych o stalowych nerwach.
Już pod koniec czerwca polscy kibice będą mogli przekonać się o tym podczas śledzenia rozgrywanego tu szósty raz z rzędu wyścigu F1. Tak naprawdę dużo lepiej potencjał tego miejsca wykorzystują jednak zawodnicy startujący tu półtora miesiąca wcześniej w polskiej serii Kia Platinum Cup.
Zobacz także
Ambitni kierowcy jadący identycznymi egzemplarzami wyczynowych Picanto dają tu popis brawurowej jazdy, która czasem kończy się świetnymi wynikami, a czasem solidnymi kolizjami. W tym roku nie brakowało i jednego, i drugiego… Miałem szansę przekonać się o tym na własnej skórze, jako że w tym roku startuję w tym cyklu jako uczestnik, co daje mi niesamowitą szansę przekazania wam wszystkich emocji i doświadczeń związanych ze startami z pierwszej ręki.
Pierwszy wyścig na Red Bull Ringu: Walka do ostatnich metrów
Z własnego doświadczenia mogę więc już powiedzieć, jak smakuje satysfakcja z notowania coraz lepszych wyników oraz gorycz porażki. Piątkowe treningi i sobotnie kwalifikacje pozwalały mi z nadzieją patrzeć na niedzielne zmagania. Podczas jednego z treningów utrzymywałem się w szczycie tabeli, a pierwszy blok kwalifikacji zakończyłem na dobrym, piątym miejscu.
W wyścigu także notowałem postępy, ale podczas walki o ósme miejsce z urzędującym mistrzem serii Konradem Wróblem oraz Węgrem Istvanem Bernulą, doszło między nami do kontaktu, co skończyło się dla mnie utratą panowania nad autem i mocnym uderzeniem w bandę. Szybko dostałem lekcję, że takie tragedie to także część wyścigów. Teraz trwa szacowanie uszkodzeń, a ja mam nadzieję, że mechanicy z piaseczyńskiego serwisu aut wyścigowych Tobiasz Racing naprawią auto do kolejnej rundy, która będzie miała miejsce już za trzy tygodnie w Poznaniu.
Moja kolizja wywołała na tor samochód bezpieczeństwa, który utrzymywał stawkę w status quo aż do przedostatniego okrążenia. Do tego momentu zdążyła się już ona mocno przemieszać. Kwalifikacje dość niespodziewanie wygrał najstarszy w stawce Aleksander Olejniczak, który uzyskał czas nieosiągalny dla rywali.
Lubiany w padoku "Olo" w wyścigu nie miał już tyle szczęścia. Na starcie stracił pozycję lidera na rzecz doświadczonego Kamila Serafina, a na kolejnych okrążeniach tracił kolejne pozycje. Za plecami Serafina trwała walka o kolejne lokaty, w której coraz wyżej pięli się nastoletni Filip Zagórski i Jakub Szablewski.
Po przywróceniu zielonej flagi na jedno, ostatnie okrążenie, kibice normalnie mogliby nie oczekiwać już znaczących zmian w klasyfikacji. W Kia Platinum Cup walka zawsze trwa jednak do samego końca. Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa z liderującym do tej pory Kamilem Serafinem poradzili sobie Filip Zagórski i Jakub Szablewski. Drugi z nich został nowym liderem wyścigu i nie oddał tej pozycji już do końca. Tymczasem na ostatnim zakręcie szaleńczym atakiem popisał się Kamil Serafin, który odzyskał drugie miejsce. Cała czołowa ósemka wyścigu zmieściła się w zaledwie dwóch sekundach różnicy!
Drugi wyścig na Red Bull Ringu: Też walka do ostatnich metrów, tylko jeszcze większa
Deszcz, który był wieszczony przez cały weekend, pojawił się tylko na czas trwania drugiego z niedzielnych wyścigów Kii. Dosłownie: ulewa zerwała się tuż przed startem, a ostatnie krople spadły chwilę po przekroczeniu mety.
W takich warunkach najlepiej wystartował Dawid Borek, który rok temu wygrał tu na mokrej nawierzchni. Od piątego okrążenia wyklarowała się grupa ucieczkowa złożona z czterech zawodników: Kamila Serafina, Dawida Borka, Węgierki Adrienn Vogel i Konrada Wróbla. Wymienieni kierowcy w bardzo trudnych warunkach wymieniali się pozycjami podczas odważnych, a jednocześnie bardzo precyzyjnych manewrów. Ostatecznie nikt z nich nie popełnił większego błędu i wspólnie rzucili się w kierunku mety. Różnica pomiędzy czołową trójką wyniosła zaledwie 0,6 sekundy!
Metę jako pierwszy przekroczył Kamil Serafin, ale po uzyskaniu trzydziestosekundowej kary na swoje konto mógł dopisać tylko punkty za ósme miejsce. W deszczowych warunkach na Red Bull Ringu po raz kolejny zwycięstwo zdobył więc Dawid Borek, a podium uzupełnili powracający do serii Konrad Wróbel i Adrienn Vogel. Pełne wyniki z całego weekendu dostępne są na stronie kiaplatinumcup.pl
Obydwa wyścigi na Red Bull Ringu przyniosły więc masę emocji. Jestem gotów założyć się, że czerwcowy wyścig F1 na tym torze nie będzie miał choćby połowy z tej dramaturgii. Dobra wiadomość jest taka, że podobne emocje będziecie mogli przeżyć także sami. Już w dniach 7-9 czerwca kawalkada Kia Platinum Cup powróci na jedyną w tym roku polską rundę na torze w Poznaniu.
Będzie to niesamowita okazja do przekonania się na własne oczy, jak wyglądają wyścigowe realia. Ostrzegam tylko, że każdy przybyły bardzo szybko łapie wyścigowego bakcyla i myśli o tym, jak dołączyć do tej stawki. Na szczęście mimo profesjonalnego charakteru zawodów nie jest to trudne, a cały proces tłumaczę w przewodniku "Jak wystartować w prawdziwym wyścigu".