Pierwsza runda Kia Platinum Cup za nami. Dużo emocji na Hungaroringu
Pierwsze wyścigi w nowym sezonie pucharu Kii pokazały, kto będzie liczył się w walce o tytuł Mistrza Polski. Do domu ze zwycięstwami na koncie wrócili Kamil Serafin i Nikodem Wierzbicki. Choć zmagania przez cały weekend odbyły się bez deszczu, nie zabrakło paru dramatów.
Po miesiącach oczekiwań zawodnicy Kia Platinum Cup powrócili na tor. Sezon po raz kolejny rozpoczął się na torze Hungaroring. Znany dobrze z Formuły 1 obiekt posiada wymagającą nitkę, która wymaga tak techniki, jak i odwagi kierowców pucharowego Picanto. Przy stosunkowo niewielkiej mocy i przyczepności tego przygotowywanego w Polsce auta wyścigowego, bezbłędna i precyzyjna jazda ma tu szczególnie duże znaczenie.
Już przeprowadzony w piątek pierwszy trening pokazał, kto będzie się liczył w niedzielę w walce o zwycięstwo. W tym roku w stawce zabrakło zeszłorocznego zwycięzcy serii Konrada Wróbla, ale pozostała silna reprezentacja młodych zawodników. Do faworytów należą między innymi Kamil Serafin, Nikodem Wierzbicki i Jakub Szablewski.
Stawkę uzupełnia także dwóch obywateli Węgier, którzy podczas pierwszej rundy mieli swój domowy wyścig. Zebrani licznie kibice na trybunach (przybyli tutaj także dla jadącej w ten sam weekend serii WTCR) kibicowali popularnej w tym kraju Adrienn Vogel. Obok niej startował także debiutujący w tej serii Istvan Bernula.
Swój pierwszy wyścig Kia Platinum Cup jechał w ten weekend także Aleks Sówka. Do piętnastoletniego zawodnika jeszcze w tym sezonie dołączy jego brat. Runda na Hungaroringu była także ważnym wydarzeniem dla redakcji Autokultu. W tym sezonie będę z wami na wszystkich rundach nie tylko w charakterze kibica, ale i zawodnika. Po debiucie w serii w zeszłym sezonie na czeskim torze Most, teraz na naszych kanałach społeczniościowych oraz na specjalnej sekcji naszej strony opowiadam, jak to jest ścigać się w Kia Platinum Cup cały sezon.
Kia Platinum Cup 2019: przebieg wyścigów na Hungaroringu
Choć zawodnikom pierwsza sobotnia sesja upłynęła pod znakiem deszczu, we wszystkich mających nadejść później sesjach kwalifikacyjnych i w wyścigach wiszące nad torem chmury nie wydały z siebie więcej niż kilku kropel. W finałowym bloku kwalifikacji świetnym czasem popisał się najmłodszy w stawce, jeżdżący w tej serii od połowy zeszłego sezonu Jakub Szablewski. Obok niego w pierwszym rzędzie do startu niedzielnego wyścigu ustawił się Nikodem Wierzbicki.
W porannym wyścigu już od pierwszych metrów czołówka toczyła zażartą rywalizację. Kręta natura Hungaroringu, która w przypadku szybszych serii ogranicza możliwości wyprzedzania, tutaj przyczyniła się do wielu zwrotów akcji. Mimo ataków na zakręty w cztery albo i sześć aut, doświadczeni zawodnicy nie popełnili żadnych błędów i nie doprowadzili do incydentów.
Uporządkowaną stawkę sunących do przodu Picanto zaburzyłem tylko... ja. Na szóstym okrążeniu, podczas próby obrony dziesiątej pozycji, z której startowałem, straciłem przyczepność, przez co wyleciałem poza trasę kręcąc bączki i spadłem na ostatnią lokatę. Asfaltowe pobocze pozwoliło mi szybko powrócić do gry i odrobić do mety jedną pozycję.
Z przodu napięcie rosło wraz z przebytym dystansem. Do ostatnich metrów w walce o zwycięstwo liczyła się cała czołowa piątka. Pozycję lidera obronił Kamil Serafin, a za nim do mety dojechał Jakub Szablewski i Dawid Borek. Szablewski podczas walki przestrzelił jednak szykanę i nie oddał należnej pozycji, przez co został ukarany 25 sekundami doliczonymi do jego wyniku. To zepchnęło go finalnie na dziewiątą lokatę, a na podium awansowało Nikodema Wierzbickiego, który na mecie zameldował się niecałe trzy setne sekundy za Borkiem.
Wierzbickiemu pozwoliło to w drugim wyścigu na start z dogodnej pozycji (pierwsza szóstka na mecie pierwszego wyścigu do drugiego rusza w odwróconym szyku). 16-letni zawodnik z Poznania wysunął się na prowadzenie na trzecim okrążeniu i od tego momentu powiększał już swoją przewagę nad rywalami. W połowie dystansu miał on za sobą faworytkę miejscowych Adrienn Vogel oraz Dawida Borka, Kamila Serafina, Aleksandra Olejniczaka i przebijającego się w górę klasyfikacji Jakuba Szablewskiego.
Na następnych okrążeniach z Vogell poradzili sobie Serafin i Dawid Borek. Ostatnie kilometry, mimo zaciętej walki, nie przyniosły zmian w kolejności. Wierzbicki kontrolował wyścig przez większość dystansu i pewnie zmierzał po swoje pierwsze zwycięstwo w tej serii.
Kamil Serafin, który ostatecznie dojechał trzeci za Dawidem Borkiem, także ma powody do zadowolenia. Węgry opuścił jako lider klasyfikacji tego sezonu. Kolejna odsłona zmagań już za trzy tygodnie, w dniach 18-19 maja, na następnym torze znanym z Formuły 1 - austriackim Red Bull Ringu. Bądźcie tam wtedy z nami!
Zobacz aktualną klasyfikację zawodników na stronie kiaplatinumcup.pl